Autor: | Poochaty [ 12 Lip 2015 16:45 ] |
Temat postu: | Re: Sri Lanka z dzieckiem |
Po przepysznym śniadaniu, złożonym z omleta (tak.. pomidor i cebula), owoców, cudownej kawy i herbaty, udaliśmy się na Village Safari w Sigiriya. Z Safari ma to tyle wspólnego, że mogliśmy robić zdjęcia. Cała wyprawa dla nas Europejczyków to tak naprawdę podróż w czasie. Kusumsiri zabrał nas w objazd po obszarach nieskażonych cywilizacją, gdzie mogliśmy zobaczyć jak na co dzień żyją mieszkańcy lankijskiej wioski, położonej z dala od utartych szlaków. Pierwszy etap pokonaliśmy na wozie zaprzęgniętym do jakiegoś bawoła, który sprawiał wrażenie jakby ledwo trzymał się na nogach. Po kilku minutach spytałem woźnicę wprost, czy ten zwierzak da radę nas ciągnąć dalej, bo wygląda na cokolwiek zmęczonego. Odpowiedzią było, że ten zwierzak wygrał los na loterii, bo ciągnie wóz wyposażony w koła, a nie pracuje w polu. "Don't worry mister… everything is OK". Jak OK, to OK… ty tu rządzisz. Po kilkunastu minutach pojawiliśmy się przy zbiorniku wodnym. Wyjaśniło mi to zagadkę dlaczego nasz wóz wyposażony jest w kapoki, bo przecież w tym rejonie Sri Lanki jest pora sucha. Na brzegu już czekał na nas prowizoryczny katamaran, który standardem wykonania daleko odstawał od każdej jednostki pływającej, która do tej chwili widziałem. Kapoki zdecydowanie niezbędne ![]() Po ekwilibrystycznym zajęciu miejsc czekała nas kilkunastominutowa podróż jeziorem, gdzie na wyciągnięcie ręki mijaliśmy mnóstwo egzotycznego ptactwa i roślin, z których nasz bosman naprędce przygotował naszyjniki dla dziewczyn. Po drugiej stronie jeziora czekała nas główna atrakcja: lankijska wioska. Po przywitaniu się z mieszkańcami jednego z domów zostaliśmy zaproszeni do kuchni. Czy wyobrażaliście sobie kiedyś jak żyją ludzie w biednych rejonach świata? Dla naszej córki to było coś trudnego do zrozumienia: gliniane domy przykryte liśćmi bananowca lub kokosa, za kanapę robi kawałek deski ułożonej na dwóch glinianych klockach i kuchnia, wyposażona w kamienne narzędzia i naczynia z gliny. Internet, telewizor, komórka… zapomnij! Po chwili rozmowy Natalka została zaproszona przez gospodynię do wspólnego gotowania. Nie zważając na bariery językowe, świetnie się bawiąc przygotowały nam skromny posiłek, który składał się z kukurydziano-kokosowego placka oraz wspaniale ostrej przyprawy z chili, cebuli, kokosa i czegoś tam jeszcze. To było pyszne. NAPRAWDĘ PYSZNE! Nie zważając na konwenanse chyba ze cztery razy poprosiłem o dokładkę. Nie wiem czy to było grzeczne czy nie, ale smak tej potrawy kompletnie nie oszołomił. Patrząc na wiecznie uśmiechniętą Lankijkę, która dokładała na mój liść kolejne kawałki, widziałem że ją też cieszy fakt, że nam smakuje. Po obiedzie pokręciliśmy się w towarzystwie gospodarza po wiosce. Z ciekawostek, które najbardziej zainteresowały naszą córkę był domek na drzewie. Bardzo się zdziwiła, że nie służy on dzieciom do zabawy, tylko jest najbezpieczniejszym miejscem w przypadku pojawienia się we wiosce słoni. Gdy olbrzymy pojawiają się w okolicy, mieszkańcy podnoszą alarm i wszyscy we wiosce wdrapują się na górę. Zdarza się, że spędzają tam cały dzień i noc. Natalka podsumowała całą sytuację stwierdzeniem, że "fajnie byłoby mieć taki dom w ogrodzie, tylko że u nas nie ma słoni". Uff… nie muszę tego budować ![]() Po pożegnaniu z mieszkańcami i podziękowaniu za gościnę dojechaliśmy tuk-tukiem do samochodu i pojechaliśmy na przejażdżkę słoniem. Ponieważ od dwóch dni miałem wrażenie, że nawet jak dla mnie zbyt się rozpędzają z cenami widząc białe twarze, postanowiłem się potargować, uważając ze pobieranie pełnej opłaty za dziecko, to przeginka. Ostatecznie stanęło na tym, ze Natalia jedzie za darmo. Punktem kulminacyjnym był moment, w którym przewodnik zaproponował mi, żebym przesiadł się na kark słonia i wziął ze sobą Natalię. Z drugiej opcji zrezygnowałem, ale sam wlazłem na kark zwierzęcia i połowę drogi spędziłem siedząc na nim okrakiem. Następnym punktem była skała Sigiriya, na którą mieliśmy zamiar się wdrapać, ale na miejscu Monice przypomniało się, że ma lęk wysokości, a ja kolano świeżo po rekonstrukcji więzadła krzyżowego. Natalka oczywiście nie widziała w tym żadnego problemu, ale musiała się pogodzić z naszą decyzją. Summa summarum odpuściliśmy sobie 1,5 godzinne wdrapywanie się na nią i ponad godzinne schodzenie, a za to odwiedziliśmy pobliskie muzeum, gdzie przedstawiono nam historię związaną z tym miejscem. Ponieważ zaoszczędziliśmy kilka godzin, Kusumsiri zabrał nas do Dambulla do Złotej Świątyni. Dzięki temu mieliśmy namiastkę wspinania się po kamiennych schodach w 36° upale, co tylko utwierdziło nas w przekonaniu, ze zostawienie Sigiriya Rock na następny przyjazd było dobrą decyzją. U stóp góry (jakieś 340 metrów nad poziomem morza) zostaliśmy poinformowani, że kobiety muszą mieć zasłonięte ramiona i nogi. Szybkie przebranie w samochodzie i szok: gorąco to już było w krótkiej spódnicy i lekkiej koszulce. Teraz to dopiero jest piekarnik. Marsz na szczyt zajął nam jakieś pół godziny. Przed wejściem do Świątyni musieliśmy jeszcze zdjąć buty i kupić wejściówkę w cenie 1500LKR za dorosłego łba. Dziecko weszło za darmo. Sama świątynia składa się z pięciu grot, z których główne to: Dewadżara Wihara (Świątynia Króla-Boga) z 14-metrową rzeźbą przedstawiającą odpoczywającego Buddę i dobrze zachowanymi malowidłami ściennymi; Maharadża Wihara (Świątynia Wielkiego Króla), największa ze wszystkich z najwspanialszymi malowidłami ściennymi przedstawiającymi sceny z życia Buddy i historii wyspy; Maha Alut Wihara (Wielka Nowa Świątynia), najmłodsza ze świątyń pochodząca z XVIII wieku; To ona zrobiła na mnie największe wrażenie. W jednej z grot natknęliśmy się na wycieczkę z Polski. Początkowo chcieliśmy się dołączyć do nich, żeby posłuchać przewodnika, ale dosłownie po 3-ch minutach mieliśmy serdecznie dosyć komentarzy w stylu: “przyjechałem tu wypocząć, a nie zapierdalać po jakiś skałach”, “szkoda, ze jestem tu z Lidką, bo bym ruchnął tą przewodnik” i rozmowach o telefonach komórkowych. Po przyjrzeniu się tym nie skażonym myśleniem twarzom, podarowaliśmy sobie przyjemność obcowania z rodakami. Ciekawe, ale ZAWSZE spotyka nas to rozczarowanie po natknięciu się na rodzime wycieczki. Po zwiedzeniu świątyni pokręciliśmy się jeszcze trochę u podnóża góry, gdzie czekała na nas pielgrzymka kamiennych mnichów, …bynajmniej nie kamienny mnich z różowym iPadem, który był doskonałym pretekstem do przeprowadzenia dziecku małego wykładu o różnych religiach funkcjonujących na świecie, tolerancji, i innych istotnych z mojego punktu widzenia wiadomości światopoglądowych, ...i wszechobecne małpy. Wykończeni tym dniem z ulgą załadowaliśmy się do samochodu i wróciliśmy do naszego hotelu w dżungli, gdzie do samego wieczora spędziliśmy czas na zabawach w basenie. To był jeden z najbardziej wyczerpujących dni, ale nasza 8-letnia córka dała sobie spokojnie radę. Myślę, że my - rodzice, zdecydowanie nie doceniamy możliwości i wytrzymałości naszych dzieci. cdn… |
Autor: | Poochaty [ 12 Lip 2015 20:14 ] |
Temat postu: | Re: Sri Lanka z dzieckiem |
radix napisał(a): Polecam usługi Kusumsiri. Niesamowity człowiek. Informacje o jego usługach znajdziecie pod tym adresem: http://kusumsiritravels.pl.Byliśmy razem z Nim w lutym 2015 roku na Sri Lance i wszystko było wspaniałe. Jego zaangażowanie, wiedza i profesjonalne usługi.MEGAwyprawa My też jesteśmy z niego zadowoleni ![]() Napisz mi, proszę (bo bardzo mnie to ciekawi): znalazłeś go sam, czy skorzystałeś z naszej rekomendacji? |
Autor: | popcarol [ 30 Paź 2015 11:09 ] |
Temat postu: | Re: Sri Lanka z dzieckiem |
Super relacja, z grubsza podobną trasę zrobimy w lutym 2016 ![]() |
Autor: | RKS1926 [ 22 Sty 2016 12:05 ] |
Temat postu: | Re: Sri Lanka z dzieckiem |
Wszystko pięknie... tylko gdzie opisy z najbardziej egzotycznej części Sri Lanki? Jaffna - wreszcie otwarta dla zwiedzających po kilkudziesieciu latach wojny domowej oraz fantastyczne plaże w Nilavelli i Trincomalee? Zupełnie opuściliście tereny zamieszkane przez Tamilów. |
Autor: | Maxima0909 [ 22 Sty 2016 14:16 ] |
Temat postu: | Re: Sri Lanka z dzieckiem |
nie będzie ciągu dalszego...? właśnie wpadłam na tą relacje - świetnie się ja czyta ![]() |
Strona 2 z 2 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |