Oto najlepsze i najgorsze miejsca na przesiadkę w Azji. Które huby będą świetnym wyborem na dalsze podróże?
Na nasze łamy regularnie trafiają okazje na loty do Azji w atrakcyjnych cenach. Spora ich część to jednak loty do głównych hubów, które same w sobie… no właśnie, niekoniecznie rozpalają do czerwoności podróżniczą wyobraźnię.
W publikowanych przez nas artykułach staramy się inspirować i podpowiadać, jak kreatywnie można wykorzystać takie loty lub dokąd dalej warto się udać. Łatwo można się w tym wszystkim jednak pogubić. No bo przecież wielu z nas marzy o zobaczeniu na własne oczy Angkor Wat, relaksie na jednej z rajskich wysp Tajlandii lub przemierzaniu dziewiczych połaci dżungli na Borneo. Co jednak, jeśli „bezpośrednia” (celowo w cudzysłowie, w tym wypadku mam na myśli: na jednym bilecie) podróż w te miejsca wcale nie jest najtańszym wyborem, a proste rozwiązanie problemu na pierwszy rzut oka wcale nie jest takie oczywiste?
W poniższym artykule postaram się uporządkować tę wiedzę podpowiadając, które duże huby w Azji Południowo-Wschodniej najlepiej nadają się na zaplanowanie przesiadki!
Bangkok
W mojej opinii numer jeden zestawienia. Po pierwsze: ze względu na łatwość dolotu z Polski (w sezonie nawet bezpośrednio wyczarterowanym przez biura podróży Dreamlinerem PLL LOT) oraz z innych hubów wiodących linii. Decydując się na bezpośrednie, czarterowe połączenie nie będzie konieczności przesiadania się po drodze (w jednym z europejskich lub bliskowschodnich portów lotniczych) – to szczególnie wygodne rozwiązanie, biorąc pod uwagę, że aktualnie nie dolecimy do Azji Południowo-Wschodniej bezpośrednio z Polski samolotem rejsowym.
Bangkok to miejsce, gdzie do dyspozycji macie dwa lotniska: obsługujący główne międzynarodowe trasy port Suvarnabhumi oraz Don Mueang, skupiający w swoim portfolio loty krajowe oraz tanie linie, a wśród nich m.in.: lokalny oddział AirAsia, Thai Vietjet Air, czy Nok Air. Łatwo dostaniecie się stamtąd w niemal każdy zakątek Tajlandii (np. na Phuket, Ko Samui czy do Chiang Mai), ale również w inne ciekawe miejsca w regionie (Luang Prabang, Siem Reap i inne).
Bangkok to również jedna z najsłynniejszych azjatyckich metropolii, która na stałe wbiła się do masowej kultury oraz świadomości podróżników z całego świata. W mojej opinii to jedno z najciekawszych miast w tamtej części świata, które za każdym razem będzie miało do zaoferowania coś nowego (liczne świątynie, nocne rynki oraz inne atrakcje turystyczne). Taka przesiadka to dodatkowy atut, którego aż żal byłoby nie wykorzystać przy planowaniu swojej podróży.
Kuala Lumpur
Kolejny z głównych hubów w regionie. W moim zestawieniu drugie miejsce zawdzięcza relatywnie dobrej komunikacji z Europą, imponującej siatce lokalnych połączeń (to główna baza i królestwo AirAsia) oraz niemniej ciekawej stolicy Malezji.
Kultowa już promocja najpopularniejszej azjatyckiej taniej linii „Free Seats” najlepsze propozycje oferuje właśnie z Kuala Lumpur. Za „grosze” możecie polecieć stamtąd niemal w każdy zakątek Malezji: na Langkawi, Penang lub Borneo.
Również miasto samo w sobie ma wiele do zaoferowania. Można spierać się, w którym zakątku Azji podają najlepszy street food, Malezja będzie jednak bardzo silnym kandydatem. Zielona stolica wyróżnia się wieloma parkami, budynkami z wiszącymi ogrodami oraz hotelami wyposażonymi w baseny bez krawędzi na dachach. To również jedno z najtańszych miejsc na świecie, gdzie można zarezerwować pobyt w hotelu sieci Hilton.
Mało? W bezpośrednim sąsiedztwie lotniska znajduje się legendarny tor wyścigowy Sepang. Niegdyś gościł on zmagania w ramach Grand Prix Formuły 1, dziś pojawiają się tam zawodnicy MotoGP oraz zawodów towarzyszących. W wybrane dni można wybrać się na darmowe zwiedzanie toru, zatem jeśli w waszych żyłach płynie benzyna lub przynajmniej jej domieszka – zdecydowanie powinniście tam zajrzeć w przerwie między lotami.
Singapur
Wielką trójkę zamyka Miasto Lwa. Ze względu na obiegową opinię „drogiego” kierunku oraz względnie niewielki obszar, mało kto wybiera go jako cel podróży sam w sobie. Jednak jako dodatkowa atrakcja w trakcie wycieczki do Azji jawi się on jako znakomity pomysł.
Singapur to nie tylko jedna z najnowocześniejszych metropolii świata. Centralne położenie i znaczenie w regionie oraz na arenie międzynarodowej sprawiają, że dostaniecie się z niego niemal w każdy najważniejszy zakątek Azji Południowo-Wschodniej. Lotnisko Changi regularnie okupuje czołowe lokaty rankingów najlepszych portów świata, a wizyta tam, jest po prostu przyjemnością.
Dodajcie do tego masę atrakcji czekających w samym mieście: Gardens by the Bay z odbywającym się każdego wieczoru darmowym pokazem, najtańszy na świecie lokal wyróżniony gwiazdką Michelin i inne, a okaże się, że przesiadka w Singapurze powinna trafić na listę waszych podróżniczych marzeń!
Wszystkie wspomniane przeze mnie powyżej lotniska znajdują się w krajach, które obywatele Polski mogą odwiedzić bez wiz i zbędnych formalności. W mojej opinii to dodatkowy atut i zachęta, by przesiadkę zaplanować w taki sposób, by odwiedzić również Tajlandię, Malezję lub Singapur. Poniżej wypada wspomnieć jeszcze kilka miejsc, które oferują ciekawe (i mniej oczywiste) możliwości transferowe.
Miasto Ho Chi Minh to z pewnością imponujących rozmiarów port przesiadkowy dla pasażerów pragnących skupić się na eksploracji Wietnamu. Dostaniecie się stamtąd łatwo w niemal każdy jego zakątek: do stołecznego Hanoi, centralnie położonego Da Nang czy nawet na wyspę Phu Quoc. Sajgon to miejsce, które budzi skrajne emocje i podobno można je wyłącznie albo kochać lub nienawidzić. W mojej opinii warto odwiedzić je choć raz, by wyrobić sobie własne zdanie i zobaczyć mknący ulicami ocean motorów oraz niespotykaną w innych miejscach ilość „replik” produktów znanych międzynarodowych marek. Lot do Ho Chi Minh może być również świetną bazą wypadową do odkrywania Delty Mekongu lub nawet pobliskiej Kambodży, dokąd w kilka godzin dojedziecie autobusem.
Dżakarta, czyli dotychczasowa indonezyjska stolica to jedna z metropolii, która z pewnością do „pięknych”, w klasycznym tego słowa rozumieniu, nie należy. Przytłacza swoim rozmiarem, gęstością zaludnienia, korkami i zanieczyszczeniem. Jednak jak to w przypadku głównego lotniska w kraju bywa – siatka lokalnych połączeń jest imponująca i pozwoli łatwo dostać się w takie zakątki Indonezji, jak dziewicze puszcze Sumatry, położony na równiku Pontianak, Bali, Sulawesi, a nawet Komodo.
Manila jako miasto budzi we mnie podobne skojarzenia, co wspomniana wyżej Dżakarta. Ze względu na geograficzne oddalenie od reszty państw Azji Południowo-Wschodniej nie będzie optymalnym wyborem na poruszanie się po sąsiednich krajach, za to po ciekawych zakątkach Filipin – jak najbardziej. Świetnie funkcjonuje tam lokalny oddział AirAsia, jak również flagowy niskokosztowy przewoźnik Cebu Pacific. Każdy z nich zabierze was w najpopularniejsze zakątki wyspiarskiego państwa: na Palawan, Cebu, Boracay, a nawet Panglao.
Staram się unikać negatywnej narracji, jestem też zwolennikiem przekuwania wad w zalety wierząc, że w każdym miejscu można znaleźć coś interesującego do zobaczenia. Jeśli jednak ten tekst ma pełnić rolę poradnika, wypada w tym miejscu wspomnieć o kilku lotniskach, które niekoniecznie będą dobrym miejscem na przesiadkę w Azji.
Z bólem serca muszę przyznać, że mimo głębokiej więzi, którą czuję z Phnom Penh, jest to dobry kierunek wyłącznie dla pasażerów planujących wycieczkę po Kambodży. Nieporównywalnie skromniejsza siatka połączeń niż w przypadku sąsiadów i wysokie podatki pasażerskie (które przekładają się na ceny biletów) sprawiają, że nie znajdziecie tam wielu interesujących opcji transferowych. Choć wypada wspomnieć, że od niedawna w kraju działa lokalny oddział AirAsia (obsługujący na razie loty do Siem Reap i Sihanoukville), zatem być może w przyszłości sytuacja ulegnie poprawie.
Podobnie sytuacja ma się z Wientianem, choć uczciwie będzie przyznać, że wygląda ona jeszcze gorzej. Krajowe i międzynarodowe loty z Laosu są po prostu drogie, a ilość dostępnych opcji – niewielka. I choć Laos zrobił na mnie fenomenalne wrażenie, dużo łatwiej było dostać mi się tam przez wspomniany Bangkok.
Z oczywistych względów do zestawienia nie trafiła Mjanma. Pełniący jeszcze nie tak dawno temu rolę stolicy Rangun w dalszym ciągu pozostaje największym portem lotniczym kraju i choć przywrócone zostały turystyczne połączenia, każdy powinien dwa razy zastanowić się przed wizytą w kraju w obecnej sytuacji politycznej. Zarówno ze względu na wątpliwości natury etycznej, jak i prawnej – w razie ewentualnych problemów pomoc konsularna na terenie państwa może być bardzo ograniczona lub w ogóle nie możliwa do zrealizowania.
Na zakończenie: napiszcie, w ilu z tych miejsc mieliście okazję się przesiąść i które z nich polecacie w przyszłości wybrać innym podróżnikom!