Ryanair chwali Polskę i idzie na wojnę z naszymi sąsiadami. „Nieudolny rząd musi podjąć działania”
Irlandzki niskokosztowy przewoźnik jest znany ze swoich bardzo konkretnych żądań i bezkompromisowego podejścia do rządowych decyzji – szczególnie, gdy te oznaczają zwiększenie kosztów dla linii lotniczych. Tym razem na celowniku znalazł się niemiecki rząd.
Hurghada od 2982 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Istria od 1622 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Hammamet od 2591 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Ryanair zwrócił się do naszych sąsiadów, by czym prędzej zajęli się tematem zbyt wysokich podatków lotniczych i opłat lotniskowych, które zdaniem przewoźnika mają przełożenie na wyniki niemieckich lotnisk – w szczególności w Dreźnie, Lipsku i Hamburgu. Co ciekawe, jako wzór do naśladowania w tej kwestii Ryanair stawia między innymi Polskę – w towarzystwie Szwecji i Węgier.
– To nieudolne zarządzanie niemieckiego rządu stoi w jaskrawej sprzeczności z działaniami innych państw UE, takich jak Szwecja, Węgry i Polska, które obniżyły koszty dostępu i zniosły podatek od transportu lotniczego, aby pobudzić rozwój ruchu lotniczego po pandemii COVID-19 – wyjaśnia Eddie Wilson, dyrektor generalny Ryanair. – Wyniki ruchu lotniczego w Niemczech za styczeń pokazują, że niemiecki rynek lotniczy ulega załamaniu, szczególnie na lotniskach, na których Ryanair odwołał loty na lato 2025 r. W styczniu ruch lotniczy w Niemczech osiągnął żenujący poziom 77% ruchu sprzed pandemii – dodaje.
W efekcie irlandzka linia uważa, że niemiecki rząd – jeśli chce pobudzić branżę i wrócić do wyników sprzed pandemii – powinien czym prędzej interweniować w kwestii podatków i „pozwolić konkurować niemieckim lotniskom o wzrost ruchu lotniczego”.
Wojna także z Hiszpanią i Belgią
Oczywiście takie komunikaty i strategia Ryanaira nie jest niczym nowym. Tylko w ostatnich tygodniach odgrażał się już w sprawie Hiszpanii i Belgii.
Zaledwie dwa dni temu Ryanair zwrócił się do belgijskiego rządu w sprawie planowanego podwyższenia podatku lotniczego. Po zmianach ma on wynosić 5 euro za każdego wylatującego pasażera, co bardzo nie spodobało się przewoźnikowi.
– Ta nadmierna podwyżka podatku, w połączeniu z już absurdalnie wysokimi opłatami na lotnisku w Brukseli (które wzrosły o ponad 20% od czasu Covid) będzie mieć szkodliwy wpływ na połączenia, liczbę pasażerów, miejsca pracy i gospodarkę Belgii – przekonuje Ryanair. – Rząd twierdzi, że ten podatek ma zniechęcać do krótkich lotów na korzyść środowiska, ale podatek od pasażerów przesiadkowych i prywatnych odrzutowców (przewożących znacznie mniej pasażerów niż komercyjne linie lotnicze) nie zostanie zwiększony, ale zamiast tego zostanie zmniejszony o połowę z 10 do 5 euro za pasażera. To nie ma sensu – dodaje.
Z kolei na początku lutego irlandzka linia ogłosiła zawieszenie 12 tras do Hiszpanii, a także ograniczenie operowania na kolejnych. W sumie zgodnie z zapowiedzią, Ryanair przywiezie z i do Hiszpanii aż 800 tys. pasażerów mniej i zawiesi aż 12 tras. Wszystko przez wysokie – zdaniem Irlandczyków – opłaty lotniskowe. Hiszpańskie lotniska zapowiedziały jednak, że nie zamierzają ugiąć się pod presją taniej linii.
– Niestety, taki jest modus operandi Ryanaira. Obserwujemy to w wielu krajach, od wielu lat. Groźby, półprawdy, kłamstwa – mówił wtedy prezes Aena (operator hiszpańskich lotnisk – przyp. red.), cytowany przez Telegraph. – Przekroczyli wszelkie granice szacunku, dobrych intencji i podstawowej uprzejmości w kontaktach biznesowych i urzędowych – dodał.