Fly4free.pl

LOT zakrztusił się gulaszem. Jak radzi sobie na Węgrzech? Liczby bardzo kiepskie

LOT Dreamliner
Foto: Fotokon / Shutterstock

W listopadzie samoloty LOT z Budapesztu do Chicago były wypełnione tylko z 1/3. Narodowy przewoźnik stawia na Węgry, ale boryka się z kłopotami. Ich rozwiązaniem byłoby stworzenie solidnej siatki połączeń dowożących pasażerów do Budapesztu na dalekie trasy, ale… na razie te plany w dużej mierze blokuje Wizz Air.

W grudniu pisaliśmy o liczbie pasażerów korzystających z transatlantyckich połączeń LOT z Budapesztu. Dane nie były wtedy do końca zadowalające – zwłaszcza w przypadku trasy do Chicago. Teraz jednak węgierski urząd statystyczny KSH podał analogiczne dane za końcówkę 2018 roku i… są one jeszcze gorsze dla narodowego przewoźnika.

W przypadku trasy do Nowego Jorku w październiku samoloty LOT były wypełnione w 61,8 proc., w listopadzie – w 48,4 procent, a w grudniu – load factor wyniósł 61,2 procenta.

Jeszcze gorzej wyglądał współczynnik wypełnienia na trasie z Budapesztu do Chicago – w październiku wyniósł 50,6 procenta, a w grudniu – 57,4 procent. A listopad? Był jeszcze gorszy – w tym miesiącu z usług LOT skorzystało na tej trasie ledwie 1302 pasażerów, a load factor wyniósł ledwie 35,5 procenta! Oznacza to, że samoloty były wypełnione tylko w 1/3.

Warto przy tym wspomnieć, że naszemu przewoźnikowi nie pomógł fakt, że od listopada zniknęła sezonowa trasa linii American Airlines z Budapesztu do Filadelfii. Swoją drogą – w październiku amerykańska linia na tej trasie miała ponad 80 procent wypełnienia samolotów.

Mimo tych wyników LOT nadal mocno stawia na Budapeszt jako część swojego planu, by – jak mówi prezes Rafał Milczarski – stać się ulubioną linią pasażerów w Europie Środkowo-Wschodniej. Najlepszym dowodem są ogłoszone niedawno kolejne 2 nowe trasy z Budapesztu do Brukseli i Bukaresztu.

Foto: Grand Warszawski / Shutterstock

Co na ten temat sądzą Węgrzy? Apetyty były większe

Z jednej strony nowe trasy cieszą, ale z drugiej – apetyty były o wiele większe. W lokalnych mediach pojawiały się swego czasu spekulacje, że po uruchomieniu tras do USA wkrótce LOT otworzy połączenie do Azji, wśród planowanych lotnisk przewijał się m.in. Seul. Ale jest też trzecia strona medalu, czyli brak samolotów – z powodu problemów z Dreamlinerami przez ponad pół roku do USA z Budapesztu LOT latał wysłużonym Boeingiem 767, co z pewnością nie zadowalało pasażerów na Węgrzech. Jak podsumować ten okres? Rozmawiamy z węgierskim dziennikarzem Tivadarem Kortvelyesem, zastępcą redaktora naczelnego węgierskiego branżowego serwisu Airportal.hu.

Dreamliner 787-9 LOT
Foto: Fly4free.pl

Mariusz Piotrowski: Jak oceniasz pierwsze kilka miesięcy zwiększonej aktywności LOT w Budapeszcie?

Tivadar Kortvelyes: Ostatnie miesiące w wykonaniu LOT były w porządku. Z pewnością na plus należy ocenić uruchomienie połączeń do Chicago i Nowego Jorku, a wyniki są zgodne z przewidywaniami. Musimy jednak pamiętać o problemach z silnikami Rolls Royce’a w Dreamlinerach i o tym, że z tego powodu LOT musiał przez większość sezonu letniego i część zimowego latać Boeingiem 767 linii EuroAtlantic. Ta zmiana nie została dobrze przyjęta na Węgrzech, było dużo narzekania dla pasażerów i bólu głowy dla węgierskiego zespołu LOT. Myślę, że celem LOT powinno być odbudowanie swojej reputacji na tych trasach – głównie przez położenie większego nacisku na marketing i reklamę.

LOT rozwija też w Budapeszcie siatkę połączeń europejskich i tu sytuacja wygląda już nieco inaczej. Tak jak w Warszawie, Londyn jest zdecydowanie najpopularniejszym kierunkiem z lotniska w Budapeszcie – latają stąd do Londynu Wizz Air, Ryanair, easyJet i British Airways, ale lotnisko London City jest tym, którego brakowało w siatce z Budapesztu. Przy rozsądnych cenach i dobrym rozkładzie lotów LOT może zagospodarować rynkową niszę, bo do tej pory pasażerowie biznesowi korzystali przede wszystkim z usług British Airways i Wizz Aira.

Podobna sytuacja jest w przypadku Brukseli, choć tu konkurencja jest jeszcze większa.

A Bukareszt? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to połączenie stworzone do wypełnienia lotów daleko dystansowych.

To bardzo ciekawe połączenie. Z jednej strony na tej trasie lata rumuński TAROM, jednak to połączenie ma jeden z najniższych load factorów na całym lotnisku w Budapeszcie. Z drugiej strony – bardzo wielu obywateli Rumunii lata z Budapesztu i dojeżdża na lotnisko autobusami. Dlatego loty z Bukaresztu mogą być świetnym przykładem rozpoczęcia rozwoju siatki połączeń zasilających trasy międzykontynentalne.

No właśnie. LOT otwiera nowe trasy, ale apetyty na Węgrzech były zdecydowanie większe – w mediach można było przeczytać, że w planach LOT-u jest otwarcie np. trasy z Budapesztu do Seulu.

– Tak, Seul był jedną z bardzo oczekiwanych tras. Inne połączenia, na które mocno tu liczono, to Miami – według badań lotniska, jest to jedno z najbardziej potrzebnych tras długodystansowych pod względem zainteresowania. Kolejnym takim połączeniem jest Los Angeles.

I sądzisz, że LOT mógłby otworzyć stąd wkrótce kolejne trasy międzykontynentalne?

– Moim zdaniem nie. Jasne, jest zapotrzebowanie, ale nie jest ono wystarczające. LOT musi najpierw stworzyć lepszą siatkę połączeń dowożących do Budapesztu. Poziom wypełnienia samolotów na trasach do Nowego Jorku i Chicago jest niski właśnie dlatego

Najlepszym regionem, skąd można wyciągnąć pasażerów, są z pewnością Bałkany.

– Tak, ale znaczną część „bałkańskich” połączeń do Budapesztu obsługuje Wizz Air na podstawie umów bilateralnych między rządem Węgier a tamtymi krajami. Chodzi o trasy do Tirany, Skopje, Podgoricy, Prisztiny i Sarajewa. Wizz Air zdobył ten kontrakt na 5 lat w 2017 roku.

To oznacza, że Wizz Air ma monopol?

– Sytuacja jest trochę skomplikowana. Obecnie spośród krajów, które podpisały umowę, jedynym państwem będącym częścią porozumienia Open Skies o otwartym niebie jest Bośnia i Hercegowina. Porozumienie wyższy priorytet niż umowa bilateralna, więc LOT mógłby nawet teraz uruchomić np. trasę z Budapesztu do Sarajewa. Teoretycznie są możliwe inne wyjścia z sytuacji – węgierski rząd może na przykład renegocjować umowę z Wizz Airem i wyznaczyć LOT jako drugiego przewoźnika na wybranych trasach, ale wtedy Wizz Air będzie miał prawo do wystąpienia o odszkodowanie za utracone korzyści. Ale uruchomienie tych połączeń przez LOT jest ryzykowne, bo skoro operuje tam Wizz Air, to będzie im trudno zachować na nich rentowność.

No dobrze, a gdyby nie było żadnych restrykcji, to jakie trasy feedujące powinien uruchomić LOT?

Moim zdaniem w tej chwili najlepszymi połączeniami dowożącymi pasażerów do Budapesztu na dalekie trasy do USA byłyby Sarajewo, Zagrzeb, Skopje, Sofia i być może Lublana.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
LOT na średnich dystansach? Po co? Cenowo bije go Wizz. Chciałbym naszym LOTem, ale lot do stolicy Węgier za grubą kasę? Komu?
e-prezes, 18 marca 2019, 20:09 | odpowiedz
Avatar użytkownika
LOT drogi, ale - pal diabli - czasem można zapłacić więcej. Kusi mnie, by polecieć LOT-em np. do Erewania (zwanego ostatnio Erywaniem), ale jak patrzę na godziny przylotu i wylotu (2 nieprzespane noce), to zupełnie odbiera mi ochotę. Być może taka polityka firmy - by dowozić pasażerów z Kaukazu do hubu w Wawie, ale innych pasażerów to raczej odstręcza od korzystania z ich usług. PS. W ubiegłym tygodniu leciałem w klasie economy WAW-ATH-WAW liniami AEGEAN - cena jak u wujka Rajaja z Modlina, poziom europejski, a w cenie ciepły posiłek na pokładzie, miejsca obok siebie bez konieczności dopłacania, walizka-pokładówka + plecak miejski bez dodatkowych opłat. Polecam.  
e-prezes LOT na średnich dystansach? Po co? Cenowo bije go Wizz. Chciałbym naszym LOTem, ale lot do stolicy Węgier za grubą kasę? Komu?
ojtomek, 19 marca 2019, 9:19 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »