„Zostańcie w domu, nie przyjeżdżajcie!”. Na Majorce mają dość i apelują do turystów
Hiszpańskie wyspy na morzu Śródziemnych są jednym z najpopularniejszych kierunków urlopowych w Europie. Podczas ubiegłorocznych wakacji odwiedziło je łącznie blisko 6 milionów turystów – z czego większość przypadło właśnie na Majorkę. Rekordowy pod tym względem był sierpień, gdy na jednego mieszkańca wyspy przypadało aż 15 turystów. Nic więc dziwnego, że lokalna społeczność sprzeciwia się całej sytuacji i szuka coraz bardziej niekonwencjonalnych środków, by walczyć z masową turystyką.
Riwiera Albańska od 2363 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
Hurghada od 1756 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Wrocław)
Marsa Alam od 2471 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Rzeszów)
„Majorka nie jest rajem, który Wam sprzedają”
Pod opublikowanym w poniedziałek listem otwartym podpisali się przedstawiciele siedmiu miejscowych organizacji. Zwracają się w nim bezpośrednio do turystów, którzy planują spędzenie najbliższych wakacji na hiszpańskiej wyspie.
– Majorka nie jest rajem, który wam sprzedają. Ziemia, którą kochamy, została zniszczona. Jesteśmy źli i nie będziemy już gościnni – piszą w liście. – Prosimy: NIE PRZYJEŻDŻAJCIE. Nie potrzebujemy więcej turystów. W rzeczywistości to wy jesteście źródłem naszego problemu – dodają.
Mieszkańcy Majorki nie zostawili również suchej nitki ma władzach wyspy. Zarzucają im opieszałość w działaniach na rzecz ochrony wyspy przed kolejnym kryzysem, a także prowadzenie polityki niezgodnej z potrzebami lokalnej społeczności. Na początku marca miejscowe organizacje turystyczne były bowiem obecne na Międzynarodowych Targach Turystycznych w Berlinie, gdzie zachęcały do spędzenia wakacji na Balearach.
– Chciwość i skąpstwo hotelarzy, polityków, inwestorów nieruchomości i wszelkiego rodzaju „pasożytów” doprowadziły nas do sytuacji awaryjnej – czytamy w liście. – To obraźliwe, że nasi politycy używają pojęcia „zrównoważony” za każdym razem, gdy mówią o turystyce na Majorce, bo nic nie jest dalsze od prawdy.
„Wyspa została wyeksploatowana do niewyobrażalnych granic”
Rozwój masowej turystyki od dawna jest przedmiotem wielu kontrowersji. W opinii jedynych duża liczba przyjezdnych przekłada się na tworzenie miejsc pracy, rozwój handlu, usług czy budownictwa, w także bezpośrednie wpływy do budżetu. W 2023 roku wszystkie wyspy Balearów zarobiły na turystach blisko 20 mld euro, co stanowi ok. 40% ich PKB.
Z drugiej jednak strony zbyt duża liczba turystów przekłada się na degradację środowiska, przeciążenie służb publicznych, problemy z transportem, a także podniesienie kosztów życia, co niesie za sobą chociażby problemy z dostępnością mieszkań. I to również widać w statystykach.
– W ciągu ostatnich 25 lat, choć liczba turystów wzrosła o ponad 30%, Baleary spadły w europejskim rankingu dochodów na mieszkańca z 48. na 148. miejsce. Więcej turystyki nie generuje już bogactwa, a ubóstwo – piszą mieszkańcy Majorki w liście otwartym.
Walka z turystami nie przynosi efektów
Walka z masową turystyką na największej wyspie Balearów trwa już od kilku lat. Przed rozpoczęciem ubiegłego sezonu letniego przetoczyła się przez nią fala protestów, w których uczestniczyło ponad 10 tys. mieszkańców. W szczycie wakacji doszło natomiast do prawdziwego buntu, polegającego na… blokowaniu dostępu do popularnej plaży – Playa de Palma.
Początkowo wydawało się, że przyjęta strategia przyniesie skutek. Właściciele hoteli i lokalnych biur podróży alarmowali bowiem, że turyści – w obawie przed niechęcią miejscowych – zaczęli odwoływać rezerwacje. Statystyki mówią jednak co innego – w całym ubiegłym roku Baleary odwiedziło blisko 19 milionów turystów, z czego ponad 15 milionów to obcokrajowcy, co stanowi przyrost o blisko 7%. Prognozuje się, że w obecnym sezonie turystów wypoczywających na Ibizie, Majorce i Minorce będzie jeszcze więcej.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?