Czy easyJet w końcu stanie się mocnym graczem w Polsce? Warszawa to może być dopiero początek!
Powrót pomarańczowego low-costa na lotnisko w Warszawie może stanowić zapowiedź, że po latach oczekiwań easyJet jest gotowy na mocniejsze pojawienie się w naszym kraju. To byłaby świetna wiadomość, bo pod względem jakości i poziomu usług Brytyjczycy biją na głowę Ryanaira i Wizz Aira. Gdzie mogą się pojawić i czy już wiedzą, że… pewnie jednym z lotnisk, gdzie zadebiutują będzie Radom?
easyJet to od wielu lat niespełnione marzenie większości lotnisk w Polsce. Co jakiś czas w mediach pojawiały się plotki, że przewoźnik prowadzi rozmowy z jakimś lotniskiem, że jest już blisko podpisania umowy, że nowe trasy. etc Ostatecznie nigdy nic z tego nie wychodziło i z usług “pomarańczy” mogli się cieszyć tylko pasażerowie w Krakowie.
Trudno się dziwić tym planom, bo z nielicznymi wyjątkami, lotniska w Polsce są w pełni zależne od duopolu Wizz Aira i Ryanaira, z którymi negocjacje nie zawsze należą do najłatwiejszych. W tej sytuacji easyJet jawił się jako bardzo fajna alternatywa.
Nic jednak nie wskazywało na to, że to się zmieni. Aż do… lipca zeszłego roku, gdy jak grom z jasnego nieba gruchnęła wieść, że easyJet poleci do Mediolanu z lotniska… w Lublinie. Połączenie, które wystartowało jesienią, utrzymało się tylko przez rok – ostatnie rejsy będą wykonane pod koniec października, jednak jak widać, easyJet wcale się nie zniechęcił i otwiera 4 nowe trasy z Warszawy. Jak pisaliśmy na łamach Fly4free.pl, przewoźnik poleci od jesieni do Berlina, Genewy, Bazylei i Londynu Gatwick. To świetna wiadomość i… być może zapowiedź kolejnych otwieranych tras. Tym bardziej, że po nowych trasach z Warszawy widać, że easyJet odrobił pracę domową.
Potencjał jest ogromny
Zacznijmy od Berlina – uruchomienie tego połączenia to spełnienie marzeń miłośników taniego latania, którzy niemal błagali Ryanaira, by zaczął latać na tej trasie z Modlina. Ba, w świetle remontu torów na trasie między dwoma miastami nawet prezes PKP Intercity anonsował uruchomienie tej trasy.
Bo choć po upadku Air Berlin do stolicy Niemiec zaczął latać LOT, to jednak umówmy się – jest to połączenie bardziej biznesowe niż turystyczne.
Sporo możemy sobie też obiecywać po 2 nowych trasach do Szwajcarii. Biznesowo te połączenia powinny się spinać, pytanie brzmi co z ruchem turystycznym. Przypomnijmy też, że Szwajcaria to trudny rynek, a na trasie do Bazylei easyJet zastąpi Wizz Aira, który ostatnie loty na to lotnisko z Warszawy wykona pod koniec października.
Teoretycznie największy potencjał powinien towarzyszyć trasie na lotnisko Gatwick.
Potencjalna konkurencja dla LOT?
Dlaczego? Bo easyJet oferuje to, o czym od dawna mówił Ryanair, czyli możliwość lotów na jednym bilecie z przesiadką, także na loty międzykontynentalne w liniach partnerskich. Tymczasem Londyn Gatwick to duża baza Norwegiana, który coraz mocniej rozwija stamtąd trasy – przede wszystkim do USA, ale nie tylko. W lutym właśnie z Gatwick Norwegian uruchomił bezpośrednie loty do Buenos Aires. Rzut okiem na rozkład i wychodzi na to, że możliwa jest całkiem sensowna przesiadka w Londynie. I choć na powyższym przykładzie widzimy, że cena nie zwala z nóg, to z pewnością (zwłaszcza w przypadku tras do USA) jest wiele przypadków ze znacznie bardziej atrakcyjnymi cenami biletów. To zaś oznacza, że czysto teoretycznie oferta easyJeta może stanowić fajną i wygodną alternatywę dla bezpośrednich połączeń do USA LOT. Oczywiście pod warunkiem, że cena będzie się zgadzać.
Przejdźmy do następnego punktu, czyli…
Czy easyJet może pojawić się na innych lotniskach w Polsce?
Dobre pytanie, choć tu od dawna w branży panuje zgoda – Brytyjczycy działają bardzo powoli i starannie planują swoje ruchy.
– easyJet to nie jest typowy low-cost, mają trochę wyższy standard pasażera, długo analizują, zanim zdecydują się wejść na nowy rynek. To różni ich od Ryanaira, który jako młoda firma podejmuje ryzyko – szybko wchodzi, otwiera nowe kierunki, zaraz potem je zamyka – mówił mi półtora roku temu Jan Pamuła, były prezes lotniska w Krakowie.
A Marcin Danił, wiceprezes lotniska w Modlinie dodawał:
– Myślę, że to kwestia czasu, kiedy pojawią się w Warszawie. Ale raczej nie u nas, tylko na Chopinie. Ta linia funkcjonuje zupełnie inaczej niż Ryanair – jest droższa, znacznie większą wagę przykłada też do ruchu biznesowego – mówił Danił.
I faktycznie – nie licząc Lublina, easyJet przez lata obecny był tylko w Krakowie, gdzie jednak zdobył sobie całkiem solidną pozycję i lata na kilkunastu trasach – ostatnio ogłosił uruchomienie od 29 października połączenia do Londynu Luton. Przewoźnik radzi sobie całkiem nieźle – w zeszłym roku w ruchu z Polski i do Polski przewiózł 873,9 tys. pasażerów i jest piątą największa linią lotniczą w Polsce. Najpewniej nieprędko się to zmieni – zajmująca czwartą pozycję Lufthansa przewiozła 1,2 mln ludzi więcej.
Gdzie jeszcze może pojawić się easyJet? Odpowiedzi warto szukać np. w historii, bo przecież pojawienie się easyJeta w Warszawie to tak naprawdę powrót po 10 latach przerwy. Brytyjska linia latała z Warszawy m.in. do Londynu i Bristolu, ale wycofała się z Chopina w 2009 roku, po zamknięciu terminalu Etiuda.
Innym polskim lotniskiem, na którym easyJet był obecny i dość szybko się wycofał jest Gdańsk. Przewoźnik uruchomił stąd połączenia do Edynburga, Londynu Gatwick, Bristolu i Belfastu jesienią 2007 roku, ale z powodu niewystarczającego wypełnienia samolotów zamknął je już po pół roku, czyli wiosną 2008. Czy wróci? Gdy pytam o to prezesa lotniska w Gdańsku Tomasza Kloskowskiego, ten tylko uśmiecha się i mówi, że odpowiednim pytaniem nie jest “czy”, tylko “kiedy”. Czy to może coś oznaczać? Z pewnością pasażerowie z Pomorza nie mieliby nic przeciwko.
Naturalnym kandydatem dla easyJeta mógłby być też Wrocław, który tak jak Gdańsk znajduje się już na nieco “wyższym” poziomie wtajemniczenia i negocjuje z liniami lotniczymi konkretne kierunki, którymi jest zainteresowany, zamiast zgadzać się na wszystkie argumenty przewoźników. To z pewnością kuszące lotnisko dla easyJeta, który mógłby np. Uruchomić bardzo pożądane przez Wrocław połączenia do Francji.
Słabo wyglądają natomiast szanse na powrót pomarańczowej linii do Lublina, choć władze lotniska zaklinają się, że prowadzą rozmowy na temat przywrócenia Mediolanu i uruchomienia kilku nowych kierunków. Pojawienie się easyJeta w Warszawie chyba ostatecznie przekreśla też szanse pojawienia się tej linii w Łodzi (były takie rozmowy).
Najciekawszym wątkiem dzisiejszej historii jest jednak to, że w efekcie… easyJet może już wkrótce pojawić się w Radomiu. Ostatecznie jest to przewoźnik niskokosztowy, a jak doskonale wiemy – zarządzający Lotniskiem Chopina PPL chce właśnie do Radomia przenieść wszystkie czartery i low-costy. Ciekawe czy władze brytyjskiej linii zdają sobie z tego sprawę i jakie mają zdanie na temat potencjalnej przeprowadzki?
Jak widzicie szanse rozwoju easyJeta w Polsce?