Jechać czy omijać? Komunikaty polskiego MSZ kontra rzeczywistość
Na stronach MSZ w sekcji „Ostrzeżenia dla podróżujących” widzimy komunikaty z 20 lutego 2018. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostrzega nas przed podróżami do: Tajlandii, Malezji, Indonezji i na Filipiny. Część z informacji brzmi bardzo groźnie:
– W związku z zagrożeniem terrorystycznym, możliwymi starciami zbrojnymi pomiędzy siłami rządowymi a rebeliantami z ugrupowań islamistycznych, a także ze względu na podwyższone ryzyko porwań cudzoziemców, Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza podróże do południowej części Filipin […] działalność ugrupowań terrorystycznych może objąć również obszary uważane dotychczas za bezpieczne, w tym ośrodki turystyczne. Do porwań cudzoziemców dochodzić może zarówno na lądzie jak i na wodach terytorialnych Filipin. Nie można wykluczyć ataków terrorystycznych w stolicy, Manili.
Obywatelom polskim przebywającym na Filipinach zaleca się zachowanie szczególnej ostrożności, stosowanie się do poleceń sił porządkowych i zgłoszenie podróży w systemie Odyseusz.
Czy oznacza to, że mamy rezygnować z naszych zaplanowanych wyjazdów na wyczekiwany urlop do Tajlandii lub na rajskie filipińskie plaże?
Fot. aphotostory, shutterstock
Ostrożności nigdy za wiele
Umieszczenie komunikatu na stronie MSZ powoduje określone reakcje. Z tą podstawową na czele: wielu turystów zaczyna mieć wątpliwości. Przecież to oficjalna informacja, więc nie można jej bagatelizować. Ale od razu pojawia się druga strona medalu – przecież w światowych mediach nie słychać, aby trwała właśnie ucieczka turystów z Tajlandii, którzy obawiają się o swoje bezpieczeństwo.
Nasi czytelnicy również są podzieleni w kwestii tego, jak podchodzić do komunikatów Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Don_Bartoss:
– Komunikaty są jakie są, ale nie ignorowałbym ich z założenia. Mają swoją wartość, a Polacy traktują je poważnie.
rob_sad:
– Szansa na bycie ofiarą aktu terroru w Malezji, Francji, czy nawet Egipcie jest znacznie mniejsza niż szansa na śmiertelne potrącenie na przejściu dla pieszych w Polsce.
kumkwat_kwiat:
– Takie ostrzeżenia mogą też mieć ewentualne skutki, jeśli ktoś chciałby zrezygnować z wyjazdu lub w przypadku ubezpieczenia. Na przykład obecnie całe Filipiny mają już status „nie podróżuj”, co jest kompletną głupotą.
Mimo to, zakładamy, że urzędnicy odpowiedzialni za opublikowanie takich ostrzeżeń mają ku temu przesłanki. Być może dysponują informacjami, które uprawniają do takich wniosków i tego typu ostrzeżeń. Problem w tym, iż owe komunikaty niekiedy odbiegają od stanu faktycznego, raportowanego przez turystów i media światowe.
Fot. msz.gov.pl
System ostrzeżeń, które podawane są przez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, bywa krytykowany.
– Nasi klienci nie zwracają większej uwagi na te informacje. Oczywiście, nie bagatelizujemy ich, ale zdajemy sobie również sprawę z tego, że często są to wyolbrzymione kwestie – opowiada właściciel jednego z biur podróży w Wielkopolsce. – Przychodzi do mnie małżeństwo, pokazuje w telefonie zdjęcia ich znajomych, którzy właśnie wrócili z Tajlandii, i chce kupić tam urlop. Jak im powiem, że nasz MSZ ostrzega przed podróżami do Tajlandii i będę im ten kierunek odradzać, to po prostu stracę klientów. Pójdą do mojej konkurencji i tam dokonają zakupu – puentuje gorzko właściciel BTZ Travel.
Problem nie jest nowy. Co najbardziej szwankuje według przedstawicieli biur podróży? Częstotliwość wprowadzanych zmian. Mówiąc wprost: system komunikatów powinien być na bieżąco poprawiany. Jeżeli dzieje się coś „niedobrego” na danym terenie, precyzyjna informacja powinna trafić na strony internetowe MSZ. Aktualnie jest z tym duży kłopot.
Wiarygodność komunikatów
Czy to tylko „polski problem”? Nie do końca. Podróżnicy z innych krajów również zwracają uwagę na fakt, iż niekiedy komunikaty prezentowane przez władze (najczęściej jest to Ministerstwo Spraw Zagranicznych danego państwa) mogą powodować pewien niepokój i zamieszanie.
Przykład? Jak informuje Travel Weekly, brytyjski MSZ ostrzega swoich obywateli, aby zachowali czujność w takich krajach jak: Litwa, Łotwa, Estonia czy Islandia.
Powód? „– Prawdopodobieństwo przeprowadzenia zamachów przeciwko Wielkiej Brytanii i jej obywatelom jest wyższe. Podróżni powinni zachować ostrożność, szczególnie w miejscach publicznych” – czytamy w komunikacie.
Obserwując tłumy obywateli Wielkiej Brytanii w Tallinnie czy w Reykjaviku nie widać, aby turyści szczególnie przejmowali się tymi informacjami.
Wydarzenia bieżące a kwestie bezpieczeństwa
Wielu turystów podnosi również kwestię wpływu polityki i bieżących wydarzeń na plany wyjazdowo-urlopowe. Mniej więcej 2-3 razy w tygodniu odbieram telefon od mojej znajomej, która ma wykupiony pobyt na południu Izraela w drugiej połowie marca. Temat rozmowy jest zawsze ten sam:
– Ale czy tam jest bezpiecznie dla Polaków, po tym ostatnim politycznym zamieszaniu między Polską i Izraelem?
Fot. JekLi, shutterstock
Cóż, jak przy większości spraw, warto zachować zdrowy rozsądek i czerpać wiedzę z wielu źródeł. Czy odradzam mojej znajomej urlop na południu Izraela i wycieczkę fakultatywną do Jerozolimy? Nie. Ale proszę ją o to, aby będąc na miejscu, nie robiła rzeczy, które mogą spowodować ewentualne problemy.
O jakich rzeczach myślę? Wydaje mi się, że wchodzenie na przykład w ostrą dysputę polityczną z mieszkańcami Izraela podczas przypadkowej rozmowy w kawiarni w Jerozolimie mogłoby doprowadzić do niepotrzebnej eskalacji emocji.
To nie tylko kwestia Izraela, ale zasada generalna, dotycząca wielu krajów świata.
Fot. Drop of Light, shutterstock
Tereny zagrożone
Z zupełnie inną sytuacją mamy do czynienia w przypadku miejsc, które objęte są działami wojennymi. Tutaj to już nie jest kwestia zdrowego rozsądku, a bezpieczeństwa (i niekiedy życia).
Podróżowanie po wschodzie Ukrainy, blisko terenów gdzie odbywają się regularne potyczki między separatystami i ukraińskimi żołnierzami? Planowanie wyprawy do Jemenu, gdzie trwa konflikt zbrojny? Podróż do Sudanu Południowego lub Somalii?
W takich przypadkach nie trzeba chyba wchodzić na strony polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, aby mieć świadomość, że podróż w te miejsca to bardzo zły pomysł.