Egipt i inne turystyczne kraje odetchną z ulgą? Brytyjczycy i Rosjanie wracają!
Gdy turystyka była w rozkwicie, wielu traktowało ich jak najgorszy sort turystów. Brytyjczycy i Rosjanie, bo o nich mowa – kojarzyli się przede wszystkim z imprezami i brakiem hamulców. Gdy jednak ich zabrakło, branże mocno odczuły skutki takiej nieobecności. Teraz jednak i jedni i drudzy mają szansę wrócić do swoich ulubionych krajów. A my przekonamy się, co to dla nich będzie oznaczać.
Nie jest tajemnicą, że jednymi z największych konsumentów rynku wakacyjnych podróży po Europie i najbliższej okolicy, są Brytyjczycy i Rosjanie. Można się spierać czy jest to klient tzw. wysokiej jakości i czy warto ich przyciągać, ale nie ma wątpliwości, że bez ich pieniędzy branża turystyczna naprawdę nie ma lekko. Wszystko wskazuje jednak na to, że już niedługo najpopularniejsze kierunki wakacyjne będą mogły nieco odsapnąć, a Brytyjczycy i Rosjanie znów skorzystają z wypoczynku w swoich ulubionych krajach.
Rosjanie wrócą do Egiptu po sześciu latach!
Pierwsza dobra wiadomość dla branży turystycznej dotyczy decyzji Władimira Putina. Jak informuje agencja Reuters, prezydent Rosji zdecydował, że wreszcie ponownie będzie można organizować loty czarterowe bezpośrednio z Rosji do Egiptu. Warto bowiem przypomnieć, że w 2015 takie loty zostały zakazane po katastrofie samolotu Metrojet na trasie z Sharm el-Szejk do Sankt Petersburga. Jak się później okazało, przyczyną dramatycznych wydarzeń, w efekcie których zginęły 224 osoby była bomba podłożona przez organizację powiązaną z ISIS.
Teraz, po sześciu latach od tamtej decyzji zostanie ona nareszcie uchylona, a Rosjanie będą mogli wrócić do Egiptu – co najprawdopodobniej uczynią z wielką radością. Przed zakazem kraj faraonów cieszył się wśród Rosjan ogromną popularnością – podobnie zresztą jak wśród Polaków.
Do porozumienia między prezydentem Rosji i Egiptu doszło już w kwietniu, ale dopiero wczoraj oficjalnie ogłoszono decyzję i zaczęła ona obowiązywać.
Brytyjczycy też wreszcie wrócą do podróżowania?
Zupełnie inna sytuacja jest u Brytyjczyków. Tutaj za brak możliwości podróżowania odpowiadają przede wszystkim obostrzenia związane z pandemią, które brytyjski rząd utrzymuje od wielu miesięcy. Już we wrześniu ubiegłego roku pisaliśmy na łamach Fly4free.pl o ironii losu, która sprawiła, że choć nie było bardziej znienawidzonych turystów, teraz wszyscy marzą, by wrócili. Już wtedy wiele krajów buntowało się przeciwko zaostrzaniu przepisów i robiło, co mogło byle tylko wrócić na „zieloną listę”. Wielu nie udało się to do dzisiaj.
Teraz jednak sytuacja ma się drastycznie zmienić. 19 lipca wejdą w życie nowe przepisy, które znacząco poszerzą możliwości urlopowe Brytyjczyków. Zgodnie ze zaktualizowanymi zasadami, w pełni zaszczepieni obywatele nie będą musieli przechodzić kwarantanny po powrocie do kraju. Będą jednak musieli wykonać dwa testy. I choć zasady te są uciążliwe, to i tak są zdecydowanie łagodniejsze niż obowiązkowe testy ORAZ obligatoryjna kwarantanna.
Na pomarańczowej liście znajdzie się aż 140 krajów, z których Brytyjczycy będą mogli wybierać swoje wakacyjne kierunki. Wśród nich będą m.in. Włochy, Hiszpania, Portugalia, Francja czy Grecja.
Czy Brytyjczycy skorzystają z możliwości wyjazdu? Co do tego nie ma wątpliwości. Już poprzednim razem, gdy ogłoszono wstępną datę otwarcia Wielkiej Brytanii, wszelkie serwisy rezerwacyjne przeżywały oblężenie.
– Biuro podróży TUI podało, że w nocy z poniedziałku na wtorek (czyli tuż po przemówieniu Johnsona) liczba rezerwacji wycieczek zagranicznych wzrosła o 500 procent! – opisywaliśmy sprawę na łamach Fly4free.pl. – O 337 procent w stosunku do poprzedniego tygodnia wzrosła z kolei liczba rezerwacji biletów lotniczych w liniach easyJet, a o ponad 630 procent – zainteresowanie lotami do takich miejsc jak Kreta, Faro, Palma de Mallorca, Alicante czy Malaga. Entuzjazm był tak duży, że w zeszłym tygodniu zaczęły nawet dość znacząco rosnąć kursy akcji notowanych na giełdzie linii lotniczych.
Nie oznacza to jednak, że teraz na niesfornych Brytyjczyków wszystkie kraje czekają z otwartymi ramionami. Niektóre kierunki – choć nie ukrywały, że tęsknią za pełnymi hotelami i promenadami, zapewniają, że nie zapomniały o wybrykach imprezowych turystów. Majorka i Ibiza już zapowiedziały, że wszelkie środki wymyślone do utemperowania rozrywkowych gości, nadal pozostają w mocy.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?