Miałem podobną historię w marcu 2016, pierwszy i ostatni raz pozwoliłem sobie na tego typu "brak rozwagi", na mapie wydawało mi się max 30km, a w rzeczywistości jest chyba 80km.
Uważaj na naciągaczy,
Pociąg BKK - Surat Thani miał się zatrzymać parę minut po 17:00, a zrobił to chyba o 17:20. Na peronie kilku taksówkarzy i kierowców Songthaew, zapakowaliśmy się do jednego z Songthaew który rzekomo miał jechać prosto do Don Sak, kurs miał kosztować po 150 THB/os, czekamy parę minut na zapełnienie samochodu, wsiadają : dwóch Francuzów i para z Niemiec koło 50 i jazda. Jedziemy przez dłuższy czas, jeden z "współtowarzyszy" mówi, że wg niego jeżdżą w kółko i żartuje, że pewnie nas gdzieś wywiozą. Parę minut po 18:00 dojeżdżamy do zaudowań, chyba Surat Thani, na teren jakiejś posesji, każą nam wysiąść, Songthaew z kierowcą odjeżdża, inna osoba podchodzi i prosto z mostu mówi "ostatni prom jest za 45min i jak chcecie zdążyć to musicie zapłacić po 1.800THB/os ale macie w to wliczoną cenę promu"
Wszyscy oczywiście poddenerwowani, para z Niemiec zapłaciła od razu, Francuzi jak to Francuzi przygotowywali się do kapitulacji, a my wyszliśmy z posesji łapiąc taksówkarza, który rozumiał tylko "Don Sak" i kiwał głową. Poruszony losem potomków Napoleona pobiegłem do nich z dobrą informacją na temat alternatywy, w międzyczasie wybuchła pyskówka, my po polsku oni po tajsku, z budynku wybiegła jakaś "gruba baba" Tajka i z chłopami zaczęła przeganiać taksówkarza, który wyglądał na przestraszonego. Francuzi skapitulowali, my wyszliśmy po raz drugi i mało brakło a na ulicy rozjechałoby nas dwóch chłopaków jadących jakąś mniejszą wersją Songthaew. Pytamy "Don Sak, Don Sak?" a ci ucieszeni kiwają głową - no to wsiadamy, było już po 18:30. Po drodze minęliśmy Francuzów - mając mega frajdę z kwaśniej miny ich kierowcy, który nas zobaczył - jadących takim samym pojazdem jak my. Chłopaki zapierniczały strasznie, na światłach pchali się do przodu, ruszali z pobocza, jadą na max do tego stopnia, że baliśmy się o "integralność pojazdu", co jakiś czas pukając im w szybkę, że już mało czasu, a ci kiwali głową.O 19:00 pogodziliśmy się z myślą snu na plaży między bezpańskimi psami, chłopaki cały czas gdzieś dzwoniły. Zrezygnowani dotarliśmy do portu o 19:15, chłopaki wyskoczyły podjarane z szoferki i pokazują na kalkulatorze, że chcą 1000THB, ja na to kiwam głową mówiąc po polsku, że "prom odpłyną i nie bardzo", a ci prowadzą nas do kasy gdzie sympatyczna Pani na pytanie o następny prom odpowiedziała, że "jest o 7:40", ja się pytam czy rano, a ta że za 20 min podstawiają pozarozkładowy statek bo było duże zainteresowanie
Na statku byliśmy jedynymi białasami Czasu macie mało na przesiadki w Surat Thani, brałbym jakiś bezpośredni transport nawet droższy ale trzeba uważać na naciągaczy. Do tego warto by się dowiedzieć czy planują pozarozkładowe statki o późniejszej porze. My wyskakiwaliśmy na Ko Samui ale statek płynął dalej.
Jak dopłyniecie do portu Ko Samui, Koh Phangan pewnie też, promem poza rozkładem to do dyspozycji będziecie mieli tylko taksy, więc uwaga na targowanie się bo inaczej nie dojedziecie do noclegu.
Żeby nie było, Tajlandia to super kraj a Tajowie to super ludzie, taka akcja przydarzyła się nam tylko raz