Horała: Polskie lotniska nie dostaną już ani grosza pomocy od rządu
– Jesteśmy gotowi udzielać lotniskom innego wsparcia niż dotacje, ale kolejnej bezpośredniej pomocy finansowej dla lotnisk nie planujemy – mówi Marcin Horała, wiceminister infrastruktury.
Po krótkim letnim ożywieniu w branży lotniczej pandemia koronawirusa i związane z nią restrykcje sprawiają, że linie lotnicze zawieszają na potęgę połączenia, a lotniska są praktycznie puste. Widać to choćby po polskich portach – na lotniskach w Bydgoszczy i Łodzi do połowy grudnia nie będą realizowane żadne regularne loty pasażerskie, w Szymanach będzie tylko 1 połączenie: LOT do Krakowa, a z Lublina: 3 loty w tygodniu (1 lot Wizz Aira do Eindhoven i 2 rotacje tygodniowo LOT do Warszawy). Ale sytuacja jest bardzo trudna nawet na większych lotniskach. Weźmy na przykład Poznań: z Ławicy dostępne są na razie tylko połączenia do Warszawy, Amsterdamu i Dublina. Nieco lepiej wygląda sytuacja w Katowicach, choć w porównaniu do ubiegłego roku siatka i tak wygląda dramatycznie. W siatce czarterowej i regularnej jest obecnie po 6 połączeń: z Pyrzowic latają obecnie Wizz Air (do Eindhoven, Dortmundu i Londynu-Luton), Ryanair (do Dublina i Dortmundu) oraz LOT (do Warszawy). Sytuacja lotnisk jest więc fatalna, a porty planują zwolnienia. Pewną pomocą dla nich jest pomoc publiczna, która po wielu miesiącach opóźnienia w końcu została wypłacona – ostatecznie 142,2 mln PLN podzieliło między siebie 11 z 14 polskich lotnisk (pierwotnie miały ją otrzymać wszystkie). To jednak kropla w morzu – wspomniane wcześniej lotnisko w Poznaniu otrzymało 7 mln PLN, a wstępne szacunki sprzed kilku miesięcy wskazywały na to, że strata netto Ławicy wyniesie w 2020 roku ponad 40 mln PLN. Czy w tej sytuacji polskie lotniska mogą liczyć na dodatkową pomoc? W rozmowie z Fly4free.pl wiceminister infrastruktury Marcin Horała rozwiewa wątpliwości.
– Polskie lotniska mogą korzystać z ogólnie dostępnych mechanizmów, otrzymały też dotację z tytułu zamknięcia ruchu lotniczego w okresie od połowy marca do czerwca. Czy będzie dodatkowa pomoc publiczna? Na etapie uzyskiwania zgody od Komisji Europejskiej rozpoznaliśmy bojem to, o czym już wiedzieliśmy wcześniej – znacząca część polskich lotnisk jest i była trwale deficytowa nawet bez COVID. A jak interpretuje Komisja Europejskie, pomaganie takim lotniskom może być uznane za niedozwoloną pomoc publiczną. Czym innym jest pomoc publiczna w związku z pandemią, ale jeśli w szczycie pandemii i bez niej lotnisko generuje straty, to legalne przekazywanie dotacji jest mocno utrudnione. Tym bardziej, że 4 lotniska w Polsce w czasie pandemii mają lepszą sytuację finansową niż przed pandemią – mówi Horała.
Chodzi tu o paradoksalną sytuację, jaka ma miejsce w Łodzi, Lublinie, Szymanach i Zielonej Górze, gdzie władze portów przeprowadziły cięcia i w efekcie w okresie pandemii i zakazu lotów z Polski zanotowały one… lepsze wyniki finansowe. Spójrzmy na przykład lotniska w Łodzi: w okresie od 15 marca do 30 czerwca (którego dotyczyła pomoc publiczna) strata operacyjna lotniska w Łodzi wyniosła 6,1 mln PLN, a w tym samym okresie w roku 2019 – 6,8 mln PLN. W efekcie porty w Łodzi, Lublinie i Szymanach nie otrzymały pomocy publicznej, co według Anny Midery, prezes lotniska w Łodzi stanowi karę za “dobre zarządzanie kryzysem”.
Co z dalszą pomocą?
– W tym tygodniu kierownictwo resortu infrastruktury odbędzie spotkania z prezesami lotnisk. Być może padną tam pomysły, jakiego innego wsparcia niż dotacje możemy udzielić. Może to być na przykład przesunięcie niektórych obciążeń fiskalnych, może wsparcie związane z planowanymi inwestycjami, tak jak w przypadku lotnisk w Szczecinie i Rzeszowa. Ale bezpośredniej dotacji w formie pomocy publicznej dla lotnisk nie planujemy – mówi Horała.
Czy wszystkie lotniska przetrwają?
Wiceminister infrastruktury nie zostawia więc wątpliwości: każde lotnisko będzie więc w obecnej sytuacji zostawione samo sobie. Czy to oznacza, że niektóre znikną z mapy?
– Branża lotnicza przeżywa ogromne problemy, ale nie tylko w związku z pandemią, bo znacząca część to lotniska trwale nierentowne. A te polskie lotniska, które nie są trwale deficytowe, jakoś sobie poradzą. Choćby poprzez finansowanie na rynku komercyjnym. Co z mniejszymi portami? Wszystkie lotniska starają się robić w okresie pandemii, co mogą, by ograniczyć straty finansowe. Jednak sytuacja, w której lotnisko bez lotów notuje lepsze wyniki niż przed pandemią, jest znacząca. Przyszłość niektórych lotnisk będzie zależała od decyzji władz lokalnych: port lotniczy powinien się rynkowo bronić, ale jeśli lokalna społeczność zdecyduje, że takie lotnisko jest potrzebne, to władze będą musiały podjąć odpowiednie decyzje – mówi Horała.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?