Od wyspy do wyspy, czyli gdzie na rajskie wakacje w Azji? Poszukajmy żółwi i raf koralowych!
Czym jest island hopping? Popularne „skakanie po wyspach” to nic innego, jak kilkugodzinna lub półdniowa wycieczka po nadmorskich zakątkach, połączona z innymi atrakcjami: snorkelingiem, plażowaniem oraz leniwym sączeniem drinków pod palmą.
To jedna z flagowych i najpopularniejszych rozrywek oferowanych nad morzami w tropikalnym klimacie Azji Południowo Wschodniej. Nawet jeśli (jak kiedyś ja sam) nie czujecie się stworzeni do spędzania sporej ilości czasu na morzu, poniższe zestawienie (wraz z garścią porad) powinno przekonać was, że warto dać szansę każdemu z wymienionych tutaj miejsc.

El Nido – Filipiny
Zdecydowany numer 1 zestawienia, gdzie widoki przypominają wyobrażenie raju na ziemi. Nie bez powodu jest to jedna z najsłynniejszych turystycznych miejscówek na całych Filipinach znana z prawdopodobnie najpiękniejszych plaż i raf koralowych w całej Azji.
Drugą stroną medalu są tłumy turystów przewijających się przez kurort oraz wybitnie backpackerski klimat. Widoki są jednak na tyle magiczne, że w tym wypadku proponuję przymknąć oko na te niedogodności i po prostu cieszyć się z odkrywania zakątków, spośród których wiele jest nieosiągalnych „ze stałego lądu” na Palawanie.
Dostępne są opcje 4 wycieczek (wygodnie oznaczonych literami A, B, C oraz D) w cenach od 1200 do 1400 PHP (ok. 83 – 97 PLN). Jeśli mam polecić tylko jedną, będzie to wycieczka A. Podróż zajmie wam większość dnia, i obejmuje odwiedzenie najważniejszych zakątków okolic El Nido, czyli m.in. Wielką Lagunę, Sekretną Lagunę, wyspę Shimizu, a także grilla oraz możliwość popływania kajakiem. Ze względu na popularność oraz liczbę chętnych, zdecydowanie nie będzie to kameralna atrakcja, jednak widoki nieprzypominające absolutnie niczego, co miałem okazję dotychczas zobaczyć z nawiązką rekompensują te „niedogodności” (i mówię to jako osoba, która nie przepada za zwiedzaniem w grupie).

Perhentian – Malezja
Leżący u wschodnich wybrzeży Półwyspu Malajskiego archipelag to miejsce, które nie potrzebuje filtrów w aparacie. Krystalicznie czysta woda mieniąca się wszystkimi odcieniami niebieskiego, biały piasek na plażach oraz wszechobecne palmy nadają krajobrazowi widoków przypominających katalogi biur podróży. Chciałbym powiedzieć, że jest pięknie, jak na zdjęciach, ale nie byłoby to prawdą – fotografie nie są w stanie oddać tamtych widoków.
W przeciwieństwie do wspomnianego wyżej El Nido, Perhentian oferuje zdecydowanie bardziej kameralny, spokojny charakter. Island hopping odbywa się niemal w prywatnym wymiarze, większość łodzi wypływających z głównych wysp zabiera bowiem od 2 do 6 pasażerów. Nie spotkacie zatem tłumów, a tamtejsze rajskie plaże oraz rafy koralowe bez większego wysiłku możecie mieć niemal na wyłączność!
Perhentian to również niesamowite bogactwo podwodnego życia. Będziecie mieli okazję spotkać tam żółwie morskie, płaszczki, barakudy, a nawet niewielkie (i zupełnie niegroźne) rekiny. Ceny półdniowych wycieczek wahają się od 50 do 90 MYR za osobę (ok. 46 – 83 PLN) i bez problemu mogą zostać zaaranżowane z poziomu recepcji waszego pensjonatu. Dodatkową korzyścią takiego kameralnego „skakania” po wysepkach będzie okazja na spędzenie dokładnie tyle czasu w danym miejscu, ile będziecie chcieli. Najpopularniejszy szlak prowadzi przez niezamieszkałe wyspy archipelagu: Rawę, Serenggeh oraz Teku Burung.

Langkawi – Malezja
Słynące z wiszącego, malowniczo położonego mostu w koronach drzew oraz wielkiej strefy bezcłowej Langkawi to również jedno z moich najprzyjemniejszych wspomnień dotyczących skakania po wyspach.
W cenie 40 MYR (ok. 38 PLN) zostaniecie zabrani do pobliskiego geoparku, gdzie będzie okazja m.in. popływać w słodkowodnym jeziorze, które powstało w miejscu zapadliska prehistorycznej jaskini, pokarmić orły na terenie namorzynowych lasów oraz oczywiście spróbować snorkeingu (lub dla chętnych: poświęcić ostatnią część wycieczki na błogie lenistwo na plaży i sączenie wody z kokosa). Wycieczka nie trwała ani za krótko, ani za długo – dlatego będzie to idealna propozycja na rozpoczęcie przygody z island hoppingiem, zwłaszcza dla osób, które nie będą zachwycone perspektywą spędzenia całego dnia na łodzi.

Koh Rong – Kambodża
Czarny koń zestawienia? Wyspy Kambodży mają niemal wszystko, co oferują bardziej popularne turystycznie zakątki u sąsiadów. Być może to również ostatni moment, by odwiedzić to miejsce zanim zostanie „skażone” masową turystyką na niewyobrażalną dotąd skalę (wszak trwa już budowa lotniska na większej z wysp).
Półdniowa wycieczka (ok. 6 godzin) z większej wyspy Koh Rong to koszt 15 USD (ok. 60 PLN) i w założeniu obfituje w atrakcje niespotkane w innych miejscach. Był oczywiście czas na snorkeling, ale również tradycyjne łowienie ryb, które później trafiły na grilla, plażowanie i leniwy relaks na otwartym morzu (w cenę rejsu wliczone są również napoje, w tym alkoholowe). Gwoździem programu powinno być podziwianie bioluminescencyjnego planktonu po zmierzchu (fenomen, z którego słynie Koh Rong). Ze względu na gwałtowne załamanie pogody zastąpiony został on przymusową ewakuacją z łodzi. Wszystko dobre, co się dobrze kończy, w tym wypadku „misję ratowniczą” mogę dopisać zatem jako kolejny punkt z listy mocnych wrażeń w Azji, a obserwacje planktonu zostawić na kolejną wizytę.

Pozostałe miejsca
W swoich tekstach staram się unikać negatywnej narracji, wychodząc z założenia, że ocena danego miejsca będzie subiektywnym zlepkiem własnych wrażeń oraz tego, co przytrafiło się w danym miejscu i czasie. Powiedziawszy powyższe, mieszane uczucia towarzyszyły mi w przypadku dwóch wycieczek łódkami.
Panglao i Bohol to cudowne miejsca na mapie Filipin, które w mojej ocenie powinny trafić do każdego planu zwiedzania. Organizacja island hoppingu pozostawiała tam jednak wiele do życzenia, a jednym z bardziej przykrych doświadczeń była „gonitwa” pokaźnej długości sznurka łodzi za delfinami tuż po wschodzie słońca. Ze względu na podobne wątpliwości nie zdecydowałem się również na wzięcie udziału w pokazie „karmienia” tamtejszych rekinów wielorybich, choć ujrzenie na żywo tego majestatycznego stworzenia wciąż pozostaje wysoko na mojej podróżniczej liście marzeń.
Wycieczka na Phi Phi z Phuket lub Krabi to „obowiązkowy” punkt programu. Mam jednak wrażenie, że ta część Tajlandii ponownie padła ofiarą swojego sukcesu, a tłumy odwiedzające tamtejsze rajskie zakątki wydają się być jeszcze większe, niż przed pandemią. Owszem, jest pięknie, jednak w gąszczu podróżnych (wśród których znaczący odsetek stanowią „turyści” zza wschodniej granicy), ich aparatów, selfie-sticków i telefonów z punktu widzenia zdaje się znikać to, co najważniejsze w przypadku takiej wycieczki, czyli „bycie tu i teraz”.

Dobrze wiedzieć:
W przypadku każdej wycieczki bez problemu wypożyczenie sprzęt do snorkelingu (choć czasem przyjdzie za to dopłacić). Jeśli jednak planujecie częstszy island hopping, dobrym pomysłem będzie zakup własnej maski.
Warto pamiętać również o butach do wody (uchronią przed koralowcami i jeżowcami), wodoodpornym plecaku oraz ochronnych akcesoriach do elektroniki. Na wszelki wypadek warto zabrać tabletki przeciwko chorobie morskiej.
W mojej opinii tego typu wycieczek nie warto rezerwować z dużym wyprzedzeniem. Najlepiej będzie rozeznać się na miejscu, a bilety kupić w waszym hotelu/pensjonacie lub na plaży, skąd odpływają łódki. Cena zależeć będzie oczywiście od sezonu, rozmiaru waszej grupy oraz zdolności negocjacyjnych.
Kiedy warto jechać do Azji? Island hopping to jedna z atrakcji, którą warto robić w wysokim sezonie. Dla El Nido, Koh Rong oraz Langkawi najlepszy okres przypada od grudnia do marca, dla Perhentian – od czerwca do września.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?