A gdyby tak rzucić wszystko i…? Oto najlepsze i najgorsze miejsca dla cyfrowych nomadów w Azji
To coś, czego prawdopodobnie nie bylibyście w stanie wytłumaczyć dziadkom oraz coś, co nawet naszemu (szeroko pojętemu) pokoleniu jeszcze do niedawna nie mieściło się w głowie. Dotychczas synonimem „normalnej” pracy mogłaby być nazwa sieci sklepów spożywczych wyjątkowo popularnych na azjatyckim kontynencie: 7/11. Dziś sprawa ma się zgoła inaczej i coraz więcej osób czuje pokusę i ma realne możliwości, by pracę z perspektywy własnej kanapy lub domku na działce przenieść nieco dalej.
Jak zatem sprawa ma się w przypadku mekki wielu podróżników, czyli Azji Południowo-Wschodniej? Które kraje powinny trafić na waszą listę, a których warto unikać? Postaram się odpowiedzieć w poniższym tekście.
Malezja
W mojej opinii to nie tylko najbardziej niedoceniany kraj w Azji Południowo-Wschodniej, ale również niekwestionowany numer jeden, jeśli chodzi o dłuższy wyjazd. To miejsce, gdzie niezależnie od pory roku znajdziecie zakątek, gdzie akurat trwa wysoki sezon. Dołóżcie do tego brak obowiązku wizowego oraz możliwość przebywania na terenie kraju do 180 dni w okresie 6 miesięcy, a otrzymacie… no właśnie, doskonały kierunek na pierwszą (lub kolejną) daleką podróż.
Nie bez znaczenia pozostają inne okoliczności, które wychodzą na plan dopiero w trakcie dłuższego pobytu. Internet mobilny jest relatywnie tani i powszechnie dostępny, a dostęp do usług (w tym zdrowotnych) pozostaje na zdecydowanie wyższym poziomie niż w wielu krajach ościennych.
Tajlandia
Do niedawna byłaby to zapewne numer jeden zestawienia. Mam jednak wrażenie, że wraz z upływem czasu „kraina uśmiechu” coraz bardziej preferuje turystów odwiedzających kraj na pokrywające się ze zdecydowaną większością urlopów przysłowiowe dwa tygodnie aniżeli na dłuższy pobyt.
Być może w opozycji do moich powyższych twierdzeń stoi fakt, że od niedawna Tajlandia zdecydowała się przedłużyć do 60 dni okres bezwizowego pobytu dla turystów z Polski. Może jednak wpływ na moją oceną ma coraz mocniejszy tajski bat, który podróżni (dosłownie) zaczynają mocniej czuć na własnej skórze, może niekontrolowany wręcz napływ turystów ze wschodu, który nam nad Wisłą kojarzy się raczej źle. Choć Tajlandia znacząco zmieniła swoje oblicze na przestrzeni ostatnich kilku lat, wciąż pozostaje atrakcyjnym kierunkiem dla osób pragnących wybrać się do Azji na dłużej.
Kambodża
Czarny koń zestawienia? Być może tak stanie się w kolejnych latach. Dziś jednak „królestwo cudów” w galopującym wręcz tempie nadrabia dystans dzielący go od bogatszych sąsiadów. Owszem, wciąż można poczuć się w kraju jak w trakcie wizyty u przysłowiowych krewnych z daleka, jednak powszechny dostęp do (taniego!) Internetu mobilnego oraz relatywna łatwość uzyskania wizy nawet na rok sprawiają, że nie bez powodu jest to kraj wyjątkowo popularny wśród podróżnych wybierających się do Azji na dłużej.
Kraje, które mniej nadają się na pracę zdalną?
Z własnego doświadczenia mogę wspomnieć jeszcze o dwóch miejscach. Filipiny to jeden z krajów, gdzie dostęp do mobilnego Internetu oraz jego zasięg pozostają na najgorszym poziomie w Azji Południowo-Wschodniej. Pomijając „rozpraszacze” w postaci pięknych widoków oraz doskonałej urlopowej atmosfery, dla przykładu: w popularnym El Nido dostęp do sieci (lub jego brak) uniemożliwiał wieczorem nawet wysłanie zdjęcia jednym z popularnych komunikatorów. Praca zdalna stamtąd byłaby koszmarem.
Skomplikowane zasady zakupu lokalnej karty SIM, a co za tym idzie dostępu do sieci w Indonezji nie nastręczają optymistycznie przed dłuższą podróżą z zamierzeniem wykonywania pracy zdalnej. Nie w każdym hotelu można liczyć na dobrej jakości łącze internetowe, w wielu przypadkach wolelibyśmy również skorzystać z własnej, bezpieczniejszej sieci.
Na zakończenie:
Powiedziawszy to wszystko, na własnym przykładzie przetestowałem możliwości związane z wykonywaniem pracy zdalnej we wspomnianych powyżej krajach. Kilka wniosków na sam koniec?
– jeżeli macie możliwość wyposażyć się w e-sim z globalnym dostępem do sieci, warto o tym pamiętać;
– słynny „visa run” staje się coraz bardziej skomplikowaną operacją, stąd moim zdaniem w przypadku planowanego dłuższego pobytu warto rozejrzeć się za krajem, który zezwala na dłuższy pobyt bez konieczności opuszczania jego granic;
– Wietnam niedawno rozszerzył możliwość ubiegania się o wizę na okres do 90 dni. Choć wciąż pozostaje on jedynym krajem, gdzie o tego typu zezwolenie należy zaaplikować z wyprzedzeniem, być może warto będzie rozważyć go w przyszłości, jako kolejny kierunek na dłuższy pobyt;
– nie każdy typ wizy pozwala na wykonywanie pracy zarobkowej z danego miejsca. Oczywiście osobną kwestią jest wykrywalność tego zjawiska, warto jednak pamiętać o tym przed przysłowiową przeprowadzką na drugi koniec świata 🙂 .
Podzielcie się w komentarzach własnymi doświadczeniami dotyczącymi dłuższych pobytów i pracy „z drugiego końca świata”!