Fly4free.pl

Myślisz, że decydujesz o tym, gdzie latasz? Błąd! Tak tanie linie lotnicze tworzą z krajów turystyczne hity

Foto: Andrii Zhezhera, Shutterstock
Wyjazd do Gruzji lub na Islandię? Tutaj wyraźnie widać,  że dostępność tanich połączeń lotniczych wydatnie wpłynęła na ruch turystyczny. Dla osób planujących urlop lub krótki wyjazd (nie tylko z Polski) to świetna wiadomość!

Czy myślisz, drogi czytelniku, że tak do końca masz wpływ na to, gdzie polecisz na urlop lub wymarzony city-break? Otóż nie. Zazwyczaj bowiem najważniejszym elementem wpływającym na twoją decyzję o wyjeździe, jest cena biletu lotniczego lub super okazja. A przecież nikt nie jest lepiej w stanie konkurować ceną niż tanie linie.  Jak więc decydują o tym, który kierunek stanie się „hitem”? Często jest to efekt misternie zaplanowanych akcji w połączeniu z lokalnymi samorządami, ale czasem decyduje o tym zwykły przypadek. Innymi słowy: taki kierunek „tworzy się sam”.

Tak było choćby z Gruzją. Turysta, który wyląduje na lotnisku w Kutaisi, może się poczuć jak na którymś z lotnisk w Polsce. Wśród wielojęzycznego gwaru wyraźnie wybija się język polski. Naszych rodaków widać wszędzie, nie tylko w Kutaisi, ale także w Batumi, w gruzińskich górach, w Gori czy w stolicy kraju, Tbilisi. Skąd taka popularność tego kaukaskiego kraju? Przecież jeszcze kilka lat temu to był kierunek niszowy, wybierany przez turystów świadomych ewentualnych niewygód, skromnej bazy noclegowej i stosunkowo drogiego transportu lotniczego.

Wszystko zmieniły tanie linie lotnicze. W przypadku Gruzji, „sprawcą” całego zamieszania okazał się… Wizz Air, który absolutnie nie spodziewał się, że ta trasa będzie cieszyła się aż tak dużym zainteresowaniem!

Perła Kaukazu

Luty 2013. Wizz Air ogłasza otwarcie nowego połączenia. Kierunek nieco zaskakujący: Gruzja. Trasa z Warszawy do Kutaisi będzie pierwszym połączeniem między Unią Europejską i Gruzją w siatce tego niskokosztowego przewoźnika (wcześniej latał tam tylko z Kijowa). Loty mają rozpocząć się 15 maja. Ale zainteresowanie jest tak duże, a bilety sprzedają się w tak ekspresowym tempie, że już 2 tygodnie później linia lotnicza postanawia uruchomić jeszcze jedno bezpośrednie połączenie z Gruzją – tym razem z Katowic.

Fot. Leonid Andronov, shutterstock

Plan jest prosty: Polska ma się stać naturalną trampoliną, łączącą wschód i zachód. Co mówili wtedy przedstawiciele Wizz Air?

– Skupiamy się na pasażerach i stale monitorujemy popularność swoich połączeń oraz przyszłościowych kierunków. Duże zainteresowanie polskich turystów Gruzją i rosnący popyt na niskie ceny biletów lotniczych do Kutaisi, przyczyniły się do otwarcia nowego połączenia – stwierdził rzecznik prasowy linii

Czy miał rację?

Tłumy podróżnych w Gruzji

Sierpień 2017. Lotnisko w Kutaisi stało się centrum ruchu turystycznego. Od początku otwarcia przez Wizz Air połączeń do Gruzji, skorzystało z nich ponad 600 tys. pasażerów (tylko w 2015 roku na pokładzie samolotów węgierskiej linii na trasach do i z Kutaisi przewieziono ponad 125 tys. pasażerów). Prowincjonalny zakątek Kaukazu zmienił się w bramę do eksploracji cudownego kraju, jakim jest Gruzja.

Lotnisko w Kutaisi zostało jedną z baz Wizz Air – umieszczono tu jeden z samolotów, a z samego lotniska można polecieć nie tylko do Polski czy na Ukrainę, ale także do Dortmundu, Berlina, Monachium, Mediolanu, Salonik czy cypryjskiej Larnaki.

Polacy pokochali ten kierunek. Każda informacja na łamach naszego portalu, dotycząca tanich biletów do Gruzji, cieszy się dużą popularnością. W samej Gruzji w ekspresowym tempie przybywa hoteli, hosteli, restauracji, znacząco rozwija się infrastruktura turystyczna. Wzrosty są nieprawdopodobne.

– To prawda, widzimy znaczący wzrost zainteresowania naszym krajem po uruchomieniu bezpośrednich lotów przez Wizz Air. Pamiętajmy, że Polacy mogą odwiedzić Gruzję bez wizy. Wystarczy dowód osobisty – mówi Rusudan Mamatsashvili, wiceminister gospodarki i zrównoważonego rozwoju.  – W 2016 roku Gruzję odwiedziło ponad 44 tys. turystów z Polski. Daje to wam miejsce w pierwszej dziesiątce – zachęca wiceminister.

To efekt kuli śniegowej. Wcześniej do Tbilisi latał nasz narodowy przewoźnik, LOT. Teraz nawet duże polskie biura podróży organizują loty czarterowe. I z pewnością nie jest to ostatnie słowo w tym temacie.

Fot. Grisha Bruev, shutterstock

Spójrzmy na Batumi. Już dawno powitano milionowego gościa z naszego kraju. Rządowa Agencja Turystyczna i Departament Turystyki w Adżarii szacuje, że liczba turystów z Polski w ciągu ostatnich 4 lat, w porównaniu z okresem 2009-2013, zwiększyła się kilkakrotnie – w rekordowym roku odnotowano aż 14-krotny wzrost, a turyści z Polski byli na pierwszym miejscu jeżeli chodzi o dynamikę wzrostu.

Ceny przelotów? Cóż, wciąż jest… tanio! Do rzadkości nie należą oferty na przelot z Polski do Gruzji za mniej niż 200 PLN w obie strony. Trzy dni temu informowaliśmy na naszych łamach o możliwości jesiennego wypadu do tego kaukaskiego kraju za 158 PLN.

Czy tylko Gruzja skorzystała z wejścia tanich linii lotniczych do ich kraju? Nie, przykładów na wzrost ruchu turystycznego po uruchomieniu tanich połączeń realizowanych przez niskokosztowych przewoźników jest więcej.

Kraina lodu i ognia

Islandia również jest beneficjentem zmian, związanych z ekspansją tanich przewoźników lotniczych. Kraj, położony z dala od innych państw, w powszechnym odczuciu jest synonimem drogiego kierunku wyjazdowego. Hotele, atrakcje, wyżywienie – większość rzeczy jest kilka razy droższa niż w Polsce. A już porównując to do wspomnianej wcześniej Gruzji (będącej relatywnie tanim krajem), różnica jest ogromna.

Czy zatem Polacy omijają Islandię, a ceny bezpośrednich połączeń lotniczych również przyprawiają o zawał serca? Nic bardziej mylnego!

Fot. standret, shutterstock

Na naszych łamach regularnie publikujemy informacje o tanich połączeniach na Islandię z Gdańska, Wrocławia, Katowic, Warszawy. Kilka tygodni temu przedstawiliśmy ofertę październikowego wylotu do Reykjaviku z Gdańska za… 138 PLN w dwie strony! Ponownie, jak w przypadku Gruzji, coraz częściej jest wykonalne upolowanie biletów za mniej niż 200 PLN. Autor niniejszego artykułu w kwietniu odwiedził okołoweekendowo Islandię, lecąc z Katowic – koszt biletu w dwie strony wyniósł… 78 PLN!

Tutaj również zadziałał mechanizm taniego dolotu – turyści z Polski chcą zwiedzać Islandię, a dzięki lotom bezpośrednim w świetnej cenie (nie tylko Wizz Air ma takie połączenia, dla mieszkańców zachodniej części Polski atrakcyjne mogą być loty linią WOW air z Berlina) jest to wykonalne. A paradoksem jest to, że Islandia „hitem” także stała się trochę z przypadku – pierwsza trasa Wizz Aira do tego kraju z Gdańska została uruchomiona w czerwcu 2015 r. głównie z uwagi na liczącą ponad 10 tys. mieszkańców mniejszość polską pracującą w tym kraju. Szybko okazało się, że tłumnie chcemy też odwiedzać tamtejsze gejzery i wulkany. Dodajmy też, że jesteśmy najliczniejszą mniejszością narodową na Islandii.

Ciekawostką jest to, że Islandia od lat przyjmuje o wiele więcej turystów niż ma mieszkańców! Wyspę zamieszkuje 334 tys. mieszkańców, a w zeszłym roku odwiedziło ich 1,7 mln turystów. Dynamika wzrostu jest imponująca, wynosi 39 proc. w skali roku.

Jak wyglądało to wcześniej? W przypadku Polski, niezbyt ciekawie. Osoby, które chciały odwiedzić krainę lodu i ognia, musiały lecieć z przesiadkami, płacąc za bilety nierzadko powyżej 1000 PLN.  Przed „epoką” tanich linii lotniczych, największą grupą Polaków, odwiedzających Islandię, byli… emigranci ekonomiczni, którzy po prostu przeprowadzili się z Polski na Islandię w poszukiwaniu pracy.

A jak sytuacja wygląda teraz? Visiticeland.com szacuje, że w 2016 roku Islandię odwiedziło 35 tys. Polaków, co stanowi wzrost o 44 proc. z porównaniu z analogicznym okresem rok wcześniej.

Fot. Puripat Lertpunyaroj, shutterstock

Ruch turystyczny kwitnie. Islandzka Isavia (obsługująca kontrolę ruchu lotniczego oraz lotnisk) opublikowała dane, które przewidują w tym roku wzrost liczby pasażerów korzystających z międzynarodowego lotniska w Keflaviku o 28 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Islandia stała się modna, Islandia stała się dostępna. A patrząc na błyskawicznie znikające z systemów rezerwacyjnych Wizz Air bilety na wyspę gejzerów i wulkanów, to dopiero początek.

Przykład z domowego podwórka

Czy musimy szukać przykładów na pobudzenie ruchu turystycznego dzięki tanim liniom lotniczym aż tak daleko, w Gruzji i Islandii? Niekoniecznie, wystarczy uważniej przyjrzeć się Polsce. W momencie, w którym wystartowały połączenia Wizz Air, Ryanair, easyJet i innych niskokosztowych przewoźników, łączące Polskę z wieloma miastami w zachodniej Europie – zostaliśmy wręcz  „zalani” potokiem turystów z takich krajów jak Wielka Brytania, Włochy czy Norwegia.

Część z tych turystów reprezentuje – z punktu widzenia hotelarzy, organizatorów atrakcji dla przyjezdnych, właścicieli sklepów i straganów z pamiątkami – ideał podróżnika. Dlaczego? Typowy urlopowicz z Norwegii, wysiadający z samolotu Norwegian w Krakowie lub Wizz Air w Katowicach dysponuje naprawdę dużym budżetem wyjazdowym, śpi w dobrych hotelach, nie ogląda każdej złotówki przed jej wydaniem, a ceny w restauracjach są dla niego więcej niż atrakcyjne. Zwłaszcza, gdy porówna je z cenami w swoim kraju.

Oczywiście, jest i druga strona medalu. Do Polski przylatuje na krótkie odwiedziny (oraz na imprezy typu wieczory kawalerskie) mnóstwo Anglików, którzy, delikatnie mówiąc, chcą się zabawić – korzystając z niższych cen w Polsce. Efekty znamy: regularnie słyszymy o pijanych turystach, którzy zdemolowali restaurację bądź zachowywali się nieobyczajnie. Tutaj jednak nie można wpaść w generalizowanie, problem dotyczy bowiem nie tylko turystów z Wielkiej Brytanii.

Fot. sopotnicki, shutterstock

Cena czyni cuda?

Nie można zapominać o pewnej kwestii, która jest bardzo istotna przy planowaniu wyjazdów. Tani bilet lotniczy to dopiero początek wydatków. I o ile całkowite koszty pobytu w Gruzji będą relatywnie niewielkie, o tyle wycieczka do Izraela czy na Islandię może poważnie nadszarpnąć budżet. Prosty przykład: autobus z lotniska w Keflaviku do centrum Reykjaviku kosztuje aktualnie 86 PLN.

Przypomnijmy, że możliwe jest upolowanie biletów z Katowic lub Gdańska na Islandię w cenie mniejszej niż 86 PLN w jedną stronę. I dochodzimy do sytuacji, w której przelot z Polski jest tańszy niż późniejszy transport komunikacją publiczną z lotniska do miasta. To zresztą nie tylko przypadłość Islandii, osoby cieszące się z biletu lotniczego za 39 PLN z Polski do norweskiego Oslo muszą pamiętać, że wylądują w Sandefjord-Torp… z którego dojazd do centrum Oslo to wydatek około 100 PLN.

Kto następny?

Który kraj jest następny w kolejce do sprawdzenia „efektu tanich linii lotniczych”? Kandydatów jest kilku: ogromne perspektywy stoją przed wciąż nieodkrytą Albanią czy cudowną Macedonią.  Gdyby pojawiły się bezpośrednie połączenia z Polski, realizowane przez niskokosztowych przewoźników, samoloty na pewno nie latałyby z pustymi fotelami.

Hitem ostatnich miesięcy jest także Izrael, do którego tani przewoźnicy wdarli się szturmem. Tu jednak dochodzimy do tego, o czym pisaliśmy na początku, czyli coraz większej roli rządów i lokalnych samorządów, które dopłacają tanim liniom w zamian za tworzenie nowych kierunków. W przypadku lotów z Polski do Izraela na bonusy od ministerstwa turystyki załapały się nie tylko Wizz Air i Ryanair, ale też LOT, który w efekcie otworzył trasy do Izraela nawet z lotnisk regionalnych.  Niemniej, możliwość wylotu do Ziemi Świętej za naprawdę niewielkie kwoty, rzędu 80-160 PLN w dwie strony, stanowi wyśmienitą ofertę.

Kto jeszcze? Niedawno na naszych łamach zajmowaliśmy się tym tematem, publikując listę tras i kierunków, o których zapomniały tanie linie lotnicze, a które mogłyby być potencjalnymi hitami – zapraszamy do lektury.

Kto decyduje?

Nie zawsze jest więc tak, że to my decydujemy, gdzie spędzimy urlop. Czasem to… urlop wybiera za nas. A mówiąc ściślej – odpowiednio niska taryfa bardzo pomaga w podjęciu decyzji. To, że czasem stoi za nią plan lokalnych władz, rozmowy biznesowe z tanią linią, niekiedy okupione ogromnymi ulgami lub wręcz gotówką, którą płacą dane regiony jako zawoalowany haracz, będący warunkiem współpracy, to detale, którymi nie warto zawracać sobie głowy.

Izrael za 78 PLN w dwie strony. Świetna okazja, nic, tylko brać. Mimo, że wcześniej nie braliśmy tego kierunku pod uwagę. Ale to ty myślisz, że masz wybór, prawda?

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
Panie Pawle - Wizzair nie lata do Krakowa. Co do artykułu to cena faktycznie czyni cuda, ale trzeba najpierw sprawdzić, lub mieć mniej więcej plan na to, które rejony nas interesują. Co z tego, że do Eilatu polecimy za mniej niż 100 zł jak na miejscu noclegi są po prostu drogie. Tanie loty to wabik. Myślmy i podróżujmy z głową, aby potem nie płakać, że drożyzna i w ogóle źle :)
hubson, 13 sierpnia 2017, 21:09 | odpowiedz
hubson Panie Pawle – Wizzair nie lata do Krakowa. Co do artykułu to cena faktycznie czyni cuda, ale trzeba najpierw sprawdzić, lub mieć mniej więcej plan na to, które rejony nas interesują. Co z tego, że do Eilatu polecimy za mniej niż 100 zł jak na miejscu noclegi są po prostu drogie. Tanie loty to wabik. Myślmy i podróżujmy z głową, aby potem nie płakać, że drożyzna i w ogóle źle ?
Skrót myślowy (Norwegian w Krakowie, Wizz Air w Katowicach) - poprawiłem, aby było czytelniej, dzięki! Co do reszty komentarza - dokładnie! Tani bilet to dopiero początek wydatków. I zawsze warto o tym pamiętać.
Paweł Kunz, 14 sierpnia 2017, 8:15 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Nie powiedziałbym, że Norwedzy czy Anglicy śpią w najlepszych Hotelach w Krakowie i stołują się w najlepszych restauracjach. Teraz każdy stara się "tanio podróżować" i oni też potrafią liczyć i najczęściej korzystają z AirBnB albo Hosteli... Wszystkie wyższej klasy hotele są niemal puste.
Marek Marszolik, 14 sierpnia 2017, 11:59 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »