Dramat. British Airways kasuje 12 tysięcy lotów – ponad milion pasażerów na lodzie!
British Airways to linia, która chyba najmocniej w Europie odczuwa „klęskę urodzaju” w branży lotniczej. Przewoźnik w czasie pandemii zwolnił mnóstwo pracowników, a teraz, gdy popyt wrócił z siłą porównywalną do czasów sprzed pojawienia się koronawirusa, mocno odczuwa brak rąk do pracy i nie jest sobie w stanie poradzić z własną niezwykle ambitną siatką połączeń. Wysoki sezon wakacyjny nie jest tu żadną wymówką, bo linia nie radzi sobie już od wielu miesięcy – wraz z odwołanymi lotami z wtorku i środy linia anulowała od kwietnia ponad 30 tysięcy połączeń! I nawet mimo tego nie udało się zapobiec chaosowi na lotniskach. Czy teraz będzie inaczej?
- Costa Brava od 1472 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
- Rodos od 1874 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
- Alanya od 1387 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
– Podejmowanie decyzji o kolejnych anulowanych rejsach nie jest tym, co chcemy robić, ale to właściwa decyzja dla naszych pasażerów i kolegów. Nowe decyzje pozwolą nam zredukować nasz rozkład i skonsolidować niektóre mniej oblegane trasy po to, abyśmy mogli ochronić jak najwięcej wakacyjnych lotów, jak to tylko możliwe – informuje biuro prasowe British Airways.
W środę brytyjska linia ogłosiła odwołanie 10,3 tysięcy lotów w okresie od sierpnia do końca października. Przewoźnik nie podał jeszcze dokładnej listy tras, które zostaną wycięte z rozkładu, poinformował jednak, że są to wyłącznie połączenia krajowe i trasy europejskie. I tak jednak jest to ogromny cios dla linii, a zwłaszcza dla pasażerów. Brytyjski dziennik „Independent” szacuje, że środowa decyzja dotknęła ponad 1 mln pasażerów, którzy już zdążyli kupić bilety na potencjalnie odwołane loty. Do tego należy doliczyć jeszcze pasażerów z ponad 1500 lotów, które linia British Airways zdecydowała się odwołać we wtorek.
British Airways zdecydowała się na cięcia po decyzji brytyjskiego rządu, który ogłosił, że przewoźnicy, którzy do piątku zdecydują się na „urealnienie” swoich rozkładów i odwołanie części tras, nie stracą swoich lotniskowych slotów, które w przeciwnym razie mogłyby trafić w ręce innych linii lotniczych.
A jeśli piszemy o slotach, to możemy być pewni tego, że decyzję brytyjskiego rządu skrytykuje Ryanair. Tak też było w środę.
– Nie popieramy nowych regulacji brytyjskiego rządu, które wspierają linie lotnicze, które zawiodły i nie przygotowały się odpowiednio do powrotu popytu na podróże lotnicze po COVID-19 – głosi krótki komunikat irlandzkiej linii.
To nie koniec złych informacji?
Brytyjskie media przypominają, że decyzja o kolejnym ograniczeniu lotów została podana przez British Airways na mniej niż 24 godziny przed ogłoszeniem przez związki zawodowe terminu strajku, który mają przeprowadzić pracownicy tej linii na lotnisku Heathrow. Ma w nim wziąć udział ok. połowa pracowników British Airways zatrudnionych w obsłudze naziemnej na Heathrow. Brytyjski przewoźnik nie wykluczył, że w związku ze strajkiem może odwołać kolejne loty.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?