Linie lotnicze już zaczęły omijać Białoruś. LOT będzie następny?
Po tym jak samolot linii Ryanair Sun został zmuszony do lądowania w Mińsku, w Europie rozgorzała dyskusja, czy linie lotnicze w ogóle powinny przelatywać nad terytorium Białorusi. Część przewoźników nie zamierza czekać na oficjalne wytyczne i już zaczęły omijać Białoruś.
Na decyzje niektórych linii nie trzeba było długo czekać. Wczorajsze wydarzenia na Białorusi sprawiły, że część linii lotniczych od razu zdecydowała o omijaniu Białorusi. Pierwsza była łotewska Air Baltica. Niedługo później dołączył do niej Wizz Air i Austrian Airlines. W serwisach pozwalających śledzić ruch lotniczy widać już wyraźnie, że obie linie zaprzestały latania nad terytorium tego kraju.
Jak informują dziennikarze RMF FM, polski rząd również ma w planach podobne decyzje. Chce, aby LOT czym prędzej wstrzymał korzystanie z białoruskiej przestrzeni powietrznej. W przypadku narodowego przewoźnika oznacza to problem z dwoma trasami – do Mińska i Moskwy. Sam LOT również rozważał taką opcję – o czym informowała Informacyjna Agencja Radiowa. Wiadomo również, że decyzja ma zostać podjęta jeszcze dzisiaj.
Przypomnijmy, że wczoraj, 23 maja samolot linii Ryanair Sun lecący z Aten do Wilna, nad terytorium Białorusi, a tuż przed przekroczeniem granicy z Litwą zaczyna zawracać w stronę Mińska. Piloci otrzymali informację, że na pokładzie samolotu znajduje się bomba i że mają awaryjnie lądować w białoruskiej stolicy. I to mimo faktu, że najbliższe lotnisko znajduje się w Wilnie. Do akcji wkracza również wojskowy MIG, a Ryanair zmuszony jest wykonać polecenia kontroli lotów. O 12:15 samolot ląduje w Mińsku. Nie był to jednak przypadek. Na pokładzie zwykłego, pasażerskiego lotu znajdował się Roman Protasiewicz – dziennikarz i białoruski opozycjonista. Po wylądowaniu w Mińsku, zarządzono ponowną kontrolę pasażerów, a Protasiewicz zostaje aresztowany. Według świadków na pokład nie wróciła także jego dziewczyna i 4 inne osoby.
Politycy i media nie przebierały w słowach i mówiły wprost, że było to po prostu porwanie samolotu pasażerskiego przez białoruski rząd i „akt państwowego terroryzmu”. Sam prezes Ryanaira określił to mianem „porwania sponsorowanego przez państwo”.
W efekcie politycy niemal od razu zaapelowali do Unii Europejskiej o jak najszybsze zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Białorusią i „lotniczą izolację” tego kraju. Co to konkretnie znaczy? Taką decyzję może podjąć Europejska Agencja Lotów. Wtedy wszystkie samoloty zarejestrowane w Europie nie będą mogły latać nad terytorium Białorusi. Tym samym tropem mogą iść inne lotnicze urzędy z całego świata.
Eksperci nie mają wątpliwości – sankcje są nie tylko bardzo prawdopodobne, ale wręcz nieuniknione. Ale na oficjalną decyzję przyjdzie nam jednak jeszcze chwilę poczekać.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?