Nieodkryta perła Europy? Z pewnością! Kraj przepięknych zamków, zniewalających krajobrazów i… niskich cen
Historyczne miasta i ich zabytki, piękna przyroda, otwarci ludzie… i duch wampirów, unoszący się nad wieloma miejscami. Leżąca w Rumunii Transylwania to fascynująca kraina, która turystom z Polski ma wiele do zaoferowania. Co warto zobaczyć? Stworzyliśmy naszą subiektywną listę atrakcji.
Mówisz: „Transylwania”, myślisz: „Drakula i wampiry”. Ale ten przepiękny rejon Rumunii to nie tylko legendy o krwiożerczych potworach, ponurych zamczyskach i krwawych władcach. Niedaleko Polski znajdują się miejsca, które potrafią wprowadzić w zachwyt. I, co najlepsze – poza kilkoma wyjątkami – wciąż opierają się masowej turystyce. Zapraszamy w podróż do krainy, gdzie historia odcisnęła mocne piętno, tworząc nietypową mozaikę kultur. Ale przy okazji zapraszamy Was też do kina, gdzie od 12 października będziecie mogli przenieść się w wampirzo-potworny klimat dzięki filmowi „Hotel Transylwania 3”.
1. Rumuński Kraków
Zacznijmy od miasta, które jest idealnym miejscem na rozpoczęcie przygody z Transylwanią – równie popularną nazwą tej części Europy jest Siedmiogród. Polskie porównanie Braszowa? Przyznam się, że to określenie („Rumuński Kraków”) słyszałem dość często podczas moich podróży do Rumunii.
I spacerując uliczkami Starego Miasta, zaglądając w witryny sklepów, podziwiając ratusz i bramy miejskie… lub siedząc i pijąc kawę w jednej z dziesiątek klimatycznych knajpek, nietrudno dostrzec podobieństwo między Braszowem i Krakowem.
Wrażenie potęgują kontrasty, które jeszcze do niedawna można było dostrzec w Krakowie (obok przepięknych i pieczołowicie odrestaurowanych budynków, w zakamarkach dzielnic kryją się stare, zniszczone kamienice, które mogłyby opowiedzieć niejedną historię) – ale o ile dawna stolica Polski już generalnie wypiękniała, o tyle w Braszowie wystarczy zejść z utartego szlaku turystycznego, aby móc zobaczyć autentyczną historię tego miasta.
* * *
Mówiąc o Braszowie, nie sposób pominąć największej atrakcji. Słynny Czarny Kościół robi ogromne wrażenie swoją majestatyczną bryłą. Patrząc na osmaloną elewację (w 1689 r. kościół spłonął), możemy sobie wyobrażać, jak wyglądała cała Biserica Neagră w latach swojej świetności. A nie jest to krótka historia – ta późnogotycka świątynia została zbudowana pod koniec XIV wieku i była świadkiem wielu historycznych wydarzeń.
Okej, ale zostawmy za sobą największą budowlę sakralną Rumunii, dopijmy kawę i ruszajmy na podbój Transylwanii. Przemieśćmy się do miejsca, które… jest klasyczną pułapką turystyczną. Ale i tak warto ją obejrzeć na własne oczy.
2. Bran, czyli ślady historii
– To jest ten zamek słynnego Draculi?!
To zdanie będziecie słyszeć setki razy. Wypowie je wycieczka z Francji, wysypująca się z autokaru. Padnie z ust turystów z Polski, przedzierających się przez bazar, na którym mogą zaopatrzyć się w pelerynkę Draculi (12 RON), świecące w ciemności zęby wampira (5 RON) czy kiczowatą pamiątkę. Tak, Rumuni zdecydowanie nauczyli się zarabiać pieniądze na legendzie o Wladzie Palowniku. I bez skrupułów to wykorzystują.
Dlatego pierwsze wrażenie, gdy widzimy słynny zamek i całą otoczkę, nastawioną na obsługę ruchu turystycznego, może być negatywne. Wiecie, w głowie kołacze wizerunek okrutnego władcy, który nabijał na pal swoich wrogów i był wampirem – a tutaj komercja wylewa się z każdego kąta. Sprawa jest o tyle śmieszna, że (wbrew popkulturze, która właśnie to miejsce uznaje za siedzibę wampira Draculi), prawdziwy Vlad Țepeș nigdy nie postawił tutaj swojej stopy.
Ale wystarczy nie myśleć o wampirach, lecz o historii… i nagle zaczynamy to miejsce odkrywać na nowo. Zamek na przestrzeni dziejów pełnił różnorakie funkcje: reprezentacyjne, obronne, handlowe. Jego współczesna, XX-wieczna historia jest nierozerwalnie związana z królową Marią, żoną Ferdynanda I (króla Rumunii) i jej córką, księżniczką Ileaną Hohenzollern-Sigmaringen.
To była ulubiona letnia rezydencja koronowanych głów – i zwiedzając zamek możemy podziwiać królewskie ślady, zaglądając do pomieszczeń, w których czas się zatrzymał. Oczywiście, nie zwracając uwagi na podnieconych turystów, którzy w każdym kącie poszukują jakiegokolwiek śladu Draculi 😉
Bilet wstępu dla osób dorosłych to 40 RON, dzieci płacą 10 RON. Przy okazji, bardzo wygodnie przelicza się rumuńską walutę (leje) na nasze polskie złotówki: kurs jest zbliżony – 10 RON to około 10,91 PLN.
3. Rasnov i Sigishoara (Segieszów)
Jeżeli chcecie obejrzeć piękny – i nieco mniej komercyjny – zamek, to polecam udać się do Râșnova. Potężna twierdza góruje nad okolicą, witając przyjezdnych czymś, co nieodparcie przypomina… Hollywood. Czyżby chodziło o rezydencje gwiazd filmowych? Nie, to ogromny napis, umieszczony na zboczu wzgórza, który może budzić skojarzenia z amerykańską Fabryką Snów.
Zamek został zbudowany przez Krzyżaków, słynie z tego, że nigdy nie został zdobyty w walce. Był samowystarczalny – na terenie zamku dolnego i górnego mogły mieszkać setki osób, do dnia dzisiejszego uchowały się m.in. domy i inne budynki, które możemy teraz oglądać. O skali całości niech świadczy fakt, że ludność przebywająca w środku mogła spokojnie przeżyć oblężenie, trwające… trzy lata.
Zwiedzanie całego kompleksu nie nadszarpnie Waszego budżetu wyjazdowego – wstęp kosztuje 10 RON (ok. 11 PLN). Przepiękne widoki na okolicę, które rozpościerają się z okolic zamku, dostaniecie w gratisie.
* * *
Ale prawdziwa perełka czeka na Was w innym miejscu. To niesamowita Sighișoara (Segieszów), czyli raj dla miłośników średniowiecza. Centrum miasta zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO – i bez wątpienia nie jest to wyróżnienie, nadane na wyrost.
Sighișoarę najlepiej zwiedzać niespiesznie, bez konkretnego planu. Po prostu spacerować, zaglądając w małe zaułki dawnego średniowiecznego grodu, podziwiając starówkę, kościół klasztorny czy intrygujące Schody Szkolne. Szczególnie te ostatnie mogą być nie lada atrakcją dla dzieci – możemy im opowiedzieć o historii najstarszej szkoły w mieście, która umiejscowiona jest na wzgórzu… a schody służyły zarówno nauczycielom, jak i uczniom.
Atrakcją jest także Muzeum Historyczne – przyznam się, że na mnie największe wrażenie zrobiły przeróżne narzędzia, służące do… torturowania więźniów. Nie da się ukryć, wyobraźnia w tym miejscu pracuje dość intensywnie.
A na tych, którzy wciąż w głowie mają Draculę, czeka Casa Dracula, czyli dom, w którym przebywał ojciec Włada Palownika. I to właśnie w tym domu prawdopodobnie urodził się późniejszy pierwowzór krwiożerczego wampira, którego opisał Bram Stoker w swojej słynnej książce.
Nie zgubicie się – punktem odniesienia jest wieża zegarowa, doskonale widoczna z każdego miejsca w tym urokliwym mieście.
4. Trasa Transfogarska
Zostawmy na chwilę zamki i historie o wampirach. Czas na ucztę dla miłośników motoryzacji. Przed Wami słynna trasa, która uznawana jest za jedną z najpiękniejszych dróg w Europie!
W sumie, zamiast setek słów, może po prostu jedno zdjęcie:
Robi wrażenie, nieprawdaż? Drogę oddano do użytku 44 lata temu – czekają na Was dziesiątki zakrętów, zapierające dech w piersiach widoki na rumuńskie Karpaty… i przyjemność jazdy przez przełęcze, tunele i mosty.
Dość powiedzieć, że Transfăgărășan może poszczycić się 830 mostami, 27 wiaduktami oraz tunelami, z których ten najwyżej położony (ponad 2000 m n.p.m.) jest jednocześnie wyznacznikiem, czy droga jest przejezdna. Dlaczego? Ponieważ opady śniegu i wiejące silne wiatry powodują, iż tunel jest zamknięty przez blisko pół roku: od października do kwietnia, a niekiedy nawet do maja.
Trasa stanowi wyzwanie dla turystów-kierowców, którzy boją się przestrzeni i przepaści. Wszyscy pozostali będą zachwyceni, przemierzając drogę Transfogaraską. Nie zapomnijcie zorientować się, czy całość drogi krajowej DN7C jest przejezdna – i sprawdźcie swój samochód pod kątem technicznym 😉
5. Małe wioski w Siedmiogrodzie
Ten punkt mógłby się znaleźć na pierwszym miejscu. Transylwania to dla mnie magiczna kraina – i warto zbaczać z utartego szlaku, aby zobaczyć miejsca i rzeczy, które ciężko uświadczyć w innych rejonach Europy.
To malutkie wioski, rozsiane na wzgórzach, gdzie czas płynie leniwie, zwierzęta spokojnie pasą się na pastwiskach, a mieszkańcy przesiadują przed swoimi domami, obserwując otoczenie i przejeżdżające samochody.
Warto się zatrzymać, zwolnić, spróbować zanurzyć się w unikalną atmosferę Siedmiogrodu. Znaleźć małą lokalną restaurację, spróbować pysznej ciorbă de burtă (to danie, przypominająca trochę nasze flaczki) mamałygi lub moich ulubiony mititei, za które mogę dać się pokroić.
Cóż to jest? To kotleciki-kiełbaski, obficie pachnące czosnkiem, pieczone na grillu. Smakują jak „milion dolarów”, zwłaszcza gdzieś w oddalonej od gwaru wielkich miast wiosce w Transylwanii, jakich wiele.
6. Hunedoara
Na liście rekomendacji nie mogę pominąć zamku w Hunedoarze, którego początki sięgają XII-XIII w. Już samo wejście na teren zamku jest dużym przeżyciem – łatwo wyobrazić sobie, jak wyglądało to w czasach średniowiecznych. W środku czeka na was unikalna mieszanka gotyku, renesansu i baroku, będąc swoistą lekcją historii pobliskich rejonów.
Jak wiele podobnych zamków, historia (i przyroda) obchodziły się z nim dość brutalnie. Castelul Corvinilor wielokrotnie musiał zmagać się z dewastującymi go pożarami. Na szczęście nawet poważne zniszczenia, takie jak zawalenie się dachu, doczekały się odrestaurowania.
Ile kosztuje przyjemność zwiedzania zamku w Hunedoarze? W sezonie wakacyjnym zapłacicie 30 RON (ok. 33 PLN), poza sezonem cena spada do 20-25 RON. I są to doskonale wydane pieniądze.
* * *
Listę atrakcji, które czekają na turystów z Polski w Transylwanii, można rozwijać. Polecam nie ominąć zamku Poenari, znajdującego się na wylocie Drogi Transfogarskiej – gdzie możemy zrobić sobie przerwę w przemierzaniu tej niesamowitej trasy.
Innym interesujące miejsce to Sibiu, które związane jest z naszym krajem przez zawiłości historyczno-personalne (austriackie wojska dostały tu tęgie lanie od węgierskich powstańców, którymi dowodził polski generał, Józef Bem).
A może Șimleu Silvaniei, czyli gniazdo Batorych? To właśnie tutaj urodził się Stefan Batory, późniejszy król Polski i wielki książę litewski.
Magiczny zakątek Europy
Transylwania to nie tylko mityczna kraina wampirów. To może być wyśmienity cel wakacyjnego wypadu – nie tylko sam Siedmiogród, ale i reszta Rumunii.
Warto ją odwiedzić i odkrywać na własną rękę.