Fly4free.pl

Marzysz o podróżach z drugą połówką? Lepiej dobrze to przemyśl. To może umocnić, ale też zniszczyć twój związek

para w podróży
Foto: Dudarev Mikhail/Shutterstock
Badania dowodzą, że ludzie, którzy wspólnie podróżują tworzą bardziej szczęśliwe i zżyte pary. Ale czy na pewno? Niektórzy podróżnicy twierdzą wręcz przeciwnie, a wyjazd z ukochanym wspominają jako koszmar.

Naukowcy zatrudnieni przez U.S. Travel Association odkryli, że podróże z partnerem lub partnerką mogą w znaczący wpłynąć na jakość naszego związku. W ankiecie przeprowadzonej kilka lat temu 2/3 par przyznało, że nawet weekendowy pobyt wywołał więcej pozytywnych emocji i „rozpalał” ich związek lepiej niż nawet najlepsze czy drogie prezenty. Pary, które wspólnie podróżowały miały też znacznie wyższy wskaźnik trwałości związku, a nawet… lepsze życie seksualne.

Wyniki potwierdza też portal Travelocity, który w styczniu 2017 roku opublikował podobne badania. Blisko 56 proc. ankietowanych przyznało, że wyjazdy są ważnym elementem podtrzymującym iskrę w związku. Pośród badanych było jednak też 31 proc. par, które nigdy razem nie wyjeżdżały i raczej nie mają takiego zamiaru.

Podróżowanie w duecie w rzeczywistości wymaga bowiem całej masy kompromisów, zmiany podejścia i gotowości do zmian. Od teraz podróże już nigdy nie będą takie same – zdradzają zaprzyjaźnieni podróżnicy. Co więc zmienia obecność drugiej połówki?

Sztuka kompromisu to najtrudniejsza sztuka

– Kiedy podróżowałam sama, dużo łatwiej było mi złapać kontakt z miejscowymi. Często ktoś się chciał mną „zaopiekować”, gdzieś zaprowadzić, nakarmić czy w inny sposób pomóc. Byłam taką samotną sierotką. Wtedy to ludzie chcieli poznać mnie – opowiada Magda, która do 30. roku życia uważała za słuszne jedynie podróże w pojedynkę.

kobieta nad morzem

Fot. Sergey Causelove/Shutterstock

W hostelu w Barcelonie poznała swojego obecnego partnera. Najpierw spędzili trochę czasu w stolicy Katalonii, potem umówili się na pierwszy wspólny wyjazd – do Tajlandii. W ich przypadku wyjazd okazał się strzałem w dziesiątkę, choć dzisiejsze wojaże znacznie różnią się od tych sprzed ich pierwszego spotkania.

– W tej chwili to raczej my szukamy kontaktu z lokalną społecznością, a nie oni z nami. Do dwójki rozgadanych w obcym języku ludzi raczej nikt nie podchodzi „tak po prostu”. Za to kiedy już wyjdziemy z inicjatywą, są oni tak samo przyjaźni i gościnni, jak wtedy gdy jeździłam po świecie sama. Za to o wiele częściej korzystam z różnych propozycji – przyznaje. Mniej się boję, krócej się zastanawiam, może trochę bardziej ryzykuję, ale to dlatego, że mam pod ręką faceta. Dodatkowo nikt nie traktuje mojej obecności jako szansy na randkę. To wiele ułatwia – śmieje się.

Poza kwestiami bezpieczeństwa, które Magda wielokrotnie podkreśla w naszej rozmowie, zwraca uwagę także na bardziej prozaiczne rzeczy.

– Może to głupie, ale przed wyjazdami we dwójkę praktycznie nie miałam żadnych zdjęć z wyjazdów. Sama nie jestem zbyt dobrym fotografem, w przeciwieństwie do mojego chłopaka. Teraz nie tylko mamy piękne „pocztówkowe” wspomnienia, które możemy pokazać rodzinie, ale na niektórych nawet sama się znalazłam! To dla mnie nowość – dodaje.

Dziewczyna przyznaje jednak, że dojście do perfekcji w ich wojażach wymagało wiele czasu i cierpliwości. Z obu stron.

– Na początku sporo się kłóciliśmy o to, co będziemy robić.. Ja kocham zwiedzać, a mój chłopak preferuje życie nocne, imprezowe. Kiedy ja wstawałam bladym świtem, on jeszcze odsypiał. Po wielu wyjazdach nauczyliśmy się to godzić. Staramy się zawsze być zarówno w turystycznym regionie, gdzie są knajpy, imprezy i wiele tego typu rozrywek, jak i w miejscach, do których ciągnie mnie. – zabytkowych, historycznych okolic. Każdy ma coś dla siebie. A po 10 latach wspólnych wojaży, ja już mam znacznie mniej sił na bieganie po zabytkach, a on po knajpach – dodaje.

Na szczęście w innych kwestiach byli zgodni. Oboje preferują tanie noclegi, tani transport i raczej wiele krótkich wyjazdów w ciągu roku niż kilkumiesięczne „tułaczki”. Mimo silnych charakterów i różnic już nie wyobrażają sobie wyjazdów w pojedynkę. Jak twierdzą, ten etap zostawili za sobą.

Jesteś za… a nawet przeciw

Ale partner czy partnerka pod ręką to o wiele więcej niż mogłoby się wydawać. Masz się z kim dzielić wrażeniami na bieżąco, po powrocie masz z kim wspominać najlepsze momenty, śmiejecie się do łez przypominając sobie swoją językową wpadkę albo oboje krzyczycie „PATRZ, PATRZ, BYLIŚMY TAM!” widząc w telewizji jakiś podróżniczy program. Ma kto cię przypilnować, gdy dopadnie cię choroba albo kto powstrzymać przed głupim czy ryzykownym pomysłem.

kemping

Fot. Jacob Lund/Shutterstock

Z drugiej strony każdy potencjalny problem jest dwa razy bardziej prawdopodobny. Macie bowiem dwa plecaki, dwa żołądki, dwa paszporty itd. Można ukraść wam dwa razy więcej pieniędzy, zajmujecie na stopa dwa razy więcej miejsca i lokalny gospodarz będzie musiał przyszykować dla was dwa razy więcej jedzenia.

Można powiedzieć, że chociaż koszty dzielicie po połowie, więc jest taniej. Ale to też nie do końca tak.

– Kiedy jadę sam, biorę najtańsze łóżko w wieloosobowym hostelu. Kiedy jadę z dziewczyną, zawsze „inwestuję” w dwuosobowy pokój, to drugie wychodzi drożej. Ale już wynajęcie samochodu czy skutera zawsze będzie tańsze we dwójkę – mówi Kamil Nowak, który podróżuje zarówno solo jak i wielokrotnie namawiał do wyjazdów swoje ówczesne dziewczyny.

Przyznaje też, że jadąc z kimś ma szansę spróbować większej liczby dań, bo w knajpach nigdy nie zamawia tego samego, co druga osoba. Nie jest też odpowiedzialny za wszystkie aspekty wyjazdu, dzieli się zadaniami np. on ogarnia bilety, druga osoba noclegi itd.

Ale najważniejsze życiowe motto Kamila brzmi „żadnego ślubu przed wyjazdem”, bo jak mówi, podróż mówi o człowieku absolutnie wszystko. Zwłaszcza ta bardziej ekstremalna.

– W budżetowej opcji to może być tydzień na szlakach polskich Tatr, w przypadku większego budżetu warto rozważyć południowo-wschodnią Azję – zaczyna snuć opowieść. – Cuda z człowieka wychodzą, ale jeśli zniesiecie się przez kilka tygodni w stresujących warunkach, może zostaniecie ze sobą już na zawsze.

Przepowiednia Kamila brzmi jak efekt wieloletniego doświadczenia. Nie bez powodu.

– Raz byłem bliski wielkiego błędu. Poznałem świetną dziewczynę, byliśmy dla siebie stworzeni, kilkanaście miesięcy sielanki. Aż do pierwszego wyjazdu – opowiada. – W podróży okazała się być potwornie marudna, kompletnie nieodporna na jakiekolwiek nieprzewidziane sytuacje. To znowu powodowało, że ja się wściekałem, dochodziło do awantur. Nie byliśmy w stanie dogadać się w żadnej kwestii. Ja na plażę, ona na basen, ja z lokalnymi, ona mówi, że trzeba na nich uważać. Ja chciałem zwiedzać, ona nie zamierzała opuszczać hotelu. Po tygodniu każde poszło w swoją stronę, wracaliśmy już osobno – podsumowuje.

Między innymi dlatego dzisiaj jest pewien, że podróże z dziewczyną to nie dla niego. Choć zachęca do nich innych, to sam woli dzielić koszty i wojaże z kolegami.

Aż w końcu się uda

Są jednak tacy, którzy trafili na swoją idealną, podróżniczą drugą połówkę. Kinga Bielejec i Damian Gawroński podbijają razem świat od 5 lat, aktualnie od 4 miesięcy podróżują po Ameryce Centralnej. Charaktery mają absolutnie różne, ale wyjazdy wychodzą im doskonale. Wszystkie podróże dokumentują na swoim blogu i YouTubie. Kinga pisze, Damian montuje filmy.

– Poznaliśmy się w podróżniczym klubie studenckim. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, bo życie to nie film. Ale szczęśliwe zbiegi okoliczności i nasze wspólne działanie sprawiło, że od 5 lat podbijamy razem świat – opowiada Kinga.

Już na samym początku przeszli niezłą szkołę życia, ale dziś wspominają to z uśmiechem.

– Byliśmy parą tylko kilka miesięcy, gdy wyjechaliśmy do Norwegii w celach zarobkowych. Spanie pod namiotem, jedzenie ze słoików, ciężka fizyczna praca, zmienna pogoda i koczowniczy tryb życia już na starcie umocniły nasz związek. Żyliśmy tak przez prawie 3 miesiące – wspomina Kinga.

Później wybrali się razem m.in. do Azji. Tam spędzili ze sobą 5 miesięcy i przez cały ten czas, byli ze sobą 24 godziny na dobę.

– To prawdziwy sprawdzian dla związku! Dopada nas zmęczenie, różnego rodzaju choroby, zły humor, a czasem dzieją się rzeczy nieplanowane, straszne czy niebezpieczne. Ja na przykład przekonałam się, że to musi być prawdziwa miłość, bo w trakcie wyjazdu… dwukrotnie zepsułam Damianowi laptopa. Przepadły m.in. filmy i zdjęcia z dwóch miesięcy naszej podróży, a mój chłopak okazał się być bardziej wyrozumiały niż myślałam… – zdradza.

para na wakacjach

Fot. Kinga Bielejec/Archiwum Prywatne

Kinga podkreśla też to samo, co Magda. Podróżowanie we dwójkę jest bezpieczniejsze i wygodniejsze np. gdy jedna osoba szuka noclegu, druga zostaje z bagażami. Przekonuje też, że w ostatecznym rozrachunku jest też zawsze tańsze.

– Ale największą zaletą jest wspólne przeżywanie danej chwili. Niezwykłe wschody i zachody słońca, górskie wędrówki, trekkingi po dżungli czy niezliczone pierwsze razy (nurkowanie, lot na paralotni, zip line, nowe kraje, miasta, wsie…) są jeszcze bardziej ekscytujące, gdy doświadczamy ich we dwoje. Nie ma nic lepszego, niż podziwianie dymiącego wulkanu, ogromnej pustyni czy kolorowego miasteczka z ukochaną osobą przy boku.

Szukanie się opłaca 

Mimo kompletnie różnych stylów podróżowania i doświadczeń, wszyscy moi rozmówcy przyznają, że można się nauczyć podróżować z kimś, nawet jeśli wcześniej było się podróżniczym samotnym wilkiem. Nawet Kamil, choć dziś zarzeka się, że wyjazdy z dziewczynami to koszmar, przyznaje, że może kiedyś trafi na kogoś, z kim dogada się także w drodze.

Wszyscy mówią to samo. Przemyśl to, póki możesz. Bo jak trafisz na właściwą osobę, to już nigdy nie będziesz chciał jechać sam.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
A tam zaraz "marzysz o podróżach z drugą połówką" po prostu trzeba pamiętać aby zrobić zakupy na wolnocłówce. . A tak serio: Bardzo, bardzo dawno temu - podróż z K., tragedia - rozstaliśmy się po powrocie Bardzo dawno temu - podróż z E., tragedia - rozstaliśmy się po powrocie Dawno temu - podróż z M., było fantastycznie, jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, odwiedziliśmy dziesiątki krajów, jedliśmy i spaliśmy różnie, różne były też przygody. . Wspólna podróż jest wspaniałym "weryfikatorem" związku
eskie, 14 stycznia 2018, 20:46 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Gdzie są odnośniki do przytaczanych badań?
Sancus69, 14 stycznia 2018, 21:29 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Eskie A gdzie dzieci?
tybul, 15 stycznia 2018, 0:46 | odpowiedz
Avatar użytkownika
O dzieciach nie ma bo opisane jest pokolenie 20+. Poznali się w Barcelonie, potem pojechali do Tajlandii. Ech, miec takie dylematy życiowe. ...
pomorzanka, 15 stycznia 2018, 9:21 | odpowiedz
Avatar użytkownika
W każdym związku jak i podróżach z partnerami potrzebne jest zrozumienie i kompromisy. No chyba , ze traficie na...,,beton" i nie ma znaczenia płeć
HandSome, 15 stycznia 2018, 10:09 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Sancus69 Gdzie są odnośniki do przytaczanych badań?
Badania są... wiekowe - 2012 roku przeprowadzone przez Edge Research na zlecenie US Travel Association. Skrót raportu jest tutaj: ustravel.org/research/travel-strengthens-relationships-and-ignites-romance
Kornel, 15 stycznia 2018, 12:49 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Zgadzam się z eskie, że wspólna podróż jest swego rodzaju 'weryfikatorem ' związku. Jeżeli z kimś 'nie da się wytrzymać' w podróży, to jak w zwykłym, codziennym życiu? Obojętnie czy jesteśmy gdzieś w dżungli Borneo, czy w jakiejś dżungli miejskiej, to wspólne przeżycia, ekscytacje i doświadczenia bardzo łączą, ale też pokazują nas z najróżniejszych stron i tylko pogłębiają wiedzę o nas samych i naszych partnerach. Zaczynam właśnie 30-ty rok wspólnej podróży przez życie i wspólnych podróży z jednym 'szczęściarzem' i choć nie obywa się bez mniej czy bardziej prozaicznych scysji w ich trakcie, to satysfakcja i przyjemność z tych wspólnych przeżyć jest nieporównanie większa:)
Azalia, 15 stycznia 2018, 13:14 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »