Fly4free.pl

40 godzin latania non-stop z Polski. Tak tania linia wykorzystuje swoje samoloty

Tankowanie samolotu
Foto: aapsky / Skutterstock

Opowieść o „zmęczonym” samolocie, czyli latanie z Polski prawie-na-okrągło. Co z bezpieczeństwem?

Wszyscy wiemy, że tanie linie lotnicze wykorzystują swoje samoloty w maksymalny możliwy sposób: maszyna, która nie jest w powietrzu, generuje koszty zamiast zarabiać. Nierzadko samoloty firmy Airbus (w barwach Wizz Air) czy Boeing (których używa Ryanair) realizują loty w ramach siatki połączeń od bladego świtu do późnej nocy, robiąc dłuższą przerwę tylko na tak zwane „nocowanie”.

Ale patrząc na niektóre przypadki, kiedy brakuje nawet takiej przerwy, zaczynamy zastanawiać się: czy aby na pewno to bezpieczne rozwiązanie z punktu widzenia pasażerów?

Eksploatacja na maksa?

Poznajcie samolot jednego z wiodących niskokosztowych przewoźników – na pokładzie maszyn tej linii lotniczej, każdego roku na wakacje i krótkie city-breaki lecą setki tysięcy naszych rodaków. Zaglądając do specjalistycznego serwisu Flightradar24, widzimy, że ostatnie dni są dość… intensywne.

Całość przypomina nieco szalony wyścig, w którym najważniejszy jest jak najkrótszy pobyt na lotnisku, w celu opróżnienia maszyny z pasażerów, którzy dolecieli do swojego punktu docelowego – po czym wpuszczenie na pokład kolejnej grupy podróżnych i jak najszybszy start kolejnego lotu.

Tak jak pisaliśmy: normą są „dni pracy” od 06:00 do godzin wieczornych. Niekiedy wygląda to jednak zupełnie inaczej.

Trasy lotnicze
Foto: Paweł Kunz, Fly4free.pl / gcmaps.com

Dookoła Europy bez zbędnych przestojów

Widzicie powyższą mapę połączeń? Według serwisu Flightradar24, zrealizował ją jeden samolot, o znakach rejestracyjnych HA-LWU. Jak myślicie, ile czasu zajęło mu dowiezienie pasażerów z Polski do Wielkiej Brytanii (i to dwukrotnie), Rumunii, Włoch, na Maltę… i na dokładkę do odległego portu lotniczego na Islandii? Oczywiście, za każdy razem zabierając także nowe grupy pasażerów w drogę powrotną do Warszawy.

4 dni? 3 dni? Nie, samolot niskokosztowego przewoźnika „wyrobił się” w… niecałe 40 godzin! Jak to możliwe?

* * *

Airbus A320 miał „pobudkę” 17 kwietnia na warszawskim lotnisku Chopina. W pierwszy rozkładowy lot, do Rzymu, samolot wzbił się w powietrze o godzinie 06:03. Co było dalej? Doleciał do stolicy Włoch, wysadził wszystkich pasażerów, przyjął na pokład kolejna grupę podróżnych i po ekspresowym postoju ruszył w podróż do Warszawy. Kolejne połączenia prościej będzie pokazać w formie zestawienia:

Rzym – Warszawa (na ziemi łącznie 1h 17 min)
Warszawa – Bukareszt (na ziemi łącznie 1h 1min)
Bukareszt – Warszawa (na ziemi łącznie 1h 2min)
Warszawa – Londyn (na ziemi łącznie 58 min)
Londyn – Warszawa (na ziemi łącznie 1h 8min)
Warszawa – Reykjavik (na ziemi łącznie 1h 13min)
Reykjavik – Warszawa (na ziemi łącznie 1h 3min)
Warszawa – Birmingham (na ziemi łącznie 54min)
Birmingham – Warszawa (na ziemi łącznie 59min)
Warszawa – Valletta (na ziemi łącznie 44min)
Valletta – Warszawa

Całość? 1 dzień, 15 godzin i 27 minut. Patrząc na dane historyczne w serwisie Flightradar24, ten samolot powinien odbyć 3 rotacje (Rzym, Bukareszt, Londyn), po czym spędzić noc na jednym z lotnisk – to wspomniane już wcześniej „nocowanie”, podczas którego odbyłyby się m.in. czynności kontrolne i sprawdzające.

Ale w tym przypadku samolot nie nocował.

Samoloty na płycie lotniska
Foto: VanderWolf Images / Shutterstock

Kwestie bezpieczeństwa

Czy tego typu sytuacje są bezpieczne z punktu widzenia pasażerów? Nadmierna eksploatacja każdego pojazdu (niezależnie od tego, czy mówimy o samochodzie, autobusie czy samolocie) może zwiększyć ryzyko wystąpienia nieprzewidzianych zdarzeń lub usterek?

– Pytanie, czym jest nadmierna eksploatacja. Samolot to skomplikowana maszyna, wymagająca ciągłej konserwacji, sprawdzania. Jeżeli jest sprawny, to jak najwięcej czasu spędza w powietrzu, po odbyciu odpowiednich procedur. Część z działań ma miejsce przed każdym lotem, przykładem jest przegląd przed samym startem, czyli PDC (pre-departure check) – opowiada anonimowo pracownik w jednej z firm zajmujących się tego typu operacjami. – Do tego dochodzą przeglądy typu „daily check” / „routine”, przeglądy tygodniowe: mówimy tu o przeglądzie liniowym, a nie czymś większym, w hangarze – dodaje.

Normą w przypadku tanich linii lotniczych jest „żyłowanie” swoich samolotów do maksimum. Tak, aby czas postoju na ziemi oraz czas nocowania był jak najkrótszy – kończy mój rozmówca.

Dlaczego wypowiedź jest anonimowa? Ponieważ w branży krążą informacje, że kwestie związane z eksploatacją samolotów nie zawsze są takie oczywiste. Jeżeli dane podawane przez Flightradar24 odpowiadają prawdzie, musiało zajść coś nieprzewidzianego, co spowodowało (zamiast „nocowania”) realizację kolejnych 3 rotacji: na Islandię, do Wielkiej Brytanii i na Maltę.

* * *

Pasażerowie, którzy są na pokładzie i odbywają swój lot, często nie mają pojęcia, jak intensywnie jest eksploatowana maszyna, którą właśnie lecą. Rysując mapę połączeń linii lotniczych, operujących na polskim niebie, widzimy plątaninę kresek

– W trosce o rentowność biznesu przewoźnik stara się maksymalizować wykorzystanie floty, pamiętając przy tym o wyznaczniku priorytetowym i nadrzędnym, jakim jest bezpieczeństwo operacji – to wypowiedź Konrada Majszyka z LOT, która opublikowaliśmy na naszych łamach kilka miesięcy temu.

Z drugiej strony: takie „maksymalizowanie” może prowadzić do kłopotów – m.in. ryzyko wystąpienia efektu domina – gdy jedno połączenie jest opóźnione, sypie się cała siatka przewoźnika. Zwłaszcza, gdy tak jak w przypadku LOT, jest to przewoźnik sieciowy, dowożący wielu pasażerów transferowych na loty przesiadkowe.

Mój redakcyjny kolega, Mariusz Piotrowski, opisał możliwe kłopoty, związane z napiętymi siatkami przewoźników – zachęcam do zapoznania się z >> jego tekstem.

Samolot na lotnisku
Foto: Nick Starichenko / Shutterstock

Bezpieczeństwo przede wszystkim

Czy jest się czym przejmować? Wsiadając na pokład samolotu, oczekujemy bezpiecznego transportu do miejsca docelowego. Czy samolot, który jest w ciągłej, tak intensywnej eksploatacji, jest potencjalnie bardziej niebezpiecznym środkiem transportu niż maszyna wykorzystywana w mniejszym stopniu?

Wszelakie analogie do rynku samochodowego raczej nie mają racji bytu. W w przypadku chęci zakupu kilkuletniego samochodu, prędzej skierujemy swoją uwagę na samochód od prywatnego właściciela z małym przebiegiem, niż pojazd z tego samego rocznika, który wcześniej był własnością wypożyczalni aut i notował przebieg rzędu 80-100 tys km rocznie.

Samolot to inna „para kaloszy”: procedury bezpieczeństwa są niezwykle rozbudowane, wszelkie ewentualne nieprawidłowości i naprawy realizowane są na bieżąco, w grę wchodzi za duże ryzyko związane z przewozem pasażerów. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że nie kupujemy go, tylko mamy nim lecieć – kwestia jego eksploatacji nie powinna spędzać nam snu z powiek.

Przyszłość lotnictwa?

Postępujący rozwój linii lotniczych – które coraz częściej cierpią na niedobór samolotów, oczekując na kolejne dostawy wprost od producentów – sprawia, że coraz częściej zapewne będzie dochodzić do sytuacji, w których samoloty zamiast „zasłużonego” okresowego odpoczynku, będą realizować kolejne loty. Niekiedy wymuszone koniecznością zastąpienia innej maszyny, niekiedy w celu uzupełnienia siatki połączeń.

Reasumując: w tym przypadku raczej nie powinniśmy, jako pasażerowie, mieć powodów do obaw.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
Nie dość że artykuł ukazuje totalny brak wiedzy autora to jeszcze usuwane są komentarze...żenada.
R.R.R, 29 kwietnia 2019, 16:23 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »