Ważna wygrana Ryanaira w sądzie! Linia może się domagać od klientów dopłat do już kupionych biletów
To była jedna z największych awantur ubiegłego roku. Gdy Węgry zdecydowały się wprowadzić podatek od „nadmiernego zysku” od firm z kilku sektorów, najgłośniej protestowały linie lotnicze. Przede wszystkim Ryanair, który od początku zapowiedział, że taki podatek to głupota, bo stracą na nim tylko pasażerowie. Kiedy więc podatek wszedł w życie, Ryanair obciążył jego kosztami swoich klientów, ogłaszając, że pasażerowie z Węgier z ważnymi rezerwacjami będą musieli do nich dopłacić po 10 euro. Wtedy do akcji wkroczył węgierski Urząd Ochrony Konsumentów, który ukarał Ryanaira grzywną w wysokości 763 tysięcy euro za stosowanie niedozwolonych praktyk wobec konsumentów.
- Alanya od 1272 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
- Kreta Zachodnia od 1620 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Poznań)
- Ayia Napa od 1688 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Gdańsk)
Ryanair zapowiedział, że płacić nie zamierza, a sprawa trafiła do sądu. Czwartkowy wyrok sądu w Budapeszcie unieważnia grzywnę i – jak czytamy w komunikacie Ryanaira – potwierdza, że „Ryanair może zgodnie z prawem przenieść ten podatek na konsumentów, a prawa proceduralne Ryanaira zostały w opinii sądu narażone”.
Jednocześnie w komunikacie czytamy, że orzeczenie jest zgodne z prawem UE, które gwarantuje wszystkim liniom lotniczym swobodę ustalania cen i nakładania na konsumentów podatków z mocą wsteczną.
– Z zadowoleniem przyjmujemy orzeczenie węgierskich sądów, które właściwie odzwierciedla prawo UE, gwarantujące liniom lotniczym swobodę ustalania cen i nakładania podatków z mocą wsteczną, nawet w przypadkach takich jak ten, w którym nie było podstaw prawnych do wprowadzenia przez węgierski rząd fikcyjnego podatku od „nadwyżki zysków” wysokości 10 euro od pasażera odlatującego, w czasie, gdy wszystkie linie lotnicze w UE traciły pieniądze z powodu Covid. Ryanair uważa, że ta węgierska grzywna była motywowana politycznie i wzywa minister sprawiedliwości Judit Vargę do przeprosin za jej post na Facebooku, w którym z zadowoleniem przyjęła nałożenie tej politycznie motywowanej, ale niesłusznej grzywny, która została teraz unieważniona przez węgierskie sądy – komentuje Juliusz Komorek, członek zarządu Ryanaira ds. prawnych.
Węgry nie były pierwszym krajem, w którym Ryanair kazał dopłacać pasażerom do już kupionych biletów. Na początku roku irlandzka linia kazała podróżnym wylatującym z Holandii dopłacać po kilkanaście euro w związku z podwyżką podatku lotniczego. A w ubiegłym roku wykonała ten sam manewr w Belgii.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?