20 godzin w samolocie? Pewnie! 10 tras, na których wkrótce pojawią się ultradługie loty
Czy ultradługie trasy to przyszłość branży lotniczej? Firma OAG zbadała, na których połączeniach trwających po kilkanaście godzin jest największy potencjał. W niektórych przypadkach z przesiadkami między dwoma lotniskami podróżuje nawet ćwierć miliona pasażerów rocznie. Ale czy to oznacza, że te trasy się sprawdzą?
Branża lotnicza z zapartym tchem śledzi rozwój “Project Sunrise”, czyli ambitne plany linii Qantas, które mają doprowadzić do uruchomienia bezpośrednich połączeń z Australii do Europy i USA. Na razie Australijczycy obsługują loty z Perth do Londynu, ale plany mają znacznie bardziej ambitne – chcą uruchomić regularne loty z Sydney do Londynu i Nowego Jorku, gdzie czas lotu wyniesie prawie 20 godzin! Na razie Australijczycy prowadzą szeroko zakrojone testy takich połączeń – kilkanaście dni temu wykonali najdłuższy pasażerski lot w historii z lotniska JFK do Sydney, w którym sztab badaczy sprawdzał, w jaki sposób organizmy pasażerów zareagują na tak długi lot. Połączenie ostatecznie trwało 19 godzin i 16 minut i dobrze rokuje dla rozwoju strategii Qantas. Ale… wiele wskazuje na to, że ultradługie loty mają przed sobą przyszłość – choćby ze względu na rozwój technologiczne i coraz bardziej wydajne samoloty, które pozwolą liniom lotniczym uruchamiać coraz dłuższe trasy. A skoro tak, to na których dalekich trasach jest obecnie największy potencjał?
Sprawdziła to firma analityczna OAG, która sporządziła listę najdłuższych tras, na których jest najwięcej potencjalnych pasażerów, a nie ma bezpośredniego połączenia. Co ciekawe, tylko dwie z nich to trasy, których odległość znajduje się poza zasięgiem obecnie dostępnych samolotów. Jakie są wyniki?
Jak widzimy, wszystkie trasy zaczynają się lub kończą z Azji – pięć z nich łączy Azję z USA, a kolejne pięć to połączenia z Europy i Bliskiego Wschodu. Najpopularniejszą nieobsługiwaną obecnie daleką trasą jest połączenie z… Los Angeles do Sajgonu w Wietnamie! Jak podaje OAG, w okresie od sierpnia 2018 do końca lipca 2019 roku ponad 270 tysięcy pasażerów podróżowało z przesiadkami między tymi dwoma lotniskami. Dodatkowo, 171 tysięcy pasażerów w minionym roku podróżowało z przesiadkami na podobnej trasie z San Francisco do Sajgonu. Potwierdza to obecne trendy w turystyce, które pokazują, że Wietnam to jeden z najszybciej zyskujących na popularności krajów świata.
Równie popularna jest Tajlandia – w ścisłej czołówce długich i nieobsługiwanych połączeń znajdują się trasy z Los Angeles do Bangkoku (250 tys. Pasażerów rocznie) i z Nowego Jorku do Bangkoku (140 tysięcy pasażerów).
Chętni są, ale są też wątpliwości
Teoretycznie takie połączenia mogłyby być obsługiwane już teraz. Jak wskazuje OAG, linia Vietnam Airlines uzyskała wszelkie niezbędne zgody do operowania na trasach do USA, dysponuje też Airbusem A350-900, który spokojnie jest w stanie pokonać odległość ponad 13100 kilometrów z Los Angeles do Sajgonu, jednak tu zaczynają się schody i wątpliwości. Z czym związane? Przede wszystkim z rentownością takiego połączenia – jeśli bowiem podróżnych Wietnam kusi w dużej mierze niskimi cenami, to otwarte jest pytanie czy będą w stanie płacić większe pieniądze za możliwość bezpośredniej, ale jednak znacznie bardziej męczącej podróży samolotem. Ultradługie loty oznaczają też znacznie wyższe koszty – choćby tylko z uwagi na zatankowaną ilość paliwa czy większą liczbę pracowników załogi pokładowej, potrzebną do obsłużenia takiego lotu.
W czołowej dziesiątce znajdują się tylko dwie trasy, których nie da się obecnie zrealizować ze względu na brak odpowiedniego samolotu. Są to połączenia z Paryża na Bali oraz z Londynu do Brisbane. W obu przypadkach szacunkowe czasy przelotu przekraczają 20 godzin.
Czy ultradługie loty mają Waszym zdaniem sens? Które z tych tras mogą się ziścić w przyszłości?
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?