Fly4free.pl

16-latek wpuszczony przez obsługę do złego samolotu! Wylądował 3000 km od miejsca, do którego podróżował

Foto: Matej Kastelic / Shutterstock
Nastolatek miał polecieć z lotniska w Tampie na Florydzie na święta do swojej matki mieszkającej w Cleveland. Jednak z powodu opieszałości obsługi wsiadł do samolotu, którym poleciał do… San Juan w Portoryko – prawie 3 tysiące kilometrów od miejsca, do którego się udawał.

To już drugi tego typu przypadek w ostatnich dniach w USA – tuż przed świętami załoga linii Spirit Airlines przez przypadek wysłała 6-latka do zupełnie innego samolotu niż ten, którym pierwotnie miał lecieć w odwiedziny do swojej babci. Tym razem wpadkę zaliczyła linia Frontier Airlines, a poszkodowanym był 16-letni podróżny, który miał podróżować z lotniska w Tampie do Cleveland. Feralny lot odbył się 22 grudnia.

Jak doszło do pomyłki? Ojciec nastolatka tłumaczy, że chłopak dostał od rodziny dokładne instrukcje na temat tego, gdzie ma udać się przed lotem (to był jego pierwszy samodzielny lot). Nastolatek bez problemu dotarł do bramki, z którego miał odlatywać jego lot i zobaczył, że boarding już się rozpoczął.

– Podszedł więc tam i spytał pani z obsługi czy boarding na jego lot się rozpoczął. Kobieta spojrzała na kartę pokładową, powiedziała, że tak i nawet sprawdziła, czy jego bagaż spełnia regulaminowe wymiary. Ale Logan mówi, że jego karta pokładowa nie została nawet zeskanowana, po prostu wpuścili go na pokład. Gdyby tylko zeskanowano jego kartę, szybko wyszłoby na jaw, że doszło do pomyłki – relacjonuje Ryan Lose, ojciec chłopaka.

Jak to możliwe, że nastolatek wsiadł do złego samolotu i wylądował na wyspie oddalonej o 3000 kilometrów od swojej pierwotnej destynacji? Okazuje się, że oba samoloty startowały z tej samej bramki tuż po sobie: lot do Cleveland miał być kolejnym realizowanym przez linię Frontier po tym, jak maszyna do San Juan zakończy boarding i odleci.

Rodzice chłopca szybko zorientowali się, że coś jest nie tak. I już w trakcie lotu próbowali się skontaktować z nastolatkiem, który jednak miał wyłączony telefon. Udało im się jednak skontaktować z linią lotniczą – już w trakcie lotu uzyskali potwierdzenie, że chłopak faktycznie jest w złym samolocie. Został on objęty opieką przez załogę i wrócił do Tampy lotem powrotnym. Z powrotem na lotnisku na Florydzie był o 3.30 nad ranem, a o 7.45 wyleciał do Cleveland.

Przewoźnik przeprosił oczywiście całą rodzinę za stresującą sytuację. W komunikacie linia dodała, że nie oferuje specjalnych usług asysty podczas lotu dla osób nieletnich. Przewoźnik dopuszcza jednak, by osoby, które ukończyły 15 lat, latały na pokładzie linii samodzielnie.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.

Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?


porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »