Fly4free.pl

10 miejsc, których turyści powinni w tym roku unikać. „Nie namawiamy do bojkotu, ale…”

Foto: Veniamin Kraskov / Shutterstock
Dubrownik, Wenecja, Hawaje – to tylko kilka miejsc z opracowanej przez znane wydawnictwo Fodor’s listy miejsc, które podróżnicy powinni w przyszłym roku omijać.

Wraz z końcem pandemii i związanych z nią restrykcji do wielu miejsc wrócili turyści na masową skalę. A wraz z nimi stare problemy – tłok, niszczenie środowiska i narzekania miejscowych. Gdzie jest najgorzej? Fodor’s, czyli znane wydawnictwo publikujące m.in. przewodniki, opublikowało listę 10 miejsc, których turyści powinni w przyszłym roku omijać.

– Nie namawiamy nikogo do bojkotowania, zakazywania czy anulowania rezerwacji, ale po prostu namawiamy podróżnych, by świadomie podejmowali decyzje o tym, dokąd wybiorą się na urlop – mówi Jeremy Tarr, dyrektor wydawniczy Fodor’s.

Które miejsca znalazły się na liście?
 
1.     Coraz bardziej zniszczona klifowa linia brzegowa Francji (w okolicach Normandii i Park Narodowy Calanques w okolicach Marsylii).
2.     Jezioro Tahoe (Kalifornia)
3.     Antarktyda
4.     Turystyczne miasta: Barcelona, Paryż i Dubrownik
5.     Wenecja i Wybrzeże Amalfi
6.     Kornwalia
7.     Amsterdam
8.     Tajlandia (Maya Bay, Koh Tao)
9.     Maui (Hawaje)
10.  Region American West (Lake Powell, Arizona, Nevada, Kalifornia, Utah)

Wenecja
Foto: Yasonya / Shutterstock

Jak widzicie, rozstrzał jest dość szeroki. Generalnie wspólnym mianownikiem jest zły wpływ turystyki na te miejsca, choć problemy mają miejsce w różnych kategoriach. I tak Kornwalia ma potężny problem na rynku nieruchomości, bo niezwykła popularność tego miejsca sprawiła, że wiele mieszkań i domów trafiło na rynek najmu krótkoterminowego, co z kolei wywindowało w górę ceny wynajmu długoterminowego i mocno wpłynęło na wzrost kosztów życia mieszkańców.

– Nie ma tam absolutnie żadnej infrastruktury, co sprawia, że życie miejscowych w szczycie sezonu jest, delikatnie mówiąc, bardzo niewygodna – czytamy w uzasadnieniu tego wyboru.

Najwięcej zagrożeń na liście dotyczy oczywiście kwestii środowiska naturalnego. Tak jest choćby w przypadku wyspy Koh Tao w Tajlandii.
Osobną kategorią są kryzysy związane ze zbyt dużym zużyciem wody. Z taką sytuacją mamy do czynienia choćby w okolicy Utah, gdzie parki narodowe i rosnąca liczba turystów sprawiają, że „średni poziom zużycia wody per capita” jest tam najwyższy w całych Stanach Zjednoczonych. Podobna sytuacja ma zresztą miejsce w Maui na Hawajach, gdzie miejscowe władze musiały wprowadzić ograniczenia dotyczące korzystania z wody. Przypomnijmy zresztą, ze Hawaje były pierwszym miejscem na świecie, które po zniesieniu restrykcji pademicznych zaczelo narzekac na nadmiar turystow – tamtejsze lokalne władze wystosowaly nawet apele do linii lotniczych o ograniczenie liczby lotów na tę wyspę.

Zagrożone z powodu nadmiaru turystów są też słynne francuskie klify, m.in. w okolicach Calanques, których istnieniu zagraża zbyt duża liczba odwiedzających.

Osobne miejsce zajęły „turystyczne” europejskie miasta, które już przed pandemią cierpiały z powodu nadmiaru podróżnych. Na liście znalazły się wiec m.in. Dubrownik, Paryż, Barcelona, Wenecja oraz Amsterdam.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Nie pojadę na Antarktydę, obiecuję!
Kornel, 28 listopada 2022, 7:18 | odpowiedz
Zwiększone zużycie wody ale za to zmniejszone gdzie mieszkają.
Piotr Janasik, 2 grudnia 2022, 4:17 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »