Konkurent PKP Intercity wściekły na przepisy: Nie możemy latami czekać na dostęp do torów!
Liberalizacja rynku kolejowego i pojawienie się konkurencji dla PKP Intercity to od lat trudny i kontrowersyjny temat. Bo choć cały czas pojawiają się chętni przewoźnicy, którzy zgłaszają wnioski o uruchomienie kolejnych tras krajowych i międzynarodowych, to często grzęzną one w urzędniczej machinie i ostatecznie z nowych połączeń najczęściej nic nie wychodzi. Jednym z takich przewoźników jest czeski RegioJet, który toczy nierówną walkę z Urzędem Transportu Kolejowego, który co prawda udziela przewoźnikowi decyzji o otwartym dostępie do torów, ale w taki sposób, że w praktyce uniemożliwia im rozwój. O co tak naprawdę chodzi?
Costa Brava od 2149 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
Ayia Napa od 2899 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Wyspa Malta od 2687 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
– Firma przygotowuje biznesplan i ma zaplanowane zasoby, wydatki, przychody, harmonogram. Naszym celem jest przecież jeździć i zarabiać – ale nagle ten ostatni element wypada, bo zamiast uzyskać otwarty dostęp w zakładanym terminie sprawa się przeciąga, a organy regulacyjne stosują sobie tylko znaną wykładnię przepisów. W ten sposób burzy się cały plan, a firma działająca w otoczeniu rynkowym nie może sobie pozwolić, aby jej zasoby stały niewykorzystane. Podam przykład naszego wniosku o dwie pary połączeń dziennie na trasie Kraków – Warszawa. W 2020 roku mieliśmy przygotowany skład do alokowania na tę trasę, ale wydanie decyzji o otwartym dostępie (open access) trwało równo 834 dni! – plus 30 dni na uprawomocnienie. Żadna firma nie będzie pozostawiała swych zasobów niewykorzystanych przez dwa i pół roku, dodatkowo nie wiedząc właściwie, ile potrwa procedura – mówi w rozmowie z „Rynkiem Kolejowym” Michał Płaza.
W efekcie RegioJet zmienił swoją strategię i teraz rozwija się w Austrii, gdzie stworzył nawet swoją osobną spółkę i nie ma takich problemów jak nad Wisłą.
– Mogliśmy już dawno kursować między Warszawą a Krakowem, ale zasoby RegioJet nie są nieograniczone – skład przewidziany na tę linię musiał zarabiać i nie mógł czekać na otwarty dostęp w Polsce, więc zarabia w Austrii – dodaje.
Wskazuje przy tym na szereg uchybień przy wydawaniu decyzji, które sprawiają, że przewoźnicy omijają Polskę szerokim łukiem.
– Sposobów na przedłużanie postępowania, przy praktyce ignorowania europejskich regulacji, jest wiele. A to jakiś podmiot prześle niepodpisaną wiadomość (lub podpisaną, ale zdaniem Urzędu niewystarczająco dobrze podpisaną) i lecą tygodnie, bo trzeba stronę o tym powiadomić, ona znowu musi odpowiedzieć. A to jakaś strona nie odpowie na pismo regulatora albo odpowie, ale w sposób niepełny lub niedokładny. Ba! W jednym z obecnie prowadzonych naszych postępowań przewoźnik monopolista zapowiedział, że wymagane przez regulatora dane przekaże dopiero za kolejne dwa miesiące. I system na takie coś pozwala, bo jakimś przypadkiem w Polsce regulacje europejskie działają selektywnie – dodaje Płaza.
Więcej na ten temat przeczytacie w tekście w serwisie Rynek Kolejowy.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?