2 kolejne kraje w Europie z restrykcjami dla niezaszczepionych. Efekt? Błyskawiczny
Obostrzenia dla osób niezaszczepionych weszły w życie w czwartek i miały dwa cele: po pierwsze zahamować liczbę nowych zakażeń (w mijającym tygodniu ich liczba zbliżyła się do 5 tysięcy przypadków na dobę) i po drugie – „zachęcić” Bułgarów do szczepień. Kraj ten ma bowiem najniższy w UE wskaźnik osób zaszczepionych, który wynosi ledwie niewiele ponad 20 procent populacji (dla porównania w Polsce przekracza on 50 procent). I trzeba powiedzieć, że Bułgaria cel osiągnęła, bo od kilku dni przed gabinetami szczepień w Bułgarii pojawiły się długie kolejki. Tylko w środę w Bułgarii zaszczepiło się 13 tysięcy osób, czyli ponad dwukrotnie więcej niż średnia w poprzednich tygodniach. W kolejnych dniach zaszczepionych było jeszcze więcej – w czwartek zaszczepiono 28 tys. osób, a w piątek – 24 tysiące. W związku ze zwiększonym zainteresowaniem szczepieniami resort zdrowia ogłosił, że wiele punktów szczepień będzie otwartych także w weekend.
Ayia Napa od 2904 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Zakynthos od 2241 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
Rodos od 1919 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Co skłoniło Bułgarów do tak nagłego zwrotu w stronę szczepień? Trzeba przyznać, że lista obostrzeń wprowadzonych przez miejscowy rząd jest dość duża. Począwszy od czwartku, unijny certyfikat COVID-19 jest wymagany, aby wejść do lokali gastronomicznych, hoteli, kin, teatrów, na koncerty, do muzeów, centrów handlowych, siłowni czy na hale sportowe. Przy wejściu do tych obiektów ochrona ma sprawdzać posiadanie odpowiedniego dokumentu, a osoby, które go nie mają, nie będą wpuszczane do danego obiektu. Jednocześnie rząd zagroził, że obiekty, które nie będą przestrzegały nowych regulacji, będą zamykane. W depeszy PAP czytamy też, że certyfikat nie będzie wymagany w aptekach, sklepach spożywczych, bankach oraz instytucjach administracji państwowej.
To ogromna zmiana, bo do tej pory – tak jak w Polsce – certyfikaty COVID były wykorzystywane przez Bułgarów przede wszystkim przy przekraczaniu granicy i podróżach w celu uniknięcia kwarantanny. Przypomnijmy, że certyfikat COVID może otrzymać bezpłatnie każda osoba, która spełniła jeden z trzech warunków – jest w pełni zaszczepiona, przechorowała koronawirusa (do 180 dni od zachorowania) lub ma świeży negatywny wynik testu na koronawirusa.
Jak nietrudno zgadnąć, nie wszyscy zgadzają się z nowymi przepisami. W sobotę w Sofii i innych największych miastach Bułgarii odbyły się manifestacje przeciwników zaostrzenia restrykcji.

Serbia wprowadza swoje przepustki
Swoje własne przepustki koronawirusowe wprowadza też Serbia – od soboty tylko ich posiadacze będą mogli przebywać w lokalach gastronomicznych i hotelach po godzinie 22. Jak poinformowała premier tego kraju Ana Brnabić, certyfikat ma być łudząco podobny do unijnego dokumentu (który także będzie respektowany) – będzie on potwierdzać przyjęcie szczepionki, uzyskanie negatywnego wyniku testu PCR lub przebycie choroby maksymalnie 7 miesięcy wcześniej.
Premier Serbii ogłosiła przy tym, że ma nadzieję, że sami mieszkańcy będą przestrzegali tych reguł.
– Nie jesteśmy w stanie kontrolować każdego, liczę na odpowiedzialność obywateli, ponieważ nie żyjemy – i nie chcę, żebyśmy żyli – w państwie policyjnym – powiedziała Brnabić.
Obecnie współczynnik osób zaszczepionych w Serbii wynosi około 50 procent dorosłej populacji tego kraju.
Inne kraje też
W Unii Europejskiej podobne rozwiązania jak Bułgaria, stosuje wiele krajów.Równie restrykcyjne są przepisy m.in. we Włoszech, we Francji (gdzie certyfikat COVID jest też wymagany w przypadku podróży samolotem czy pociągiem na dalekich trasach krajowych) czy Holandii. I cały czas dochodzą nowe: w Czechach od 1 listopada restauracje, bary i kawiarnie będą dostępne tylko dla posiadaczy certyfikatu COVID. Kto nie dysponuje takim dokumentem, będzie mógł jedynie zabrać posiłek na wynos.