Autor: | Zeus [ 15 Sty 2025 16:54 ] |
Temat postu: | W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun/RŚA |
22/2/24 W Katowicach, na mini spotkaniu grupy Katowickiej (nie-wysle-ci-pocztowek-z-paragwaju,212,175838#p1686611) rozmawiamy na signalu z ekipą pociągu z Mauretanii (panowie-to-co-wskakujemy-przejazd-mauretanskim-pociagiem,213,169507) ze może jakiś wspólny lot na Afrykę w 2025. Ja oczywiście zielony co do Afryki (no cóż moja Tanzania, Mauretania, Algeria to nic co chłopaki robili na Czarnym Lądzie), czekam co mają do powiedzenia. Coś tam piszą o Rezerwacje Dzanga Sangha, coś o Wagnerowcach ja tylko lajkuję wiadomości, nie mając pojęcia co to i gdzie to. Coś tam w Turystyce mieliśmy o Afrykę, ale wiadomo, bardziej taka Afryka dla turystów, a nie globtroterów. I w końcu zapada decyzja. Z kalendarza mamy zablokować 2-12/1/2025 i szukać lotów do Kamerunu oraz Republice Środkowoafrykańskiej, w wstępnym planem lotem do Jaunde w Kamerunie, powrót z Bangui w Środkowoafrykańskiej Republice i jakoś się dostać z Jaunde do rezerwatu Dzanga Sangha i potem do Bangui |
Autor: | Zeus [ 18 Sty 2025 12:07 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
Z wielką ulgą/szczęściem przyjęliśmy nowe połączenie Ethiopiana z Warszawy. Jednak co jak co, daje łatwiejszą możliwość dostania się na Czarny Ląd, więc za pozbierane mile, kupujemy WAW-ADD-NSI/BGF-ADD-WAW (oczywyscie ja z @Apocalipse dodajemy doloty z 1 pierwszej i drugiej stolicy Polski, do tymczasowej w WAWie) Załącznik: plan1.png [ 37.81 KiB | Obejrzany 1125 razy ] Pierwszy nas plan, zakładał ze z Jaunde dostaniemy się jakoś do Libongo (https://maps.app.goo.gl/9iuiDexnHo8ya4gQA) przy granicy z RŚA, potem pirogą się dostać do Lidjombo w RŚA (https://maps.app.goo.gl/P6c1qrSpnQc64Xak9) i jakoś do Bayangi gdzie znajduje się Park Narodowy Dzanga Sangha. Niestety, przerosła nas logistyka (finansowa a także czasowa). Dostać się jakoś do Dzangi z Kamerunu, to pikus, problemy się zaczynają z Dzangi do Bangui, to albo 2-3 dni jazdy w 500km drodze (i nie, 9h co Googiel twierdzi to NIEREALNE) lub skorzystać z oferty samolotu ONZ który lata raz na parę dni za 500 EUR o/w. Szybkie rozkminianie co robić. Loty mamy z Bangui, szkoda odpuścić zaliczenie i zwiedzania tego kraju (co jak co, ciężko znaleźć kogoś co by wiedział co to RŚA, co dopiero odwiedził ten kraj) więc zapada decyzja. Robimy Kamerun i z Duali lecimy do Bangui (s)Camairem. I ostateczny plan zwiedzania Afryki: Szybkie zwiedzanie Jaunde, potem dojazd do Somalomo i zaliczenie jedny z dwóch atrakcji w UNESCO, Rezerwat Dja, dojazd do Douali gdzie łączymy siły z @cart i @pawfazi do zwiedzania szympansów w Pongo Songo, wspólny lot do Bangui i 2 dni tam. Plan idealny. Tak idealny ze kolejne osoby dołączają, @pbak i @novart. Zabawa z wizami, Wiza Kamerun:https://www.fly4free.pl/forum/kamerun-wiza,636,171055#p1737943 Wiza RŚA: wiza,617,176150#p1730907 Rezerwacje hoteli, przelewanie fixerom, potem święta i już górki a tu niestety ZONG. Dosłownie parę dni przed naszym wylotem, (s)Camair anuluje nasz lot z Douali do Bangui, przerzucając na kolejną rotację, 11/1, a my wylot z Bangui mamy 12/1 co już traci sens zwiedzania kraju. Szybkie rozkminianie co dalej. Niektórym z chłopakom się udaje przebookowanie powrotu z 12/1 na 13/1 z Bangui do Addis, a mi nie, co skutkowało paroma problemami później. Szybka narada, co dalej. Niestety połączenia do Bangui, to ekstrawagancja. Połączenia niby są, ale to prawie jak z kroplówki a o cenach, prawie tyle co bilet Europa - Stany w dwie strony. Po wielu godzinach narady, kamo, znajduje ze można kupić Rwandaira, za aviosy z strony Qatar, z śmiesznymi dopłatami, na 10/1. Czyli dzień zmarnowany w RŚA, ale za to mam dodatkowy dzień w Kamerunie i można podjechać do “Angielskiego Kamerunu”. Pożar ugaszony, można świętować Nowy Rok i spakować cię. Nie wiedząc co mnie czeka parę godzin przed wylotem. |
Autor: | Zeus [ 20 Sty 2025 21:24 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
1szy styczeń. Beż kacu, pakuję ostatnie rzeczy do plecaka, przygotowuje się. Chłopaki z ekipy, chwalą się ze im odprawa poszła gładko i wypluła boarding passy na całą trasę. No to może i ja spróbuję. Dostaję boarding passa do Warszawy i kolejne: proszę się skontaktować w stanowisku check in. No nic zdarza się, ze muszą sprawdzić czy mam wizy/szczepienia etc. 2go stycznia. Żegnam się z rodzicami (tego dnia lecieli z Katowic do Ateń), wracam do roboty aż do momentu kiedy @sko1czek pisze: Panowie są wolne miejsca na powrót z Bangui 13/1. E no super, wolę odpuścić darmowy nocleg w Addis, bo kiedyś na 100% przyjadę, i zostać u Wagnerowców. Dzwonię do Miles, informacja ze na stronie może są widoczne ale u nich nie ma. No cóż, życie. Potem pracownik informuje mnie, ze były zmiany w lotach (w krajówkach) i czy je potwierdzam. Tak potwierdzam, pytam się go czy teraz mogę się odprawić na całość? Tak, tak, loty i miejsca w samolocie ma pan potwierdzone. Próbujemy, to samo guano. Mogę do Warszawy, ale nie mogę dalej. Dzwonię jeszcze 3 razy do Miles, wszyscy potwierdzają ze bilet jest wystawiany, wszystko jest pięknie i mogę lecieć Dobra, to jednak pojadę wcześniej na lotnisko w Krakowie może u nich coś zdziałam. Stawiam się na stanowisko Business Class, podaję paszport. - Dokąd pan? - Do Yaounde, w Kamerunie Wzrok innych pracowników prosto na mnie pod tytułem: O Kulfonie, coś nowego! - Poproszę dokumenty - A jakie pan chce dokumenty - Nie wiem, wszystkie No to mu podaję: promesę wizową, druk noclegów w Kamerunie, pro-formę wycieczki w Parku Dja, książeczkę szczepień. Za nim, ktoś sprawdza na google mapsie, gdzie leży Kamerun, laska z stanowiska obok, informuje go co to jest Timatic (na litość boską!) Dzwoni do Warszawy, bo nie może mi karty wydrukować. nic - Ma pan bagaże do nadania? - Nie, bo znając życie, ciule z Lotowskiego Handlingu by nie dali rady i bagaż by krążył po świecie zamiast być ze mną - A to dobrze się składa, bo i tak byśmy nadali do WAWy, pan by musiał odebrać i nadać ponownie na stanowisku Ethiopiana (a przesiadka 1h) Po chwile - Dobra, ma pan bilet do Warszawy. Będzie pan problemem Warszawy. Boarding passy, pan odbierze na stanowisku transferowego LOTu. No co zrobić. Szybka salonka w Krakowie, skanowanie boarding passa do Kraków Loyalty i boarding, gdzie spotykam tego samego handlera: - Powodzenia. Oho, zapowiada się dobrze. Lot opóźniony, do tego odladzanie i z 1h przesiadki robi się 40 minut. Błagam żeby w Wawie nie było autobusu tylko rękaw. Rękaw, szybki marsz do Transfer Desku LOT. To nie do nas, proszę się skierować do gate Ethiopiana I tu zapada cios - Tak znam pana sytuację. Gadałem z Ethiopianem w Wiedniu. Nie ma pana na liście pasażerów. Lufthansa chyba zapomniała wystawić panu biletu Już załamanie. Tak bardzo chciałem lecieć, i tu taki gwóźdź. Dzwonię do Miles and More. Odbiera Niemiec, sprawdza tickety - O kurcze blade (ale bardziej po niemiecku). Co za chaos! Jak panu mogli coś takiego zrobić. Dobra postaram się panu ASAP to naprawić, niech pan idzie do Transfer Desku LOT i niech wygra pan na czasie, może mail przyjdzie przed odlotem. Transfer desku LOT twierdzi ze wszystko jest ok: Booking Status OK. Chłopaki (dziękuję bardzo za pomoc) robią sztuczny tłok, żebym wygrał na czasie, aż do momentu kiedy personel Ethiopiana zaczął im grozić wywaleniem z samolotu. Dziękuję im, informuję ze będę ich informować na bieżąco (mieli stopa w Wiednia) i przy Pierwszej Pomocy Załącznik: IMG_20250102_204244924_HDR_AE.jpg [ 241.72 KiB | Obejrzany 1029 razy ] i dzwonię do Miles and More. Po pół godziny rozmowy, udaje mi się, ze przebookują mnie za darmo na jutro przez Brukselę Brusselsem i informują ze mi przysługuje nocleg. Szukałem tego noclegu, bo technicznie nikt nie wiedział który handling jest odpowiedzialny (LS do Welcome i Welcome do LS) więć ich całkowicie olałem, i wybrałem airside, do czasu otwarcia salonki LO. Załącznik: IMG_20250102_234751742_AE.jpg [ 352.27 KiB | Obejrzany 1029 razy ] Do salonki wlazłem, jak Janusz na ofertę karpia w Lidlu. Czyli czekałem łaskawie 30 minut przed otwarciem, żeby jak najwięcej z tego skorzystać i zaliczyć prysznic. Załącznik: IMG_20250103_053306520_HDR_AE.jpg [ 246.71 KiB | Obejrzany 1029 razy ] Ostatnie dobre piwo, na dłuuuuugo Załącznik: IMG_20250103_053406613_AE.jpg [ 244.97 KiB | Obejrzany 1029 razy ] Przepyszny omlet Załącznik: IMG_20250103_060624806_AE.jpg [ 229.66 KiB | Obejrzany 1029 razy ] Boarding i zgoń. Lotu w ogóle nie kojarzę. Przespałem calutienki lot, aż do Brukseli, gdzie mnie przywytała rakieta z którą Tintin i inny charakterzy Hergé, polecieli na księzyć. Załącznik: IMG_20250103_090158659_HDR_AE.jpg [ 342.1 KiB | Obejrzany 1029 razy ] Mini drugie śniadanko w salonce, spotkanie się z @pbak i potem ponownie boarding. Załącznik: IMG_20250103_095647741_AE.jpg [ 447.74 KiB | Obejrzany 1029 razy ] No i ten piękny widok, na TARMAC z salonki Sukces! Bilet jest, jestem na liście pasażerów, mam okejke ze wszystko jest git, więc już na 1000% wiem ze będę lecieć! Załącznik: IMG_20250103_112020521_AE.jpg [ 239.99 KiB | Obejrzany 1029 razy ] Samolot niepełny, czas spędzam na nadrabianiem zaległych filmów, oglądanie Sahary algierskiej i tak do lądowania. Załącznik: Algieria.png [ 657.06 KiB | Obejrzany 1029 razy ] Kontrola sanitarna, graniczna i celna przeszła w migiem (jakby nie Afryka) i można na spokojnie powiedzieć: Bienvenue au Cameroun ! Załącznik: signal-2025-01-03-20-58-31-166~2.jpg [ 171.68 KiB | Obejrzany 1028 razy ] |
Autor: | benedetti [ 20 Sty 2025 21:51 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
Zeus napisał(a): W Katowicach, na mini spotkaniu grupy Katowickiej (rozmawiamy na signalu z ekipą pociągu z Mauretanii ze może jakiś wspólny lot na Afrykę w 2025. No nie, nie dość że w towarzystwie, to nawet słowem nie pisnął... Foch |
Autor: | Zeus [ 25 Sty 2025 12:59 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
Transfer na hotel podjechał po chwilę, jak do niego napisałem. Kierowca, Alex, pochodzi z samozwańczego państwa Ambazonii. To samozwańcze państwo, to kontynuacji problemów “dzielenia” afrykańskich państw przy pomocy linijek. Tutaj znajdował się Angielski Kamerun, po dzieleniu Kamerunu Niemieckiego po I Wojny Światowej, co spowodowało ze językiem urzędowym jest angielski tam, i francuski idzie jako drugi i tworzy do dziś wielu problemów w kraju. Alex mówi perfekt po angielsku, co bardzo pomaga w rozmowie dotyczący Kamerunu. Kraj dla mnie w ogóle nie znany. Pierwsze wrażenia z Jaunde. Czysto, zadbane i sporo przypomina mi niektórych przedmieść Aten. Docieramy do noclegu, który będzie naszym ostatnim luksusem na najbliższe parę dni. Załącznik: IMG_20250104_082829669_AE.jpg [ 281.86 KiB | Obejrzany 876 razy ] Szybka pizza na kolację, parę szklanek whiskey ze szczęście ze dotarłem i idziemy spać. Śniadanie, jak się dowiedziałem, było tylko jedno śniadanie na pokój (nawet jak było 2 osób w nim), całkiem spoko. Dobra świeża jajecznica, co potem będę mieć dość. Załącznik: P1040014.jpg [ 471.46 KiB | Obejrzany 876 razy ] Jako pierwszy punkt zwiedzania Kamerunu, to Rezerwat Przyrody Dja, jeden z dwóch atrakcji światowego dziedzictwa UNESCO w Kamerunie. Do Dja (a szczególnie do wsi Somalomo) mamy jechać transferem prywatnym zorganizowanym przez nich. Ma być minibus, dla naszego komfortu, bo czeka nas 7-8h jazdy. Większość na autostradzie, ale ostatnie 50km, na coś, co nawet Colin McRae by nie przejechał. Załącznik: P1040015.jpg [ 504.7 KiB | Obejrzany 876 razy ] Wyjeżdżamy, czująć się jak sardinki w puszcze i na szybko zwiedzam Jaunde z okna auta Załącznik: IMG_20250104_110138998_HDR_AE.jpg [ 596.4 KiB | Obejrzany 876 razy ] Jak Katedra Matki Bożej Zwycięskiej w Jaunde Oraz wymienić hajs na kursie czarno rynkowym i już jesteśmy w trasie. Pierwsze zaskoczenie, to jakość dróg. Podobnie jak w Mauretanii, one są w wyśmienitym stanie. Brak dużych dziur, jedzie się wygodnie i szybko. Załącznik: IMG_20250104_131409498_HDR_AE.jpg [ 257.78 KiB | Obejrzany 876 razy ] Pierwszy postój, do wyprostowania nóg, przy handlarzu ananasów. Kamerun może nie jest jakąś wielką potęgą ananasów na świecie, i głównie bazuje na rynek wewnętrzny, ale za to są kosmiczne tanie (za koszyk gdzie znajdowały się 6-7 ananasów dajemy 1500 XAF, czyli 10 zeta) a są mega soczyste. Załącznik: IMG_20250104_121202352_HDR_AE.jpg [ 694.33 KiB | Obejrzany 876 razy ] I tak znów w trasę, do kolejnego postuje, w Akonolinga. Tam kierowca załatwia skan paszportów i zostawia nas na prostowanie nóg. Miasto sporo do zaoferowania nie ma. Ludzie suszą ziarna kakao, i wyganiają nas z robienia fotek ich kakao więc lądujemy w kościele pentakostalnym - zielonoświątkowym. Załącznik: IMG_20250104_133426168_HDR_AE.jpg [ 577.85 KiB | Obejrzany 876 razy ] Załącznik: IMG_20250104_133514163_HDR_AE.jpg [ 318.8 KiB | Obejrzany 876 razy ] Ksiądz zachwycony ze biali przyszli, pokazuje nam wnętrze kościoła, opowiadając historię zabytku. Nawet nie ma problemu ze fotki robimy. Miło. I chyba najsłynniejszy punkt miasta, to most nad rzeką Nyong Załącznik: P1040020.jpg [ 503.46 KiB | Obejrzany 876 razy ] Druki są, jedziemy. Do chwili kiedy kierowca przypomina sobie, ze mieliśmy jeszcze zwiedzić plantację, jakiś targ i inne rzeczy uzgodnione z kierownikiem parku. Dopytuje paruch lokalnych taksówkarzy na motorynkach gdzie one są. Oni, jak prawdziwa złotówa, opisuje ze są tak daleko i niebezpieczne ze musimy jechać z asystą i będzie to kosztować. Olewamy ich, olewamy plantacje bo jeszcze za nami kawał drogi na wsi. Ponownie postój nad rzeką Nyong Załącznik: P1040021.jpg [ 370.48 KiB | Obejrzany 876 razy ] Załącznik: P1040022.jpg [ 422.42 KiB | Obejrzany 876 razy ] Załącznik: P1040025.jpg [ 411.49 KiB | Obejrzany 876 razy ] Droga była dobra, piękna, prosta do czasu kiedy widzieliśmy znaczek Somalomo, 50 km. To wtedy wpadliśmy, nie tylko na śrutową drogę, ale także na hyper dziurawą czerwonym pyłem drogą. Po godzinie mamy lekko dość, a to połowa drogi. Wszyscy prawie na czerwono przez pył, o plecakach to nawet nie wspomnę. Ale prosimy o ostatni postój przed Somalomo, żeby żołądki ustawić/zresetować po tym bujaniu. Załącznik: P1040030.jpg [ 592.07 KiB | Obejrzany 876 razy ] Kakao Załącznik: P1040032.jpg [ 675.38 KiB | Obejrzany 876 razy ] Załącznik: P1040026.jpg [ 289.61 KiB | Obejrzany 876 razy ] Załącznik: P1040028.jpg [ 535.25 KiB | Obejrzany 876 razy ] I w ciemnościach, docieramy do Somalomo, gdzie czeka na nas, nasz przewodnik Luc. Pokazuje nam pokoje Załącznik: IMG_20250105_090133471_AE.jpg [ 230.08 KiB | Obejrzany 876 razy ] Załącznik: IMG_20250105_090137435_AE.jpg [ 185.62 KiB | Obejrzany 876 razy ] Podaje kolację (co jak co, wyborna jak na warunki bez prądu), piwka i ustalamy ze jutro o 8 wychodzimy w teren. Wieczór kończy się, przy piwku, whiskey i cygara, w celu straszenia komarów. |
Autor: | Zeus [ 26 Sty 2025 18:10 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
Jak to w Afryce, kwestia godzin śniadania - wyjście, są umowne. I tutaj tak samo. Od czasu pobudki do podania śniadania zajęło z ponad godzinę. Załącznik: P1050035.jpg [ 501.56 KiB | Obejrzany 776 razy ] Załącznik: P1050036.jpg [ 452.43 KiB | Obejrzany 776 razy ] Na śniadanie, omlet z suszoną rybą, mielonka brazylijska, serki, czerstwy chleb. Luksusów nie ma, ale dobre i to. Gotowi, spakowany w najważniejsze rzeczy kierujemy się do biura parku. Tam szybka kontrola dokumentów oraz naszych zawodów i możemy się kierować do parku. Załącznik: P1050037.jpg [ 454.19 KiB | Obejrzany 776 razy ] Załącznik: P1050041.jpg [ 542.98 KiB | Obejrzany 776 razy ] Załącznik: P1050038.jpg [ 573.24 KiB | Obejrzany 776 razy ] Założony w 1950 roku, Rezerwat fauny Dja, jest jednym z dwóch atrakcji na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wpisanie było uzasadnione dużą różnorodnością żyjących tu organizmów. Podzielony jest na 4 strefy zwiedzania, a najłatwiejsza do dostania się od strony zachodu, chociaż najciekawsza jest północna. Nie wspomnę za zalecone jest min 10 dniowy trek. Załącznik: IMG_20250105_093746839_AE.jpg [ 508.58 KiB | Obejrzany 776 razy ] My mieliśmy pakiet 2 dniowy na park. Jeden dzień z pigmejami Baka i drugie “safari” szukających zwierząt. Do dostania się do parku, trzeba przekroczyć rzekę Dja. Prom niby jakiś tam jest, ale chyba jako pokazówka, bo dostajemy pirogę do przekroczenia. To będzie moja pierwsza styczność z tym środkiem lokomocji, która skończy się bardzo źle. Załącznik: P1050042.jpg [ 688.77 KiB | Obejrzany 776 razy ] Po małym spacerze wśród buszu Załącznik: P1050040.jpg [ 495.05 KiB | Obejrzany 776 razy ] Załącznik: P1050044.jpg [ 653.33 KiB | Obejrzany 776 razy ] docieramy do obozowiska pigmejów Baka Załącznik: P1050047.jpg [ 626.27 KiB | Obejrzany 776 razy ] Załącznik: P1050051.jpg [ 659.12 KiB | Obejrzany 776 razy ] Powiem szczerze, bałem się ze spotkam coś w rodzaju tańczących Masajów którzy chcą szylinga za każdy skok jak w Tanzanii, a spotkaliśmy ludzi, którzy mieli lekko wywalone na nas. Załącznik: P1050048.jpg [ 669.27 KiB | Obejrzany 776 razy ] Załącznik: P1050052.jpg [ 715.96 KiB | Obejrzany 776 razy ] Wódź wioski z ochroniarzem Po godzince, i obiadku (który był wyborny) Załącznik: IMG_20250105_132725257_AE.jpg [ 356.75 KiB | Obejrzany 776 razy ] jest zbiórka i z pigmejami idziemy do lasu Załącznik: P1050053.jpg [ 426.56 KiB | Obejrzany 776 razy ] W pakiecie, mamy pokaz survivalowy pigmejów, co w końcu okazuje się ze to pokaz medycyny lokalnej. Załącznik: IMG_20250105_141130612_HDR_AE.jpg [ 430.96 KiB | Obejrzany 776 razy ] Załącznik: P1050059.jpg [ 638.52 KiB | Obejrzany 776 razy ] Np. jak “soki” tego drzewa pomagają w poprawy wzroku Załącznik: P1050056.jpg [ 413.69 KiB | Obejrzany 776 razy ] Kora która pasuje z whiskey Załącznik: P1050061.jpg [ 421.11 KiB | Obejrzany 776 razy ] kory która pomaga na bóle głowy Załącznik: IMG_20250105_143249464_HDR_AE.jpg [ 427.53 KiB | Obejrzany 776 razy ] Oraz liczne kory/korzenie na impotencję lub erekcje. Z tego wszystkiego nasz przewodnik zjadł ostatnie, i od tej pory chodziliśmy z dystansem od niego. Po dobrych 2h wracamy do obozu, gdzie, prawie do końca dnia mamy fajrant. Więc wracamy do naszego National Geographica. Patrzymy jak dziecko wraca z lasu z “szczurem/myszka” na rękach i się chwali Załącznik: P1050067.jpg [ 361.46 KiB | Obejrzany 776 razy ] Wziął sznur, przywiązał go, a my: ah joj, dziecko zrobiło zabawkę. Jakie słodkie. A po chwili wrzucił do ognia, wyskrobał z skóry i zjadł. No cóż życie. Nam też podali kolację (także bardzo dobrą) Załącznik: IMG_20250105_190203408_HDR_AE.jpg [ 310.18 KiB | Obejrzany 776 razy ] Załącznik: IMG_20250105_190206786_HDR_AE.jpg [ 285.48 KiB | Obejrzany 776 razy ] Pokazują nam namioty gdzie spędzimy noc (nam z @Apocalipse wylosowano namiot bez “maty” ale za to zamykany na całości, co nam uratowało skórę. Dosłownie) i wieczór się kończy pokazem tańca pigmejowskiego razem z pigmejskim whiskey (destylat wina palmowego). Noc nie była może najbardziej wygodna na świecie. Spanie na ziemi jakoś super ono nie jest, ale udało sie, przeżyliśmy i nikogo nie straciliśmy w lesie. Śniadanko (to samo, czyli omlet z suszoną rybą), i idziemy znów do lasu, teraz w celu poszukania zwierząt. Załącznik: IMG_20250106_085255979_AE.jpg [ 402.02 KiB | Obejrzany 776 razy ] Niestety, z zwierząt nici. Jest pora sucha plus za gorąco za nie aby wyszły po buszu. Zostajemy jedynie na pokazach różnych drzew oraz skutków co słonie robią tu, w porze deszczowej. Załącznik: P1050058.jpg [ 748.74 KiB | Obejrzany 776 razy ] Z całego safari, wyszło ze mieliśmy mini spacer po lesie, odpoczynek na górce, gdzie według przewodnika zobaczył 3 małpy (ogólnie on miał coś z numerem 3) i przekraczania rzek. Załącznik: P1060074.jpg [ 350.81 KiB | Obejrzany 776 razy ] Oraz na pokazie mini plantacji kakao/orzeszków/owoców palmowych (do wina palmowego) i focha nabombowanej babci właściciela plantacji, bo nie chcieliśmy z nią się napić pigmejskiego whiskey Załącznik: IMG_20250106_140027128_HDR_AE.jpg [ 473.68 KiB | Obejrzany 776 razy ] Na koniec parku, zaoferowano nam 1h wycieczkę pirogą, po rzece Dja. Załącznik: IMG_20250106_143703567_HDR_AE.jpg [ 359.75 KiB | Obejrzany 776 razy ] Niestety, jak to w Afryce, nie przejęli się wagowo, i na małą łódź dali samych chudzielców a na mojej samych blisko 3 cyfrowych wagowo facetów. Już na samym początku zauważyłem ze jesteśmy ledwo parę cm nad wodą Na wszelki wypadek, przypominam modlitwę Ojcze Nasz, i odpływamy. Oczywiście co chwilę, z powodu wagi i promili naszego Kapitana, zaklinowaliśmy się gdzieś i trzeba było zejść i pchać. A wodę przybywało do pirogi. Po godzinę, rzucam: E ta kłoda, wygląda jak głowa krokodyla A na to Luc Tak, tak, tu żyją krokodyle. A dokładnie Krokodyl nilowy. Czasami można je zobaczyć. No żesz kuż… nie dość ze już ⅓ pirogi pełna wody, to jeszcze mamy kawał czasu do “portu” i mini wodospad…. |
Autor: | abelincoln [ 26 Sty 2025 20:45 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
@Zeus pigmejska whisky z odpowiednią korą smakowała, czy też była bardziej jak pigmejska whisky z korą? |
Autor: | Zeus [ 26 Sty 2025 20:49 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
Korę nam nie dali... A mieliśmy swoje whiskey Co do smaku pigmejski whiskey, ja piłem różne rzeczy, ale to, było obrzydliwe. Ciężko jakoś to porównać do czegoś. Jakbym pił jakiś diesel/kerozynę |
Autor: | Apocalipse [ 26 Sty 2025 20:52 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
Zeus napisał(a): Co do smaku pigmejski whiskey, ja piłem różne rzeczy, ale to, było obrzydliwe. Ciężko jakoś to porównać do czegoś. Jakbym pił jakiś diesel/kerozynę Bardzo prosto porównać. Tani, podlaski bimber, który nienajlepiej się udał, ale jak wszystko inne się skończy... |
Autor: | sko1czek [ 26 Sty 2025 22:54 ] | ||
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun | ||
Z tą kameruńską whisky palmową to nie tak. Jeszcze się w Dja nasze własne zapasy nie pokończyły. Ale chcieliśmy, wszyscy, spróbować lokalnego produktu bio (biologique), to po pierwsze. Po drugie, rdzenni Kameruńczycy bardzo zachęcali. Po trzecie Luc, nasz przewodnik, zdecydowanie był wielbicielem i jego postawa nas przekonała ostatecznie. Kosztowałem już gorszy bimber w życiu, raz, może nawet dwa razy. Nie uwieczniłem na zdjęciach, niestety, tego trunku. Mam za to legendarny omlet z suszoną rybą, serwowany w przybytku w Somalomo na śniadanie. Spożycie omleta wywoływało skrajnie odmienne odczucia w naszej grupce. Bez innych następstw, zdrowo, organicznie.
|
Autor: | pbak [ 27 Sty 2025 12:04 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
Apocalipse napisał(a): Zeus napisał(a): Co do smaku pigmejski whiskey, ja piłem różne rzeczy, ale to, było obrzydliwe. Ciężko jakoś to porównać do czegoś. Jakbym pił jakiś diesel/kerozynę Bardzo prosto porównać. Tani, podlaski bimber, który nienajlepiej się udał, ale jak wszystko inne się skończy... Widzimy tu roznice w gustach lub tez stopien wypalenia kubkow smakowych. Mi smakowalo |
Autor: | klapio [ 27 Sty 2025 13:54 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
Taki omlet z rybą to super źródło białka i witamin, smak jest rzeczą wtórną Super relacja, czekam na dalsze części |
Autor: | Zeus [ 28 Sty 2025 20:51 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
Co parę metrów, wody było w pirodze więcej. Buty już miałem mokre na maksa, próbowałem ratować elektronikę a nas lekarz pokładowy informował nas, jakich chorób możemy się nabić z tej wody. Np. Schistosomatoza, Lassa i innych. Brzmiało to trochę jak piosenka Billy Joela, We Didn't Start the Fire. Nie powiem, nie była to najprzyjemniejsza wycieczka mojego życia. Chyba naprawdę przestanę marudzić na ciasnotę w WizzAirze. Po licznych słowach k… greckich przekleństw i pijanych Messi od kapitana (zamiast merci) widzieliśmy z daleka nasz port. Radocha, ze nasze męczarnie zaraz się skończą. Tylko mini wodospad i będziemy na stałym lądzie. Wodospad mniejszy niż wylana woda przez schody. Pikus. Nie takie rzeczy na kajakach/pontonach się robiło. Long story short, utonęliśmy calutnienko, dosłownie 100 metrów od końca. Wychodzimy z wody, na ląd, a tam nasz kapitan Messi, przeprasza za końcówkę. Chciałbym podarować książkę z fizyki jak działa rozlokowanie wagi, ale chyba i tak by nie zrozumiał. Czołgamy się do głównej kwatery, gdzie po chwili spotykamy się z ekipą chudych/suchych i kierujemy się do naszego noclegu. Plan był taki, ze wykąpiemy się dopiero w Douali, jak będzie bieżąca ciepła woda, ale załamujemy się (szczególnie grupa mokrych) i bierzemy ten byle jak prysznic, byle byśmy wyglądali i nie śmierdzieli. Kolacja i śpimy jak niemowlaki w “normalnych” łóżkach. Poranna pobudka. Musimy wyjechać o czasie, zdążyć na pociąg do Douali z Jaunde, a droga spora. Sprawdzamy ubrania, no szlag, dalej mokre są. A największy ból to buty. No nic, jedziemy w klapkach. Śniadanko (oczywiście nie o porze jak chcieliśmy/powiedzieliśmy), pakujemy się do auta, jak tetris i jedziemy. Ledwo co wyjechaliśmy z wsi, jakieś 10-15km (około 40 minut jazdy) jeden z ekipy przypomina ze zostawił w toalecie saszetkę z pieniędzmi i paszportem. Szybka rozmowa z kierowcą i Luciem co zrobić. Dobra, niech on i auto jedzie do Aubergy a mi albo poczekamy albo przejdziemy na nogach do następnej wsi. I tak 5 białych spaceruje po środku lasu, na drodze, 3 z nich w klapkach. Docieramy do wsi, machamy do ludzi i po chwili słuchamy krzyki w kierunku nas. Pierwsza myśl: No to teraz wyciągną maczety i będą nas ścigać. Szybki krok, a za nami starszyzna wsi macha żebyśmy do nich poszli. Okazało się, ze byli mega zachwyceni ze biali się zatrzymali u nich, i proszą o fotkę. Załącznik: IMG_20250107_085646714_HDR_AE.jpg [ 372.21 KiB | Obejrzany 440 razy ] I po chwilę, stajemy się wielką sensację wsi. Tu nas zapraszają na wino beaujolo-kartonowo inny pokazują nam co zapolowali na kolację. Dobrze ze nasze auto przyjechało o czasie, bo spora szansa ze byliśmy byli dobrze zrobieni z rana. Po drodze upierdliwe checkpointy, ściganie się z lokalnym Paris Saint Germain Załącznik: P1070079.jpg [ 510.75 KiB | Obejrzany 440 razy ] Załącznik: P1070085.jpg [ 325.86 KiB | Obejrzany 440 razy ] I tak docieramy do Jaunde, bez żadnych problemów, z postojami z delektowaniem się zimnych napoi. Załącznik: IMG_20250107_163048823_HDR_AE.jpg [ 479.6 KiB | Obejrzany 440 razy ] Kupujemy, dosłownie na last minute, ostatnie bilety na pociąg do Douali i wchodzimy do salonki dla pasażerów klasy 1szej. No trzeba przyznać ze byliśmy najgorzej ubrani i najbardziej brudni pasażerowie tej sali. Ale za to cieszymy się ze jest lodówka, z zamrożonymi napojami. Załącznik: IMG_20250107_163956495_HDR_AE.jpg [ 262.81 KiB | Obejrzany 440 razy ] Boarding opóźniony, ale jak na warunki afrykańskie, bardzo wzorowo. Nie ma nacisku (jak na dawne boardingi do PolskieBusa), wszystko kulturalnie Załącznik: IMG_20250107_165615745_HDR_AE.jpg [ 228.98 KiB | Obejrzany 440 razy ] Najbliższe 4-5h spędzamy albo oglądając kameruńskie chrześcijańskie teledyski które lecą w TV, albo się śmiejemy ze takie zabobony pokazują, o zakazie rzucania kamieni na pociągi. Załącznik: IMG_20250107_193813397_AE.jpg [ 334.83 KiB | Obejrzany 440 razy ] Do czasu kiedy przechodzimy obok jednego okna, gdzie wybite jest przez kamieni. Załącznik: signal-2025-01-07-20-32-29-008.jpg [ 568.08 KiB | Obejrzany 440 razy ] |
Autor: | pabien [ 28 Sty 2025 21:05 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
@Zeus czy pozostali pasażerowie pierogi też tak przeżywali tę podróż, czy tylko Ty. Pytanie, kto zostawił saszetkę to chyba nie tutaj powinienem zadać? |
Autor: | oskiboski [ 28 Sty 2025 21:51 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
@pabien Becka z nimi nie było więc w sumie dla mnie zagadka. Wybite okno ale nadal lepsze warunki niż w drodze do Elabsan |
Autor: | pabien [ 28 Sty 2025 21:53 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
Każdemu może się zdarzyć (w tym piszącemu te słowa, choć to było w Pradze - no thrill), a byli tam też inni, którzy mają taki track record |
Autor: | sko1czek [ 29 Sty 2025 00:57 ] | |||
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun | |||
pabien napisał(a): @Zeus czy pozostali pasażerowie pierogi też tak przeżywali tę podróż, czy tylko Ty. Nie będę ukrywał, że byłem jednym z tych "trzycyfrowych" na pirodze @Zeusa. Każdy z nas przeżywał podróż nieco inaczej. Czułem się jak w drewnianej kanadyjce, która jest grubo przeciążona i stopniowo nabiera wody z powodu zbyt dużego zanurzenia. Ławeczki w canoe były niedbale włożonymi sękatymi kawałami drewna, tak więc wkrótce po starcie siedziałem na dnie łodzi ze zdrętwiałym, obolałym i kompletnie mokrym zadem. Z drugiej strony, poziom zagrożenia w mojej głowie nie był alarmujący. Po brzegu rzeki Dja nie szwędały się niedźwiedzie - co zdarzyło się w kanadyjskiej głuszy na wyprawie canoe. Krokodyle, jeśli w ogóle były, to miały być niegroźne. A drobnoustrojów, o których trochę rozmyślałem, jednak gołym okiem ne widać. Rzeczywiście, przypomniała mi się Bilharcja. Ale w wodzie płynącej oraz daleko od większych ludzkich siedlisk prawdopodobieństwo zakażenia jest dużo mniejsze niż w takim np. Jeziorze Malawi. Na koniec wszyscy się zamoczyliśmy, ale po prawdzie to nasz sternik i nasz wioślarz zmoczyli się dużo bardziej, bo podczas 2 godzinnej wyprawy kilkanaście razy spychali pirogę z mielizny. W sumie super wycieczka. Koledzy z drugiej, suchej pirogi patrzyli z zazdrością. Jak pół godziny po nich dotarliśmy do Somalomo.
|
Autor: | DAD [ 29 Sty 2025 11:25 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
@sko1czek przygoda super! W mojej głowie nie ma czegoś takiego jak nieszkodliwe krokodyle mogące pływać w mętnej wodzie, wiec w sumie umysł różne może plątać figle |
Autor: | M_Karol [ 29 Sty 2025 18:45 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
Zeus - czy dodasz więcej zdjęć lokalnych kolei plus czy podzielisz się szerszymi wrażeniami z przejazdu pociągiem (jaki standard, składy, ceny etc). Bardzo nietypowy kraj na taką atrakcję |
Autor: | novart [ 29 Sty 2025 19:20 ] |
Temat postu: | Re: W dawniej kolonii Polski i obecnej Wagnerowców - Kamerun |
Bilet 1 klasy na trasie Yaounde - Douala kosztował tuż przed odjazdem 9000 XAF, czyli 58 PLN. Trochę to trwało, bo było nas 8. Dla pasażerów 1 klasy była osobna poczekalnia (klimatyzowana) z barkiem w którym można było zakupić różne produkty spożywcze. Wagony już lekko przechodzone, ale fotele były całkiem wygodne. Dostępny był także wagon restauracyjny z całkiem smacznymi jak się okazało daniami. Klika zdjęć z pociągu, jedno z wagonu 1 klasy, pozostałe z wagonu restauracyjnego. Załącznik: 20250107_170351.jpg [ 82.32 KiB | Obejrzany 148 razy ] Załącznik: 20250107_170638.jpg [ 86.78 KiB | Obejrzany 148 razy ] Załącznik: 20250107_170643.jpg [ 87.2 KiB | Obejrzany 148 razy ] Załącznik: 20250107_171032.jpg [ 99.59 KiB | Obejrzany 148 razy ] |
Strona 1 z 2 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |