Polska likwiduje zakazy lotów! Nowych list na razie nie będzie
– Rząd nie pracuje nad nowym rozporządzeniem w sprawie zakazów w ruchu lotniczym, a to, które obowiązuje, wygasa 13 stycznia – powiedział wiceminister infrastruktury Marcin Horała. Oznacza to, że od czwartku przestanie obowiązywać zakaz lądowania w Polsce samolotów z Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej.
Z rozporządzeniami w sprawie zakazów w ruchu lotniczym, regularnie przedłużanymi zazwyczaj co 2 tygodnie i najczęściej w ostatniej chwili, żyliśmy od połowy marca. Cała branża lotnicza i pasażerowie mieli z nimi urwanie głowy, bo często trudno było się w nich dopatrzeć sensu i logiki, za to momentami było widać, że były pisane jakby na kolanie. Jasne kryteria, do których dodawano szereg wyjątków, samoloty linii czarterowych, które skuteczniej chronią przed COVID-19 niż maszyny linii regularnych czy takie casusy jak Szwecja, która była na liście krajów z zakazem lotów, podczas gdy przez Bałtyk kursowały w obie strony przepełnione promy z mnóstwem pasażerów. No i nasz ulubiony przykład, czyli Andora, która znalazła się na liście, ale szybko z niej zniknęła, bo… rząd przypomniał sobie, że w kraju tym nie ma lotniska, z którego można wykonywać loty międzynarodowe.
Teraz… nowych rozporządzeń nie będzie, przynajmniej na razie. Wystarczyło, że linie lotnicze praktycznie do zera ścięły swoje siatki połączeń, a niektóre lotniska do końca marca będą stały puste. Stało się więc to, co tak naprawdę uzasadniało bezsens zakazów lotów: nowe zakażenia i restrykcje wywołały brak popytu i zareagował rynek. Bo trudno raczej dywagować nad tym, że dzięki kolejnym rozporządzeniom pandemia koronawirusa obeszła się jakoś łagodniej z Polską.
Co daje w obecnej sytuacji brak nowego rozporządzenia? W praktyce niewiele – ponownie dopuszczone będą loty z Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej do Polski, co de facto oznacza, że kilkuset Polaków będzie mogło wrócić do domu w nielicznych regularnych rejsach, które będą obsługiwały Ryanair i spółka.
Z okazji zakończenia rządowych rozporządzeń życzylibyśmy sobie, aby już nie wracały, bo ten polski wkład w walce z pandemią koronawirusa raczej się nie sprawdził. Tym bardziej, że są przecież inne środki skutecznie odstraszające pasażerów i redukujące zagrożenie, jak (wciąż utrzymana w mocy) 10-dniowa kwarantanna przy wjeździe do Polski transportem zbiorowym czy choćby obowiązek przedstawienia negatywnego wyniku testu na COVID-19.