Być może moja wypowiedź wyda się szalona, ale uważam, że jazda skuterem po Wietnamie jest znacznie bezpieczniejsza niż po Polsce. Wietnamczycy może i wyglądają na rozkojarzonych, ale prowadzą bezbłędnie. Wystarczy przestrzegać kilku zasad:
1. Samochód ma zawsze pierwszeństwo.
2. Żadnych gwałtownych manewrów.
3. Na skrzyżowaniach/rondach/innych kursach kolizyjnych - celuj tak, żeby ominąć pojazd z tyłu.
4. Nie myśl, że ktoś Ci zajeżdża drogę - myśl, jak go płynnie ominąć. Ci za Tobą tak samo ominą Ciebie.
I z grubsza tyle. Należy też pozbyć się myślenia "jadę główną ulicą, więc mam pierwszeństwo". NIE. Pierwszeństwo ma ten, kto jest pierwszy w danym miejscu. Nie zdziw się też, że tubylcy wyjeżdżając z bocznych uliczek w zasadzie nigdy nie patrzą, czy coś nie jedzie "główną" ulicą. Wszystko działa jak w rzece - jeśli z boku zaczniesz wpychać głaz, rzeka nie zwolni ani na chwilę, po prostu opłynie przeszkodę. Czyli gość wjedzie a reszta go po prostu ominie (tak samo, kiedy przechodzisz przez ulicę). Każdy patrzy i uważa tylko na tych przed sobą, dlatego 3/4 skuterów w ogóle nie ma lusterek, bo są zwyczajnie niepotrzebne. Wszyscy też bez przerwy użwają klaksonu (pojedyncze sygnały w seriach po 3-4), ale ma to zupełnie inne znaczenie, niż u nas - nigdy nie oznacza "co wyprawiasz, matole", tylko "jestem tutaj, tak tylko mówię".
Przejeździłem po Wietnamie kilkaset kilometrów skuterami i pomimo początkowych obaw, nie miałem ani jednej sytuacji podbramkowej. W moim odczuciu Wietnamczycy są najlepszymi kierowcami, z jakimi do tej pory miałem doczynienia.
Nikt ani razu nie chciał ode mnie prawa jazdy. Zazwyczaj ludzie wypożyczający skutery nie chcieli nic poza pieniędzmi. Kontroli nie miałem ani jednej.
Załącznik:
hanoi.jpg [ 64.83 KiB | Obejrzany 4273 razy ]
W Indiach byłem dwa tygodnie i miałem dwie kontrolne (czyt. dwie łapówki 
) 
