Fly4free.pl

Ryanair szuka pilotów w Afryce, Wizz Air – w dalekiej Azji

Ryanair piloci Michael O'Leary
Foto: Ryanair
Pilotów brakuje na całym świecie, a linie lotnicze imają się wszelkich sposobów, by... było komu pilotować samoloty. Jedną z metod jest szukanie kapitanów i oficerów w najdalszych zakątkach globu.

Brak pilotów w Europie i fakt, że coraz częściej podkupują ich linie z Bliskiego Wschodu czy Azji sprawił, że Ryanair zaczął ich szukać na innym kontynencie, a konkretnie w Republice Południowej Afryki. Irlandzka tania linia zorganizuje wkrótce dni otwarte dla pilotów posiadających uprawnienia do prowadzenia Boeingów 737, w największych miastach tego kraju: Kapsztadzie i Johannesburgu. Najlepsi zainteresowani kandydaci przeniosą się do Europy i będą latać dla Ryanaira, który bardzo mocno rozwija swoją flotę. Obecnie tania linia ma 420 samolotów, ale w ciągu najbliższych sześciu lat ich liczba zwiększy się o 160 kolejnych maszyn.

Ryanair za wszelką cenę nie chce dopuścić do powtórzenia sytuacji, gdy z powodu niedoboru pilotów musiał we wrześniu odwołać kilka tysięcy lotów i zawiesić aż 34 trasy w sezonie zimowym. Obecnie Irlandczycy negocjują zmianę warunków zatrudnienia z pilotami – uznali ich prawo do zrzeszania się w związki zawodowe. Mimo to rozmowy tkwią w miejscu, a to poważny problem dla Ryanaira. Kilka dni temu Michael O’Leary powiedział nawet, że niektóre żądania związków są absurdalne. I że prędzej zgodzi się na to, by piloci ostatecznie zastrajkowali, niż podważy niskokosztowy model biznesowy swojej firmy. Pokazuje to jednak, w jak trudnej sytuacji jest Ryanair.

Ale problemy ma nie tylko linia O’Leary’ego, bo inni przewoźnicy także szukają przeszkolonych pilotów. Jaka jest najpopularniejsza ostatnimi czasy metoda? Można zwyczajnie podkupić pilotów od konkurencji. We wrześniu pisaliśmy o wściekłym szefie Ryanaira, który rzucał wyzwiskami w stronę Norwegiana. Powód? Skandynawowie w ciągu kilku miesięcy podkupili Ryanairowi aż 140 pilotów.

Wizz Air też szuka

Druga „modna” metoda wynika z realiów branży lotniczej i kilku spektakularnych upadków linii lotniczych w Europie. Okazuje się bowiem, że po każdym ogłoszeniu upadłości: czy to przez Monarcha, czy Air Berlin, do pilotów tych linii z miejsca zgłaszają się dziesiątki zainteresowanych pracodawców, oferujących im znacznie lepsze warunki. Dokąd przechodzą? To zależy – w przypadku Alitalii, która złożyła wniosek o upadłość, najwięcej pilotów „wyciągnął” dla siebie Wizz Air.

Węgierski low cost szukając pilotów też nie ogranicza się tylko do Europy. Na początku lutego ruszył „roadshow” Wizz Aira po Azji. Węgrzy będą polować na pilotów w Hongkongu, wietnamskich miastach Hanoi i Ho Chi Minh oraz w Singapurze.

Czy to roztropne, skoro według wszelkich wskaźników, w Azji zapotrzebowanie na pilotów jest największe?

– Chodzi nam nie tylko o azjatyckich pilotów, ale też o wielu Europejczyków, którzy są tu od lat i latają dla przewoźników z Azji. Chcemy im zaoferować dobre warunki, by mogli wrócić do Europy. Dla wielu pilotów, zwłaszcza tych, którzy mają już rodziny, miejsce zamieszkania bywa ważniejsze niż warunki finansowe, jakie mogą im zaoferować przewoźnicy – mówił niedawno w rozmowie z nami Johan Eidhagen, wiceprezes Wizz Air ds. marketingu.

Z takich samych pobudek wychodzi LOT, który w tym roku musi zatrudnić aż 130 pilotów. Narodowy przewoźnik nie jest w stanie konkurować pod względem warunków ze wszystkimi przewoźnikami, ale kusi ich innymi argumentami. Przede wszystkim oferuje im bezpłatnie dwutygodniowe szkolenie, którego wartość wynosi ok. 30 tys. EUR. W zamian piloci muszą podpisać lojalkę, która zobowiązuje ich do świadczenia usług na rzecz LOT przez okres 3 do 5 lat. Dochodzi też wątek „patriotyczny”.

– Część pilotów jest w stanie poświęcić część wynagrodzenia i wyższe kwoty, jakie mogliby dostawać np. u przewoźników z Zatoki Perskiej za to, że mogą mieszkać w Polsce i częściej przebywać w domu. To wbrew pozorom bardzo ważny atut – mówi Adrian Kubicki, rzecznik prasowy LOT.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
Jak to czasy się zmieniają , ze 20 lat temu zawód ten był bardziej hermetyczny niż prawnik . Bez ojca pilota albo kariery w lotnictwie wojskowym można było tylko pomażyć. Dzisiaj , jak wysiadam z Ryanara , to widze , ze za sterami niemal maturzyści siedzą.
sp-luk, 11 lutego 2018, 16:49 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Ja bym pilotem mógł zostac, gdyby zaplacili mi za całe szkolenie to bym sie poświecil i mógł zarabiac tylko 1000 euro np przez dwa lata aby je spłacić to jest tyle ile teraz zarabiam wiec może ktoś mi zaproponuje
wave_pl, 11 lutego 2018, 17:34 | odpowiedz
Avatar użytkownika
Jak mi zapłacą za kurs od SPLa lub nawet PPLa do ATPLa to ja chcę
nexusian, 12 lutego 2018, 7:47 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »