Boeing 777 z 375 podróżnymi po godzinie lotu zawrócił, bo pasażer… zgubił telefon i nikt nie mógł go znaleźć
Linie lotnicze przykładają wielką wagę do minimalizowania wszelkich ryzyk związanych z bezpieczeństwem, a jednym z nich jest kwestia akumulatorów litowo-jonowych. Potencjalne zagrożenie nie jest małe, bo baterie mogą się nagrzewać i powodować ryzyko pożaru w samolocie, a do takich przypadków już dochodziło.
Stąd decyzja pilotów o zawróceniu potężnego Boeinga 777, który zmierzał z Paryża do Pointe-a-Pitre, czyli miasta położonego w Gwadelupie, a więc departamencie zamorskim Francji. Cały lot miał trwać 8 godzin i 40 minut, ale już po nieco ponad godzinie maszyna zawróciła.
Alanya od 2159 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Rodos od 2432 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Ayia Napa od 2281 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Wrocław)
Do zdarzenia doszło w piątek i – jak czytamy – jej powodem był jeden z pasażerów, który zgubił swój telefon komórkowy i nie mógł go odnaleźć. To zaś stanowiło zbyt duże ryzyko. Nie pomogły poszukiwania ze strony załogi i części pasażerów – smartfona nie udało się znaleźć, choć szukano dłuższą chwilę, a samolot z tego powodu kołował nawet chwilę nad Atlantykiem, bo piloci nie chcieli podejmować pochopnej decyzji.

Gdy po kilku minutach telefonu nie udało się zlokalizować, maszyna zawróciła na Orly Samolot wylądował prawie 2 godziny po pierwotnym starcie, podróżni opuścili samolot, a na miejscu pojawili się pracownicy lotniska, którzy gruntownie przeczesali maszynę. Ostatecznie telefon zapewne udało się szybko znaleźć, bo po 2,5 godzinach od wylądowania samolot ponownie wystartował w stronę Point-a-Pitre, gdzie wylądował po 8 godzinach lotu.