Kiedy Wizz Air odzyska uziemione samoloty? Jest data i ważna deklaracja: „Chcemy być numerem 1 w Polsce”
Mimo problemów z silnikami i uziemieniem części samolotów, Wizz Air w dalszym ciągu dość szybko rozwija się na polskim rynku. Świadczą o tym choćby ostatnie ruchy przewoźnika na Lotnisku Chopina w Warszawie, gdzie w przyszłym roku przewoźnik doda do swojej bazy kolejny nowy samolot uruchomi nową trasę do Genui i zwiększy częstotliwości lotów na kilkunastu trasach. Jednak jak zapowiada prezes Wizz Aira, już wkrótce podobne plany rozwoju zostaną ogłoszone na innych dużych lotniskach – celem Wizz Aira jest zanotowanie w przyszłym roku 15-20 procent wzrostu liczby obsłużonych pasażerów.
– Naszym celem jest stać się numerem jeden w Polsce i będziemy dążyć do jego realizacji – mówi Varadi.
- Ayia Napa od 1718 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
- Costa Dorada od 1618 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
- Alanya od 1202 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Na ile jest to realna perspektywa? W ubiegłym roku według danych ULC Wizz Air przewiózł na trasach z i do Polski 10,5 mln pasażerów, czyli miał ok. 25 procent naszego rynku przewozów. Do lidera, czyli Ryanaira, tracił wówczas 4,6 mln pasażerów (irlandzka linia zanotowała w tym okresie 15,1 mln podróżnych). Po pierwszym półroczu tego roku różnica jest mniej więcej zbliżona – według ULC Ryanair przewiózł w okresie do końca stycznia 8,04 mln pasażerów, a Wizz Air – 5,3 mln podróżnych.
Różnica jest więc spora, choć musimy pamiętać tu o dwóch rzeczach. Po pierwsze Ryanair zaczyna mieć problemy z powodu opóźnień Boeinga w dostawach nowych samolotów, po drugie zaś Wizz Air osiąga wzrosty mimo sporej części uziemionej floty z powodu problemów z silnikami Pratt&Whitney oraz konieczności wykonania ich przeglądów. Obecnie przewoźnik ma uziemionych przez to 45 samolotów (z czego duża część stacjonuje na lotnisku w Bydgoszczy), ale sukcesywnie planuje przywracać je do pełnej sprawności. Kiedy problemy z silnikami się skończą?
– Spodziewamy się, że cykl napraw zajmie około trzech lat, co oznacza, że cała nasza flota powinna wrócić do pełnej sprawności do 2027 roku. Blisko współpracujemy z producentem, firmą Pratt & Whitney, aby ten proces przebiegał możliwie jak najsprawniej. Jest to oczywiście duże obciążenie finansowe, jednak przejdziemy przez ten etap. Wierzymy, że Pratt & Whitney rozwiąże wszystkie problemy, choć wymaga to czasu – nie ma tu szybkich rozwiązań. Ważne jest również to, że powrócimy na ścieżkę wzrostu, wspierani dostawami nowych samolotów, co rozpocznie się już w 2025 roku – mówi Varadi w rozmowie z serwisem pasazer.com