Oglądacie filmy w samolocie? Pokładowe systemy rozrywki IFE odchodzą do lamusa
Pamiętacie artykuł o filmach, które są najczęściej oglądane przez pasażerów podczas podróży? Pisaliśmy o tym na naszych łamach – ale być może niedługo takie rankingi będą pozbawione podstaw. Coraz więcej linii lotniczych decyduje się na… likwidację monitorów, na których wyświetlane są m.in. filmy i trasa lotu.
Gdy nie wiadomo, o co chodzi – najczęściej sprawy rozbijają się po prostu o pieniądze.
– Niektórzy przewoźnicy patrzą na to z ekonomicznego punktu widzenia. Usunięcie ekranów wbudowanych w fotele oznacza zmniejszenie ciężaru samolotu, a co za tym idzie redukcję kosztów obsługi maszyny – informuje Henry Harteveldt, analityk branży turystycznej.
To nie koniec kosztów: aby móc zaoferować pasażerom rozrywkę podkładową na wysokim poziomie, linie lotnicze muszą zainwestować w bazę filmów i muzyki. Opłaty licencyjne nie należą do niskich – a przewoźnicy, którzy będą chcieli zaoszczędzić w tym aspekcie i uraczą swoich klientów „starociami”, szybko zostaną odpowiednio zrecenzowani przez sfrustrowanych pasażerów.
Fot. Hafiz Johari, shutterstock
Ile kosztuje rozrywka pokładowa?
Niemało. Być może ciężko w to uwierzyć – w czasach taniej elektroniki i telewizorów 50-calowych, kosztujących 2000-2500 PLN – ale całkowite koszty zaopatrzenia fotela lotniczego w instalację systemu rozrywki pokładowej (IFE, In-flight Entertainment) sięgają nawet 35 tys. PLN. Taką kwotę podają m.in. eksperci, cytowani przez New York Times. To cena za 1 fotel.
Dodajmy do tego fakt, iż same ekrany w lotniczych siedzeniach szybko stają się przestarzałe technologicznie. Wystarczy popatrzeć na jakość generowanego przez nie obrazu, porównując do tego, który jest wyświetlany na ekranach naszych nowych telefonów, tabletów i laptopów. Różnica jest widoczna gołym okiem.
Rozrywka na ekranach pasażerów?
Jakie jest rozwiązanie tego problemu? Cóż, część z linii lotniczych doszła do wniosku, że warto wykorzystać fakt, iż praktycznie każdy pasażer ma w swojej kieszeni lub bagażu urządzenie, na którym może być wyświetlana rozrywka pokładowa. Mowa tu o telefonach komórkowych (obecnie ciężko spotkać takie, które mają ekran mniejszy niż 5 cali – tym samym idealnie nadają się do konsumpcji mediów), a także o wszelakiej maści tabletach i laptopach.
Zamiast inwestować w kosztowne systemy IFE z monitorami wbudowanymi w fotel, można przecież udostępnić bazę filmów i muzyki do oglądania i strumieniowego przesyłania na urządzenia, którymi dysponują podróżni.
Już teraz takie rozwiązanie możemy spotkać m.in. na części z lotów oferowanych przez Norwegian czy Qantas. Przymierzają się do niego takie tuzy światowego lotnictwa jak Delta czy American Airlines.
Fot. Matej Kastelic, shutterstock
Kontrowersje?
Są jednak i tacy, którzy uważają, że „wykastrowanie” siedzeń lotniczych z ekranów pozbawi ich jednej z zasadniczych rozrywek podczas lotu samolotem.
– Z przyjemnością zawsze włączam IFE. Niezależnie od tego, jak stare są filmy i muzyka, które linia lotnicza oferuje w jego ramach. To coś zupełnie innego niż gapienie się na swoją komórkę czy laptopa. To mam na co dzień, w samolocie po prostu lubię patrzeć przed siebie w ekran – mówi nasz forumowicz Jacek Koman, który z racji wykonywanego zawodu spędza w powietrzu wiele godzin. – No i ta poświata, bijąca z dwustu ekranów, kiedy się podniesiesz ze swojego fotela. Plus oglądanie na mapce, gdzie właśnie jesteśmy, z jaką prędkością lecimy, co mijamy. Mnie to bardzo relaksuje – dodaje Jacek.
Jacek nie jest odosobniony w swoich odczuciach. Podczas moich podróży do Ameryki czy Azji zawsze włączam IFE. I fakt, iż w kieszeni mam smartfona, a w bagażu podręcznym laptopa – nic nie zmienia.
Rozwiązania techniczne
Rezygnacja z klasycznego IFE na rzecz strumieniowania multimediów bezpośrednio na ekrany urządzeń pasażerów ma swoje wady. O ile ekran w zagłówku jest stabilny i nie grozi nam, że upadnie na podłogę – o tyle w przypadku laptopa lub tabletu, rozłożonego na stoliku przed nami, takiej pewności już nie mamy. Linie lotnicze myślą także i o tym problemie. Rozwiązaniem ma być instalacja specjalnych podstawek na urządzenia elektroniczne.
W założeniu: wkładamy nasz sprzęt w taką podstawkę… i mamy gwarancję, że jest stabilnie umocowany, nie grożąc potencjalnym wypadkiem.
Fot. Alaska Airlines
A co z bezpieczeństwem? – Mogą zapytać pasażerowie, którzy zawsze są wyczuleni na wszelkie komunikaty dotyczące używania elektroniki na pokładzie samolotu. Cóż, przewoźnicy informują, że urządzenia elektroniczne mogą być używane na pokładzie tylko w przypadku, gdy posiadają tak zwany „tryb samolotowy” – który musi być włączony. Korzystanie z elektroniki jest również zabronione podczas procedury startu i lądowania.
I jeszcze jedna kwestia. Jeżeli standardem ma być oferowanie rozrywki pokładowej tylko w formie strumieniowania na sprzęt elektroniczny, którym dysponuje pasażer – niech w ślad za tym pójdzie możliwość podłączenia naszego urządzenia do prądu, czyli dostęp do gniazdek z elektrycznością przy każdym fotelu. To powinno być standardem. Powinno, bo na ten moment nie jest.
Czy rozrywka pokładowa ma przyszłość?
Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Raczej tak, pytanie w jakiej formie. Długie loty nieodmiennie kojarzyły się z rzędami foteli, rozświetlonymi ekranami z włączonymi filmami lub mapą pokazującą aktualną pozycję samolotu. Ale są już przewoźnicy (na przykład Cebu Pacific), którzy latają na długich trasach, typu Dubaj – Manila, samolotami pozbawionymi klasycznego IFE.
Fot. United Airlines
I nie chodzi tylko o szerokokadłubowe samoloty. Hawaiian Airlines w swoich nowych Airbusach A321 neo również nie będzie posiadał ekranów w oparciach foteli.
– Większość z naszych pasażerów ignoruje ofertę IFE, wybierając rozrywkę z własnego urządzenia. To naturalna konsekwencja szybkiego tempa zmian technologicznych – stwierdza dyrektor handlowy linii, Peter Ingram.
Z drugiej strony, inne linie lotnicze – przykładem może być UIA, czyli Ukraine International Airlines – składają zamówienia na samoloty, w których specyfikacji ma się znaleźć system rozrywki pokładowej w formie wbudowanych w fotele ekranów.
Mogę mówić za siebie: usunięcie z samolotów ekranów, które są zespolone z fotelem, będzie dla mnie dużą stratą. Nie do końca wiem, jak to sprecyzować: może to kwestia sentymentu? Może przyzwyczajeń? Oczywiście mówimy o tych samolotach, liniach i konkretnych trasach, gdzie taka możliwość występuje – w przypadku tanich linii lotniczych niekiedy „rozrywką pokładową” oferowaną pasażerom jest po prostu serwis pokładowy bądź sprzedaż perfum lub kart-zdrapek.
A wy? Korzystacie z systemu rozrywki pokładowej IFE, który jest dostępny na pokładzie samolotu podczas waszego lotu?