Fly4free.pl

Za rok LOT może przeskoczyć do stajni Airbusa! Rozważa A220 i naprawdę DUŻE maszyny

Foto: Thor Jorgen Udvang / Shutterstock

– Nie chcę wzbudzać niepotrzebnej sensacji rzucając liczbami, ale mogę powiedzieć tylko tyle, że będzie to zdecydowanie duże zamówienie – mówi Rafał Milczarski, prezes LOT. Wkrótce przewoźnik ogłosi zamówienie na nowe samoloty i choć nie przekreśla szans Boeinga, to jasno mówi, że LOT bardzo interesują też maszyny największego rywala: pod uwagę brane są Airbusy A220 oraz konkurent Dreamlinera, czyli Airbusy A350 w konfiguracji -900 i -1000.

Uziemienie Boeingów 737 MAX to problem dla wielu linii lotniczych, w tym LOT – zgodnie z harmonogramem, przewoźnik powinien mieć obecnie we flocie już 9 samolotów tego typu. Zamiast tego ma 5 – wszystkie są obecnie uziemione. W przeciwieństwie do Ryanaira i innych przewoźników, LOT nie zawiesza co prawda połączeń, ale problem i tak jest poważny – przewoźnik wynajmuje od innych linii starsze i wysłużone maszyny, brakuje też rezerw we flocie przewoźnika.

Nie tylko więc w LOT zadają sobie pytanie, kiedy MAX-y znów zaczną przewozić pasażerów?

– Decyzja w tej sprawie nie należy do nas. Z tego, co słyszymy wynika, że MAX-y mogą wrócić do eksploatacji za kilka miesięcy, być może jeszcze pod koniec tego roku – mówi Rafał Milczarski.

Jednocześnie LOT przygotowuje się już do kolejnego zamówienia na nowe samoloty – zarówno szerokokadłubowe jak i odrzutowce o zasięgu regionalnym. Czy uziemienie MAX-ów wpłynęło na utratę zaufania do Boeinga i czy może oznaczać, że LOT zwróci się na przykład w stronę Airbusa?

– To, co się stało z pewnością nadwątliło zaufanie całej branży lotniczej do Boeinga i nigdy nie powinno się stać, ale z drugiej strony nie mam wątpliwości, że gdy ten samolot w końcu zostanie dopuszczony do lotów, będzie on zdecydowanie najbezpieczniejszą maszyną na świecie. Jesteśmy obecnie w trakcie procedury wyboru kolejnych maszyn, które zasilą naszą flotę i rozważamy zarówno samoloty Boeinga jak i Airbusa – mówi Milczarski.

Jakie konkretnie samoloty chciałby zamówić LOT? Prezes Milczarski mówi, że w przypadku samolotów szerokadłubowych przewoźnik będzie wybierał między Dreamlinerem 787-9 i 787-10, a Airbusem A350 w konfiguracji 900 lub 1000.

– Decyzję podejmiemy na podstawie analizy, który samolot będzie najlepiej odpowiadał potrzebom LOT-u i która oferta będzie dla nas najkorzystniejsza – mówi Milczarski.

Lotnisko Chopina
Foto: Grand Warszawski / Shutterstock

To bardzo ważna deklaracja nie tylko dlatego, że wierny dotąd Boeingowi LOT rozważa zmiany i odejście od Dreamlinerów, które są obecne w jego flocie od 2012 roku. Także dlatego, że LOT chce postawić na znacznie większe samoloty niż te, którymi obecnie dysponuje. W tej chwili największe Dreamlinery LOT, czyli model 787-9 zabierają na pokład 294 pasażerów w 3-klasowej konfiguracji, tymczasem model 787-10 zabiera na pokład od 330 do 440 pasażerów, zaś A350-1000 – od 350 do 410 osób.

Skąd ten pomysł? Postawienie na większe samoloty może być też dla LOT sposobem na rozwiązanie problemów z zapychającym się Lotniskiem Chopina.

Nie ulega też wątpliwości, że przewoźnik potrzebuje nowych maszyn nie tylko dla Warszawy, bo planuje też intensywny rozwój w Budapeszcie. Kilka dni temu w stolicy Węgier Milczarski przyznał, że od przyszłego roku chciałby zacząć latać z Budapesztu do Nowego Jorku codziennie, co przy utrzymaniu lotów do Chicago (wrócą w sezonie letnim) i Seulu właściwie przesądza, że LOT zbazuje tu drugiego Dreamlinera. A to pewnie nie koniec, bo LOT chce stąd otwierać kolejne dalekie trasy. Jak mówi prezes LOT, także takie, które nie będą dostępne z Warszawy.

Foto: Graham Cornall / Shutterstock

A220 vs Embraer E2 - kto wygra?

Ale nowe zamówienie będzie też dotyczyć mniejszych odrzutowców o regionalnym zasięgu, a tu wybór będzie jeszcze ciekawszy.

– W tym przypadku będziemy wybierać między Airbusem A220 w modelu 100 lub 300 oraz Embraerem E2 – mówi Milczarski.

Szczególnie ciekawa wydaje się ta pierwsza opcja, bo Airbusy A220, czyli dawne Bombardiery CSeries (zmieniono nazwę po przejęciu programu przez Airbusa) uchodzą za najbardziej ekonomiczne samoloty na świecie, z niższymi kosztami eksploatacji, zużyciem paliwa i emisją szkodliwych substancji w stosunku do konkurentów. Model A220-100 zabiera na pokład od 108 do 133 pasażerów, a A220-300 – od 130 do 160 osób.

Ogłoszenie decyzji może nastąpić w przyszłym roku, jednak na razie prezes LOT nie chce zdradzać żadnych szczegółów.

– Nie chcę wzbudzać niepotrzebnej sensacji rzucając liczbami, ale mogę powiedzieć tylko tyle, że będzie to zdecydowanie duże zamówienie – mówi.

Czy Waszym zdaniem LOT powinien przejść do Airbusa?

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
Zobaczymy, ja uważam, że ze względu na koszta (trzeba wziąć skądś pilotów oraz cabin crew na Airbusy, ewentualnie przeszkolić obecną kadrę) PLL LOT zostanie przy Boeingu, a takie wypowiedzi to zwykłe zbijanie z ceny. Przykład pełnej arabskiej linii pokazał, że sklejanie floty ze wszystkiego co możlliwe nie jest najlepszym pomysłem ;)
Teocis, 4 sierpnia 2019, 17:45 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »