Sytuacja z wczoraj. Lotnisko Malaga- Modlin linie Ryanair. Mąż przyleciał do Malagi 3 tyg temu Wizzairem. 3 dni temu zgubił dokumenty nie miał nawet pieniędzy. Poszedł na policje aby wyrobić dokumenty o kradzieży dokumentu (denoncja czy coś takiego), miał tylko zdjęcie dowodu. Na policji załatwił. Zadzwoniliśmy do ambasady w Maladze zapytać czy nas wypuszcza, a oni do nas że w Maladze nie ma konulatu aby wyrobić paszport tymczasowy i najbliższy w Madrycie! Zeby sie skontaktować z liniami lotniczymi bo podobno idą na "reke" i skoro to powrót do kraju to powinni pozwolić. Z Raynairem nie było kontaktu, na infolinie dzwoniłam wiele razu ale nic nie wskurałam więc zadzwoniłam do Rayanera. Tam poinformowali mnie że wpuszcza go bo to lot do kraju tylko żeby miał te dokumenty z policji i zdjęcie swoich dokumentów. Maż poszedł na lotnisko i co .... dupa. Pani przy bagazach nie chciałą go wpuścić, Poszedł nawet na posterunek policji na lotnisku a tam mu powiedzielei ze gdyby leciał Wizzairem liniami którymi przyleciał to może by go puścili. Może! Wiec mąż w akcie desperacji oddał kumplowi walizkę i ją tam zostawił żeby mu wysłał poczta. Pomyślał ze odbije sie na karcie pokłądowej i będzie dobrze. Przeszedł wszystkie bramki i gdy przyszło do wejścia na pokłąd STOP. Ale on nie daje za wygraną, i powiedział Pani że wraca do domu, nie ma co jesć nie ma co pić, nie ma gdzie spać i nie ma pieniedzy i że błaga ją zeby mu pozwoliła wejśc na pokład. Babka się ugieła i mąż wyleciał.
Ale wszyscy powiedzieli ze gdyby leciał tymi samymi liniami którymi przyleciał to byłoby łatwiej. Więc jak widać linie lotnicze na infolinii mówią jedno a na lotnisku okazuję sie drugie. Wyleciał tylko dlatego że był uparty i zostawił bagaż inaczej nie ma szans. 
