Linie krytykują nowe reguły: “To koniec tanich lotów w Polsce”. Na szczęście mają się zmienić!
– Jeśli polskie restrykcje dotyczące dostępności miejsc w samolocie zostaną utrzymane, to nie będzie latania w naszym kraju, bo nikt nie będzie w stanie płacić dwa razy więcej za bilet lotniczy – mówi Grzegorz Polaniecki, dyrektor generalny Enter Air. Blokowanie foteli krytykuje też Ryanair. Prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego uspokaja jednak i twierdzi, że możliwy jest scenariusz, w którym restrykcje zostaną wkrótce zniesione, tak jak obecnie ma to miejsce na kolei.
Jedną z największych zmian, jaką napotkają pasażerowie, którzy po 1 czerwca wsiądą do samolotów, jest obowiązek blokowania przynajmniej połowy foteli w samolocie. LOT, uruchamiając loty krajowe, realizuje w ten sposób rozporządzenie Rady Ministrów z 29 maja, w którym okreslono m.in. wytyczne dotyczące udostępniania miejsc dla pasażerów. Są one znacznie bardziej rygorystyczne niż choćby wytyczne EASA, więc siłą rzeczy wzbudza to duże kontrowersje wśród przewoźników. Wskazują oni na to, że zablokowanie części foteli nie wpłynie na kwestię bezpieczeństwa czy ochrony przed koronawirusem, za to negatywnie wpłynie na rentowność połączeń i samą ofertę przewoźników, którzy mogą nie chcieć uruchamiać połączeń z naszego kraju. Oprócz tego lataniem nie będą zainteresowani sami pasażerowie, bo ceny biletów mocno pójdą w górę.
Kluczową kwestią jest bowiem to, czy blokowanie miejsc będzie dostępne także na trasach międzynarodowych. Na razie jednoznacznej decyzji nie ma, choć prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego Piotr Samson w rozmowie z Fly4free.pl twierdzi, że zlikwidowanie tzw. szachownicy jest jak najbardziej możliwe.
– Filozofią, która przyświecała nam przy okazji przywrócenia lotów krajowych, było zastosowanie wszelkich możliwych środków bezpieczeństwa dla pasażerów. Koncepcja 50 procent wolnych foteli i ułożenia ich w szachownicę wyszła od Głównego Inspektoratu Sanitarnego, bo to on decyduje o tych sprawach. Myślę, że sytuacja będzie zmierzała w takim kierunku, że na początku musimy trochę polatać, posprawdzać jak te procedury wyglądają w praktyce, jesteśmy też ciekawi opinii pasażerów na ten temat. I prawdopodobnie możliwy jest taki sam scenariusz tak jak z podróżami autobusami czy pociągami, gdy najpierw te rygory były bardziej zaostrzone, a później były stopniowo uwalniane – mówi Samson w rozmowie z Fly4free.pl.
Chodzi tu m.in. o PKP Intercity, gdzie na początku pasażerowie też mieli dostępne tylko co drugi fotele, od 1 czerwca zaś mają możliwość kupowania biletów na wszystkie miejsca siedzące w pociągach.
Prezes ULC nie podejmuje się jednak wyrokowania, kiedy taka zmiana byłaby możliwa do przeprowadzenia.
– Proszę pamiętać o tym, że wracamy do latania po 2,5 miesiącach przerwy. Dlatego podchodzimy do wszystkie z dużą doza ostrożności i wolimy stosować wszelkie możliwe środki bezpieczeństwa. Mamy bardzo konkretne rekomendacje ze strony EASA i ECDC, czyli europejskiego odpowiednika GIS i z tego, co wiem, na poziomie europejskim też były bardzo długie dyskusje – wiele osób i linii lotniczych twierdzi, że po uwolnieniu ruchu lotniczego chce latać jak najwięcej, ile tylko się da. Natomiast europejskie służby medyczne mówią: bądźcie ostrożni. W sytuacji naszego kraju GIS jednoznacznie zarekomendował, by na początku przywracania lotów stworzyć układ szachownicy. Ale będziemy bacznie tę sytuację obserwować – mówi Samson.
Linie krytykują
Przewoźnicy są coraz bardziej zniecierpliwieni przedłużającym się zakazem lotów i niepewnością związaną z blokadą środkowych foteli. Grzegorz Polaniecki z Enter Air przekonuje, że utrzymanie ograniczenia połowy wolnych miejsc w samolocie spowoduje wzrost cen nawet o 100 procent.
– Jeśli polskie restrykcje dotyczące dostępności miejsc w samolocie zostaną utrzymane, to nie będzie latania w naszym kraju. Nikt nie jest w stanie zapłacić dwa razy więcej za bilet lotniczy. Agencja Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Lotniczego nie wprowadziła takich ostrych zaleceń. Mam nadzieję, że polskie zalecenie to jest kwestia testowania, a nie docelowego rozwiązania. W przypadku lotów czarterowych bardzo często podróżują rodziny z dziećmi. Nie wyobrażam sobie rozsadzania rodziców i kilkuletniego dziecka. Rozumiem, że na pierwszy ogień LOT będzie testował te rozwiązania na swoich rejsach, ale nie wyobrażam sobie utrzymania zaleceń, żeby podróżni siedzieli co drugi fotel. Wystarczy maseczka, odkażanie i kontrola stanu zdrowia na lotnisku – mówił kilka dni temu Polaniecki w rozmowie z PAP.
Inne linie też chciałyby większej swobody. Na naszych łamach pisaliśmy już, że pomysł blokady części foteli krytykuje m.in. Michał Kaczmarzyk, dyrektor generalny Buzz, czyli “polskiej” odnogi Ryanaira.
– Tylko ktoś, kto nigdy nie podróżował samolotem może wierzyć w to, że separacja pasażerów poprzez blokowanie miejsc może być skuteczna. Konstrukcja kabin pasażerskich uniemożliwia stosowanie fizycznych barier, proces zajmowania miejsc na pokładzie wyklucza również zasadność stosowania separacji w ramach danego rzędu. Po to właśnie EASA zaleciła wprowadzenie dodatkowych procedur kontroli pasażera na lotnisku, a wiec przed wejściem do samolotu, oraz stosowanie maseczek i wprowadzenie ograniczeń w zakresie sprzedaży pokładowej. Blokada sprzedaży miejsc i separacja pasażerów na pokładzie to wyłącznie propaganda nie mająca nic wspólnego z rzetelnymi badaniami i analizami – mówił na naszych łamach Kaczmarzyk.
Foteli nie zamierza blokować też Wizz Air.
– Moim zdaniem blokowanie środkowego fotela nie jest odpowiednią metodą chroniącą ludzi. Uważamy, że ważniejsze jest noszenie maseczek i dlatego każdy pasażer i każdy członek naszej załogi musi je mieć na sobie przez cały czas trwania lotu. Podróże samolotem są bezpieczne: jakość powietrza w samolocie jest porównywalna z tą, jaką znajdziemy na oddziale intensywnej terapii w szpitalu. Ludzie zawsze narzekają na kiepską jakość powietrza w samolocie, ale to nieporozumienie: większe ryzyko zarażenia mamy jadąc tramwajem, autokarem czy na zakupach w supermarkecie. Na całym świecie nie ma też ani jednego przypadku osoby zarażonej koronawirusem podczas podróży samolotem. Owszem, pasażerowie z koronawirusem latali na pokładach linii lotniczych, ale byli zarażeni wcześniej. Na każdym kroku trzeba więc teraz przypominać ludziom, że latanie jest niezwykle bezpieczne – mówił kilka dni temu w rozmowie z portalem CTech Jozsef Varadi, prezes Wizz Aira.
Jak długo potrwają ograniczenia?
Znów wracamy do rozmowy z prezesem ULC.
– Nie chcę wypowiadać się za GIS, ale musimy obserwować międzynarodową sytuację epidemiczną a tutaj Główny Inspektor Sanitarny ma wszystkie dane. Trudno mi też podawać jakiekolwiek daty dotyczące otwarcia granic czy tego, z którymi krajami te granice otworzymy – to będą decyzje na poziomie GiS i MSWiA, a my jako lotnictwo się do tego dostosujemy – mówi Samson.
Prezes ULC dodaje też, że Polska nie jest odosobniona w swoich ograniczeniach.
– Jeszcze przed wprowadzeniem zaleceniem EASA niektóre linie takie jak Emirates ogłosiły, że w samolotach tej linii co drugie siedzenia będzie wolne, inne linie zablokowały zaś środkowy fotel. Nasz pomysł to szachowanica, czyli mniej więcej to, co ma linia Emirates. Nie jesteśmy więc odosobnieni. Po dzisiejszym rejsie jestem natomiast zadowolony, bo widzę, jak podchodzą do tych zmian pasażerowie – jak ustawiają się w kolejce, wchodzą do samolotu i to jest dla mnie najważniejsza informacja. Przy znoszeniu restrykcji dużo zależy od tego, jak zareagują pasażerowie i czy będą przestrzergać przepisów – dodaje prezes ULC.