Fly4free.pl

Parawaning to nie tylko polska specjalność. W Europie trwa wojna z „rezerwacją” miejsc na plaży

Foto: photowrzesien/Shutterstock
Zażarta walka o swój kawałek plaży za pomocą parawanów i ręczników to polski zwyczaj? Nic bardziej mylnego! Plażowe wojny podjazdowe zdarzają się na całym świecie.

Kluczowa część bitwy rozgrywa się zazwyczaj bladym świtem. Słońce dopiero wschodzi, dookoła nie ma zbyt wielu osób, pozornie dominuje spokój. To jednak cisza przed burzą, choć wroga nie widać jeszcze na horyzoncie. Każdy wie, że on się zbliża, jest gdzieś za wydmą. Na balkonie prywatnej kwatery układa strategię. Uderzy, gdy tylko skończy jeść śniadanie. Przyjdzie z rodzinnym odziałem piechoty i będzie próbował przejąć to, co wywalczyliśmy poprzedniego dnia. Wielki kawał plaży, najlepiej w pobliżu morza, przy którym zaznaczy swój teren parawanem, parasolką albo rozłożonym stadem ręczników kąpielowych.

Brzmi znajomo, ale takie wojny nie są wyłącznie polską domeną. Całkiem niedawno Włosi rozpoczęli zmasowaną akcję wymierzoną w „zaklepywanie” miejsca na plaży. Jak relacjonuje włoska prasa, część plażowiczów rozkłada ręczniki i leżaki nawet poprzedniego dnia, a co sprytniejsi pomagają sobie kłódkami.

Z tego powodu część plaż jest teraz zamykana na noc, a straż miejska wystawia mandaty niesfornym plażowiczom – nawet do 200 EUR. Taki mandat otrzymała na przykład każda z 6 osób w Ligurii po tym, jak zostawili na plaży aż 10 ręczników. Winowajcami okazali się 60-letni turyści.

Z podobnym problemem borykała się też Hiszpania. Na Półwyspie Iberyjskim za takie plażowe przewinienie grozi kara w wysokości 150 EUR. Zdarzają się jednak pomyłki. Na przykład, pewien mężczyzna z Madrytu dostał mandat za zajmowanie miejsca, gdy… pływał w morzu. Nie pomogły tłumaczenia, że zostawił leżak i parasol tylko na chwilę.

Nie lepiej jest na hotelowych plażach czy przy basenach, gdzie niejednokrotnie zdarzało się, że goście zostawiali ręczniki na najlepszych leżakach, a sami przychodzili dopiero popołudniu lub wcale. Wiele resortów zabrania takich praktyk, a ręczniki pozostawione w samotności są zbierane przez obsługę.

Na polskich plażach rzecz ma się trochę inaczej. Nikt tu nie wystawia mandatów i niczego nie zabrania. Być może dlatego parawany niemal na stałe wrosły w nadbałtycki krajobraz, a Polacy stali się mistrzami anektowania plaży. Nieśmiałą próbę zmiany tej sytuacji w 2016 roku podjął Arkadiusz Klimowicz, burmistrz miasta Darłowo.

– Chcieliśmy wydzielić na naszej plaży strefę wolną od parawanów, ale ostatecznie skończyło się na pomyśle – opowiada rzecznik prasowy Urzędu Miasta Darłowo – Postawiliśmy jednak na edukacji uświadamianie. Wypuściliśmy komiks o Kapitanie Parawanie i podeszliśmy do tematu na wesoło – dodaje.

Może więc zamiast wyśmiewać polski zwyczaj rozkładania parawanów, powinniśmy wyjść naprzeciw oczekiwaniom plażowych „zajmowaczy”. Fani plażowych wojen, którzy do tej pory wybierali kurorty we Włoszech i w Hiszpanii, zrozumieją, gdzie czeka na nich prawdziwe pole do popisu. I zarezerwują wakacje nad Bałtykiem.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.

Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?


porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »