Będzie niebezpiecznie? Bzdura! Miejsca, których trochę się boimy, a są świetnym celem wyjazdowym
Czas na walkę ze stereotypami! Jest tyle pięknych miejsc, które są wręcz wymarzonym kierunkiem na wspaniałą podróż – ale obiegowa opinia ostrzega przed wycieczką w te rejony świata. Niesłusznie!
Czy kiedykolwiek spotkaliście się z sytuacją, gdy z wypiekami na buzi przedstawiacie swój nowy pomysł podróżniczy, wyjazd do XXX (tutaj wstawcie dowolny kraj)… a w oczach rozmówców, zamiast zainteresowania, ciekawości lub gratulacji, widzicie jedynie przerażenie?
W moim przypadku zdarza mi się to nagminnie. I nie, nie eksploruję corocznie dżungli na Borneo, nie przedzieram się przez bezdroża centralnej części Afryki i nie walczę z dzikimi zwierzętami w egzotycznych zakątkach globu. Okazuje się, że obawy, dezinformacja, błędne wyobrażenie dotyczące sytuacji w danym państwie – to wszystko obejmuje także kraje, które powinny raczej wskoczyć do zupełnie innej przegródki: tej z napisem → ciekawy cel podróży.
Ruszamy w „niebezpieczną wyprawę”? Zapnijcie pasy.
Grenlandia
– O matko! Przecież to jest na końcu świata. Niebezpiecznie, zimno, drogo. Sami eskimosi, wszyscy jeżdżą zaprzęgami, zamarzniesz!
Tjaa. Z tej całej wyliczanki, prawdziwa jest tylko informacja o tym, że pobyt na Grenlandii nie należy do tanich przyjemności. Cała reszta to bzdura, efekt postrzegania „zielonej wyspy” przez pryzmat stereotypów i – być może – książki Czesława Centkiewicza, kultowej pozycji: „Anaruk, chłopiec z Grenlandii”.
Czy jest niebezpiecznie? Większe ryzyko czuję podczas wieczornych spacerów po centrum Krakowa, niż w Sisimiut czy Nuuk. Lecąc tam w wakacyjne miesiące (czerwiec, lipiec, sierpień), zamiast puchowej kurtki przygotujcie lepiej zapas kremu przeciwsłonecznego z dobrym filtrem UV.
Po co? Bo w „turystycznych” miejscach (gwoli ścisłości: nie ma ich zbyt wielu na tej wyspie), na przykład w Ilulissat lub na szlaku Arctic Circle Trail, może być potrzebny: temperatura potrafi podchodzić pod 20 stopni na plusie, a słońce grzeje niemiłosiernie.
Jak wygląda stolica Grenlandii? Spodziewacie się wioski igloo, przed którymi „parkują” psie zaprzęgi? Cóż, rzeczywisty obraz nieco odbiega od tego wizerunku:
* * *
Inne obawy również są bezpodstawne. W Nuuk czy Ilulissat spotkacie wielu Duńczyków, którzy tutaj mieszkają i pracują. Są bary, sklepy, „normalne” centrum handlowe w stolicy – nie różniące się od tych, które funkcjonują w każdym europejskim mieście. Jest bezpiecznie. Wszyscy korzystają z telefonów komórkowych, dzieciaki grają w piłkę nożną i słuchają hip-hopu.
Oczywiście, jeżeli ktoś pragnie zobaczyć góry lodowe, okutanych w skóry Inuitów oraz psie zaprzęgi – to jest to możliwe. Wystarczy udać się na północ, lub przylecieć w innej porze roku, jako cel podróży obierając rozsiane po wybrzeżu Grenlandii wioski.
…ale widząc zdjęcia chociażby ze szlaku Arctic Circle Trail, niekiedy trudno uwierzyć, że to Grenlandia.
Iran
– Ale tam przecież głowy ucinają, będzie wojna ze Stanami Zjednoczonymi, bomby atomowe budują. Nie lepiej do Turcji?
Nie. Nie mam nic do Turcji (piękny kraj!), ale Iran to absolutnie zachwycający – i bezpieczny – kierunek wyjazdowy. Sądząc po relacjach naszych czytelników i forumowiczów, nie jestem w tej opinii odosobniony.
Ciężko jest wytłumaczyć fenomen tego kraju tym wszystkim, którzy wiadomości o świecie czerpią tylko z telewizji lub wybiórczo z internetu. Dla nich Iran to siedlisko zła i synonim niebezpieczeństwa.
A prawda, taka turystyczna, nie polityczna – w końcu nie jesteśmy serwisem zajmującym się polityką, tylko podróżami – jest zgoła inna. Iran to perła, którą warto smakować powoli.
* * *
Podczas wyjazdu i zwiedzania Persepolis, podziwiania Sziraz, Jazd i innych miejsc w Iranie – napotkacie serdecznych ludzi, dla których najczęściej będziecie… sporą atrakcją. Nikt nie będzie się was pytać o politykę, wchodzić w niuanse aktualnej sytuacji światowej. Na porządku dziennym jest za to zaczepianie przez miejscowych.
Ach, czyli zaczepiają, jest niebezpiecznie, tak? Cóż, błąd! Irańczycy interesują się przyjezdnymi, chcą wchodzić w interakcje – ale nie w celu nachalnej sprzedaży swojego towaru (jak ma to miejsce na przykład w Maroku), lecz po prostu, aby spróbować porozmawiać, dowiedzieć się skąd jesteśmy, pomóc.
Czy to tylko odosobnione wrażenie? Rozmawiam z Piotrem Kirejczykiem z Katowic, który przemierzał Iran kilka tygodni temu.
– Nigdy nie spotkałem tak przyjaznych wobec turystów ludzi, jak właśnie w Iranie. To było dla mnie wręcz krępujące i tak odmienne od typowo turystycznych krajów, gdzie jestem traktowany jak bankomat – opowiada mi Piotrek.
– Czułeś się bezpiecznie na miejscu?
– Zero stresu. Nie tylko na ulicach, ale także w restauracjach, podczas zwiedzania, nocnych przejazdów. Przefajny kraj.
– Poleciłbyś wyjazd do Iranu innym podróżnikom, którzy wahają się, bojąc się tego, co zastaną na miejscu?
– Zdecydowanie. Z punktu widzenia turysty, to prawdziwa petarda. I już teraz zastanawiam się, kiedy tam wrócić.
Kirgistan
– Ale tam nic nie ma. Drogie wizy, tam są pewnie talibowie, blisko granica z Afganistanem, porywają turystów dla okupu! Dzicz!
Powyżej miks kilku wypowiedzi, zebranych z internetu, dotyczących Kirgistanu. Poplątanie z pomieszaniem, moi drodzy. Do Kirgistanu Polacy mogą podróżować w celach turystycznych bez wiz. Żadnych talibów nie napotkacie, a Afganistan jest setki kilometrów dalej, oddzielony od Kirgistanu m.in. terytorium Tadżykistanu.
Nikt nikogo nie porywa, a kolejni turyści z naszego kraju, którzy zdecydowali się „zaryzykować” i polecieć do Azji Środkowej, eksplorując Kirgistan – wracają zachwyceni. Jedną z osób, które znają realia z pierwszej ręki, a nie z internetu, jest Kamil Gądek z Krakowa.
– Większość pytanych nie potrafi wskazać gdzie ten kraj znajduje się na mapie, a co dopiero udzielić rzetelnej informacji o tym, jak tam jest. Jechaliśmy z dużą dozą niepewności. Kraj w środku Azji, naznaczony związkiem z Rosją. Nie pomagał fakt słabej znajomości rosyjskiego – opowiada Kamil, który w podróż do Kirgistanu wybrał się z żoną.
– Jak było? Faktycznie ryzykownie?
– Ależ skąd! Na szczęście, rzeczywistość okazała się zgoła inna – spotkana ludność okazywała zaciekawienie Europą, zapraszano nas na herbatę, drobny poczęstunek. Początkowe obawy rozstały rozwiane już w pierwszych dniach pobytu.
– Wiesz, ale sporo ludzi dalej to miejsce kojarzy jako pustą studnię: nie przychodzi im do głowy żaden powód, aby do Kirgistanu się wybrać.
– Odpowiem krótko: dla spragnionych natury i obcowania z przyrodą – świetne miejsce na pierwszą podróż poza utarty, europejski szlak.
– Poleciałbyś tam jeszcze raz, Kamil?
– Choćby jutro…
Tyle z ust naszego czytelnika. Podpisuję się pod tymi słowami w całej rozciągłości. Byłem w Kirgistanie blisko 4 lata temu – i z przyjemnością będę tam wracać, także z dziećmi. Dlaczego? Bo to bezpieczny i piękny kraj. A widoki z okolic jeziora Issyk Kul do teraz mam pod powiekami…
Czy wszędzie jest bezpiecznie?
Powyższe przykłady pokazują, że nie zawsze należy obawiać się obiegowej opinii o danym kraju. Do powyższego zestawu miejsc, możemy dorzucić wiele innych. Chociażby Izrael, który został dosłownie skolonizowany przez turystów z Polski w ostatnich kilkunastu miesiącach – nie czarujmy się, wpływ na popularność Izraela mają bajecznie niskie ceny bezpośrednich połączeń lotniczych z naszego kraju.
Lista państw, którym warto „dać szansę”, mimo obiegowej opinii o czyhających na każdym kroku niebezpieczeństwach, jest dłuższa. Afrykańska Rwanda, gdzie zapomniano już o mrocznych czasach walk między Tutsi i Hutu. Mjanma, która zmaga się z cieniami przeszłości, kładącymi się niekiedy na plany turystyczne podróżników z całego świata. Meksyk, który może być rajem i synonimem doskonałego urlopu.
Z drugiej strony, warto zachować umiar w bezkrytycznym podejściu do danego państwa. Nie możemy popadać ze skrajności w skrajność. I zamykać swoje oczy na zdarzenia, które miały miejsce w przeszłości. Wspomniany Izrael i Meksyk są sztandarowymi przykładami, pokazującymi, że rozwaga jest ważna. Podobnie Egipt czy Tunezja.
Ekspert od Bliskiego Wschodu, dr Wojciech Szewko, w wywiadzie dla wp.pl wyjaśniał to zjawisko, mówiąc o geopolityce.
– To że działania partyzanckie są ograniczone geograficznie nie oznacza, że zagrożenia nie ma – mówił dr Szewko.
Rozsądek
Co zatem zrobić? Jeździć tylko do krajów, które w powszechnym odczuciu są ultrabezpieczne? Tylko pytanie: jakie państwa możemy określić takim mianem? Francję, Hiszpanię, Wielką Brytanię? Nie trzeba daleko sięgać, aby znaleźć smutne przykłady (na przykład zamachy), które zaprzeczają tezie o bezpieczeństwie w tych krajach. Dochodzą do tego jeszcze inne dramatyczne sytuacje, które mogą się zdarzyć wszędzie. Spójrzmy na nasze podwórko i wczorajsze szokujące wydarzenia podczas finału zbiórki WOŚP w Gdańsku – niekiedy nawet w bezpiecznym kraju może zdarzyć się coś strasznego.
Jaka jest zdrowa metoda? Odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jesteśmy gotowi na potencjalne niewygody i sytuacje, które mogą być potencjalnie niebezpieczne. Może po prostu należy mierzyć swoje turystyczne siły na zamiary? Zanim wybierzecie się do Pakistanu lub krajów położonych w centralnej Afryce, zastanówcie się, czy wasze doświadczenie podróżnicze pozwoli na ewentualną szybką reakcję i zdiagnozowanie niebezpieczeństwa (jeżeli już zacznie dziać się coś niedobrego).
Ujmując to przykładem: każdemu turyście z Polski mogę polecić wizytę na Ukrainie, jako cel obierając Lwów czy Kijów. Świetnie, bezpiecznie, niedrogo! Ale już wycieczka na wschód tego kraju powinna być jednak gruntownie przemyślana.
* * *
Nie zamykajmy się jednak w getcie uprzedzeń – i nie skreślajmy z góry danego miejsca lub kraju ze swojej listy wyjazdowej na podstawie błędnych lub obiegowych informacji. Warto przeczytać nieco więcej o kraju lub mieście, gdzie chcemy się wybrać – konfrontując wiadomości z różnych źródeł.
Szczególnie cenne są wskazówki i informacje od innych podróżników, którzy często zdają relację po swoim pobycie – na przykład na naszym forum Fly4free.pl , które jest prawdziwą kopalnią przydatnych podpowiedzi dotyczących wszelkich aspektów związanych z podróżą, także w zakresie bezpieczeństwa.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?