Przyleciały z Londynu z dowodem osobistym suwerena II RP. Straż Graniczna nie kryła zdziwienia
Choć wydawać by się mogło, że żadna nietypowe zdarzenia na lotniskach nie są już w stanie zaskoczyć funkcjonariuszy Straży Granicznej, to wciąż okazuje się, że fantazja pasażerów jest nieskończona.
Tym razem do zaskakującej sytuacji doszło na lotnisku w Pyrzowicach. Chwilę wcześniej wylądował tam samolot, który przywiózł pasażerów z Londynu. Zaczęła się standardowa kontrola dokumentów i wtedy funkcjonariusze spotkali trzyosobową rodzinę Polaków podróżujących z Anglii.
Costa del Sol od 2923 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Gdańsk)
Alanya od 2231 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Costa Brava od 2989 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Wśród nich były dwie kobiety – matka i córka – które wylegitymowały się dowodem osobistym suwerena II Rzeczypospolitej.
– Jak twierdziły, dokumentem tym można legitymować się na terenie Unii Europejskiej oraz w krajach należących do strefy Schengen. Ten dowód tożsamości, autoryzowany przez Jana Zbigniewa Potockiego, podającego się za legalną głowę państwa w myśl konstytucji kwietniowej z dnia 23 kwietnia 1935 roku, miałby być ważny bezterminowo – opisuje sytuację Straż Graniczna.
Kobiety zapłaciły za wydanie dokumentu 220 PLN. Niestety nie mogły przekroczyć granicy używając takiego dokumentu, bowiem nie jest on dokumentem wydanym przez organy państwowe i nie jest uwzględniony w przepisach. Dopiero wtedy obie panie „przypomniały sobie”, że mają również tradycyjne paszporty i na ich podstawie przekroczyły granicę.

To jednak nie jest pierwszy przypadek, gdy pasażer legitymuje się nietypowym dokumentem. W ubiegłym roku opisywaliśmy sprawę 70-letniego pasażera z USA, który próbował przekroczyć granicę na podstawie paszportu wydanego w PRL-u. Dokument był nieważny od kilkudziesięciu lat.
– Jego posiadacz, podróżujący wraz z żoną – obywatelką Polski, nie tylko nie posiadał innego polskiego dokumentu, ale również jego dane nie znajdowały się w systemie PESEL, przez co wystąpił problem z ustaleniem polskiego obywatelstwa – tłumaczy problem Straż Graniczna. – Dopiero w aktach Urzędu Stanu Cywilnego odnaleziono wpis o zawarciu przez mężczyznę związku małżeńskiego i pasażerowi zezwolono na przekroczenie granicy na podstawie właściwych przepisów.
Co ciekawe, na pokładzie było również 11 innych osób, które miały „przeterminowane” paszporty. W trakcie odprawy posługiwali się bowiem amerykańskimi dokumentami, dlatego zostali wpuszczeni na pokład. W Polsce chcieli użyć polskich dokumentów, bowiem był to czas, gdy obcokrajowcy spoza UE nie mogli przekraczać polskiej granicy.