Fly4free.pl

Największa linia mocno ogranicza ofertę z najbardziej pechowego lotniska w Europie. Złe wieści dla Polaków

Foto: Christian Heinz / Shutterstock
Od nadchodzącego sezonu zimowego linia easyJet zmniejszy liczbę samolotów zbazowanych na lotnisku w Berlinie z 18 do 11 maszyn. To kolejny cios dla nowego portu w stolicy Niemiec, wyraz dużych problemów linii easyJet i problem dla wielu pasażerów z zachodniej Polski, dla których Berlin wciąż pozostaje atrakcyjną alternatywą, jeśli chodzi o podróże lotnicze.

O tym, jak ważną pozycję zajmuje easyjet w siatce połączeń berlińskiego lotniska, świadczy choćby to, że to samolot brytyjskiej linii był pierwszym, który jesienią 2020 roku przyleciał na nowe lotnisko im. Willy’ego Brandta (razem z samolotem Lufthansy) i pierwszym, który zabrał stąd pasażerów – inauguracyjny rejs odbył się na lotnisko Londyn-Gatwick. easyJet był przez długi czas największą linią w stolicy Niemiec: na początku 2020 roku przewoźnik miał w sumie zbazowane aż 34 samoloty na lotniskach Tegel i Schonefeld. Po wybuchu pandemii linia oczywiście znacząco zmniejszyła swoją liczbę operacji, ale w ostatnich miesiącach zaczęła się odbudować. Tymczasem we wtorek Brytyjczycy dość niespodziewanie ogłosili, że od jesieni zmniejszają liczbę samolotów zbazowanych w Berlinie z 18 do 11 maszyn. Z pewnością spowoduje to też drastyczne zmniejszenie siatki połączeń (linia nie poinformowała jeszcze, ile tras anuluje) oraz zwolnienie w sumie 275 pilotów oraz członów załóg pokładowych. Branżowe portale od razu przypomniały, że easyJet jeszcze nigdy nie był tak słabo reprezentowany w stolicy Niemiec: gdy w 2004 roku linia uruchamiała loty z Berlina, zbazowała tu 12 samolotów. Jakie są powody tak mocnej redukcji liczby operacji?

W krótkim komunikacie easyJet wskazuje, że to połączenie kilku przyczyn, m.in. słabszego od oczekiwań ożywienia rynku lotniczego w Niemczech.

– Spodziewany popyt na podróże, wysokie opłaty lotniskowe oraz nasze plany prowadzące do optymalizacji siatki połączeń, będące konsekwencją pandemii koronawirusa sprawiają, że jesteśmy zmuszeni do przeprowadzenia restrukturyzacji naszych operacji – mówi cytowany w komunikacie Stephan Erler, country manager linii easyJet na Niemcy.

Brytyjska linia planuje się więc skupić na bardziej rentownych rynkach niż Niemcy.

„Jesteśmy przekonani, że przenosząc siedem samolotów z Berlina do innych baz w naszej siatce, osiągniemy lepsze zyski i rentowność niż w sytuacji, gdyby pozostały one w Berlinie” – to z kolei cytat z listu linii do pracowników, do którego dotarł branżowy serwis Aerotime.

Decyzję przewoźnika mocno krytykują związki zawodowe, zrzeszające m.in. pracowników linii easyJet.

– Ogłoszenie tej decyzji teraz, gdy ruch lotniczy zaczyna w końcu ożywać, jest bez sensu. Tym bardziej, że samoloty latają obecnie praktycznie w całości wypełnione – komentuje w rozmowie z „Tagesspiegel” Holger Roessler, przedstawiciel Verdi.

Foto: ss / Shutterstock

Złe wieści dla Berlina i pasażerów z Polski

Tak znaczące zmniejszenie liczby operacji to zła informacja dla pasażerów z Polski, bo Berlin od lat jest jednym z ulubionych lotnisk dla dziesiątek tysięcy pasażerów z zachodniej Polski. Jednak to zła decyzja także dla samego portu, bo wydawało się, że po latach problemów (przypomnijmy, że lotnisko w Berlinie zostało otwarte po 9 latach opóźnień w stosunku do harmonogramu i zgodnie zostało okrzyknięte mianem najbardziej pechowego w Europie) port lotniczy w końcu zacznie na nogi. Świadczą o tym nawet statystyki – pod koniec marca lotnisko otworzyło po raz pierwszy terminal 2 na berlińskim lotnisku, a w kwietniu obsłużyło aż 1,8 mln pasażerów – o pół miliona więcej niż w marcu i 1,5 mln ludzi więcej niż w kwietniu 2021 roku.

Ale problemy ma też sam easyJet

Wielu krytyków wskazuje na to, że sama brytyjska linia ma dość poważne problemy, zwłaszcza na swoim kluczowym rynku, czyli w Wielkiej Brytanii. Powodem jest w tym przypadku niedobór rąk do pracy, czego efektem są dziesiątki odwoływanych w ostatnich tygodniach rejsów. I choć media skupiają swoją uwagę głównie na linii British Airways, która dziennie odwołuje ok. 120 połączeń, także easyJet ma swoje za uszami. Brytyjski low-cost także odwołuje połączenia z powodu braku rąk do pracy, a także ima się desperackich sposobów, aby przyciągnąć do siebie nowych pracowników i utrzymać swój rozkład lotów. W połowie maja BBC informowało, że easyJet oferuje wszystkim swoim rekrutom na stanowiska członków załóg pokładowych 1000 GBP powitanego bonusu. Z kolei kilkanaście dni temu linia poinformowało o zmniejszeniu liczby foteli w swoich Airbusach A319. Powód? Banalnie prosty: dzięki mniejszej liczbie miejsc, loty może obsługiwać mniejsza liczba pracowników linii lotniczej.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.

Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?


porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »