Fly4free.pl

„Musimy nauczyć turystów, żeby dawali większe napiwki”. Zaskakujący apel sieci hotelowej

pieniadze w podrozy
Foto: luckysky 2017 / Shutterstock

Dyrektor generalny sporej sieci hotelowej HEI, wymyślił, ze zamiast podnosić pracownikom pensje, po prostu przerzuci ich zarobki bezpośrednio na turystów. Efekt? Obowiązkowe dopłaty do płatności kartą i apel, by czym prędzej nauczyć turystów zostawiania większych napiwków.

Sam pomysł nie jest może niczym nowym, ale już tak bezpośrednie i publiczne podejście do tematu nieco zaskakuje. Nie jest wszak tajemnicą, że w wielu branżach – chociażby w gastronomii – zazwyczaj oferuje się niskie stawki z obietnicą „wysokich napiwków”. Nikt jednak nie mówi wprost do turystów „hej, ci ludzie pracują na tyle ciężko, że powinniście coś dorzucić do rachunku”. A przynajmniej nie mówił do niedawna.

Wyższe wynagrodzenia nie pomogą branży turystycznej

Niemałą burzę dookoła tego tematu wywołał właśnie dyrektor generalny sieci HEI, która ma pod swoimi skrzydłami ok. 80 hoteli, m.in. Mariott, Hilton czy InterContinental Hotels Group. Ted Darnall w rozmowie z Business Insider opowiadał o tym, jak ciężko w dzisiejszych czasach znaleźć pracownika w branży hotelowej. I śmiało przyznał, że większe wynagrodzenia nie są rozwiązaniem tego problemu.

Lepsza polityka napiwkowa, a nie podwyżki i premie mogą pomóc hotelom i restauracjom zatrzymać pracowników w obliczu niedoboru siły roboczej – powiedział. – Nigdy nie było to dobre rozwiązanie. Jeśli ktoś zapłaci o dolara więcej, to ktoś inny szybko dorównuje do tego poziomu. (…) Masz przewagę przez godzinę, zanim ktoś nie zdecyduje się jej wyrównać.

Według dyrektora problemem zarobków personelu nie jest chciwość klientów, którzy nie są gotowi zostawiać napiwków, a… sposób ich dawania. Dawniej większość zostawiała drobne kwoty czy to personelowi sprzątającemu, w restauracjach, barach czy na recepcji. Dziś, gdy wielu z nas rzadko korzysta z gotówki, stało się to problematyczne.

Rozwiązanie? Dopłaty do transakcji i „wyszkolenie” turystów

W efekcie Darnall proponuje zupełnie nowe, choć być może zaskakujące sposoby. Przede wszystkim zapowiedział on, że chciałby wprowadzić obligatoryjny napiwek do rachunków w restauracji, a nawet był pomysł aby wprowadzić opłatę manipulacyjną od wszystkich transakcji kartą. Dodatkowo przy wymeldowaniu z hotelu „zachęca” się gości, by zostawili napiwek (można kartą) za obsługę w trakcie pobytu.

Co ciekawe, okazuje się, że szczególnie na początku pandemii, goście byli dużo bardziej skłonni zostawiać napiwki – często też w wyższej kwocie. Wynikało to z poczucia, że teraz – w czasie kryzysu i blokady – trudno w branży zarobić dobre pieniądze. Na razie nie wiadomo jednak, czy te przyzwyczajenia z nami zostaną czy jednak wrócimy do nawyków sprzed pandemii.

Ważne jest, aby edukować klientów o tym, jak ciężko pracował personel i zachęcić gości do wyrażenia uznania, poprzez zostawienie napiwku – wyjaśnia Darnall.

Pozostaje jednak pytanie, jaką mamy gwarancje, że te pieniądze faktycznie trafią do załogi, a w szczególności konkretnego pracownika, którego chcemy wynagrodzić. I od razu odpowiadamy – żadną.

Nawet Darnall podkreślił, że w takiej sytuacji, napiwki byłyby rozdzielane proporcjonalnie między pracowników – zgodnie z przepracowaną liczbą godzin.

Oczywiście są kraje, w których napiwek – w różnej formie i nazwie – doliczany jest do rachunku z automatu. Możemy się spotkać z tym np. we Włoszech, Francji czy Nowym Jorku. Czy po pandemii, gdy branża turystyczna będzie najmocniej odbijać się od kryzysu, podoba praktyka stanie się standardem na całym świecie? I czy faktycznie, wyższe wynagrodzenie mogłoby jedynie „zepsuć rynek”?

Chętnie dowiemy się, co o tym sądzicie. Piszcie w komentarzach, czy zostawiacie napiwki, jak podchodzicie do tych obowiązkowych!

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Zwykle nie żałuję na napiwek jak widzę że ktoś się stara. Obligatoryjne napiwki jak we Włoszech doprowadziły do tego, że w ogóle nie chodzę tam do restauracji bo nie dość, że kelnerzy mają mnie w 4 literach to do kawy za 4 euro doliczają 2 euro napiwku. I jeszcze robi wielką łaskę, że przyniesie. Zawsze uważałem, że pensja powinna być godna a napiwek - bonus za dobrą obsługę. Już wolał bym żeby ceny w menu były wyższe. Napiwek za dobrą obsługę i tak bym zostawił. Jak zostawiłem napiwek w Japonii to kelner biegł za mną 200m na knajpą żeby mi oddać bo "zapomniałem zabrać pieniądze ze stołu."
rafafi, 27 czerwca 2021, 21:41 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Instytucję napiwku traktuję jako idiotyzm. Dawanie extra za to, że ktoś pracuje i wykonuje swoje obowiązki urąga jakimkolwiek obyczajom biznesowym. Wolę wyższe ceny w menu. To oczywiście sprawi, że spadnie moja częstotliwość korzystania z usług, no ale cóż - coś za coś. A napiwek w hotelu to już wogóle kompletne nieporozumienie.
Gniewomir Kuciapski, 28 czerwca 2021, 0:13 | odpowiedz
Dawałem, przestałem właściwie. Ceny wzrosły za mocno, aby dorzucać jeszcze jakiś dziadowski napiwek. 
John Nemo, 28 czerwca 2021, 10:08 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Zawsze gdy czytam takie artykuły to mam wrażenie, że faktycznie daję za rzadko napiwki. I natychmiast ogarnia mnie przekonanie graniczące z pewnością że tak nie powinno być, jak to a kto mi daje napiwki za moją pracę. Może wszyscy ludzie niech mają niskie pensje a potem trzeba im dawać napiwki. Pomyślcie czy to ma jakiś sens ? Daj tu napiwek jakiemuś górnikowi albo piłkarzowi lub politykowi a już tak zupełnie rozsądnie to bym dał chyba tylko pilotowi samolotu choć zdaję sobie sprawę, że przez większość lotu śpi :-).
mbmszy, 28 czerwca 2021, 12:48 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »