Które loty mogą być odwołane od 1 maja? Odpowiadamy na palące pytania i rozwiewamy wątpliwości
<< Najnowsze zakulisowe informacji z branży lotniczej i turystycznej. Obserwuj mnie na Twitterze! >>
Zacznijmy od rozwiania najczęściej powracającej wątpliwości. Poniedziałkowe rozporządzenie, o którym rano pisaliśmy na naszych łamach, dotyczy ograniczeń w ruchu lotniczym od 1 maja tylko na 2 lotniskach: na warszawskim Lotnisku Chopina oraz w porcie w Modlinie. Wszystkie zaplanowane operacje lotnicze z portów regionalnych odbędą się na dzień dzisiejszy zgodnie z rozkładem, choć nie można wykluczyć pewnych nieregularności, takich jak zwiększone opóźnienia. Dotyczy to zarówno połączeń regularnych jak i czarterowych. Większe schody zaczynają się w przypadku lotów z Warszawy i Modlina.
- Słoneczny Brzeg od 1939 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Rzeszów)
- Costa Blanca od 1809 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
- Ayia Napa od 1853 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
List desygnowanych linii. Największym wygranym LOT? Tak, ale nie do końca…
We wtorek przed południem Prezes ULC opublikował obwieszczenie z wykazem przewoźników i tras priorytetowych, które będą obsługiwane od 1 maja nawet w przypadku spełnienia czarnego scenariusza, czyli braku porozumienia w rozmowach kontrolerów z PAŻP. Obejmuje ona 32 lotniska – głównie europejskie stolicy, ale nie tylko, bo znalazła się tam też ważne połączenia krajowe (Szczecin-Goleniów, Rzeszów) czy lotniska na innych kontynentach (Chicago, Nowy Jork, Dubaj). Prezes ULC wybrał desygnowanych przewoźników, którzy w warunkach braku kontrolerów będą realizowali te loty w ograniczonym zakresie (maksymalnie 1 połączenie dziennie). Jak pisaliśmy na naszych łamach, aż 19 z tych 32 tras obsłuży LOT, po 2 – Ryanair, Wizz Air i Lufthansa, a inne linie – po 1 trasie.
Teoretycznie wygląda więc na to, że największym „wygranym” tej sytuacji jest LOT, choć to nie do końca prawda. Musimy bowiem pamiętać, że narodowy przewoźnik działa w oparciu o model przesiadkowy – zwozi pasażerów do swojego hubu na Lotnisku Chopina, gdzie następnie ci pasażerowie przesiadają się na dalsze trasy. W obecnej sytuacji, gdy ponad połowa pasażerów LOT stanowią pasażerowie tranzytowi oznacza to, że takie połączenia jak Chicago czy Nowy Jork będą realizowane np. z połową pustych miejsc, co oznacza wymierne straty finansowe dla przewoźnika. Jednocześnie istnieje poważne ryzyko, że LOT straci tych pasażerów na rzecz konkurencyjnych linii, bo jako przewoźników desygnowanych na kluczowych trascah z Warszawy ULC wybrał takie linie jak Air France (do Paryża), Lufthansa (do Frankfurtu i Monachium) czy KLM (do Amsterdamu). Siłą rzeczy więc te linie przejmą (na tyle, na ile będą w stanie) pasażerów tranzytowych LOT.
Z Modlina maksymalnie 16 lotów dziennie? Na to wygląda!
Jeszcze większe straty poniesie jednak Ryanair. Przede wszystkim dlatego, że na liście preferowanych przewoźników i kierunków znalazły się tylko 2 trasy tego przewoźnika: to loty do Dublina oraz na lotnisko Londyn-Stansted. Ale dla Ryanaira jest jeszcze gorsza informacja. W rozporządzeniu czytamy bowiem, że „w celu zapewnienia możliwie największej dostępności usług regularnego przewozu lotniczego w TMA Warszawa pierwszeństwo wykonania mają operacje lotnicze na Lotnisku Chopina w Warszawie”. I dalej w punkcie 3 rozporządzenia, gdzie czytamy, że „w przypadku, gdy będzie istniała możliwość wykonania operacji lotniczych wykraczających poza operacje lotnicze, o których mowa w ust. 2, oraz nie spowoduje to przekroczenia deklarowanej pojemności TMA Warszawa, na Lotnisku Chopina w Warszawie (EPWA) mogą być wykonywane operacje lotnicze z lotnisk i na lotniska inne niż określone w ust. 2”.
Co to oznacza? Z interpretacji rozporządzenia mogło wynikać, że lotnisko w Modlinie nie będzie brane pod uwagę przy rozdzielaniu dodatkowych slotów dla linii lotniczych, a wszystkie trafią do przewoźników działających na Lotnisko Chopina. Tak jednak nie będzie, co wyjaśnił Urząd Lotnictwa Cywilnego w swoim komunikacie.
Czytamy w nim, że „mając na uwadze zachowanie zasady proporcjonalności i niedyskryminacji oraz dotychczasowy stosunek liczby operacji wykonanych na lotnisku w Modlinie do liczby operacji wykonanych w TMA Warszawa w latach 2019-2021, lotnisko otrzyma możliwość wykorzystania 10 proc. dostępnej puli wolnych operacji. Oznacza to możliwość wykonania z lotniska w Modlinie do 12 operacji lądowania albo startu, dziennie„. Dlaczego tylko 10 procent i z czego to wynika? Dojdziemy do tego za chwilę. W praktyce liczba ta może być zwiększona do 16, bo dochodzą do tego sloty priorytetowe dla połączeń Ryanaira z Modlina do Londynu-Stansted i do Dublina.
Ryanair ma też na liście priorytetowych kierunków inne lotniska, na które lata (np. Barcelona, Szczecin czy Budapeszt), ale w tym przypadku nie jest desygnowanym przewoźnikiem – w rozporządzeniu prezesa ULC czytamy, że trasy te będzie realizowała ta linia, która w latach 2019-2021 przewiozła na danej trasie największą liczbę pasażerów. W przypadku powyższych tras jest to LOT.
Czy to wszystkie loty z Warszawy i Modlina, które się odbędą? Nie!
I tu dochodzimy do najważniejszej informacji dzisiejszego dnia: czy oprócz 32 tras z listy prezesa ULC w najczarniejszym scenariuszu będą też realizowane inne połączenia z Modlina i Chopina? Odpowiedź: tak, będą inne trasy, choć nie wiemy jeszcze, ile ich będzie ani w jakim zakresie będą realizowane. Z czego to wynika? Z wypowiedzi prezesa Samsona oraz komentarza Eurocontrol, według którego oba lotniska znajdujące się na terenie warszawskiego obszaru będą mogły obsługiwać w godzinach 9.30-17 maksymalnie 180 operacji lotniczych na dobę (być może trochę więcej, w zależności od dnia). Jak ustaliliśmy powyżej, z rozporządzenia wynika, że Modlin jest z tej puli wyłączony (ma obsługiwać 4 operacje dziennie). Do tego dochodzą 32 trasy priorytetowe, a więc (upraszając) 64 operacje na dobę (po 1 operacji na start i lądowanie). Musimy też do tego doliczyć pewną rezerwę na inne kategorie lotów, np. loty rządowe czy prezydenckie. W efekcie Urząd Lotnictwa Cywilnego uściśla, że w czarnym scenariuszu pozostaje nam jeszcze 116 slotów do wykorzystania na operacje lotnicze, czyli starty i lądowania, w warunkach ograniczonego dostępu do przestrzeni powietrznej, z których będą mogły korzystać linie działające na Lotnisku Chopina. Kto z nich skorzysta? O Modlinie już pisaliśmy – podwarszawskie lotnisko może liczyć na 10 procent z tej puli, czyli 12 startów i lądowań na dobę.
Co z resztą? O godzinie 12 rozpoczęło się spotkanie komitetu koordynacyjnego dla Lotniska Chopina, w którym biorą udział m.in. przedstawiciele ULC, linie lotnicze, władze lotniska oraz zewnętrzny koordynator slotów na Lotnisku Chopina, czyli brytyjska firma ACL. To ona podejmie ostateczne decyzje dotyczące przydziału slotów dla linii lotniczych w poszczególne dni. Może ona przy tym wziąć pod uwagę osobiste preferencje przewoźników odnośnie tras, które linie będą chciały uruchomić po 1 maja (temu zresztą przede wszystkim poświęcone jest spotkanie).
Ponownie upraszczając: do wzięcia jest około 100 slotów, czyli mniej więcej 50 tras dziennie (po 1 slocie na start i lądowanie). Niewykluczone, że w tym przypadku koordynator zdecyduje się na przydzielanie slotów według udziałów w przewozach danych przewoźników: w tej sytuacji relatywnie najwięcej slotów zyskają LOT i Wizz Air.
Co zrobi Ryanair?
W efekcie irlandzka linia jest w trudnej sytuacji. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, władze Ryanaira wysłały oficjalny protest do premiera Mateusza Morawieckiego i ULC, w którym apelują o bardziej sprawiedliwy podział slotów między przewoźników. Trudno powiedzieć czy uda im się w ten sposób coś wskórać. Wydaje się jednak jasne, że jeśli tak, wymagałoby to pewnej korekty w obecnym rozporządzeniu.
Które loty na pewno nie wystartują?
Na chwilę obecną wydaje się, że w przypadku braku porozumienia przesądzony może być los połączeń czarterowych. Pisaliśmy już na naszych łamach, że część biur podróży i przewoźników rozmawia z lotniskiem w Łodzi w sprawie przeniesienia niektórych połączeń. Nieoficjalnie usłyszeliśmy też, że część wylotów planowanych z Warszawy może być też przeniesiona na inne lotniska. Potwierdza to choćby rzecznik lotniska w Katowicach Piotr Adamczyk, który na swoim Twitterze poinformował, że Enter Air wstępnie porozumiał się z portem w Pyrzowicach w sprawie przeniesienia tam 100 warszawskich operacji lotniczych planowanych na maj. Biura podróży i tak jednak informują, że na pewno nie uda się przenieść wszystkich tras na inne lotniska, więc w przypadku braku porozumienia klienci biur podróży mogą się wciąż spodziewać dużej fali odwołanych lotów.
Czy to da się odkręcić?
Pisząc te słowa mam oczywiście nadzieję, że za kilka dni staną się one nieaktualne. Nie ulega bowiem wątpliwości, że rozporządzenie to może być odwołane, jeśli tylko kontrolerzy z obszaru warszawskiego i PAŻP osiągną porozumienie. I w efekcie: jeśli obsada w wieżach kontroli lotów pozwoli na pełne funkcjonowanie obu stołecznych lotnisk. Na co bardzo liczymy i czemu bardzo kibicujemy!