Afera czy normalna procedura? Dlaczego samolot LOT z uszkodzonym silnikiem lądował w Nowym Jorku?
Przed ferowaniem jakichkolwiek opinii i wyroków dotyczących lotnictwa pasażerskiego, warto wiedzieć nieco więcej o procedurach i obowiązujących przepisach. Unikniemy w ten sposób sytuacji, w której wyciągniemy błędne wnioski.
Media w Polsce „żyją” tematem, który rozpoczęła jedna z codziennych gazet. Dotyczy on PLL LOT i wyczarterowanego Boeinga 787 Dreamliner, który 23 marca 2018 r. miał awarię silnika podczas lotu z Cancun do Warszawy. Zamiast lądować w najbliższym porcie zapasowym (Miami), samolot poleciał na jednym silniku do Nowego Jorku, gdzie został uziemiony na blisko dwa miesiące.
Zostawiając z boku plotki i dywagacje, przyjrzyjmy się szalenie ciekawej kwestii, związanej z… procedurą ETOPS. Nasz narodowy przewoźnik, tłumacząc swoje decyzje, napisał m.in.
– Zgodnie z zaleceniami producenta silników samolot B787 Dreamliner może bezpiecznie kontynuować lot na jednym silniku przez cztery godziny, a zgodnie z bardziej restrykcyjnymi zasadami ustalonymi wewnętrznie przez LOT przez trzy godziny – czytamy w oświadczeniu nadesłanym do redakcji WP. – W przypadku rejsu LO6506 lot na jednym silniku do Nowego Jorku trwał dwie godziny […] procedura ETOPS (Extended Range Twin Operations) pozwala samolotom pasażerskim na operowanie na trasach odległych o określoną ilość czasu od najbliższego lotniska awaryjnego.
ETOPS - z czym to się je?
O co chodzi z tym ETOPS? Mój redakcyjny kolega, Maciek Sypniewski, na naszych łamach bardzo przystępnie wyjaśniał pojęcie certyfikacji ETOPS. Z tekstu dowiemy się m.in. o regule 60 minut, o „problemie hawajskim” oraz o tym, dlaczego potrzeba oszczędności zmieniła rynek lotniczy… i umożliwiła tanie loty na długich dystansach w małych samolotach.
To świetny materiał i ciekawe kompendium wiedzy, podane w prosty sposób – warto się z nim zapoznać. Choćby po to, aby wiedzieć o co w tym całym zamieszaniu z Dreamlinerem LOT i przelotem na jednym silniku chodzi.
Polecam gorąco!
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?