Emirates chce, by Airbus wznowił produkcję A380! „Największe samoloty świata są dla nas za małe”
Historia największego pasażerskiego samolotu świata w ostatnich miesiącach zatoczyła koło. Wydawało się bowiem, że Airbus A380 będzie jedną z ofiar pandemii koronawirusa – z powodu braku popytu na latanie kolejni przewoźnicy uziemiali superjumbo, dodając od razu, że raczej nie należy się spodziewać ich szybkiego powrotu. Potwierdzeniem tego miały być smutne obrazki pierwszych superjumbo, które były złomowane i rozbierane na części. Powód to oczywiście finanse: superjumbo jest niezwykle paliwożerną i mało ekonomiczną maszyną, przez co wielu przewoźników wolało postawić na mniejsze, ale bardziej wydajne Airbusy A350 czy Dreamlinery.
Złote Piaski od 1835 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Kreta Zachodnia od 1995 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Wrocław)
Majorka od 2825 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Jednak w branży lotniczej nastroje zmieniają się błyskawicznie, o czym świadczą ostatnie miesiące. Masowe znoszenie restrykcji wjazdowych i błyskawiczny wzrost zainteresowania podróżami lotniczymi sprawiły, że linie lotnicze zaczęły szybko przywracać A380 do służby. Jednak mimo wszystko słowa o wznowieniu produkcji superjumbo są dużym zaskoczeniem. Z drugiej strony – jeśli ktokolwiek miałby przekonywać do tego Airbusa, to musiałby to być właśnie Tim Clark, czyli prezes Emirates. Przewoźnik z Dubaju zamówił bowiem prawie połowę ze wszystkich wyprodukowanych przez linię A380. Obecnie ma w swojej flocie aż 118 takich samolotów i korzysta z ponad 80 z nich. Czego więc chce prezes Emirates?
W rozmowie z CNN przekonuje, że superjumbo to idealny samolot na obecne czasy i nagły wzrost popytu na podróże lotnicze.
– W październiku ubiegłego roku wznowiliśmy loty A380 do Heathrow. Latamy na tej trasie 6 razy dziennie i od tego czasu nie mieliśmy ani jednego wolnego miejsca na pokładzie – mówi Clark.
Jednocześnie Emirates planuje zainwestować trochę w odświeżenie swoich superjumbo. Przewoźnik planuje m.in. w 70 Airbusach A380 zainstalować klasę premium economy, która nieco zmniejszy liczbę foteli w samolotach – z 519 do 484.
I właśnie liczba foteli jest decydującym argumentem, dla którego Emirates chciałoby przywrócenia produkcji A380, choć oczywiście w nowej, bardziej wydajnej i ekonomicznej wersji.
– Wystarczy prosta matematyka, by zobaczyć, że potrzebujemy dużych jednostek, znacznie większych niż maszyny, które dostaniemy obecnie. Największym samolotem będzie Boeing 777-9, który – niezależnie od tego, kiedy go otrzymamy – będzie zabierał na pokład w naszej konfiguracji tylko 364 pasażerów. Dla porównania – nasze A380 zabierają na pokład od 484 do 519 pasażerów, więc różnica jest znacząca – mówi Clark.
Jego zdaniem powrót do tematu większych samolotów jest nieunikniony, bo lotniska nie są z gumy, a popyt na latanie będzie tylko się zwiększał.
-Na Heathrow od lat nie są w stanie dogadać się w sprawie trzeciej drogi startowej, a Schiphol właśnie ogłosił zmniejszenie dziennej liczby operacji lotniczych. Jak w takiej sytuacji zagospodarować ten popyt? – mówi Clark.
I wskazuje na to, że możliwa jest budowa nowej wersji A380, który będzie bardziej wydajny od swojego protoplasty o 20-25 procent.
– Samolot może być dużo lżejszy, a silniki znacznie bardziej wydajne – mówi Clark.
Prezes Emirates dodaje, że Francuzi są otwarci na rozmowy o wznowieniu nowej wersji A380, jednak nie przewiduje, aby było to możliwe w najbliższych latach.
– Rozmawiałem na ten temat z Airbusem więcej niż raz. I myślę, że zaczynają traktować ten pomysł nieco bardziej poważnie, ale na razie skupiają się głównie na samolotach wąskokadłubowych oraz serii A350 – twierdzi prezes Emirates.
I dodaje, że prędzej czy później linie zorientują się, że A380 w nowej wersji może być odpowiedzią na wyzwania lotów pasażerskich.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?