Turysta ma podać ponad 40 informacji o sobie. Hiszpania zwariowała, a branża łapie się za głowę
Turyści wybierający się w najbliższym czasie do Hiszpanii, mogą przeżyć niemały szok, gdy będą chcieli zameldować się w swoim miejscu noclegowym. I to niezależnie, czy zdecydują się na hotel, pensjonat, pole kampingowe czy Airbnb. Zgodnie z nowymi przepisami, na miejscu czeka ich solidne „przesłuchanie”, w trakcie którego muszą podać wiele szczegółowych informacji.
- Ayia Napa od 1853 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
- Costa Dorada od 1447 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
- Ayia Napa od 1796 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Radom)
Wśród nich znajdują się te dość standardowe, do których zdążyliśmy przywyknąć (z bólem, ale jednak) jak adres e-mail, numer telefonu, numer dowodu lub paszportu czy imię i nazwisko, ale także te bardziej szczegółowe: informacje na temat miejsca pracy, dane karty kredytowej lub dane konta bankowego, obywatelstwo i płeć, adres domowy, dane i liczba pozostałych podróżujących, a nawet powiązania rodzinne (to w przypadku podróży w towarzystwie niepełnoletnich). Każda firma musi zarejestrować się w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i codziennie przesyłać pulę danych dotyczących nowych klientów. Ma też obowiązek przechowywać dane aż przez trzy lata. A to wszystko przez nową ustawę, którą opracowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
Warto też zaznaczyć, że poza obiektami noclegowymi, ustawa objęła także biura podróży i wypożyczalnie samochodów.
Nic więc dziwnego, że branża turystyczna jest zdruzgotana. Media okrzyknęły ustawę mianem „Wielkiego Brata”, a wszyscy obawiają się, że tak szczegółowe i uciążliwe procedury odstraszą turystów. Stowarzyszenia hotelarzy – w tym Hiszpańska Konfederacja Hoteli i Zakwaterowania Turystycznego (CEHAT) oraz Hiszpańska Konfederacja Agencji Turystycznych (CEAV) – nie wykluczają, że będą protestować w tej sprawie.
Z kolei rząd przekonuje, że takie zasady wpłyną pozytywnie na bezpieczeństwo kraju.
– Przepisy są uzasadnione ogólnym interesem w zakresie bezpieczeństwa obywateli przed zagrożeniem terroryzmem i innymi poważnymi przestępstwami popełnianymi przez organizacje przestępcze – skomentowało ministerstwo.
Firmy, które chciałyby pójść na rękę turystom i tym samym zignorować zapisy nowej ustawy, mocno ryzykują. Ustawa przewiduje bowiem kary finansowe dla takich przedsiębiorców – nawet do 30 tysięcy euro.