Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 14 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 01 Sty 2025 16:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 456
niebieski
- Hej, szukamy chętnych na wyjazd do Australii - rzucił Paweł.
- Dobra, namówiłeś mnie - odparłam i owinęłam się szczelniej zimowym szalem.
- To kiedy?
I tak to mniej więcej wyglądało ;-)
“Kiedy” miało nastąpić za wiele miesięcy, australijską wiosną, a naszą jesienią. Zaczęłam rozglądać się za lotami, daleko nie musiałam szukać, wkrótce pojawiła się taka opcja: https://www.fly4free.pl/australia-z-war ... -3607-pln/ , dzięki Fly4free, kupione🙂 Myśleliśmy raczej o wschodnim wybrzeżu, ale samo wpadło pod palce, szybka konsultacja, wszyscy na tak, 4 tixy na mailu:) Odrobinę droższe niż podana wyżej cena, bo raz postanowiłam po bożemu kupić bilety na stronie linii. Wylot miał być dopiero za wiele miesięcy, a zmiany w rozkładach były bardzo prawdopodobne, więc wolałam uniknąć ewentualnych komplikacji z egzotycznymi pośrednikami ;-) Trochę też liczyłam na znaczną modyfikację trasy (na przykład powrót z Sydney – bywały już takie cuda)... ale Turkish Airline podrzucał tylko drobne modyfikacje i był bardzo stanowczy w pertraktacjach. Nasza trasa wyglądała tak:
Załącznik:
1.jpg
1.jpg [ 73.15 KiB | Obejrzany 1817 razy ]

Ich zmiany niespecjalnie mi się podobały, zdecydowanie wolę dłuższe przesiadki i perspektywę chilloutu w saloniku niż biegów po lotniskach, szczególnie takich wielkich jak te w Stambule czy Kuala Lumpur, ale mimo obiecującego komunikatu w apce - nic się zmienić nie dało. Nawet podczas osobistej wizyty w punkcie obsługi pasażerów Turkish Airlines na lotnisku Chopina. Przy okazji zostawiam tu info o nim, bo to trochę taki punkt widmo (wg infolinii lotniskowej w ogóle nie istnieje, tak mi powiedziano). Otóż jest, otwierają go na na 3 godziny przed odlotem Turka, czynny jest jeszcze godzinę po. Na dowód fotka i nr do Call Center ;-)
Załącznik:
1_20241018_151129_TK.jpg
1_20241018_151129_TK.jpg [ 75.8 KiB | Obejrzany 1817 razy ]

Teoretycznie w punkcie można ogarnąć takie sprawy jak zmiana biletu, ale w przypadku tego naszego nic się w zasadzie nie dało zrobić, nawet sprawdzić ile wynosiłaby płatna zmiana na powrót z Sydney czy na dzienny stop w Malezji (zawsze to szansa na pozwiedzanie). Trochę dziwne, no ale trudno. Upewniłam się chociaż, że proponowane przez nich nowe przesiadki nie będą problematyczne i pozwoliłam na zatwierdzenie. Mały spoiler…: taaaaa…. ;-)

Ale zanim to wszystko nastąpiło snuliśmy leniwe plany, czasu dużo, pomysłów pełno, dni na miejscu całkiem sporo. Kamperem do Darwin, autem do Exmouth? A może Rexem do Shark Bay?
Z Perth do Monkey Mia można by było polecieć np. o tak:
Załącznik:
2.png
2.png [ 93 KiB | Obejrzany 1817 razy ]

A może jednak oblotówka? Kiwi proponuje w całkiem sensownej cenie (z bagażem podręcznym).
Załącznik:
3.png
3.png [ 56.24 KiB | Obejrzany 1817 razy ]

Do płatności jednak … nie dotarłam. Niestety, z powodu różnych osobistych problemów cała podróż stanęła pod dużym znakiem zapytania, a cała moja energia musiała zostać skierowana na zupełnie inne obszary życia. Odłożyłam wszelkie przygotowania, zarezerwowałam jedynie auto - na stronie https://www.nobirds.com.au/ .Najważniejsza była w tym momencie możliwość modyfikacji czy odwołania tej rezerwacji do samego dnia odbioru. A przy okazji pełne ubezpieczenie, dobre opinie, całkiem konkurencyjna cena, płatność na miejscu.
Nie chciałam mnożyć kosztów, wystarczy, że bilety lotnicze zarezerwowałam z wrodzonym optymizmem… w opcji bezzwrotnej. Całkiem zrozumiałe, że w takiej sytuacji nasi kompani zaczęli opracowywać Plan B, beze mnie i Szoniego. Nawet miesiąc przed wylotem sytuacja wciąż była niepewna i ostatecznie nasze podróżnicze drogi się rozeszły.
Na wszelki wypadek postanowiłam wyrobić nam wizy, nic one nie kosztują i zazwyczaj są przyznawane od razu, ale bywa że chcą jakiś dokumentów i proces potrafi trwać i parę tygodni. O turystyczną wizę do Australii wnioskuje się tu: https://immi.homeaffairs.gov.au/visas/g ... sitor-651#, potrzebne jest zdjęcie/skan paszportu, a także dane dowodu osobistego. Wyrobiliśmy też międzynarodowe prawo jazdy, jego wyrobienie trwało 3 dni, trzeba tylko pamiętać, że Australia jest stroną Konwencji Genewskiej i o takie prawko trzeba zawnioskować. Koszt nie jest duży - 35 zł, potrzebna też jest oczywiście fotografia.
Tymczasem dni mijały, ceny lotów rosły, moja frustracja również… Zastanawiałam się czy tę organizacyjną porażkę da się jeszcze jakoś przekuć na sukces…;-) I wtedy przypomniałam sobie o RELOKACJI!
Relokacja kampera w Australii polega na tym, że wypożyczalnie (np. Apollo, Britz, Jucy) muszą przenosić swoje pojazdy pomiędzy oddziałami – często oddalonymi od siebie o setki czy tysiące kilometrów. Zamiast angażować własnych pracowników, firmy te proponują relokację turystom. W zamian za symboliczną opłatę, często bezpłatnie lub nawet ze zwrotem za paliwo - otrzymuje się kampera, pod warunkiem dostarczenia go do wskazanej lokalizacji w wyznaczonym czasie. To super budżetowa opcja na podróżowanie, ma jednak ten minus, że ofert relokacji zazwyczaj nie da się zarezerwować z dużym wyprzedzeniem, bo pojawiają się dopiero na chwilę przed planowanym przejazdem kampera. No cóż, akurat idealnie jak na nasz brak planów;-) Pogodziłam się już z tym, że oblotówka nie wchodzi już w grę, ale aż tak bardzo mnie to nie martwiło. Nigdy nie zakładam, że nie mogę wrócić w dane miejsce, zresztą ciągle kołatało mi się po głowie “przylatujesz do Australii Zachodniej, to zwiedź Australię Zachodnią!” Najbardziej kusiła mnie rafa koralowa Ningaloo, o której czytałam, że jest dostępna z brzegu - bez łodzi czy rejsów, wystarczy wejść do wody i zacząć snorklować. A także wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO Zatoka Rekina i dzikie delfiny w Monkey Mia. W głowie rodził się zarys planu - trasa wzdłuż wybrzeża do Exmouth. Wypożyczonym na cały okres pobytu autem w dwie strony lub darmowym kamperem w jedną plus lot.
Rezerwacja kampera nie jest jednak taką prostą sprawą, ofert jest niby sporo, ale nie jak chce się z konkretnego miejsca, w danym przedziale czasowym i zarysem trasy. Ale pełna wiary w ten pomysł, czerpiąc info m.in. z tej stronki https://www.rentalcarrelocation.com.au/ ustawiłam sobie w komputerze jako strony startowe:
https://www.transfercar.com.au/
https://www.imoova.com/en/relocations?region=AU
https://coseats.com/campervan-relocation
i rozpoczęłam polowanie:)
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Profil Relacje PM off
31 ludzi lubi ten post.
8 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Zobacz słone jeziora w Hiszpanii! Loty do Alicante z Poznania i 4 noclegi w hotelu ze śniadaniami za 837 PLN Zobacz słone jeziora w Hiszpanii! Loty do Alicante z Poznania i 4 noclegi w hotelu ze śniadaniami za 837 PLN
Lato na Costa Brava: 7-dniowy wypoczynek z wyżywieniem za 2580 PLN. Wylot z Katowic Lato na Costa Brava: 7-dniowy wypoczynek z wyżywieniem za 2580 PLN. Wylot z Katowic
#2 PostWysłany: 05 Sty 2025 00:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 456
niebieski
Szybko zauważyłam pewną niewygodną prawidłowość – nowe pojazdy pojawiają się na tych stronach zazwyczaj około 1 w nocy naszego czasu, kiedy w Australii właśnie zaczyna się dzień i Jack czy Lizzie wypiją już pierwszą kawę. Zdarzało mi się budzić w środku nocy, odświeżać stronki na telefonie, a potem wracać do łóżka. Sprawdzałam je także w ciągu dnia, w różnych miejscach i momentach. Nawet gdy trafiała się odpowiadająca mi oferta, samo kliknięcie „zarezerwuj” nie wystarczało – to był dopiero pierwszy krok. Rezerwacja musiała zostać zaakceptowana przez pośrednika i przekazana do wypożyczalni kamperów do ostatecznego zatwierdzenia. Minął tydzień, a ja wciąż bez sukcesu.
Na dwa tygodnie przed terminem podróży zapadły decyzje: lecimy!
Zabookowałam dwa noclegi w okolicach Perth: https://www.tripadvisor.com.au/Hotel_Re ... ralia.html - teoretycznie za 145 euro, ale wykorzystując 2 rewardsy od hotels zapłaciłam całe 112 zł 🙂, aktywując przy okazji ubezpieczenie turystyczne z karty kredytowej Paribas. Na drugi dzień po planowanym przylocie kupiłam bilety na prom na Rottnest Island - wyspę, którą koniecznie chciałam odwiedzić: https://www.sealink.com.au/ . Na 9 dni przed terminem dało się je kupić w całkiem promocyjnej cenie - 160 zł za osobę w dwie strony (płacąc Revolutem), w kwocie tej zawarta jest już opłata za wstęp. Zarezerwowałam też rowery na dzienny pobyt: https://ria.rentrax.io/nine, 86 zł pax.

Odpowiedniego kampera nadal nie było, zaczęłam nastawiać się na wynajem auta na prawie cały okres pobytu i spokojną podróż wzdłuż oceanu aż do Exmouth.
Właściwie to zaczęła mnie pociągać wizja jazdy bez większego planu, przed siebie, tyle ile będzie się chciało. Nie pędzić, a powoli delektować się tym ogromnym krajem. I tak całego nie zobaczę, chcę odpocząć - myślałam. Wtedy przyszło mi do głowy by pogadać o tej wyprawie z AI. Co się okazało? Że to co robiłam wcześniej godzinami (a nawet czasem tygodniami), Sztuczna Inteligencja ogarnia w parę sekund. Że moją rolą jest tylko odpowiednio zdefiniować swoje potrzeby, klarownie jej to wytłumaczyć i zweryfikować czy nie gada głupot. Muszę stwierdzić, że jeszcze nie przyzwyczaiłam się do tej nowej rzeczywistości, w której rzucam hasło typu “atrakcje po drodze” i dostaję obszerny plan podróży i na koniec jeszcze dobrotliwe rady typu:

"Sprawdzajcie prognozy pogody i warunki drogowe przed wyjazdem.
Pamiętajcie o odpowiednim zapasie paliwa, zwłaszcza w mniej zaludnionych rejonach.
Dajcie znać, jeśli potrzebujecie jeszcze jakichś zmian lub dodatkowych informacji!"

Świat oszalał ;-)

Tymczasem AI pstryknęła cyfrowymi palcami i wyrzuciła z siebie:
Dzień 1: 3 listopada – Perth do Cervantes
09:00 – Wyjazd z Perth.
11:00 – Wydmy w Lancelin – przystanek na krótki spacer po imponujących białych wydmach.
12:00 – Wyjazd do Cervantes (60 km, 45 min).
12:45 – Lunch w Cervantes (np. Lobster Shack – znana z lokalnych owoców morza).
14:00-16:00 – Zwiedzanie Pinnacles Desert w Nambung National Park (unikalne formacje skalne w piasku).
16:30 – Zakwaterowanie: Cervantes Pinnacles Motel lub alternatywa: Cervantes Lodge Backpackers (tańsza opcja, od 50 AUD/os.).
18:00 – Kolacja: Seafood Delights – popularne miejsce z owocami morza i lokalną kuchnią.
Dzień 2: 4 listopada – Cervantes do Geraldton
09:00 – Wyjazd z Cervantes.
10:30 – Lesueur National Park (krótka wycieczka po parku, słynącym z bogactwa roślinności, zwłaszcza dzikich kwiatów).
12:00 – Wyjazd do Geraldton (100 km, 1 godzina).
13:15 – Lunch w Salt Dish – budżetowe dania z lokalnymi składnikami.
14:30-15:30 – Zwiedzanie: HMAS Sydney Memorial – imponujący pomnik marynarki wojennej.
16:00-17:00 – Zwiedzanie Point Moore Lighthouse – krótki spacer i wizyta przy latarni morskiej.
17:30 – Zakwaterowanie: Geraldton Backpackers on the Foreshore lub alternatywa: Chapman Valley Eco Farm Stay – budżetowy nocleg na farmie (od 60 AUD/os.).
18:30 – Kolacja: Jaffle Shack – lokalna knajpka serwująca niedrogie dania.
Dzień 3: 5 listopada – Geraldton do Hamelin Pool
09:00 – Wyjazd z Geraldton.
12:00 – Toolonga Nature Reserve (krótka wycieczka, jeśli są asfaltowe drogi, malownicze tereny naturalne, dobre na krótki postój).
13:00 – Przejazd do Hamelin Pool (100 km, 1 godzina).
14:00-15:30 – Zwiedzanie stromatolitów w Hamelin Pool (najstarsze żywe organizmy na świecie).
16:00 – Zakwaterowanie: Hamelin Pool Caravan Park lub alternatywa: Monkey Mia Dolphin Resort.
18:30 – Kolacja w restauracji kempingowej.
Dzień 4: 6 listopada – Hamelin Pool do Monkey Mia
09:00 – Wyjazd z Hamelin Pool.
09:30-10:00 – Shell Beach (niesamowita plaża pokryta miliardami muszelek, spacer wzdłuż brzegu).
10:30 – Eagle Bluff Lookout (krótki przystanek na widoki z klifu na Shark Bay).
12:00 – Lunch w Denham (polecana knajpa: Shark Bay Takeaway – niedrogie ryby i frytki).
14:00 – Przyjazd do Monkey Mia.
15:00-16:00 – Relaks na plaży, ewentualnie krótki spacer.
17:00 – Zakwaterowanie: Monkey Mia Dolphin Resort lub Denham Seaside Tourist Village (alternatywa w Denham).
18:30 – Kolacja w hotelowej restauracji.
Dzień 5: 7 listopada – Monkey Mia - Carnarvon
06:30-07:30 – Poranne karmienie delfinów w Monkey Mia (organizowane przez WA’s Department of Parks and Environment).
09:00 – Wyjazd do Carnarvon (300 km, 3,5 godziny).
12:30 – Lunch w Carnarvon (np. Harbourside Cafe – popularna lokalna kawiarnia z widokiem na port).
14:00-16:00 – Spacer po Fascine – malowniczy nadbrzeżny deptak, i wizyta na One Mile Jetty (historyczny pomost).
17:00 – Zakwaterowanie: Carnarvon Motel lub alternatywa: Farmstay w Carnarvon (np. Outback Oasis Caravan Park, opcje budżetowe).
18:30 – Kolacja w Gascoyne Junction Pub & Cafe.
Dzień 6: 8 listopada – Carnarvon do Coral Bay
09:00 – Wyjazd z Carnarvon.
12:00 – Przyjazd do Coral Bay.
12:30 – Lunch w Bill's Tavern – budżetowa restauracja, popularna wśród turystów.
13:00-17:00 – Relaks i snorkelling na plaży w Coral Bay.
17:00 – Zakwaterowanie: Ningaloo Coral Bay Backpackers lub alternatywa: Coral Bay Eco Lodge.
18:30 – Kolacja w Ningaloo Reef Cafe.
Dzień 7: 9 listopada – Coral Bay (Ningaloo Marine Park)
09:00 – Dzień wycieczek: snorkelling w Turquoise Bay, kajakowanie w Osprey Bay.
12:00 – Lunch na plaży (piknik).
13:00-17:00 – Eksploracja Jurabi Turtle Center.
17:00 – Powrót na nocleg: Ningaloo Coral Bay Backpackers.
Dzień 8-9: 10-11 listopada – Coral Bay do Exmouth
09:00 – Wyjazd do Exmouth (200 km, 2 godziny).
11:00-17:00 – Zwiedzanie Cape Range National Park.
17:00 – Zakwaterowanie: Potshot Hotel Resort.
18:30 – Kolacja: Whalebone Brewing Company
Dzień 10: 12 listopada – Exmouth do Kalbarri
09:00 – Wyjazd z Exmouth.
15:00 – Przyjazd do Kalbarri (snorkelling, papugi).
17:00 – Zakwaterowanie: Kalbarri Palm Resort.
Dzień 11: 13 listopada – Kalbarri National Park
Cały dzień na zwiedzanie parku (szlaki, punkty widokowe).
Dzień 12: 14 listopada – Kalbarri do Yanchep
09:00 – Wyjazd do Yanchep.
Dzień 13: 15 listopada – Yanchep National Park- Perth

Przyznam, że czasu na szczegółową weryfikację mi zabrakło ale i tak nie zamierzałam się trzymać sztywno tego pieczołowicie rozpisanego harmonogramu ;-)

Tymczasem na 5 dni przed wylotem obudziłam się bladym świtem i jak co dzień zajrzałam na strony z relokacjami. I.. JEST! Wymarzony, wyczekany, teraz już się uda, czuję to! Co prawda nie z Exmouth, a z Broome, ale to nawet lepiej – stamtąd łatwiej ogarnąć lot powrotny. Po szybkim sprawdzeniu, że Virgin Australia proponuje akceptowalną cenę, w moim zaspanym mózgu wszystko złożyło się w jedną całość. Dobra, klikam! Serce bije mi tak mocno jakbym jakimś cudem zdecydowała się przebiec maraton, mijają długie sekundy. Nerwowo odświeżam skrzynkę i jest:) Mail od Transfercar z info: “Your relocation request has been accepted” :)) i za chwilę drugi z oficjalnym potwierdzeniem Britza o zaakceptowaniu relokacji. Yess!
Odbiór dwuosobowego kampera 2 listopada z Broome, zdanie 8 listopada w Perth.
No dobra, to teraz lot Perth-Broome, ceny nie powalają, 900 zł za osobę (z bagażem), no ale na parę dni przed datą podróży raczej niczego lepszego spodziewać się nie mogę. Pierwszego listopada jesteśmy na Rottnest, to wybieram na drugiego. Kupuję.
I wtedy się budzę ;-) A właściwie dobudzam i przyglądam się wnikliwiej temu co ja właściwie zrobiłam. Uświadamiam sobie, że:
- przylot do Broome jest o 13:55, a wypożyczalnia Britza czynna jest do 15, w dodatku wcale nie jest na samym lotnisku a kilka km od niego (choć Transfercar oznaczył ją jako Broome Airport), więc najmniejsze opóźnienie może pokrzyżować nasze plany
- mamy tylko 7 dni na dotarcie do Perth, a w ten sposób tracimy prawie cały pierwszy, jechać można tylko do zachodu słońca, potem jazda nie jest bezpieczna (zwierzęta na drogach) i nie działa ubezpieczenie
- właśnie zapłaciłam 1800 zł za bilety do Broome, którego nawet nie zdążymy zobaczyć, bo natychmiast trzeba ruszać w trasę
Moja radość ulotniła się bezpowrotnie ale liczyłam jeszcze na możliwość odkręcenia całej sytuacji, wysłałam na wszelkie możliwe maile wiadomość z pytaniem czy może moglibyśmy odebrać to auto choć dzień później, jednak niestety nie doczekałam się żadnej odpowiedzi.
Postanowiłam szukać dalej i w ostateczności anulować tę niefortunną rezerwację, co wiązałoby się jednak z utratą opłaty, którą pośrednik pobrał w ramach zabezpieczenia - 90 AUD (ok. 240 zł), pobrane po zaakceptowaniu relokacji. No trudno, cóż zrobić.
Ale póki co żadna nowa oferta na trasę z Broome się nie pojawiała i radość ze zbliżającego wyjazdu zatruła mi wizja opóźnień Virgin Airlines, odbiór auta prawie tuż przed zmrokiem, a gdzie tu jeszcze jakieś zakupy na drogę, nie mówiąc już o pozwiedzaniu okolicy :( A potem pędzenia przed siebie by zdążyć na czas do Perth, bo jak nie dotrzemy do 8 listopada, to musimy liczyć się z karą - 150 AUD jeśli nie dotrzemy ostatniego dnia do 15:00, a 1000 jeśli będzie to po 16:00 lub później. A trasa, którą mieliśmy pokonać to około 2800 km, niemało jak się chce jeszcze coś zobaczyć, a nie być tylko kierowcą Britza, w dodatku bez pensji i za swoje paliwo ;-) No to sobie załatwiłam chillout i odpoczynek w Australii ;-)
Nie wiedząc co nas tam ostatecznie czeka i czy nie będziemy musieli wracać z tego Broome np. na stopa, postanowiliśmy odświeżyć trochę nasz ekwipunek turystyczny i ostatecznie do Australii wybraliśmy się z ogromnymi (jak na dzieci tanich linii i bagaży podręcznych) plecakami, namiotem szybkorozkładalnym, pompowanymi materacami, a także płetwami, maskami i całą resztą “normalnego” bagażu. Trochę koszmar ;-) Plecaki ważyły 13 i 15 kg (plus podręczny) – zdecydowanie nie mój styl pakowania.
Zbliżał się dzień wylotu.
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Profil Relacje PM off
19 ludzi lubi ten post.
8 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#3 PostWysłany: 05 Sty 2025 12:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18 Sie 2011
Posty: 7644
platynowy
Napięcie rośnie :)
Z niecierpliwością czekam na wyjaśnienie: "zdążą, czy nie?". Tak, czy inaczej wyczuwam tu bogate źródło inspiracji na kolejny wyjazd :)
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
2 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#4 PostWysłany: 06 Sty 2025 22:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 456
niebieski
Przy próbie odprawy online taki psikus:

Załącznik:
5.png
5.png [ 11.53 KiB | Obejrzany 1382 razy ]


Ciekawe… Czyżby problem dotyczył trzeciego lotu, który, choć kupiony na stronie Turkish Airlines jako integralna część połączenia do Australii, odbywa się na pokładzie Malaysia Airlines?
Na lotnisku jednak nikt nam tego nie wyjaśnia, ale odprawa przebiega bez problemu – dostajemy po trzy karty pokładowe, a plecaki zostają nadane do Perth.
Podróż mija bez przygód, podczas przesiadki w Stambule i Kuala Lumpur mamy nawet chwilę by odwiedzić saloniki. W Turkishu dają ładne kosmetyczki z opaskami, kapciami, zatyczkami do uszu, kremem, szczoteczką i pastą, dostępne są też kocyk i poduszka. Jedzenie w porządku, w Malaysia smakuje nam bardziej.

Załącznik:
6.jpg
6.jpg [ 200.58 KiB | Obejrzany 1382 razy ]


Do Perth przylatujemy na terminal 1, o czasie. Niestety … jak postanowiliśmy raz jak ludzie nadać bagaż ;-) … to doleciał tylko mój. Przy taśmach kręci się sporo niezadowolonych pasażerów, widać, że nie jesteśmy jedyni z takim problemem. Jest środek nocy, na chwile pojawia się obsługa, udostępnia poniższy papierek, narzeka na Malaysia Airlines i znika, nie czekając nawet na wypełnienie. Mamy zostawić go na ladzie. Nigdy jeszcze nie byliśmy w takiej sytuacji, na wszelki wypadek robimy zdjęcie, bo nie mamy żadnego potwierdzenia wpłynięcia czy kopii tego dokumentu.

Załącznik:
7.jpg
7.jpg [ 246.22 KiB | Obejrzany 1382 razy ]


Poza tym sprawnie, jesteśmy na terminalu nr 1, sprawdzają nam paszport i deklarację, którą dano nam do wypełnienia jeszcze w Malaysianie. Zaznaczamy w niej, że przewozimy leki (na wszelki wypadek), poza tym pamiętamy o tym, by nie wwozić żadnego jedzenia, nie można. Australia ma surowe przepisy bioasekuracyjne – zakaz wwozu dotyczy jedzenia, roślin, produktów pochodzenia zwierzęcego oraz przedmiotów zabrudzonych ziemią. W deklaracji jest nawet pytanie czy nie masz błota na butach.
Jest 3:30 w nocy, szukamy sobie jakiegoś spokojnego miejsca by przeczekać do świtu. Chcemy zobaczyć się z Pawłem i Kaśką, którzy przylecieli parę dni wcześniej, dziś rano lecą do Darwin. Na hali przylotów - na piętrze znajdujemy wolne ławki. Wygodniejsze są kawałek dalej w nieczynnych jeszcze kawiarniach, ale wszystkie są zajęte. Nasz wybór okazuje się jednak lepszy, lokale są dość wcześnie otwierane i trzeba zwolnić legowiska. My rozbijamy obozowisko na tej drewnianej, znienacka dostajemy jeszcze po cukierku od wesołego Australijczyka, chyba na otarcie łez po plecaku ;-) Uznajemy, że nie jest Złą Królową z zatrutym jabłkiem i po konsumpcji próbujemy zasnąć choć na chwilę.

Załącznik:
8.jpg
8.jpg [ 276.72 KiB | Obejrzany 1382 razy ]

Załącznik:
9.jpg
9.jpg [ 90.97 KiB | Obejrzany 1382 razy ]


Już po 6 ruszamy na poszukiwanie kiosku z kartami SIM, lotniskowy internet działa słabo, ciągle się rozłącza lub w ogóle zanika. W międzyczasie sprawdzam kampery, ciągle nic.
Kupujemy 35 GB (do podziału na dwie osoby), dostępne są karty eSIM.

Załącznik:
10.jpg
10.jpg [ 167.11 KiB | Obejrzany 1382 razy ]


Wsiadamy w autobus, który zabiera nas na terminal 4, tam mamy się spotkać ze znajomymi. Przejazd trwa tylko klika minut, ale jak się okazuje bardzo istotnych dla naszej dalszej podróży. Zaglądam do telefonu i wreszcie jest! Kamper marzenie :)

Załącznik:
11.jpg
11.jpg [ 41.99 KiB | Obejrzany 1382 razy ]


6 dni za łącznie 6 AUD, możliwość dokupienia jednego dodatkowego za 75AUD, dodatkowo 300 AUD zwrotu za paliwo i co najważniejsze - pasująca nam idealnie data:)
Klikam z szybkością jak przy dealach od Expedii (kiedyś to było;-), zaznaczam 5-11 listopada i już po chwili mam wstępne potwierdzenie. Nie chcę jeszcze skakać z radości, czekam na kolejnego maila. I jest!!
… ale zaraz, CO TO JEST??
Patrzę i nie mogę uwierzyć. Rezerwacja na moje imię i nazwisko ale… Z Adelaide do Sydney?!

Załącznik:
12.jpg
12.jpg [ 251.26 KiB | Obejrzany 1382 razy ]


W dodatku z karty schodzi 114 AUD. No ekstra… Czuję, że opadam z sił, jakoś tak pod górkę ta cała podróż, ciekawa jestem co nas jeszcze czeka ;-)
Szukam telefonu do coseats, na szczęście jest dostępny, nawet przez Whatsapp. Nerwowo tłumaczę problem, są zdziwieni sytuacją, obiecują sprawdzić i się odezwać.
W tym czasie na lotnisko docierają nasi niedoszli kompani, wymieniamy się wrażeniami, dostajemy garść przydatnych rad i nie pozostaje nam nic innego jak pomachać im na pożegnanie. Ciągle jeszcze liczymy na to, że może choć pod koniec złapiemy się np. w Sydney i razem posiedzimy pod operą:)
Tymczasem nie wiemy jakie są właściwie nasze plany i czy mamy to auto czy nie ;-) Jestem w kontakcie chatowym z coseats, twierdzą, że oni przekazali do wypożyczalni właściwe dane. "Really sorry for the confusion :( We'll get it fixed for you:)"
Po bardzo długiej godzinie przychodzi wreszcie kolejne potwierdzenie:

Załącznik:
13.PNG
13.PNG [ 868.86 KiB | Obejrzany 1382 razy ]


już z właściwą datą, kwotą i pośrednikiem. Najwyraźniej wypożyczalnia coś pomieszała, podobno zdarza się to b. rzadko ale jakoś na nas trafiło.
Czuję, że schodzi ze mnie dwutygodniowy stres, i że teraz już naprawdę mogę zacząć cieszyć się tym wyjazdem:)
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Profil Relacje PM off
15 ludzi lubi ten post.
5 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#5 PostWysłany: 10 Sty 2025 20:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 456
niebieski
Perth, Fremantle i Rottnest Island

Perth, założone w 1829 roku, jest największym miastem Australii Zachodniej i jednym z najbardziej odizolowanych na świecie – najbliższe miasto, które można uznać za porównywalnie duże, czyli Adelaide (1,4 mln mieszkańców wobec 2,1 mln w Perth), leży aż 2100 km stąd w linii prostej. A drogą? Prawie 2700 km. No cóż, witajcie w Australii. Dawniej tereny te były domem Aborygenów Noongar, znanych dziś jako First Nation, którzy przez tysiące lat żyli tu w harmonii z przyrodą. Choć wiele się zmieniło, ich dziedzictwo wciąż jest widoczne – od nazw takich Yagan Square, w galeriach sztuki - https://artgallery.wa.gov.au/ po festiwale, np. Festiwal Noongar https://www.perthfestival.com.au/program/season-2025 https://cms.perthfestival.com.au/media/ ... ressed.pdf .
Pierwsi europejscy osadnicy byli brytyjskimi i irlandzkimi wolnymi kolonistami, sprowadzono też sporo skazańców, by budowali drogi, mosty i inną infrastrukturę publiczną.
Dziś Perth to ciekawa mieszanka historii i nowoczesności – kolonialne budynki sąsiadują z drapaczami chmur, po centrum kursują darmowe autobusy, a w Kings Park można odwiedzić ogród botaniczny. Dla chętnych jest oceanarium (32 AUD), zoo i wiele innych atrakcji… których nie zaplanowaliśmy na ten dzień ;-)

Załącznik:
15.jpg
15.jpg [ 306.06 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Nasze potrzeby są w tej chwili bardzo proste: śniadanie, kawa, chillout w parku. No i jeszcze wymiana dolarów amerykańskich na australijskie, revolut działa bardzo dobrze, ale warto mieć trochę gotówki, szczególnie że przy płatności kartą czasem trzeba się liczyć z dodatkową prowizją.
Do centrum przybywamy z lotniska autobusem, bo choć pociąg jest najwygodniejszą opcją, to nie kursuje z terminala czwartego. Nie pamiętam dokładnej ceny, ale około 5 AUD na osobę.

Pierwsze spotkanie z kangurami:) Na prawdziwe przyjdzie nam długo czekać…

Załącznik:
13.jpg
13.jpg [ 304.34 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Zakupy śniadaniowe robimy w Woolworths, korzystne cenowo są też Aldi. Biorąc przykład z miejscowych - zajmujemy stół z widokiem na rzekę Swan i urządzamy piknik. Idealnym miejscem do takich celów okazuje się Elizabeth Quay, dokładnie tu: https://maps.app.goo.gl/5tVF9EENhN84QABo6 . Obok cumują promy, a w pobliżu znajduje się polecany przez Pawła bar - https://amberjacks.com.au/shop/ (“Gigantyczne porcje, zestaw mix dla 1 osoby spokojnie na kolacje najedzą się 2”), a także publiczna toaleta. Przy okazji - na forum F4F natrafiłam na bardzo ciekawą mapkę i muszę przyznać, że było to jedno z przydatniejszych znalezisk: https://toiletmap.gov.au/ 😀
Australijczycy uwielbiają spędzać czas na świeżym powietrzu, a grillowanie to niemal narodowy sport. W parkach i na plażach często można znaleźć darmowe grille (często elektryczne). Fajna opcja, ale my póki co przy śniadaniu:) Rezygnujemy z planu dotarcia do Kings Park, dobrze nam nad tą zatoczką.

Załącznik:
14.jpg
14.jpg [ 343.66 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Przeglądamy hotele w Broome, decydujemy się na The Continental Hotel Broome https://theconti.com.au/ , wyjściowa cena to 306 euro za 3 noce, ale korzystając z moich rozmaitych zniżek płacimy ostatecznie 340 AUD. Odwołujemy kampera z Transfercar, prowokując ich wreszcie do odpowiedzi na moje maile. Wyjaśniają, że raz potwierdzona rezerwacja nie podlega żadnym zmianom – lokalizacja, daty i godziny odbioru muszą pozostać takie, jak wskazano przy składaniu zapytania. Tłumaczą też, że odległość 3 km od lotniska do biura wypożyczalni jest standardowa i nie powinna stanowić problemu…
No nic, było minęło;-)
W mieście zaczyna się robić gorąco, ruszamy więc nad ocean, do miejscowości Fremantle. Do Perth zamierzamy wrócić przed lotem powrotnym do Polski.
Tym razem decydujemy się na pociąg, do stacji kolejowej docieramy pieszo, znajduje się tutaj https://maps.app.goo.gl/k9f6Zex94uyKgbCfA . W automacie kupujemy bilet:

Załącznik:
16.jpg
16.jpg [ 60.22 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

i wsiadamy do Fremantle Line.

Załącznik:
17.jpg
17.jpg [ 174.12 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Fremantle wita nas przyjemną bryzą od oceanu. Miasto to, założone w 1829 roku jako port dla Perth, zachowało wyjątkowy kolonialny charakter – budynki z XIX wieku w stylu wiktoriańskim nadają mu niepowtarzalny urok. Spacerując ulicami, naprawdę można poczuć klimat dawnej Australii.

Załącznik:
18.jpg
18.jpg [ 372.24 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Obecnie Fremantle to tętniące życiem miasto portowe, pełne kulturalnych wydarzeń, kafejek, galerii sztuki - np. Japingka Aboriginal Art Gallery https://japingkaaboriginalart.com/, muzeów - https://visit.museum.wa.gov.au/shipwrecks . Jednym z najbardziej znanych zabytków jest nieczynne więzienie Fremantle, wpisane na listę UNESCO. Planując wyjazd rozważaliśmy nawet nocleg w budynku znajdującym się na jego terenie - http://www.booking.com/hotel/au/fremant ... ha.pl.html , jednak ostatecznie zdecydowaliśmy się na Hotel Australia Fremantle.

Załącznik:
19.jpg
19.jpg [ 210.73 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Nie ma on najlepszych ocen na bookingu (7,4) ale szczerze go pokochałam. Urokliwy budynek z XIX wieku z klimatycznym pubem na parterze, darmowa pralnia, kawa, herbata i różne produkty typu mleko, keczup, ciasteczka (znalezione ku naszemu zaskoczeniu w sali telewizyjnej). Pozytywnie nastawieni pracownicy, w pokoju czysto, w częściach wspólnych - różnie. Te minusy pewnie za brak łazienek w pokojach, są wspólne. Na pewno nie jest to jednak hotel dla osób wymagających luksusów. Ceny przystępne, darmowy, ogrodzony parking. Położenie też super - kilka minut na piechotę do dworca, kilkanaście do centrum, a najważniejsze dla nas, że około 10 do przystani promu na Rottnest Island:)
Do Hotel Australia Fremantle docieramy około 14 i dobrze wykorzystujemy czas do zameldowania (15). Zajmujemy miejsca w przyhotelowym pubie, który okupują brodaci Australijczycy i zamawiamy dwie solidne porcje fish and chips. Pycha.

Załącznik:
20.jpg
20.jpg [ 164.54 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Dla zainteresowanych - menu:

Załącznik:
21.jpg
21.jpg [ 185.62 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Załącznik:
22.jpg
22.jpg [ 180.85 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Niestety nie ma wieści o plecaku, mieliśmy cichą nadzieję, że będzie już na nas tu czekał.
Odpoczywamy zatem chwilę w pokoju i zamiast zanurzyć się w życiu kulturalnym tej ciekawej miejscowości… ruszamy na zakupy. Gdy bagaż jest opóźniony, linie lotnicze powinny pokryć koszty zakupu podstawowych rzeczy, takich jak odzież czy kosmetyki – alternatywnie można skorzystać z ubezpieczenia turystycznego, jeśli się je posiada. Przypominam sobie, że jedno z naszych oferuje zwrot do 250 euro. Ale aż tak nie szalejemy. Trafiamy do K-Mart, gdzie w naprawdę w przystępnych cenach ubieramy Szoniego od stóp do głów, chichocząc pod nosem “Dzięki Turkiszu Drogi”. Dla zainteresowanych cenami wrzucam paragony.

Załącznik:
23.jpg
23.jpg [ 115.01 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Wybiegając trochę w przyszłość - ostatecznie to nie Turkish oddaje nam za te zakupy kasę. Odsyła nas do Malaysia Airline, która bije się w piersi, przyznaje do błędu i obiecuje że zrobi przelew… który do dziś nie przyszedł ;-) Ale ubezpieczenie z Paribasa zadziałało wzorowo.
Kładziemy się spać w nadziei, że uda się przespać jetlag. Mi on na szczęście zbytnio nie doskwiera, ale chcę się wyspać przed jutrem:)

Z załączników przesłanych na maila razem z biletami dowiadujemy się, że:
“promy SeaLink Rottnest Island odpływają z O’Connor Landing, Victoria Quay w Fremantle codziennie, z wyjątkiem Bożego Narodzenia. Rottnest Island znajduje się 19 kilometrów od miasta portowego Fremantle, przeprawa promowa trwa około 30 minut. Przed odpłynięciem należy zarezerwować sobie co najmniej 30 minut na odprawę, aby odebrać kartę/y pokładowe, identyfikatory rowerowe itp. i dokonać odpowiednich ustaleń dotyczących bagażu. Jeśli podróżujesz bez bagażu rejestrowanego i masz kod QR SeaLink Rottnest Island, nie musisz się odprawiać i możesz udać się bezpośrednio do wejścia na pokład. Jeśli odprawiasz bagaż, musisz najpierw odprawić się w naszym biurze biletowym, aby odebrać identyfikatory bagażowe. Wejście na pokład dla wszystkich pasażerów kończy się 10 minut przed odpłynięciem”. Ale gdybyście zaspali, to się nie poddawajcie, widzieliśmy kilku wskakujących na ostatnią chwilę ;-)
My stawiamy się w porcie około 6:40 i na spokojnie zajmujemy miejsca na górnym pokładzie. Tak najbardziej lubię. Kawa z widokiem na Ocean Indyjski smakuje przepysznie:)

Załącznik:
24.jpg
24.jpg [ 187.73 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Generalnie polecam, przypominam namiar - https://www.sealink.com.au/

Załącznik:
25.jpg
25.jpg [ 194.6 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Wyspa Rottnest ma 11 kilometrów długości i 4,5 kilometra w najszerszym punkcie i można ją zwiedzać nawet pieszo.

Załącznik:
26.jpg
26.jpg [ 272.43 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Dostępny jest autobus Hop-On Hop-Off, który kursuje między głównymi punktami wyspy ale najpopularniejszym środkiem transportu na wyspie są rowery. Można je wypożyczyć na miejscu lub, jak my - zarezerwować wcześniej online (https://ria.rentrax.io/nine). Ale pierwszym punktem programu jest spotkanie z uroczymi kuokami.

Załącznik:
26a.jpg
26a.jpg [ 273.2 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Wyglądają jak połączenie kangura ze szczurem. Jak do tego doszło…? Nie wiem. Niezła imprezka musiała być ;-) Był kiedyś Holender, który też nie wiedział i nazwał wyspę Rottnest, czyli „szczurze gniazdo” - sądził, że to gryzonie, a nie torbacze.
A skoro już o nich mowa – kuoki to zwierzęta o dość specyficznych priorytetach. Gdy poczują zagrożenie, nie ratują młodych, tylko wyrzucają je z torby, żeby same mogły uciec. Staram się nie oceniać…;-) ale... cieszę, się że na Rottnest nie ma zbyt wielu drapieżników, więc kuoki mogą spokojnie zajmować się tym, co robią najlepiej – byciem najsłodszymi torbaczami świata i pozowaniem do selfie 😊 .
Wiele osób przyjeżdża tu właśnie po to, by zrobić sobie zdjęcie z "najszczęśliwszym zwierzęciem na świecie". I nam się udało:)

Załącznik:
27.jpg
27.jpg [ 234.24 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Wypożyczenie rowerów było naprawdę dobrym pomysłem, polecam z całego serca.
Turkusowe zatoki, białe plaże, latarnia morska, foki i generalnie wiatr we włosach:)
Zobaczcie sami.

Załącznik:
28.jpg
28.jpg [ 249.67 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Załącznik:
29.jpg
29.jpg [ 275.36 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Foki mieszkają na zachodnim krańcu wyspy. Przy odrobinie szczęścia można też stamtąd zobaczyć delfiny i wieloryby.

Załącznik:
33.jpg
33.jpg [ 271.49 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Do fok można dotrzeć niepozorną ścieżką na prawo od Cape Vlamingh (przystanek 11, West End).

Załącznik:
34.jpg
34.jpg [ 299.9 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

To ich królestwo:

Załącznik:
35.jpg
35.jpg [ 266.58 KiB | Obejrzany 1145 razy ]

Na latarnię morską Wadjemup niestety można wchodzić tylko z mini wycieczką, co pół godziny. Nam się nie chciało czekać, wypiliśmy za to pod ową latarnią kawę 🙂

Załącznik:
30.jpg
30.jpg [ 113.67 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Załącznik:
30.1.jpg
30.1.jpg [ 192.15 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Są też tacy mieszkańcy:

Załącznik:
36.jpg
36.jpg [ 365.43 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Załącznik:
35.1.jpg
35.1.jpg [ 386.91 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

I jeszcze NIEBIESKIE DRZEWO, które jest symbolem wspierania zdrowia psychicznego.
Blue Tree Project to organizacja charytatywna, która stara się zmienić sposób, w jaki ludzie mówią o zdrowiu psychicznym. Można je znaleźć w całej Australii i innych częściach świata.

Załącznik:
31.jpg
31.jpg [ 294.52 KiB | Obejrzany 1146 razy ]

Co mogę jeszcze powiedzieć o Rottnest? To nie tylko piękne krajobrazy, sympatyczne zwierzęta i snorkeling ale też miejsce z ciekawą historią – od czasów rdzennych mieszkańców Noongar, którzy nadali jej nazwę Wadjemup, po okres, gdy wyspa służyła jako miejsce odosobnienia dla skazańców. Dziś jest to miejsce idealne na jednodniową wycieczkę, ale są też miejsca noclegowe, gdyby ktoś chciał zostać dłużej.

My jednak - po kilkudziesięciu kilometrach na rowerkach, plażowaniu i pikniku - wsiadamy o 18:00 na prom i wracamy na kontynent. Jutro lot do Broome:) I jeszcze miła niespodzianka w hotelu - dotarł plecak. W zasadzie już wczoraj wieczorem, ale jakoś utknął u ochroniarzy. Dobrze, że zapytaliśmy;-)
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Profil Relacje PM off
15 ludzi lubi ten post.
5 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#6 PostWysłany: 12 Sty 2025 20:28 

Rejestracja: 12 Sty 2025
Posty: 1
To jest jak dziennik pokładowy jakiegoś Cooka czy Amundsena!!! :o

I wiecie co? Jeśli ktoś z Was wybiera się do Australii, to może zaufać Ancynie w 200%. Wiem, bo to moja osobista siostra. Jak ona coś zaplanuje, to nawet "bieg wydarzeń" (nieoczekiwane zwroty akcji, które też przecież lubimy w podróżach) się nie przeciśnie! Ale akurat pośród interioru lepiej, by nic się nie popsuło. Jeszcze nie wiem jak, ale w końcu odwiedzę Land Down Under. Byłoby głupio przeżyć życie i nie zobaczyć ani jednej kuoki.
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
Projtur uważa post za pomocny.
 
      
#7 PostWysłany: 12 Sty 2025 21:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 456
niebieski
Dzięki Sorella, miło Cię tu widzieć :* :)
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Profil Relacje PM off
Projtur lubi ten post.
Majowa Rosa uważa post za pomocny.
 
      
#8 PostWysłany: 18 Sty 2025 22:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 456
niebieski
Broome, Cable Beach, Gantheaume Point

Prawie 250 lotów za mną, ale to, co widzę z okien Virgin Australia, naprawdę robi wrażenie. Czerwone ziemie outbacku, popękana powierzchnia jakby wycięta w geometryczne wzory, a potem turkusowe wody oceanu i biel piaszczystych zatok – coś niesamowitego! Najpierw widać ogromne, puste przestrzenie, aż nagle pojawiają się pasma lasów namorzynowych i mleczno-turkusowe wody przybrzeżne, które wyglądają jak namalowane.
Lot trwa 2,5 godziny, na pokładzie są napoje i rozrywka na telefon, ale kto potrzebuje rozrywki, gdy widoki za oknem zapierają dech w piersiach?

Załącznik:
1.jpg
1.jpg [ 672.17 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Załącznik:
2.jpg
2.jpg [ 599.16 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Lądujemy w Broome na malutkim barakowym lotnisku i mamy wreszcie poczucie, że jesteśmy na Krańcu Świata. W Perth dało się wyczuć ducha Korony, a momentami nawet lekki klimat USA (przynajmniej takie mieliśmy skojarzenia), ale tu wszystko wydaje się zupełnie inne – spokojniejsze, bardziej dzikie, jakby czas płynął wolniej.
Odbieramy nasze plecaki z taśmy i idziemy sprawdzić jak tu jest.
Jak to dobrze, że nie musimy łapać taxi (uberów i boltów brak) i pędzić po kampera ;-)

Załącznik:
20241102_145012.jpg
20241102_145012.jpg [ 709.99 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Do hotelu ruszamy na piechotę, zawsze to okazja do zobaczenia czegoś po drodze.


Teoretycznie w Broome powinna już być pora deszczowa, ale... jak widać na zdjęciach 🙂 Mieszkańcy twierdzą, że przyjdzie bliżej grudnia. Gorąco, wilgotno i fajnie pusto, bo już po sezonie. Komarów na szczęście brak, choć mocno się tego obawialiśmy, w Darwin podobno ich pełno.

Załącznik:
20241103_115241.jpg
20241103_115241.jpg [ 772.25 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Ale na parę wycieczek można się jeszcze załapać. Dość ekskluzywnych:

Załącznik:
20241103_123903.jpg
20241103_123903.jpg [ 600.6 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Broome powstało pod koniec XIX wieku i od razu zyskało sławę dzięki… perłom. To właśnie tu zaczęła się gorączka połowu pereł, która ściągnęła do miasta awanturników, rybaków i poszukiwaczy fortuny z całego świata – od Japończyków, przez Chińczyków, po Malajczyków. Dziś perły nadal są częścią lokalnej gospodarki, ale klimat miasteczka to raczej luz niż gorączkowy pośpiech. Jak to w nadmorskim kurorcie – tylko takim, gdzie zamiast bursztynów i gofrów z bitą śmietaną można kupić perłowe kolczyki i naszyjniki.

Załącznik:
20241103_122757.jpg
20241103_122757.jpg [ 421.19 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Załącznik:
20241103_123812.jpg
20241103_123812.jpg [ 433.45 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Miasteczko znane jest też zjawiska nazywanego schodami do księżyca, japońskiego cmentarza, ogromnej Cable Beach.

Załącznik:
20241103_122548.jpg
20241103_122548.jpg [ 743.49 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Są tu mangrowce, cieplutki Ocean Indyjski, baobaby, a zamiast mew latają wielkie nietoperze!

Załącznik:
20241103_111359.jpg
20241103_111359.jpg [ 681.61 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Już wiem, że to będą piękne trzy dni.
I tak faktycznie jest. Mamy czas na chillout w trochę opustoszałym hotelu, kąpiele w basenach i oceanie, planowanie kolejnych etapów podróży i eksplorację okolicy.

Załącznik:
The Continental Hotel.jpg
The Continental Hotel.jpg [ 830.69 KiB | Obejrzany 723 razy ]

The Continental Hotel godny polecenia. Choć pewnie niejeden … nie ucieszyłby się z wizyty takiego gościa:

Załącznik:
IMG_20241103_100043084~3.jpg
IMG_20241103_100043084~3.jpg [ 341.89 KiB | Obejrzany 723 razy ]

… ale my pająki lubimy, a to jest bardzo sympatyczny skakun, który potrafi tańczyć :)
Na pociechę Wam powiem, że to powiększenie. On jest malutki.

Pierwszego dnia znowu trafiamy do Kmarkta bo...zostawiłam kostium we Fremantle😆 Przy okazji natrafiamy na Asian Noodle Broome, gdzie porcje są tak duże, że naszą kolację kończymy następnego dnia na obiad, podgrzewając ją słońcem :D Polecam. https://maps.app.goo.gl/ENeRnzYAoquKhiiM7

Załącznik:
page.jpg
page.jpg [ 798.18 KiB | Obejrzany 723 razy ]

W Broome jest nawet Chinatown! https://chinatownbroome.com.au/

Załącznik:
20241103_115115.jpg
20241103_115115.jpg [ 468.78 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Jest też cmentarz z widokiem na ocean (chyba sobie zaklepię miejscówkę;-)

Załącznik:
20241103_142747-horz.jpg
20241103_142747-horz.jpg [ 507.76 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Miejska plaża i turkusowa woda, w której można spotkać żółwie (musicie uwierzyć, że na focie jest żółw;-)

Załącznik:
Broome.jpg
Broome.jpg [ 568.04 KiB | Obejrzany 723 razy ]

…no dobra, można trafić również na inne zwierzątka…

Załącznik:
20241103_134604.jpg
20241103_134604.jpg [ 780.22 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Ale krokodyli nie spotykamy ani tu, ani nawet w poniższej scenerii rodem z Krokodyla Dundee. Meduz też nie.

Załącznik:
20241103_121320.jpg
20241103_121320.jpg [ 805.33 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Drugiego dnia wybieramy się miejskim autobusem na Cable Beach, która słynie z białego piasku, turkusowej wody i jednych z najpiękniejszych zachodów słońca w Australii. Nazwa nie jest przypadkowa – to tutaj w 1889 roku poprowadzono podmorski kabel telegraficzny łączący Broome ze światem. Plaża ciągnie się przez 22 km, słynie z przejażdżek na wielbłądach i strefy dla aut 4WD, gdzie lokalsi urządzają pikniki na plaży. Nie widziałam tylko miejsca na parawan ;-)

Załącznik:
20241103_174333.jpg
20241103_174333.jpg [ 173.06 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Załącznik:
20241103_175233.jpg
20241103_175233.jpg [ 577.29 KiB | Obejrzany 723 razy ]


Na skałach Cable Beach natrafiamy na jakieś dziwne skorupiaki – albo może coś, co już dawno stało się częścią skały? 🤔 Wyglądają jak małe, prehistoryczne stworzenia zastygłe w czasie.

Załącznik:
Image00001.jpg
Image00001.jpg [ 566.58 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Załącznik:
20241103_175002.jpg
20241103_175002.jpg [ 723.62 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Nie wiem czy to żyje, ale faktem jest, że w okolicach Broome można znaleźć prawdziwe skamieniałości, w tym ślady dinozaurów sprzed 120 milionów lat! Najsłynniejsze są w Gantheaume Point, gdzie wybieramy się ostatniego dnia pobytu, zaglądając wcześniej na japoński cmentarz, który to jest jednym z naprawdę wyjątkowych miejsc w mieście. Świadectwem czasów, gdy japońscy poławiacze pereł przybywali tu w poszukiwaniu fortuny, często ryzykując życie. W pobliżu znajdują się także cmentarze chiński, mahometański i europejski – pamiątka po wielokulturowej historii miasta, które w epoce boomu perłowego przyciągało ludzi z całego świata.

Załącznik:
Image00002.jpg
Image00002.jpg [ 512.51 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Jest gorąco, pewnie ponad 30 stopni, ale dzielnie zmierzamy do celu. To tylko 8 km, ale w tym upale każdy krok czuć podwójnie. W sezonie do Gantheaume Point kursuje autobus miejski, ale teraz musimy kombinować – dojeżdżamy nim 3 km, do cmentarza, a potem ruszamy pieszo. Ostatnie dwa kilometry udaje nam się podjechać stopem, choć autostop w Australii nie jest chyba szczególnie popularny. W każdym razie w my, podczas całego pobytu nie spotkaliśmy ani jednego łapiącego okazję. Może to wpływ historii o Ivanie Milacie, seryjnym mordercy, który w latach 90. polował na autostopowiczów? Jego ofiarami byli głównie zagraniczni podróżnicy… Na szczęście bez przygód docieramy do celu i szybko zapominamy o trudach tej wycieczki. Jest PRZEPIĘKNIE!!

Załącznik:
20241104_103549-r.jpg
20241104_103549-r.jpg [ 439.3 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Pomarańczowe formacje skalne, bezkresy i mango prosto od drzewa:)

Załącznik:
20241104_104536.jpg
20241104_104536.jpg [ 918.73 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Załącznik:
471334579_10228419832713448_9071256463828323338_n.jpg
471334579_10228419832713448_9071256463828323338_n.jpg [ 297.22 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Załącznik:
20241104_113144.jpg
20241104_113144.jpg [ 525.19 KiB | Obejrzany 723 razy ]

I można tak wędrować i wędrować…

Załącznik:
Image00004.jpg
Image00004.jpg [ 753.19 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Załącznik:
20241104_111106.jpg
20241104_111106.jpg [ 689.56 KiB | Obejrzany 723 razy ]

A woda w oceanie cieplutka:)

Załącznik:
20241104_123641.jpg
20241104_123641.jpg [ 631.85 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Niesamowite miejsce, prawdziwy Głęboki Oddech i Ładowanie Akumulatorów!

Ale czas wracać!

Załącznik:
IMG_20241104_131115731.jpg
IMG_20241104_131115731.jpg [ 778.17 KiB | Obejrzany 723 razy ]

I szykować się na kolejną przygodę :)

Ale zanim o niej opowiem, to jeszcze kilka info praktycznych.
Warto odwiedzić https://www.visitbroome.com.au/, choćby po magnesy, nigdzie indziej ich nie było.
Po Broome można się poruszać na kilka sposobów. Widziałam reklamy wypożyczalni aut o wdzięcznej nazwie Broome Broome Car Rentals https://www.broomebroome.com.au/, ale oprócz tego że podoba mi się nazwa to nic więcej o niej nie powiem. Da się też wypożyczyć rowery - https://maps.app.goo.gl/xi1SdhrVTfoTCdoy7 , dostępne są hulajnogi.

Załącznik:
20241103_124442.jpg
20241103_124442.jpg [ 575.71 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Namiary na taxi:

Załącznik:
20241104_194404.jpg
20241104_194404.jpg [ 706.81 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Ale my korzystaliśmy z autobusu miejskiego: https://bebus.com.au/

Załącznik:
20241103_164800-horz.jpg
20241103_164800-horz.jpg [ 583.73 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Można nim dotrzeć m.in na Cable Beach i w sezonie na Gantheaume Point, a przy zakupie biletu 24 czy 72 godzinnego otrzymuje się czapeczkę wartą 25 AUD:) Ma ona z tyłu napis THE PEARL OF WESTERN AUSTRALIA i może być fajną pamiątką lub prezentem. Nasze podarowaliśmy moim rodzicom:)

Załącznik:
20241103_164724-horz.jpg
20241103_164724-horz.jpg [ 453.54 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Załącznik:
20241104_193645.jpg
20241104_193645.jpg [ 597.9 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Jeszcze ceny dla zainteresowanych:

Załącznik:
20241103_115424.jpg
20241103_115424.jpg [ 457.33 KiB | Obejrzany 723 razy ]

Załącznik:
20241104_144017.jpg
20241104_144017.jpg [ 247.95 KiB | Obejrzany 723 razy ]

I to już wszystko co mogę opowiedzieć o tych okolicach. Nigdy nie sądziłam, że tu trafię (Broome, Broome, kto był w Broome??!) i że w dodatku okaże się to tak interesujące. To był prawdziwy Wypoczyn. Ale no cóż … Czas na nas:)

_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Profil Relacje PM off
11 ludzi lubi ten post.
4 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#9 PostWysłany: 19 Sty 2025 12:35 

Rejestracja: 31 Sty 2013
Posty: 877
niebieski
-- 19 Sty 2025 11:24 --

Świetnie się czyta i ogląda zdjęcia szczególnie że byliśmy na zachodzie Australii w listopadzie 2024.
Niestety nie udało się z relokacją, natomiast może następnym razem.

-- 19 Sty 2025 11:35 --

Świetnie się czyta i ogląda zdjęcia szczególnie że byliśmy na zachodzie Australii w listopadzie 2024.
Niestety nie udało się z relokacją, natomiast może następnym razem.
Góra
 Profil Relacje PM off
Ancyna lubi ten post.
 
      
#10 PostWysłany: 19 Sty 2025 16:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 456
niebieski
@bbartekk2 Może się gdzieś minęliśmy:)
Dzięki za komentarz, motywujące. To również do @tropikey :)
Siadam do kolejnego odcinka, choć już wena juz gdzieś w kolejnych podróżach ;-) Ale nie chcę by szczegóły tej podróży zaginęły gdzieś w odmętach mojej pamięci.
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#11 PostWysłany: 25 Sty 2025 01:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 456
niebieski
5 listopada – W drogę!

Do wypożyczalni kamperów docieramy z lekkim niepokojem – do ostatniej chwili mają prawo odwołać rezerwację. Ale na szczęście wszystko gra, mamy to:)
Załącznik:
3.jpg
3.jpg [ 693.37 KiB | Obejrzany 408 razy ]


To ten Miluś ściągnął nas do Broome i to my mamy go odprowadzić do Perth. Mamy na to 7 dni i w planach 2800 km do pokonania. Tak, mniej więcej ma wyglądać nasza trasa:

Załącznik:
2.jpg
2.jpg [ 520.52 KiB | Obejrzany 408 razy ]

© google

Nasz dom na kółkach to dwuosobowa Toyota Hilux w wersji 4WD, czyli w pełni terenowa, z solidnym zapasem wody (raczej do celów gospodarczych), lodówką, kuchenką i czajnikiem, biwakową zastawą. W środku jest zaskakująco przytulnie – rozkładane łóżko, schowki na bagaż, stolik, a z boku wysuwana mini-kuchnia z półkami na zapasy. Lodówka jest zasilana przez panel słoneczny, mamy też zapas gazu.

Załącznik:
1.jpg
1.jpg [ 747.23 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Po załatwieniu formalności czas na wielkie zakupy w Woolworths. Woda pitna, prowiant, zapas przekąsek. Dla ciekawych cen:

Załącznik:
20241112_212525.jpg
20241112_212525.jpg [ 339.04 KiB | Obejrzany 408 razy ]

W końcu ruszamy!
Na tym pierwszym odcinku stacji benzynowych jest bardzo mało, a paliwo kosztuje 2,20 AUD za litr (w okolicach Perth około 1,55). Warto mieć pełny bak, bo z tankowaniem może być różnie. Początkowy odcinek trasy to długa, prosta droga przez pustkowie.
Ścigamy się z zachodzącym słońcem, bo po zmroku nie wolno nam jechać – ubezpieczenie przestaje działać, a na drogę podobno wychodzą kangury i inne zwierzęta. Słońce coraz niżej, my pędzimy przed siebie, śmiejąc się, że to jak scena z filmu o zombie – na pewno gdy tylko ostatnie promienie znikną za horyzontem, na drogę wyleje się apokaliptyczna horda.



Na szczęście zombie brak, ale klimat noclegu trochę jak z horroru. :lol:
Docieramy do De Grey River Rest Area:

Załącznik:
Screenshot_20241105_181038.jpg
Screenshot_20241105_181038.jpg [ 47.06 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Jest to darmowy postój nad rzeką, która… rano okazuje się wyschniętym korytem. W nocy zwierzęta dają koncert – coś krzyczy w krzakach, a w toalecie rezydują karaluchy wielkości palca i jaszczurka. Trzeba było je najpierw przegonić, zanim dało się skorzystać. ;)



Noc jest gorąca, temperatura nie chce spaść nawet nad ranem. Za to niebo jest niesamowite – zero świateł, tylko miliony gwiazd.
I ten Księżyc… jakiś taki… dziwny ;-) Przekręcony do góry nogami. To oficjalne, jesteśmy na antypodach.

Załącznik:
20241105_183724.jpg
20241105_183724.jpg [ 338.35 KiB | Obejrzany 408 razy ]

I tak naprawdę to bardzo nam się tu podoba:)
Tu trochę więcej o tym miejscu - https://campedia.com.au/business/12405/ ... -rest-area
Dziś pokonaliśmy ponad 500 km. Zasypiamy przy akompaniamencie dziwnych dźwięków… a przed nami jeszcze 2300 km.

6 listopada Mad Max w realu


Jedziemy i jedziemy…

Załącznik:
20241106_093727.jpg
20241106_093727.jpg [ 585.11 KiB | Obejrzany 408 razy ]

I cieszymy się, że nie na stopa. ;) Mogłaby to być jedyna opcja, gdyby kruchy plan z relokacją nie wypalił. Wizja: my, 45 stopni, wielkie plecaki i pustynia Mad Maxa wokół… nie jest zbyt porywająca.

Załącznik:
20241106_115805.jpg
20241106_115805.jpg [ 747.69 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Swoją drogą, dopiero teraz dokładnie wczuwamy się w losy bohaterów tego filmu. Ogromne przestrzenie, upał, walka o paliwo i wodę – bez tego nie przeżyjesz.
Za oknem 44°C, powietrze drży od gorąca. Australijczycy jednak nie tracą humoru – na jednej ze stacji benzynowych wisi tabliczka z długoterminową prognozą pogody:

Załącznik:
20241106_125148.jpg
20241106_125148.jpg [ 466.24 KiB | Obejrzany 408 razy ]

No cóż, przynajmniej wiadomo, na czym stoimy.

Po drodze zatrzymujemy się na szybki posiłek – fish & chips plus napój za 15 AUD. Miła odmiana po prowiantach z kampera i dowód na to, że da się zjeść rybkę bez paragonu grozy;-)
Załącznik:
20241106_125556.jpg
20241106_125556.jpg [ 616.04 KiB | Obejrzany 408 razy ]


Wieczorem docieramy na Burkett Road Rest Area, czyli kolejne in the middle of nowhere:

Załącznik:
1a.jpg
1a.jpg [ 201.98 KiB | Obejrzany 408 razy ]

© google

1410 km od Broome, 674 km od poprzedniego postoju. Wokół tylko ruda ziemia, pustynny horyzont i spokój, którego nie zakłóca nic poza szumem wiatru.

Nie jesteśmy tu jednak całkiem sami – na noclegu spotykamy starszą parę, która jedzie w stronę Exmouth. Mówią, że wracają do Perth… w marcu. :shock: Chciałabym mieć tyle czasu. Poza nimi nie ma tu nikogo – tylko my, zachód słońca i niekończąca się przestrzeń.

Załącznik:
20241106_183140.jpg
20241106_183140.jpg [ 619.22 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Jesteśmy jakieś 150 km od Coral Bay. Wreszcie trochę chłodniej, wiaterek rozwiewa muchy i – co za luksus – można nawet użyć kołdry. Tym razem w toalecie żadnych karaluchów, za to dwa spore pająki. Wyglądają na czarną wdowę i ptasznika australijskiego. Na szczęście są nieśmiałe, więc my udajemy, że ich nie ma, a one – że nas nie widzą.

7.11 – Dotarliśmy do oazy!

Prysznic… mała rzecz, a jak cieszy. ;) A co dopiero cały ocean!
Po dwóch dniach jazdy przez pustkowia w końcu docieramy do Coral Bay – niewielkiej, sennej obecnie osady.

Załącznik:
Screenshot_20241107_195414_Maps.jpg
Screenshot_20241107_195414_Maps.jpg [ 392.94 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Zatrzymujemy się na campingu Coral Bay Bayview Caravan Park. Za 52 AUD mamy kawałek placu, dostęp do prądu, łazienki i… basen! Luksus. Do plaży jest kilka minut spacerem.

Załącznik:
IMG_20241107_112359278.jpg
IMG_20241107_112359278.jpg [ 923.12 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Załącznik:
20241107_170804.jpg
20241107_170804.jpg [ 541.69 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Coral Bay leży tuż przy jednej z największych atrakcji Zachodniej Australii: rafie Ningaloo.

Załącznik:
Image00001.jpg
Image00001.jpg [ 533.01 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Gdy już zdecydowaliśmy się zostać na zachodnim wybrzeżu, to właśnie ona miała być jednym z najważniejszych punktów naszej trasy. W przeciwieństwie do Wielkiej Rafy Koralowej na wschodzie, tutaj nie trzeba wynajmować łodzi – wystarczy wejść do wody prosto z plaży i zanurzyć się w podwodnym świecie. Brzmi idealnie. Teraz czas sprawdzić, jak to wygląda na żywo.

Załącznik:
IMG_20241107_121324464.jpg
IMG_20241107_121324464.jpg [ 304.67 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Tak, przywieźliśmy własne maski, rurki i płetwy – bo przecież warto mieć swój sprzęt! Bo przecież będzie używany przez całą podróż! Bo przecież… ostatecznie wykorzystaliśmy go przez dwie godziny. :lol: Serio, dźwiganie tego przez pół świata, żeby na koniec skorzystać na chwilę, to klasyk średnio trafionych podróżniczych decyzji. A gdyby jednak ktoś nie wpadł na pomysł targać tego wszystkiego na plecach, to w Coral Bay można wypożyczyć sprzęt:
Maska + rurka – 15 AUD za pół dnia, 20 AUD za cały dzień
Płetwy – 10-15 AUD
Kajak – 30 AUD za dwie godziny
W sklepach sportowych można kupić własny zestaw: maski i rurki w zależności od jakości kosztują od 30 do 120 AUD, płetwy od 40 AUD. A na tym zdjęciu można sobie popatrzeć jak rafa … powinna wyglądać;-)

Załącznik:
20241107_104616.jpg
20241107_104616.jpg [ 1003.46 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Rafa Ningaloo – czy warto?
Rafa Ningaloo jest wpisana na listę UNESCO, to jedno z najlepiej zachowanych ekosystemów koralowych na świecie. Można tu zobaczyć ponad 500 gatunków ryb i 300 gatunków koralowców. Brzmi imponująco, ale… rzeczywistość jest trochę mniej kolorowa. Owszem, są rybki, ale większość rafy jest raczej biała. Być może trafiliśmy na słabsze miejsce. Według opisów w niektórych rejonach można spotkać żółwie morskie, rekiny rafowe i manty.
Tą łodzią można popłynąć na linię horyzontu, bardzo jestem ciekawa czy tam rafa jest ładniejsza. Był tam ktoś ostatnio? Dajcie znać.

Załącznik:
20241107_103658.jpg
20241107_103658.jpg [ 636.26 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Gdybyśmy mieli więcej czasu, można by wybrać się na jedną z wielu wycieczek. Ceny nie są niskie, ale opcje są ciekawe:
Turtle Adventure Trek – 155-225 AUD
Turtle Adventure & Snorkel Trek – 170-245 AUD
Sunset Trek (przejazd quadami o zachodzie słońca) – 155-225 AUD
Sunset Snorkel Trek – 170-245 AUD

Załącznik:
20241107_101019.jpg
20241107_101019.jpg [ 604.3 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Poza tym z Coral Bay organizowane są wyprawy na pływanie z rekinami wielorybimi (marzec-lipiec) i mantami (przez cały rok). To jedno z niewielu miejsc na świecie, gdzie można zobaczyć te olbrzymy z bliska. W miesiącach zimowych (czerwiec-sierpień) można tu też obserwować wieloryby humbaki.
Na koniec hit: australijski spray na krokodyle :D W jednym ze sklepów znaleźliśmy prawdziwy rarytas – Crocodile Repellent! Producent uczciwie ostrzega, że „nie testowano na wszystkich krokodylach”. :lol:

Załącznik:
IMG_20241107_100137084_HDR.jpg
IMG_20241107_100137084_HDR.jpg [ 556.64 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Podsumowując: ponad 1300 km za nami, w końcu odpoczynek i trochę podwodnych wrażeń. Choć spodziewaliśmy się większego "wow", cieszymy się z możliwości odpoczynku i kontaktu z naturą. Bo przecież jest pięknie:)

Załącznik:
20241107_182240.jpg
20241107_182240.jpg [ 748.63 KiB | Obejrzany 408 razy ]


8–9 listopada – Zwrotnik Koziorożca, Muszle i Delfiny

Wyjeżdżamy z Coral Bay i kierujemy się na południe. 30 minut później– przekraczamy Zwrotnik Koziorożca. Symboliczna linia na mapie, ale w realu stoi tu dumny znak i obowiązkowy punkt do zdjęć.
Załącznik:
20241108_075350.jpg
20241108_075350.jpg [ 720.14 KiB | Obejrzany 408 razy ]


Odwiedzamy Carnarvon Space and Technology Museum, czyli miejsce, gdzie Australia miała swój mały, ale istotny wkład w eksplorację kosmosu. To tutaj śledzono loty Apollo, a wielka antena wciąż robi wrażenie.

Załącznik:
1.jpg
1.jpg [ 772.44 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Godziny otwarcia to 10:00 am - 2:00 pm, ceny:

Załącznik:
20241108_102107.jpg
20241108_102107.jpg [ 720.03 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Po drodze mijamy Hamelin Pool, gdzie znajdują się jedne z najstarszych organizmów na Ziemi – stromatolity. Brzmi kosmicznie, ale niestety - pomost widokowy został zniszczony przez cyklon Seroja w 2021 roku i do tej pory nie został naprawiony. Można co prawda zobaczyć stromatolity z brzegu, ale my decydujemy się jechać dalej.

Kolejny przystanek – Shell Beach. To jedno z niewielu miejsc na świecie, gdzie plaża nie jest z piasku, a z miliardów maleńkich muszelek. Miejsce wygląda naprawdę bajecznie.

Załącznik:
2.jpg
2.jpg [ 808.83 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Warto przystanąć jeszcze kawałek za plażą. Z punktu widokowego Eagle Bluff Lookout naprawdę widać rekiny:)

Załącznik:
20241108_155655.jpg
20241108_155655.jpg [ 202.96 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Nie mogę pominąć polecajki - tankując w Danham można ogarnąć i paliwko i obiad w wyjątkowej cenie i nawet magnes:) (Wbrew pozorom nie żywimy się tylko fish&chips. Ale prawie ;-)

Załącznik:
20241108_164557.jpg
20241108_164557.jpg [ 493.04 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Załącznik:
20241112_212327.jpg
20241112_212327.jpg [ 188.22 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Wreszcie docieramy do Monkey Mia. To miejsce znane z dzikich delfinów, które od lat przypływają tu, by dostawać rybki od ludzi. Historia zaczęła się w latach 60., gdy pewien rybak zaczął dzielić się połowem, a teraz stoi tu spory kurort z basenami, barami i hotelem.

Załącznik:
20241108_182249.jpg
20241108_182249.jpg [ 835.47 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Wieczorem obserwujemy żółwie, pelikany i papugi. Galah, czyli różowe kakadu, przesiadują na drzewach, kręcą się po okolicy i głośno skrzeczą.

Załącznik:
20241108_183752.jpg
20241108_183752.jpg [ 621.99 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Rano sprawdzamy na własnej skórze, czy warto płacić za "dolphin experience". W skrócie – niekoniecznie.

Załącznik:
20241109_075148.jpg
20241109_075148.jpg [ 819.53 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Ludzie stoją po kostki w zimnej wodzie, czekając, aż łaskawie wybrani zostaną do nakarmienia delfinów (właściwie to chyba nikogo nie wybrano). My poszliśmy na pomost – widok ten sam, a za darmo! Być może w sezonie, gdy tłumy się kłębią, może to mieć jakiś większy sens.

Załącznik:
20241109_081149.jpg
20241109_081149.jpg [ 762.16 KiB | Obejrzany 408 razy ]


Po delfinach czas ruszyć w dalszą drogę. Po 200 km zatrzymujemy się w Billabong Roadhouse – klasycznym przystanku na trasie. To jedno z tych miejsc, gdzie można zatankować, zjeść coś ciepłego i chwilę odpocząć przed dalszą drogą. Przeglądając menu,

Załącznik:
20241109_115700.jpg
20241109_115700.jpg [ 436.19 KiB | Obejrzany 408 razy ]

dochodzimy do wniosku, że po takiej skondensowanej dawce atrakcji w ostatnich dniach nie mamy już sił na kolejne intensywne zwiedzanie. Planowaliśmy odwiedzić Kalbarri National Park, ale zmęczenie daje się we znaki. To podobno jedno z najpiękniejszych miejsc w regionie – spektakularne wąwozy, formacje skalne jak Nature’s Window, platforma widokowa Kalbarri Skywalk oraz klify na wybrzeżu, skąd można podziwiać wieloryby (w odpowiednim sezonie). Ale nie mamy chwilowo siły robić nic spektakularnego ;-) Poza tym, na jakiś porządny trekking po wąwozach i punktach widokowych zwyczajnie nie starczyłoby nam już czasu. Może kiedyś tu wrócimy!
Wieczorem docieramy w okolice Geraldton, na darmowy kemping (właściwie plac dla kamperów z dostępem do łazienek z zimnym prysznicem) nad oceanem, znaleziony dzięki aplikacji WikiCamps. Nasza podróż byłaby znacznie trudniejsza bez tej apki. Można w niej znaleźć darmowe lub tanie miejsca na nocleg, z opiniami i zdjęciami użytkowników, ciekawe punkty, stacje benzynowe. Działa oflajnowo, w odróżnieniu od darmowego Camper Mate. Warto wydać te parę dolarów. Tymczasem instalujemy się tutaj
https://maps.app.goo.gl/RzTULify2kpNEUV79 i idziemy nad ocean.

Załącznik:
20241109_160246.jpg
20241109_160246.jpg [ 817.31 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Plaża wygląda trochę bardziej jak nad Bałtykiem – fale, morska bryza i trochę chłodniejsze powietrze. Na piasku leży coś dziwnego – przezroczyste, galaretowate… Meduza? Jakiś morski stwór? Nie wiem, ale wygląda tajemniczo. Ktoś podpowie? Sporo ich tam.

Załącznik:
20241109_160536.jpg
20241109_160536.jpg [ 968.84 KiB | Obejrzany 408 razy ]


10 listopada - Stromatolity, pustynia i pierwszy kangur


Kolejny dzień w drodze.

Załącznik:
Screenshot_20241110_123538.jpg
Screenshot_20241110_123538.jpg [ 79.15 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Po drodze mijamy Coolimba & Leeman Lake, które wygląda jak miejsce z innej planety. Doczytuję później, że to okresowe, słone jezioro.

Załącznik:
20241110_123457.jpg
20241110_123457.jpg [ 736.2 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Dojeżdżamy do Lake Thetis, czyli jednego z niewielu miejsc na świecie, gdzie można zobaczyć stromatolity – żywe skamieniałości sprzed tysięcy lat. Są jednymi z najstarszych form życia na Ziemi. Były tu zanim pojawiły się dinozaury!

Załącznik:
20241110_135452.jpg
20241110_135452.jpg [ 813.54 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Całe jezioro można obejść dookoła – to około 2 km przyjemnego spaceru.



Załącznik:
20241110_141253.jpg
20241110_141253.jpg [ 765.83 KiB | Obejrzany 408 razy ]

I wreszcie! Pierwszy żywy kangur :) Do tej pory wszystkie, które widzieliśmy, leżały na poboczach australijskich dróg:( W końcu jednak trafiamy na żywego osobnika. A nawet trzy, wszystkie w okolicy Thetis.

Załącznik:
20241110_160645.jpg
20241110_160645.jpg [ 882.42 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Wjeżdżamy do Pinnacles Desert, jednej z najbardziej niezwykłych atrakcji Australii Zachodniej. Setki wapiennych kolumn wyrastają z żółtego piasku, tworząc krajobraz rodem z innej planety. Park Narodowy Nambung, w którym się znajdujemy, oferuje zarówno piesze trasy, jak i trasę samochodową, którą można przejechać pomiędzy formacjami. Bilet wstępu jest liczony za samochód.

Załącznik:
20241110_143654.jpg
20241110_143654.jpg [ 91.54 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Naukowcy nie są zgodni co do genezy tych skał. Jedna z teorii mówi, że powstały z muszli morskich sprzed milionów lat, inna – że to pozostałość po dawnych lasach, gdzie wapienne osady zastąpiły drewno.

Załącznik:
20241110_152155.jpg
20241110_152155.jpg [ 635.2 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Przy Pinnacles Desert znajduje się niewielkie muzeum poświęcone ekosystemowi regionu i jego geologii. Poza eksponatami związanymi z fauną i florą natrafiamy na… wystawę karaluchów.

Załącznik:
20241110_144611.jpg
20241110_144611.jpg [ 847.6 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Tym razem są martwe i za szkłem, co stanowi pewne udogodnienie w porównaniu do tych, które spotkaliśmy pierwszej nocy ;-)
Dzień kończymy w Caravan Park Lancelin, gdzie za 45 AUD mamy standardowy plac z prądem i dostępem do łazienek. Kemping położony tuż przy plaży z takim bajkowym do niej dojściem.

Załącznik:
20241110_184853.jpg
20241110_184853.jpg [ 828.19 KiB | Obejrzany 408 razy ]


11 listopada – Wydmy Lancelin, Yanchep National Park i finał relokacji kampera

Caravan Park Lancelin, w którym się zatrzymaliśmy, nie był przypadkowym wyborem. To świetna baza wypadowa do słynnych wydm Lancelin, które znajdują się tuż obok – można dojść pieszo, ale my, mając jeszcze do dyspozycji kampera, podjeżdżamy na parking.

Załącznik:
20241111_090431.jpg
20241111_090431.jpg [ 356.17 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Pierwszy postój – Lancelin Sand Dunes, największe wydmy Australii Zachodniej. Śnieżnobiały piasek, który wygląda jak krajobraz rodem z Sahary.
Można tu wypożyczyć deski do sandboardingu, ale my już chyba mieliśmy wystarczająco dużo przygód w tym tygodniu.
Robimy krótki spacer, podziwiamy panoramę i ruszamy dalej – w kierunku Perth.

Załącznik:
IMG_20241111_085621506.jpg
IMG_20241111_085621506.jpg [ 203.46 KiB | Obejrzany 408 razy ]


Kolejny przystanek – Yanchep National Park, jedno z nielicznych miejsc w Zachodniej Australii, gdzie można zobaczyć koale. Wstęp to 17 AUD za samochód, w pakiecie dostajemy nie tylko widok na te słodkie futrzaki, ale też kilka tras spacerowych oraz możliwość zobaczenia kangurów i emu.

Załącznik:
IMG_20241111_105615176.jpg
IMG_20241111_105615176.jpg [ 555.43 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Koale są w swoim żywiole - 90% czasu śpią, a resztę jedzą ;)
A my? No cóż… koale wyglądają na zrelaksowane, ale nasz kamper zaczyna się sypać – dosłownie. Na ostatniej prostej odpada element trzymający dach. Na szczęście konstrukcja się trzyma, ale lekki stres jest – czy wypożyczalnia się przyczepi?

Załącznik:
20241111_122616.jpg
20241111_122616.jpg [ 257.46 KiB | Obejrzany 408 razy ]

W Perth kończy się nasza przygoda z kamperem. NIe wiem jak to się stało, że przejechaliśmy 3400 km – 600 km więcej, niż przewidywał darmowy limit! Z lekką obawą oddajemy pojazd, ale okazuje się, że… Australijczycy naprawdę są wyluzowani. Pracownik patrzy na kampera, widzi usterkę i rzuca „No worries, mate”. Na licznik kilometrów chyba w ogole nie patrzy albo uznaje, że „It happens” ;-)
Zleca też zwrot pełnego depozytu – 1028 AUD (wraz z prowizją pobraną przy blokadzie na Revolucie) oraz 300 AUD za paliwo, które było częścią umowy relokacyjnej.
Pieniądze nie wróciły od razu – całość trafiła na konto po kilku dniach, co jest standardową procedurą w przypadku depozytów blokowanych na kartach. Na szczęście wszystko odbyło się bez żadnych problemów, a finalnie koszt całej relokacji zamknął się w symbolicznych kwotach.
Czy warto relokować kampera?
Po tygodniu możemy już uczciwie podsumować tę formę podróży.

Plusy
- Oszczędność pieniędzy
- Swoboda podróżowania – brak konieczności szukania hoteli, własny środek transportu, możliwość spania w pięknych miejscach.
- Unikalne miejsca – Ningaloo Reef, Pinnacles Desert, Zatoka Rekina, Lake Thetis – zobaczyliśmy mnóstwo rzeczy w krótkim czasie.

Minusy
- Czasu zawsze za mało – musieliśmy trzymać się harmonogramu, zamiast delektować się miejscami dłużej.
- Koszty paliwa – kamper 4WD to paliwożerna bestia.
- Brak elastyczności – terminy są sztywne, trzeba odebrać i oddać auto na czas.

Drive4free – czy to faktycznie kamper za 1 AUD dziennie?
No… prawie ).
- 6 dni – faktycznie 1 AUD/dzień
- Dodatkowy (opcjonalny) dzień – 75 AUD (więcej się nie dało dokupić)
- Opłata pośrednika – 39 AUD ( choć pośrednik https://coseats.com/campervan-relocation - chwali się, że jest to opłata zwrotna, to w praktyce nie jest to takie proste)
- Paliwo – 852 AUD, z czego 300 AUD wróciło

No ALE. Gdybyśmy chcieli tego kampera wynająć na taką trasę… to sam koszt wynajmu wyniósł by około 10 000 PLN. O połowę taniej byłoby gdyby wynająć w Perth i oddać w Perth, ale to nadal zdecydowanie więcej niż to co wydaliśmy;-)

Załącznik:
Britz.PNG
Britz.PNG [ 330.7 KiB | Obejrzany 408 razy ]

https://www.britz.com/au/en

Podsumowanie – dla kogo relokacja?
- Dla oszczędnych podróżników – jeśli ktoś chce przejechać kawał Australii minimalnym kosztem, to świetna opcja.
- Dla tych, którzy nie boją się jeździć pod presją czasu – relokacja to wyścig z terminem, a nie leniwa podróż.
- Dla tych, którzy nie mają innego sposobu na transport – relokacje zdarzają się na trasach, gdzie komunikacja publiczna jest kiepska.

A dla kogo nie?
- Jeśli ktoś chce zatrzymywać się wszędzie na długo i planować trasę bez ograniczeń.
- Jeśli ktoś nie chce ryzykować z limitem kilometrów i terminami.
- Jeśli komuś przeszkadza „życie w kamperze” – spanie, gotowanie i organizacja dnia w małej przestrzeni.
Czy zrobilibyśmy to jeszcze raz? Tak, ale chętnie z większym zapasem czasu!
Bo Australia jest piękna, ale wymaga przestrzeni – nie tylko na mapie, ale i w planowaniu podróży.

Załącznik:
20241108_183650.jpg
20241108_183650.jpg [ 412.66 KiB | Obejrzany 408 razy ]

Tymczasem ruszamy do dobrze znanego nam Fremantle – miejsca, gdzie wreszcie możemy zwolnić tempo, odetchnąć i zastanowić się, co dalej.
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Profil Relacje PM off
16 ludzi lubi ten post.
3 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#12 PostWysłany: 25 Sty 2025 19:28 

Rejestracja: 27 Lis 2017
Posty: 118
Loty: 93
Kilometry: 186 835
Oszczędnie dozujesz odcinki, a tak fajnie piszesz. Super podróż.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#13 PostWysłany: 28 Sty 2025 10:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 456
niebieski
@AgaGy Powiem Ci, że to ciężka praca z tymi relacjami, nie wiem czy jeszcze się kiedyś zdecyduję ;-) Ale dzięki za miłe słowo.
_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#14 PostWysłany: 29 Sty 2025 22:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Gru 2015
Posty: 456
niebieski
Fremantle Prison, Wave Rock, York, Perth

Siedzimy we Fremantle, miała być jedna noc na regenerację, ale przedłużyliśmy do dwóch. Wypoczywamy. Szacun dla Szoniego za prowadzenie auta przez te tysiące km … ja optymistycznie wyrobiłam sobie międzynarodowe prawo jazdy...ale nie odważyłam się zasiąść za kierownicą. No cóż, lepiej wychodzi mi prowadzenie na samolot ;-)
Po raz kolejny zmieniamy bezkosztowo rezerwację auta, za które ostatecznie płacimy w http://www.nobirds.com.au 272 AUD za “small hatchback”na 4 dni (w tym pełne ubezpieczenie).
Włóczymy się po miasteczku i odwiedzamy jego najsłynniejszy zabytek – Fremantle Prison. Więzienie zbudowane przez zesłanych tu w XIX wieku skazańców. Działało do 1991 roku.To największa budowla w Australii Zachodniej, wpisana na listę UNESCO.

Załącznik:
Fremantle.jpg
Fremantle.jpg [ 726.9 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Jest kilka wariantów wycieczek, nie można zwiedzać bez przewodnika. Koszt https://fremantleprison.com.au/tours/tour-prices/

Załącznik:
20241112_150433.jpg
20241112_150433.jpg [ 557.19 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Po analizie prognozy porzucamy pomysł jazdy na zimniejsze południe i ruszamy do Golden Outback. Listopad to tu środek wiosny – w Perth jeszcze przyjemne temperatury, ale w głębi kontynentu będzie gorąco. Idealnie pod namiot:)

Załącznik:
20241114_183248.jpg
20241114_183248.jpg [ 723.28 KiB | Obejrzany 164 razy ]

I znowu w drodze! W sklepach grudzień, na polach sierpień, a na drogach wielkie brokuły. Taka to listopadowa Australia ;-)

Załącznik:
2.jpg
2.jpg [ 892.61 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Docieramy do Hayden, gdzie…
surfujemy w granicie,

Załącznik:
IMG_20241113_184802038_HDR.jpg
IMG_20241113_184802038_HDR.jpg [ 861.6 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Załącznik:
20241113_184851.jpg
20241113_184851.jpg [ 835.15 KiB | Obejrzany 164 razy ]

kąpiemy się w słonym basenie i Magicznym Jeziorze,

Załącznik:
20241114_115057.jpg
20241114_115057.jpg [ 579.34 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Załącznik:
20241114_121225.jpg
20241114_121225.jpg [ 653.56 KiB | Obejrzany 164 razy ]

wchodzimy do paszczy hipopotama,

Załącznik:
20241114_105701.jpg
20241114_105701.jpg [ 1014.98 KiB | Obejrzany 164 razy ]

a kangury to nam z ręęęki jedzo;)

Załącznik:
IMG_20241114_130939988.jpg
IMG_20241114_130939988.jpg [ 648.29 KiB | Obejrzany 164 razy ]

I coś mi się tak zdaje, że stąd to już niedaleko do Narni... :)

Załącznik:
20241113_183511.jpg
20241113_183511.jpg [ 704.83 KiB | Obejrzany 164 razy ]

PS. tam pewnie jest tak samo...tylko bez much;)

Szczerze polecam te okolice, tu naprawdę jest co robić.
Załącznik:
20241114_183143.jpg
20241114_183143.jpg [ 892.79 KiB | Obejrzany 164 razy ]


Wave Rock to jedno z tych miejsc, gdzie można poczuć się jak na innej planecie. 15-metrowa i 110-metrowa skalna fala, którą natura rzeźbiła przez miliony lat, to dla ludu Noongar ślad wielkiego węża Wagyl, który według mitologii Aborygenów stworzył rzeki i jeziora. Geolodzy tłumaczą jej kształt nierównomierną erozją i działaniem wody, ale niezależnie od wersji, robi ogromne wrażenie.

Bardzo ciekawa jest 3,6-kilometrowa pętla wokół Wave Rock. Szlak prowadzi przez jeziora solne i pustynny krajobraz, mija się też malutkie lotnisko:)

Załącznik:
20241114_111207.jpg
20241114_111207.jpg [ 881.96 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Załącznik:
20241114_110805.jpg
20241114_110805.jpg [ 792.25 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Załącznik:
20241114_122216.jpg
20241114_122216.jpg [ 803.95 KiB | Obejrzany 164 razy ]


Po spacerze odwiedzamy Wildlife Park, gdzie kiedyś można było zobaczyć koale (choć niestety już ich tu nie ma). Park ma trochę przygnębiający klimat, choć daje możliwość zobaczenia lokalnej fauny – kangurów, emu i innych zwierząt. Ale drugi raz bym nie poszła, wolę je w naturze. Koszt biletu - 15 AUD.

Załącznik:
20241114_125000.jpg
20241114_125000.jpg [ 828.36 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Zatrzymujemy się w Wave Rock Caravan Park na dwie noce, co jest naprawdę dobrym pomysłem. Nie mamy już ochoty na pośpiech. Zwiedzamy okolicę, zaprzyjaźniamy się z liczniejszymi tu pająkami

Załącznik:
IMG_20241114_102940639.jpg
IMG_20241114_102940639.jpg [ 725.73 KiB | Obejrzany 164 razy ]

i chillujemy :)

Załącznik:
20241114_140031.jpg
20241114_140031.jpg [ 612.27 KiB | Obejrzany 164 razy ]


Nocowanie na campingach w namiocie jest jeszcze korzystniejsze cenowo niż w kamperze. Warto się tu https://waverock.com.au/accommodation/w ... avan-park/ zatrzymać, bo płacąc za nocleg opłacamy już też bilety na Wave Rock, Magic Lake i Mulca Cave. Dwie noce i te wszystkie atrakcje kosztują nas łącznie 90 AUD.

Powoli wracamy... Po drodze jeszcze Jaskinia Mulka
Załącznik:
20241115_100737.jpg
20241115_100737.jpg [ 700.22 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Załącznik:
20241115_100854.jpg
20241115_100854.jpg [ 997.98 KiB | Obejrzany 164 razy ]

i cmentarz dla psów.

Załącznik:
20241115_115946.jpg
20241115_115946.jpg [ 918.97 KiB | Obejrzany 164 razy ]

I jednego kotka. Ja to rozumiem.

Załącznik:
20241115_120441.jpg
20241115_120441.jpg [ 327.72 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Ostatnią noc postanawiamy spędzić w uroczym York, pierwszym mieście wewnątrz kontynentu w Zachodniej Australii. Osada miała być rolniczym zapleczem dla Perth, ale dziś zachwyca kolonialną architekturą.

Załącznik:
20241115_152907.jpg
20241115_152907.jpg [ 750.36 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Spacerujemy po głównej ulicy, oglądamy piękne budynki z XIX wieku, podziwiamy cudne fioletowe jakarandy. Pełno ich tu.

Załącznik:
20241115_152227.jpg
20241115_152227.jpg [ 833.62 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Załącznik:
20241115_153325.jpg
20241115_153325.jpg [ 545.46 KiB | Obejrzany 164 razy ]

W York jemy ostatnią wariację na temat fish&chips, tym razem z pieczonym ananasem i owocami morza. Pyszne, ale przez rok nie chcę widzieć panierowanej ryby ;-)

Załącznik:
20241115_165818.jpg
20241115_165818.jpg [ 383.47 KiB | Obejrzany 164 razy ]

I szkoda, że dopiero dziś lokalsi częstują nas w miarę skutecznym środkiem na muchy...;-)

Załącznik:
20241115_171020.jpg
20241115_171020.jpg [ 464.55 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Które to przywitały nas już na lotnisku, wtedy myśleliśmy że to po 22h w drodze 😉 Gdy jest wietrznie to znikają, przy oceanie jest ich zdecydowanie mniej. Zachowują się zupełnie inaczej niż nasze - raczej nie lecą do jedzenia, tylko do oczu, twarzy. Brzmi strasznie, ale w skali upierdliwości to tak z 5 na 10. Siatki kupione wcześniej w necie załatwiają sprawę, gorzej jak chcesz coś zjeść na powietrzu. Na wschodzie Australii podobno ich mniej.
Ostatnią noc w Australii spędzamy w York Caravan Park https://yorktravellersrest.com.au/, koszt całe 15 AUD pax.

I gdy już odruchowo wybieram lewą stronę chodnika i wymieniam się ze wszystkimi żelaznym "no worries"...czas wracać.

Jeszcze rzut okiem na Perth...a właściwie na Ogrod Botaniczny

Załącznik:
20241116_145944.jpg
20241116_145944.jpg [ 640.98 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Tym razem przyjemne 22 stopnie i bezmusznie, odwiedzamy jeszcze baobaba, który... przebył podobną trasę do naszej. Gija Jumulu, bo tak nazywa się to drzewo, został przesadzony do Ogrodu Botanicznego w Perth w 2008 roku. Ma około 750 lat i pochodzi z regionu East Kimberley, oddalonego o ponad 3200 km. Jego podróż była jedną z najdłuższych lądowych relokacji drzewa w historii. Powód? Budowa nowego mostu, która groziła zniszczeniem baobabu. Społeczność Gija – rdzenni mieszkańcy tego obszaru – postanowiła podarować go ludziom z południa, by mógł przetrwać.

Załącznik:
20241116_131129.jpg
20241116_131129.jpg [ 634.29 KiB | Obejrzany 164 razy ]


Teraz, patrząc na to potężne drzewo, które zakorzeniło się w nowym miejscu, trudno nie dostrzec pewnej symboliki. My też właśnie kończymy podróż, trochę zmęczeni, ale bogatsi o nowe doświadczenia. Chociaż nasze 3400 km w kamperze wydawało się momentami szalone, to przy tym baobabie wygląda jak krótki wypad za miasto ;-)

Załącznik:
20241116_131043.jpg
20241116_131043.jpg [ 618.08 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Fikus też niczego sobie:)

Załącznik:
IMG_20241116_150145915_HDR.jpg
IMG_20241116_150145915_HDR.jpg [ 667.38 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Wpadamy jeszcze do ich Hungry Jacka

Załącznik:
20241116_153247.jpg
20241116_153247.jpg [ 489.28 KiB | Obejrzany 164 razy ]

Załącznik:
20241116_153827.jpg
20241116_153827.jpg [ 397.74 KiB | Obejrzany 164 razy ]


i jedziemy na lotnisko. Lot dopiero o 2:25, jest po 19, ale sił już brak. Na lotnisku spisuję sobie kilka luźnych spostrzeżeń.

"Australia- tu wszystko chce cię zabić". Nie wierzyłam, z natury jestem optymistką. Czułam się bezpiecznie. Pająki? W Broome 1, na darmowym placu kampingowym dwa, w okolicach Wave Rock sporo. Ale zaręczam, że zajmują się grzecznie swoimi sprawami i nie rzucają do gardeł. Węże? Pewnie gdzieś są, nie lekceważyłam, kupiłam nawet letnie buty za kostkę, ale nie spotkaliśmy żadnego i wszędzie chodziłam w sandałach. Ok, nosiłabym gdybyśmy pojechali w głęboki outback, gdzie wyspy cywilizacji dzielą setki km i gdzie ukąszenie mogłoby skończyć się tragicznie. Meduz, krokodyli i psów dingo również nie napotkaliśmy. Jedyny bezdomny, który mnie zaczepił...chciał rozmawiać o polityce. Generalnie to większość ludzi jest tu słonecznie uśmiechnięta, choć oczywiście może być to tylko fasada, nie wiem, zbyt wiele z nimi nie pogadałam. Była to piękna choć wyczerpująca podróż. Z wspólnie planowanej na bogato oblotówki nic nie wyszło. W sumie to miałam tylko zarys planu, sporo chaosu, trochę szczęścia i odrobinę też pecha. Ale Australia Zachodnia ma naprawdę wiele do zaoferowania:) Podsumowując, miała to być wyprawa do Ningaloo Reef, a tymczasem najbardziej zachwyciło mnie coś zupełnie innego –okolice Broome i Wave Rock. Plan to jedno, ale to, co zapada w pamięć, to często rzeczy nieoczekiwane – przypadkowe spotkania, zmiany trasy, miejsca, które odkrywamy mimochodem. Bo czasem to droga okazuje się celem. I choć jechaliśmy z określonym planem, to właśnie spontaniczne decyzje i chwile zatrzymania sprawiły, że ta podróż była wyjątkowa. Australijskie „no worries” udziela się szybciej, niż można by się spodziewać – uczysz się zwalniać, akceptować, cieszyć się tym, co tu i teraz. I dać się porywać Biegowi Wydarzeń:)


I tak sobie luźno stukajac... nie przewidywałam tego co się jeszcze miało wydarzyć…No bo przecież teraz to już tylko będą nas karmić i wieźć do domu…. taaa.

Problem zaczął się już przy próbie odprawy online. Nie dało się. Ale i na lotnisku nie możemy odprawić do Warszawy, bilet nie jest widziany jako przesiadkowy. Obsługa check-inu odsyła nas do punktu trudnych przypadków, ale i tam czujemy się pozostawieni sami, praktycznie bez pomocy. Malaysia Airlines widzi tylko bilet do Kuala Lumpur i tam może nadać bagaż. No ale jak?? My tam mamy wąską przesiadkę, jak mamy ogarnąć odbiór, nadanie, dwie odprawy paszportowe, kontrolę bezpieczeństwa itd?? Po nr biletu dochodzą do tego, że faktycznie lecimy do Warszawy, ale nadal twierdzą, że bilet nie jest połączony.
- Musicie dzwonić do Turkish Airlines, to międzynarodowe połączenie, my nie mamy roamingu.
No hit ;-) No worries jakoś nagle zaniknęło i pojawiło się nie mamy pani płaszcza... ;-)
Mimo tego, że to przecież codeshare, to widać, że nie mają żadnej procedury na taką sytuację. Tym bardziej, że istnieje australijski nr do Turka i tam też dzwonimy.
A Turkish na to…
- Z biletami wszystko w porządku, o co kaman? No ale jesli jest jednak problem to ja eskaluję do managera i najpóźniej jutro otrzymacie maila.
Że co?? Heloł, nam się check-in za pół godziny zamyka!
Tymczasem Malaysia zmienia strategię i stwierdza… że w takim wypadku oni nas nie mogą wpuścić na pokład … A także, że nie da nam potwierdzenia na piśmie o odmowie wpuszczenia. Dlaczego? Bo nie!
Na szczęście mam pod palcem pół pewnego forum i dzięki wsparciu nie zostajemy na tym końcu świata… Karty pokładowe do Kuala Lumpur drukują nam na 5 minut przed zamknięciem check-inu, a reszta podróży to już seria lotniskowych sprintów… W KUL udaje nam się wreszcie nadać bagaż do Wawy, ale i w Stambule jest tak krótka przesiadka, że Turek musi przysłać po pasażerów typa, który zarządza bieg przełajowy przez skróty i dziwne zakamarki tego ogromnego lotniska. Na last callu wchodzimy do samolotu do Warszawy i tak kończy się ta wyprawa. Złorzeczę na obydwie linie przez parę dni… ale potem to już się tylko cieszę… Że ostatecznie wszystko się udało:)
Do zobaczenia Australio:)

_________________
Αντσύνα
Анцина
2024 kamperem-z-broome-do-perth-za-dolara-dziennie,217,180009
2022 dhow-przez-zatoke-chwaka-bay-czyli-zanzibar-z-plecakiem,213,168117
2018 Alesund na trzecią randkę
2017 Na Białoruś z Waszmościami
Góra
 Profil Relacje PM off
8 ludzi lubi ten post.
3 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 14 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
cron
phpBB® Forum Software © phpBB Group