Fly4free.pl

Jeszcze nigdy nie lataliśmy tak dużo! Polskie lotniska blisko granicy 50 mln pasażerów!

Foto: paparacy / Shutterstock

Kraków, Warszawa i cała reszta – tak najlepiej można opisać statystyki polskich lotnisk w minionym roku. Z naszych wstępnych szacunków wynika, że polskie porty lotnicze obsłużyły w 2019 roku ok. 48,9 mln pasażerów. To więcej niż rok temu, ale coraz mocniej rośnie przepaść między portami największymi i najmniejszymi.

Na początku roku polskie lotniska jak zwykle chwalą się swoimi wynikami. Wciąż czekamy na wszystkie dane, ale już teraz możemy wstępnie oszacować ich wyniki i pokusić się o wstępne podsumowanie. Z naszych szacunków wynika, że polskie lotniska w ubiegłym roku obsłużyły ok. 48,8-48,9 mln pasażerów. Oznacza to, że zapewne w przyszłym roku padnie historyczna granica i polskie lotniska obsłużą 50 mln pasażerów w ciągu jednego roku.

Jeśli te dane się potwierdzą, oznacza to, że polskie lotniska zanotowały wzrost o niecałe 6 procent. To znacznie mniej niż w ubiegłym roku, gdy nasze porty lotnicze “urosły” aż o 15 procent.

Kto urósł najbardziej, a kto stracił? Zapraszamy na nasze podsumowanie!

Lotnisko Chopina
Foto: Dariusz Kłosiński / Lotnisko Chopina

Koniec wielkich wzrostów na Chopinie...

Lider zestawienia może być tylko jeden: to warszawskie Lotnisko Chopina, przez które w 2019 roku przewinęło się 18,86 mln osób – 17,1 mln w ruchu międzynarodowym i 1,76 mln osób w ruchu krajowym. Imponujący wynik? Tak, ale oznacza on “tylko” 6,2 proc. wzrostu w skali roku. Dla porównania: w 2018 roku warszawskie lotnisko zanotowało aż 17,2 procent wzrostu w stosunku do 2017 roku.

Rynek w Krakowie
Foto: pio3 / Shutterstock

...za to Kraków rośnie jak na drożdżach

Lotnisko w Balicach to zdecydowany zwycięzca ubiegłego roku – w 2019 roku przez ten port przewinęło się aż 8,41 mln pasażerów, czyli aż o 1,64 mln osób więcej niż w 2018 roku. Z czego wynika tak duży wzrost? To przede wszystkim efekt otwarcia w kwietniu bazy operacyjnej Wizz Aira, który w ciągu roku rozwija się w Małopolsce w imponującym tempie. Dowód? Z systemu rezerwacyjnego wynika, że obecnie z krakowskiego lotniska możemy kupić bilety na loty w 29 kierunkach. Swoją cegiełkę do wzrostów dołożył też Ryanair.

Swoją drogą – dane dla Krakowa i Warszawy pokazują niezbicie, że to właściwie te dwa lotniska w przeważającej mierze odpowiadają za wzrost na polskich lotniskach – w sumie zanotowały one w skali roku wzrost o 2,8 mln pasażerów!

Jak jest na innych lotniskach?

photoshooter2015 / Shutterstock
Foto: photoshooter2015 / Shutterstock

Raczej stagnacja, ale...

W przypadku pozostałych dużych lotnisk nie mamy jeszcze wszystkich danych, ale możemy się pokusić o oszacowanie ich ruchu. Jest pewne, że trzecim największym lotniskiem w Polsce w dalszym ciągu jest port w Gdańsku, który w połowie grudnia obsłużył swojego 5-milionowego pasażera. Oficjalne wyniki za 2019 rok lotnisko ogłosi w czwartek, jednak patrząc na statystyki w kolejnych miesiącach możemy założyć, że zakończył go zapewne z wynikiem oscylującym w granicach 5,2 mln pasażerów.

W przypadku pozostałych dużych portów mamy do czynienia ze stagnacją. Katowickie lotnisko w Pyrzowicach zanotowało 4,84 mln pasażerów (czyli wzrost zaledwie o 6 tys. osób), odnotowując jednocześnie spadek w ruchu regularnym i wzrost w czarterach. Z drugiej strony – lotnisko, na którym obecnie trwa rozbudowa, w przyszłym roku zapewne wróci na ścieżkę sporych wzrostów. Będzie to związane z faktem, że od końca października swoją bazę i 12 nowych kierunków otworzył tu Ryanair. Kilka dni temu pisaliśmy na naszych łamach, że to właśnie w Pyrzowicach irlandzka linia planuje największe wzrosty. Ryanair szacuje, że obsłuży stąd 1,3 mln pasażerów, czyli o 50 procent więcej niż w ubiegłym roku

Pozytywnie w przyszłość patrzą też w Modlinie, gdzie według nieoficjalnych szacunków obsłużono nieco ponad 3,1 mln pasażerów – czyli w ciągu roku też obsłużono ledwie o kilkanaście tysięcy ludzi więcej. Jednak jak twierdzą przedstawiciele lotniska w Modlinie, w przyszłym roku lotnisko ma szansę na powrót na ścieżkę dwucyfrowego wzrostu – głównie za sprawą większej liczby połączeń czarterowych, ale też nowych tras w ofercie Ryanaira.

Na tle dwóch powyższych portów nieco lepsze wyniki zanotowało lotnisko we Wrocławiu – port obsłużył 3,548 mln pasażerów, co oznacza wzrost o 6 procent w skali roku i ok. 200 tys. pasażerów więcej niż w 2018 roku.

Czekamy też na oficjalne wyniki z lotniska w Poznaniu, które w 2018 roku zanotowało imponujący wynik i obsłużyło 2,48 mln pasażerów. W tym roku pewne jest, że liczba podróżnych spadnie – o ile? W październiku Grzegorz Bykowski, wiceprezes lotniska w Poznaniu, szacował, że spadek wyniesie ok. 8 procent w skali roku. Jeśli te dane się potwierdzą, oznacza to, że lotnisko zanotuje wynik na poziomie 2,28 mln pasażerów. Z czego wynikają spadki?

– W 2018 r. wiele biur podróży zaoferowało swoim klientom bardzo korzystne ceny wycieczek. Skutkiem ubiegłorocznych promocji okazały się gorsze wyniki finansowe biur podróży. Koniunktura została przegrzana, a dziś niestety ceny wzrosły, wycieczek jest mniej – to pierwszy powód. Do tego doszła decyzja linii Wizz Air, która niezadowolona z wyników osiąganych w Poznaniu zlikwidowała kilka swoich połączeń i bazę operacyjną. To także odbije się na wyniku, spodziewamy się spadku o ok. 8 proc. w stosunku do ubiegłego roku – mówił Bykowski w rozmowie z “Gazetą Wyborczą”.

Foto: wawrito / Shutterstock

Jak sobie radzą mniejsze porty? Różnie

Skoro największym wygranym ubiegłego roku jest Kraków, to które lotnisko wypadło najsłabiej? Z już dostępnych danych wynika, że jest to lotnisko w Lublinie. Co prawda w grudniu port lotniczy zanotował 13-procentowy wzrost liczby obsłużonych pasażerów, jednak za cały rok liczba podróżnych zmniejszyła się znacząco – spadek wyniósł aż 21,5 procent w skali roku. W sumie lotnisko obsłużyło 357,3 tys. pasażerów, jednak w porównaniu do ubiegłego roku spadek jest drastyczny – w 2018 roku przez lotnisko w Lublinie przeszło aż 455 tysięcy osób i był to absolutny rekord w jego historii. Widoki na ten rok? Można spodziewać się wzrostów, ale raczej skromnych – są one głównie związane ze wzrostem podaży na trasach do Londynu-Luton i trasie krajowej do Warszawy.

Spadki Lublina sprawiły, że na liście największych polskich lotnisk wyprzedził je port lotniczy w Bydgoszczy, który obsłużył w 2019 roku 425 tysięcy osób (wzrost o 3 procent). To lotnisko nie notuje spektakularnych wzrostów, ale stopniowo, krok po kroku, buduje swoją pozycję. W przyszłym roku lotnisko też zapewne czekają wzrosty – od końca października LOT uruchomił loty krajowe do Warszawy, a od 2 kwietnia Ryanair zacznie latać z Bydgoszczy do Edynburga.

Foto: Szymany Airport

Ciekawie wygląda też sytuacja, jeśli chodzi o najmniejsze porty lotnicze w Polsce. Zacznijmy od Łodzi, czyli lotniska znajdującego się w jednym z największych miast w Polsce, które jednak od lat nie może wyrwać się z marazmu. Czy ten rok będzie przełomem? Liczby nie wyglądają źle – w 2019 roku port lotniczy zanotował 11-procentowy wzrost w skali roku i obsłużył 242 tys. pasażerów. Jest to jednak efekt głównie oferty czarterowej, która będzie się też rozrastała w 2020 roku – lotnisko spodziewa się, że w tym roku odprawi nawet 70 tys. pasażerów linii czarterowych. Jednak z drugiej strony, bardzo słabo wygląda oferta lotów pasażerskich – jesienią z Łodzi uciekła Lufthansa, a kilka dni temu okazało się, że Ryanair nie wznowi sezonowego połączenia do Aten.

Jeszcze mocniej, bo aż o 27 procent w skali roku, “rośnie” najmłodsze lotnisko pasażerskie w Polsce, czyli Szymany. W 2019 roku obsłużyło ono 154,3 tys. pasażerów, co jak przyznają władze lotniska, oznacza realizację planu w 110 procentach. Władze portu zakładały bowiem, że lotnisko obsłuży 140 tys. ludzi. Frekwencję wyrabiają głównie kierunki brytyjskie (loty Ryanaira i Wizz Aira do Londynu), jednak warto też pamiętać, że w kwietniu LOT uruchomił trasę do Krakowa (początkowo sezonową, później przedłużoną jako połączenie całoroczne). Z drugiej strony – powodem do niepokoju jest z pewnością fakt, że Ryanair i Wizz Air zaledwie kilka miesięcy po uruchomieniu zdecydowały się o zamknięciu połączeń do Niemiec – odpowiednio do Kolonii (ostatni lot 27 lutego) i Bremy (Wizz Air ostatni lot z Szyman do tego poru wykonał 6 stycznia).

Jednak “procentowym” rekordzistą jest lotnisko w Babimoście, czyli port lotniczy Zielona Góra, gdzie wzrost wyniósł aż 54 procent w skali roku. W tym przypadku musimy jednak pamiętać o różnicy skali – lotnisko ma tylko jedno regularne połączenie pasażerskie (to trasa LOT do Warszawy), a dodatkowo w sezonie letnim obsługiwało czartery do Turcji. W sumie więc najmniejsze lotnisko w Polsce obsłużyło niecałe 34 tys. ludzi.

Na te lotniska jeszcze czekamy

Czekamy jeszcze na statystyki z Rzeszowa i Szczecina. Tu jednak też możemy się pokusić o szacunkii: wszystko wskazuje na to, że Rzeszów zanotuje zbliżoną liczbę pasażerów do ubiegłego roku, gdy odprawił 771 tys. podróżnych. Z kolei analizując statystyki lotniska w Szczecinie (obecnie dysponujemy danymi za III kwartały) widzimy, że port ten zanotuje zapewne niewielkie spadki w stosunku do 2018 roku, gdy obsłużył prawie 600 tysięcy pasażerów.

Foto: Modlin Airport

Wnioski?

Na pewno widać, że polskie lotniska nie będą już rosły w tak szybkim, dwucyfrowym tempie, jak do tej pory. Nie mamy jednak co załamywać rąk nad tym, że brakuje nowych połączeń – zwłaszcza na południu Polski pasażerowie mają pod tym względem duży komfort dzięki Ryanairowi i Wizz Airowi. Cały czas intensywnie rozwija się też LOT, zwłaszcza jeśli chodzi o dalekie trasy. Nie oznacza to jednak, że problemów brakuje. Wymieńmy najważniejsze z nich.

1. Brak przepustowości na Mazowszu

To chyba największy problem – Lotnisko Chopina jest zapchane, a do tego już wiemy, że szybko nie ruszy jego planowana rozbudowa (została zablokowana w połowie roku, plany dotyczące nowej modernizacji będą gotowe dopiero pod koniec tego roku). Do tego opóźnia się budowa lotniska w Radomiu, gdzie z Warszawy miały przenieść się czartery i część tanich linii, a z powodu sporu udziałowców zablokowana jest planowana rozbudowa lotniska w Modlinie. To niekorzystna sytuacja właściwie dla wszystkich wiodących przewoźników: LOT, Ryanair i Wizz Air praktycznie nie mogą mocniej się rozwijać na Mazowszu, więc siłą rzeczy kierują

2. …i nie tylko

Związek Regionalnych Portów Lotniczych alarmuje, że porty regionalne dochodzą do granic swoich możliwości.  Związek szacuje, że przepustowość tych portów szacowana jest na poziomie 32 mln pasażerów rocznie. W ubiegłym roku z ich siatki połączeń skorzystało tymczasem ponad 30 mln pasażerów, więc w praktyce rezerw już nie ma. Z tego powodu 7 z 14 lotnisk zaczęło lub już prowadzi poważne inwestycje w infrastrukturę, które mają doprowadzić do ich rozbudowy. Tyle tylko, że… nie wszystkie portu rosną w równym tempie.

3. Lotnicza Polska dwóch prędkości

Widzimy też, że wyłączając najmniejsze porty, kiepsko prezentuje się sytuacja małych lotnisk regionalnych, które tkwią w stagnacji. To efekt polityki tanich linii lotniczych (bo nie oszukujmy się, mniejsze lotniska budują ruch właśnie na liniach Ryanair i Wizz Air), które jakiś czas temu zmieniły strategię i jasno postawiły na rozwój w największych miastach. W najbliższym czasie niestety nie zanosi się na zmiany…

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.

Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?


porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »