Leciałem tanimi liniami z Singapuru. Oto dlaczego Changi to od ponad dekady najlepsze lotnisko świata!
Singapur to miejsce, gdzie powoli przenosi się azjatycki środek ciężkości, zarówno jeśli chodzi o gospodarkę jak i samą branżę lotniczą. To nie tylko ważny port cargo oraz przeładunkowy; Miasto Lwa na przestrzeni lat stało się kluczowym graczem w pasażerskim ruchu lotniczym. Praktycznie każdy liczący się przewoźnik w regionie i niemal wszyscy więksi gracze na świecie oferują tam bezpośrednie loty. Singapur to ważny hub komunikacyjny, ale również cel podróży sam w sobie.
Choć pod względem pasażerskiego ruchu lotniczego port Changi nie jest największym lotniskiem w Azji, to jednak w tym roku po raz 12 uznany został za najlepsze lotnisko świata. Dorzućcie do tego pozostałe nagrody przyznane przez Skytrax, takie jak najlepsza oferta gastronomiczna, rozrywkowa czy najlepszy hotel lotniskowy (wyróżnienie to przypadło po raz 8 z rzędu hotelowi sieci Crowne Plaza), a szybko jasne stanie się, że oczekiwania wobec lotniska będą bardzo wysokie, a ja sam nie mogę doczekać się wizyty, którą postanawiam potraktować jak dodatkową wycieczkę.
Lotnisko Changi
Port lotniczy obsłużył w ubiegłym roku ponad 30 mln pasażerów i choć wciąż daleko mu do przedpandemicznych rekordów, tendencja zwyżkowa jest wyraźna. Zdają sobie z tego sprawę władze lotniska, prowadząc równolegle budowę nowego, 5 terminala, którego powierzchnia docelowo… ma przekroczyć dotychczasowy obszar wszystkich 4 dotychczasowych terminali razem wziętych. Lotnisko aktualnie oferuje imponującą powierzchnię niemal 2400 ha. Składa się ono z 4 terminali pasażerskich oraz budynku Jewel, czyli kompleksu rozrywkowo-handlowego o tematyce przyrodniczej. Z wyglądu przypomina on kolejny terminal, który zapewnia sprawną komunikację pomiędzy innymi częściami portu oraz ma zapewnić rozrywkę podróżnych, a na jego terenie znajduje się m.in. największy wewnętrzny wodospad na świecie.
Warto zatem w ogóle pytać, za co recenzenci ze Skytrax uznali Changi najlepszym portem lotniczym świata? W uzasadnieniu decyzji wskazywano na kilka aspektów: krótki czas oczekiwania do kontroli paszportowej, możliwość szybkiego odebrania bagażu, liczne ułatwienia dla podróżnych, doskonałą komunikację z centrum miasta, ogromną liczbę usług oferowanych na lotnisku oraz jego wzorowe oznakowanie. Wyjątkowo w zasadzie nie trzeba wspominać tu o udogodnieniach dla osób z niepełnosprawnościami – w Singapurze ich obecność jest tak naturalna jak powietrze.
Dojazd z miasta
Lotnisko znajduje się ok. 17 km od Singapuru i jest z nim połączone siecią Mass Rapid Transit (MRT). Oznacza to, że bez problemu dojedziecie tam w nieco ponad pół godziny. Choć nie ma bezpośredniego połączenia metrem z centrum miasta, przesiadka na stacji Tanah Merah (skąd kursują pociągi na lotnisko) jest absolutnie bezproblemowa – odbywa się na tym samym peronie, wystarczy jedynie zmienić platformę.
Płatność za bilety? Wystarczy, że przy wejściu oraz później przy wyjściu przyłożycie swoją kartę płatniczą, resztę system zrobi za was. Maksymalna opłata za pojedynczy przejazd to 2,5 SGD (ok. 7,50 PLN), czyli będzie to jedna z niewielu tanich rzeczy, jaka czeka w Singapurze. Pomiędzy terminalami 1, 2 oraz 3 kursuje darmowy skytrain, natomiast do terminalu 4, skąd operują tanie linie, dojedziecie bezpłatnym shuttle busem.
Mówi się, że dobrym nawykiem jest przyjazd na lotnisko 2-3 godziny przed planowanym odlotem waszego samolotu. Cóż, w przypadku Chagni zarezerwujcie sobie sporo więcej czasu. Wszystko ze względu na mnogość atrakcji czekających wewnątrz – choć mówi się, że od przybytku głowa nie boli, od ich ilości może jednak zakręcić się w głowie. Dość powiedzieć, że spokojnie można by poświęcić na nie kilka dni (choć nikomu oczywiście nie życzymy tak długiej przesiadki). Zatem pamiętajcie o dokonaniu odprawy wcześniej, by po przybyciu na lotnisko skupić się na… odwiedzaniu znajdujących się tam atrakcji!
Jewel
Jewel, czyli „klejnot” to oddany do użytku w 2019 roku kompleks rozrywkowo-handlowy z dominującymi motywami przyrodniczymi. Brzmi jak kolejna galeria handlowa? Zapewniam, że w takiej jeszcze nie byliście. Wiszące ogrody, ponad 300 punktów sprzedaży detalicznej, bogata gastronomia, bezpośrednie połączenie z terminalami oraz wisienka na torcie, czyli słynny wodospad (nazywany również Rain Vortex, czyli wir deszczowy). A to wszystko „upchnięte” na imponującej powierzchni zajmującej 10 kondygnacji: 5 naziemnych oraz 5 podziemnych.
„Zwiedzanie” polecam rozpocząć od wizyty w przechowalni bagażu. Choć za zaopiekowanie się naszymi rzeczami słono sobie tam liczą (10 SGD, czyli ok 30 PLN za sztukę bagażu), to jednak czasowe pozbycie się ich znacząco ułatwi przemieszczanie się po kompleksie. Władzie portu rekomendują przygotować sobie „przynajmniej” 5 godzin pomiędzy lotami, by odwiedzić słynny klejnot. Co warto zobaczyć będąc wewnątrz? Oczywiście słynny wodospad, leśną dolinę Shiseido (darmowo) oraz kilka płatnych atrakcji: ogród motyli, labirynt wykonany z żywopłotu, ogromnych rozmiarów trampolinę, największą w Singapurze zjeżdżalnię, a nawet basen na dachu. Mimo setek sklepów, punktów usługowych oraz gastronomicznych, miejsce to jest wzorowo zorganizowane.
Do wnętrza Jewel można wejść bez karty pokładowej, dość powiedzieć, że kusi ono również turystów oraz mieszkańców… nie wybierających się danego dnia nigdzie w podróż. Klejnot zdecydowanie jest jedną z atrakcji, które warto odwiedzić nawet w formie wycieczki. Przeciwnie ma się sprawa w przypadku wstępu na teren jednego z terminalów: w razie, gdy po przekroczeniu bramek pasażer nie uda się w podróż, nawet pomimo posiadania ważnej karty pokładowej, grozi mu szereg konsekwencji, wliczając w to nawet… karę więzienia. Singapur słynie z drakońskich kar oraz ich bezwzględnego egzekwowania. W tym wypadku mogło chodzić o „przedsiębiorczych” pasażerów, którzy kupowali bilety wyłącznie po to, by móc zrobić zakupy w lotniskowych sklepach wolnocłowych.
Terminal 4
Jewel zapewnia bezpośrednie połączenie ze wszystkimi terminalami poza tym, który obsługuje… tanie linie. Nie jest to jednak problemem, bowiem co kilka minut kursuje darmowy shuttle bus, który w kilka minut zabierze was do miejsca odprawy. Po przekroczeniu jego progów tym, co rzuca się w oczy jest oczywiście nienaganna czystość oraz… spokój tego miejsca, kontrastujący ze ściśniętymi i zazwyczaj zatłoczonymi terminalami tanich linii.
Już na samym początku podróżni mogą podziwiać pierwszą z atrakcji przygotowanych w terminalu: artystyczną instalację Petalclouds, która (stosownie do informacji udzielonej przez autorów dzieła) stanowi połączenie sztuki, muzyki oraz nauki. Nawet ja przystaję na moment przy szybie, by zobaczyć jak „chmury” zmieniają swój kształt i położenie, spokojnie falując nad głowami podróżnych. Po sprawnym przekroczeniu kontroli bezpieczeństwa oraz paszportów czas na przechadzkę po właściwej części terminala. Tym, co od razu rzuca mi się w oczy są… wszechobecne dywany, zielona roślinność i mnóstwo światła słonecznego. Ktokolwiek miał okazję odwiedzić (na przykład) Phnom Penh, szybko zorientuje się, że w Changi jest więcej zieleni niż… w niejednej zabetonowanej stolicy Azji Południowo Wschodniej.
Elegancki wystrój, użycie wysokiej klasy materiałów, dbałość o detale i obsługa na najwyższym poziomie – jest nowocześnie i po prostu z klasą, a jasne i przestronne wnętrza ze sterylną wręcz czystością pozwalają zapomnieć, że jestem na lotnisku. Nawet w terminalu 4 znajdziecie mnóstwo sklepów (w tym świetnie wyposażony salon LEGO), całodobową ofertę gastronomiczną oraz oczywiście darmowy internet i wodę. Jakie „specjalne” atrakcje dla podróżnych przygotowano w 4 terminalu? Możecie odwiedzić Chandelier, czyli gigantyczny plac zabaw, zwiedzić nawiązującą do czasów kolonialnych Heritage Zone, lub podziwiać Steel in Bloom – artystyczną instalację odnoszącą się do interakcji człowieka z naturą.
Widać, że miejsce to zostało stworzone dla pasażerów i z myślą o nich – by na lotnisku czuli się dobrze i komfortowo. W egalitarny sposób, bowiem nie ma znaczenia, że w kieszeni mam kartę pokładową na krótki lot z AirAsia – jako podróżny czuję się tam po prostu świetnie, niezależnie od faktu, że znajduję się w terminalu dedykowanym tanim liniom.
Nawet w przypadku wylotu z terminala 4 będziecie mieli możliwość odwiedzenia saloników lotniskowych. Jeden znajduje się na terenie Jewel, drugi już wewnątrz T4, a w środku czeka możliwość wzięcia prysznica, spróbowania lokalnych specjałów (m.in. zupy z kraba, singapurskiej laksy) oraz zrelaksowania się w cichym pomieszczeniu (choć muszę przyznać, że ogólnodostępnej części lotniska Changi najbliżej jest do saloniku lotniskowego spośród wszystkich portów lotniczych, które odwiedziłem). Automatyczne bramki przy gate oraz boarding do samolotu przez rękaw to ostatnie wisienki na torcie czekające na podróżnych.
Zasłużone miano "najlepszego"?
Na lotnisku Changi celowo spędziłem niemal 5 godzin, a przechadzając się po jego terenie zastanawiałem się, w czym tkwi tajemnica jego sukcesu. Czy jest to ciągła modernizacja istniejącej infrastruktury, utrzymywanie najwyższych standardów, dokładanie nowych atrakcji oraz dbałość o detale? Być może, choć moim zdaniem kluczowym aspektem jest, fakt, że lotnisko nie stawia na samą funkcjonalność, a dobre samopoczucie podróżnych. To wcale nie użycie najnowszych technologii, a koncepcja miejsca sprawia, że można zapomnieć, że jest się na lotnisku. W tym kontekście wydaje się, że port Changi w zasadzie nie ma wad, a każde inne lotnisko w porównaniu z nim wypada po prostu blado. Zatem w mojej opinii jest to absolutnie zasłużony tytuł najlepszego portu lotniczego na świecie. A jakie jest wasze zdanie na ten temat?