Jak przetrwać 18 godzin w samolocie? Ultradługie loty – ten sukces może stać się klęską. Twojego organizmu
Ultradługie loty międzykontynentalne nie są w lotnictwie niczym nowym, ale w ostatnich latach przeżywają prawdziwy renesans. Linie lotnicze na potęgę otwierają nowe, dalekie połączenia, korzystając z taniej ropy i nowych, bardziej wydajnych i oszczędnych samolotów. W tej sytuacji nie dziwi, że kolejne bezpośrednie połączenia, które jeszcze do niedawna pozostawały w sferze marzeń, stają się rzeczywistością.
Weźmy choćby słynną „trasę Kangura” z Australii do Londynu linii Qantas, którą po raz pierwszy już w marcu pokonamy bezpośrednio. Połączenie z Perth do Londynu będzie realizowane Boeingami 787-9 Dreamliner i będzie jedną z najdłuższych tras świata – samolot pokona 14,5 tys. kilometrów, a czas przelotu to ok. 17 godzin. Nie będzie to jednak połączenie najdłuższe. Tu rekord dzierżą linie Qatar Airways, które z Dohy do Auckland w Nowej Zelandii lecą aż 17 godzin i 50 minut. Tylko pół godziny krócej trwa lot linii United z San Francisco do Singapuru.
Najdłuższe trasy lotnicze świata. I przyszli „pretendenci” do tego miana. Fot. Bloomberg
A już wkrótce będziemy mieli nowego ultrarekordowego rekordzistę, bo Singapore Airlines przymierza się do wznowienia bezpośredniej trasy z Singapuru do Nowego Jorku. Połączenie to funkcjonowało już od 2004 roku, jednak zostało zawieszone w 2013 roku. Powodem było wówczas relatywnie małe zainteresowanie będące efektem drogich biletów. Te zaś były drogie, ponieważ obsługujące je samoloty były zbyt paliwożerne. Teraz, gdy Singapurczycy dostaną oszczędnego Airbusa A350, będą mogli wznowić to połączenie, którego wyróżnikiem będzie czas podróży: lot ma trwać aż 19 godzin!
A przecież ten rekord też nie przetrwa zbyt długo, bo Qantas chce do 2022 roku uruchomić bezpośrednie loty z Sydney i Melbourne do Nowego Jorku, Paryża, Rio de Janeiro i Londynu. Ta ostatnia trasa z Sydney do Londynu ma być najdłuższym połączeniem świata, z czasem przelotu wynoszącym ok. 20 godzin i 20 minut. Zalety takiej trasy są jasne: czas podróży między oboma miastami skróci się o ok. 4 godziny, co będzie wielkim zyskiem dla pasażerów. Prezesowi Qantas Alanowi Joyce’owi nie przeszkadza nawet, że obecnie… nie ma na rynku samolotu zdolnego do pokonywania takich odległości. Mało tego – zachęca Boeinga i Airbusa do tego, by taki samolot jak najszybciej stworzyli.
– Napisałem do prezesów Boeinga i Airbusa, aby podjęli wyzwaniem i rozszerzyli zasięg swoich nowych samolotów. Ostatnim wyzwaniem globalnej branży lotniczej jest tyrania dalekich odległości – mówi Joyce.
Coraz dłuższe odległości pokonywane bezpośrednio widać nawet po trasach, które pokonują Dreamlinery LOT-u. Obecnie najdłuższa regularna trasa pokonywana przez narodowego przewoźnika to loty do Los Angeles (przelot z Warszawy trwa 12 godzin i 40 minut), ale Dreamlinery LOT latały już na znacznie dłuższych trasach – w zeszłe wakacje wyczarterowany „Drimek” latał do Denpasar na wyspie Bali. Czas przelotu wynosił tu aż 13,5 godziny.
Z kolei najdłuższym lotem w historii narodowego przewoźnika jest bezpośredni rejs z Warszawy do miejscowości Antofagasta w Chile, który miał miejsce 30 września 2014 roku. Był to rejs czarterowy zrealizowany na zlecenie KGHM z okazji otwarcia nowej kopalni miedzi w miejscowości Sierra Gorda. „Drimek” pokonał wówczas ponad 12 tys. kilometrów, spędzając w powietrzu bez przerwy aż 14,5 godziny.
I wszystko byłoby ok, gdyby nie największe zagrożenie związane z tak dalekimi lotami, jakim jest potężny jet lag, czyli zespół nagłej zmiany strefy czasowej. Charakteryzujący się wycieńczeniem organizmu i krańcowym zmęczeniem, zaburzeniami snu, bólem głowy i przynajmniej kilkunastoma innymi przykrymi dolegliwościami. A wszystko to z powodu podróży przez kilka stref czasowych. Bo o ile w klasie biznes czy (od biedy) premium, da się jeszcze zminimalizować skutki przemęczenia i po prostu położyć się spać w fotelu, który rozkłada się do pozycji łóżka, o tyle w klasie ekonomicznej taka podróż musi przypominać męki.
Fot. Ditty_About_Summer / Shutterstock
Są oczywiście pewne uniwersalne porady na temat tego, jak przetrwać tak długi lot, ale dotyczą one tylko minimalizowania skutków, a nie wyeliminowania samego zjawiska. Dlatego same linie lotnicze podjęły wyzwanie i z pomocą naukowców starają się uodpornić na jet laga pasażerów. Zdają sobie bowiem sprawę, że od tego może zależeć ich być albo nie być, jeśli dalej chcą rozwijać ultradługie połączenia. Ryzyko jest spore – Qantas zamówił w sumie 8 Boeingów 787-9 Dreamliner i ma opcje na kolejne 45 maszyn tego typu, a całkowita wartość zamówienia przekracza 15 mld USD. Z kolei Singapore Airlines zamówiły 7 Airbusów A350-900 zdolnych do ultradługich lotów. Według cennika jeden samolot tego typu kosztuje ok. 317 mln USD.
Qantas stawia na naukowe podejście
Na razie linie lotnicze starają się minimalizować skutki rozregulowania naszych zegarów biologicznych wszystkimi możliwymi metodami. Stawiają m.in. na klimatyczne oświetlenie kabiny, które w zależności od pory dnia ma imitować poranek i wieczór. Do tych warunków dostosowywana jest też temperatura w kabinie oraz odpowiednio dobrane posiłki, które w zależności od pory lotu mają wzmagać u pasażerów poczucie senności lub sprawiać, że będą się mocniej trzymali na nogach.
Najważniejsze wydaje się pokonanie zaburzeń naszego zegara dobowego, który reguluje wszystkie czynności naszego organizmu. Mówiąc wprost: nasz zegar należy zresetować tak, by jak najszybciej przestawił się on na strefę czasową, w której wylądujemy. Jak to zrobić?
– Kluczem jest odpowiednie oświetlenie – mówi w rozmowie z Bloombergiem Steve Simpson, profesor Charles Perkins Centre, który prowadzi badania na temat ograniczenia jet lagu wspólnie z australijskim przewoźnikiem. Ale od razu dodaje, że jest haczyk: nasz dobowy zegar nawet w odpowiednich warunkach można zresetować maksymalnie o 90 minut w ciągu doby.
– Zbyt intensywne oświetlenie lub źle dobrane przekąski mogą sprawić, że w czasie lotu i po wylądowaniu czeka nas przynajmniej jeden dzień cierpień – dodaje Simpson. – Dlatego należy jak najszybciej dążyć do tego, by zegar się przestawił i wykonywać wszystkie czynności w odpowiedniej kolejności – mówi.
Wspomniany wcześniej Qantas zebrał zespół psychologów, specjalistów od odżywiania i ekspertów od snu. Wnioski nie są pocieszające: przy tak długim locie nie da się w stu procentach wyeliminować jet lagu. Ale można próbować, choćby ucząc się reakcji ludzkiego organizmu.
Wielki eksperyment
Dlatego Qantas będzie eksperymentował. 24 marca podczas lotu z Perth do Londynu naukowcy założą 20 ochotnikom specjalne czujniki na nadgarstkach i udach. Będą one monitorowały wszystkie funkcje organizmu i to, w jaki sposób ludzie reagują na tak długi lot. Na tej trasie Qantas będzie też eksperymentował z oświetleniem.
– Poziom natężenia światła w kabinie będzie się zmieniał mniej więcej co kwadrans, by odpowiednio stymulować pasażerów. To przemyślana decyzja, poprzedzona długimi badaniami – mówi Phil Capps, szef produktu australijskiego przewoźnika.
Przyszłość? Modułowe kabiny!
Linie lotnicze z pewnością będą dalej próbowały zminimalizować wpływ jetlagu na pasażerów. Jednym z rozwiązań, który może zminimalizować to zjawisko są modułowe kabiny, o których pisaliśmy już na łamach Fly4free.pl. To autorski projekt Airbusa, dzięki któremu linie lotnicze mogłyby w ciągu godziny dowolnie przemodelować swoją maszynę i wstawić do niej część restauracyjną, sypialnię, spa, a nawet… plac zabaw. Wszystko wedle swojej fantazji, charakteru danego połączenia i oczekiwań pasażerów.
Fot. Airbus
Tymczasem jednak pasażerom pozostają stare, sprawdzone sposoby na ograniczenie poczucia zmęczenia podczas takiego lotu. Jak się do tego zabrać? Jest kilka sposobów.
Po pierwsze – wybrać odpowiednie miejsce. Tu wiele zależy od naszych preferencji – jeśli chcemy sobie pospacerować w czasie lotu (a przy podróży trwającej 15 godzin lub więcej jest to jak najbardziej wskazane) dobrze jest zarezerwować sobie miejsce przy alejce, z kolei warto „powalczyć” o miejsce przy oknie, jeśli nastawiamy się na sen i odpoczynek. Zdecydowanie najlepiej jest jednak postarać się o fotel w tylnej części kabiny. Czemu? Mamy wtedy większe szanse na to, że miejsca obok nas będą wolne. A wtedy możemy się wygodnie rozłożyć (a przynajmniej bardziej wygodnie niż mając dla siebie tylko jedno miejsce) i spróbować się zrelaksować.
Pamiętajmy też, że daleki lot to dobra okazja do wykorzystania skrupulatnie zbieranych przez nas mil – często nawet w ostatniej chwili możemy wykupić sobie upgrade choćby do klasy premium economy, która znacząco podniesie komfort naszej podróży.
Najważniejsze jednak jest to, byśmy w czasie tak długiego lotu czuli się tak wygodnie, jak to tylko możliwe. Pamiętajmy więc, że lot nawet na najbardziej prestiżowej trasie to nie rewia mody i nikt nie będzie nas osądzał, jeśli do samolotu założymy nawet najbardziej znoszone dresy lub tuż po starcie przebierzemy się w piżamę. Komfort przede wszystkim.
O czym jeszcze warto pamiętać? Możliwie najlepiej przygotować się do snu i trochę rozluźnić organizm. Jak to zrobić? Eksperci starszej daty proponują, by zaprawić się nieco przed lotem w lotniskowym barze i łyknąć kilka głębszych dla kurażu. Istnieje jednak ryzyko, że rozluźnianie organizmu wymknie ci się spod kontroli i zostaniesz bohaterem jednego z naszych tekstów, jak pan Czesław.
W tej sytuacji poleca się bardziej cywilizowany sposób na „zmęczenie” organizmu, a mianowicie… trening na siłowni lub jakąkolwiek inną aktywność fizyczną, najlepiej dzień wcześniej lub nawet kilka godzin przed lotem. Oprócz rozluźnienia mięśni zwiększa to szanse, że wkrótce po wylocie zaśniesz jak dziecko, dzięki czemu jet lag nie będzie ci aż tak straszny. Niewskazane jest z kolei to, aby próbować oszukać swój zegar biologiczny i np. nie spać nocą poprzedzającą lot.
Fot. Sorbis / Shutterstock
Nie ufaj systemom rozrywki pokładowej
Na dalekich trasach gniazdka elektryczne i system IFE to już standard, ale wciąż zdarzają się samoloty bez tych udogodnień, a do tego trzeba pamiętać o awariach. W tej sytuacji warto pamiętać o tym, by naładować swój telefon i laptopa na maksa (i zabrać ze sobą powerbank lub inne źródło zasilana), a także… ściągnąć ulubione filmy i seriale, np. z Netfliksa. Dzięki temu nie będziemy zdani na ofertę linii lotniczej, która może, ale przecież wcale nie musi przypaść nam do gustu.
Pamiętaj o higienie
Dokładne mycie rąk to podstawa, ale dobrym sposobem na uniknięcie wirusów będzie zwilżanie śluzówek specjalnym sprajem co kilka godzin. Wypadałoby też dokładnie przeczyścić swój stolik płynem dezynfekującym. Tak, wiem, że zwykle patrzysz na takich pasażerów jak na dziwaków, ale pamiętaj o tym, że to najbardziej zawirusowane miejsce w samolocie – bakterii jest tu kilka razy więcej niż w samolotowej toalecie. A skoro już jesteśmy przy jedzeniu…
Co warto jeść?
Tu są co najmniej dwie szkoły. Jedna mówi, żeby za wszelką cenę unikać węglowodanów, które zatrzymują wodę w organizmie. To zaś prowadzi do tego irytującego uczucia ciężkości i „spuchnięcia” organizmu. Ale z drugiej strony eksperci wskazują, że niektóre pokarmy bogate w węglowodany jak spaghetti, chleb pełnoziarnisty czy płatki owsiane powodują, że łatwiej jest nam poradzić sobie z jet lagiem. Powód? Wyższe stężenie insuliny może nam łatwiej pomóc przejść z jednego cyklu, na jaki składa się sen i potrzeba jedzenia do kolejnego. A powodujące wydzielanie insuliny węglowodany mogą być pomocne w przestawieniu się na inną strefę czasową.
Pamiętajmy natomiast, że nie warto zajadać się w czasie lotu słonymi przekąskami, a kluczową sprawą dla przetrwania długiego lotu jest odpowiednie nawodnienie. Może to być woda, mogą być napoje bogate w elektrolity. Najważniejsze jest to, by w czasie lotu pić dużo lub bardzo dużo. Nie dotyczy to jednak kawy ani alkoholu – bo choć kieliszek wina może wpłynąć na to, że szybciej uśniesz, to pamiętaj, że alkohol może też na ciebie podziałać pobudzająco, a jego nadmiar – spowodować większe odwodnienie organizmu.
A jeśli już uda nam się zasnąć, nie musicie specjalnie zrywać się na śniadanie, podawane zazwyczaj ok. 90-120 minut przed lądowaniem. Zazwyczaj nie serwuje się tam jakichś wybitnych frykasów, a dla twojego ogólnego samopoczucia najważniejsze jest to, by dobrze wypocząć.
***
A czy Wy, drodzy czytelnicy, macie swoje sposoby na jet lag?