Fly4free.pl

Kiedyś raj dla bogaczy, dziś dla turystów. Maleńki kraj robi furorę – także wśród Polaków!

san marino
Foto: View Apart / Shutterstock

Niezliczone zakręty, obłędne widoki, zero długu publicznego, przepiękna twierdza górująca nad miastem, a w ubiegłym roku dwa i pół turysty przypadających na jednego mieszkańca. Brzmi jak mistyczna kraina zza siedmiu gór i mórz? Cóż, prawie wszystko się zgadza, gdyby nie fakt, że istnieje naprawdę, a dostać się do niej możecie chociażby Wizz Airem czy Ryanairem.

Witajcie w San Marino – najstarszej republice świata. Wróciłam tu po 22 latach przerwy i konfrontuję dziecięce wspomnienia z rzeczywistością. Z 1997 roku zapamiętałam kręte uliczki, niewielki sklep z pamiątkami, w którym pracowała supermiła, młodziutka Polka i fenomenalne widoki. Tamta sprzedawczyni pewnie dziś ma nieco więcej lat, ale reszta była dokładnie taka, jak mi się wydawało. Jak z bajek o księżniczkach!

Bez długów, bez bezrobocia, bez… pogody

Mimo bajkowej atmosfery, San Marino i jego mieszkańcy twardo stąpają po ziemi. Mają się też czym pochwalić! Enklawa we Włoszech jest najstarszą republiką na świecie i jednocześnie trzecim najmniejszym państwem w Europie. Wyprzedza je jedynie Watykan i Monako.

Enklawa nie dołączyła do Unii Europejskiej, niemal nie ma tu bezrobocia ani długu publicznego. Jedyne, czego jest tu aż nadto, to turystów! Jego popularność rośnie bowiem w szybkim tempie. W 2018 roku San Marino odwiedziło 84 tysiące turystów, podczas gdy w 2017 było ich „tylko” 78 tys. W kraju, który ma zaledwie 33 tysiące mieszkańców, jest ponad 5 razy mniejszy od Krakowa i dziesięć razy od Warszawy, to naprawdę duża różnica! W dodatku wystarczy krótki spacer, by usłyszeć tu tyle języka polskiego, że znikają jakiekolwiek wątpliwości, czy wśród tych turystycznych tłumów, bywa sporo Polaków. Lepiej wiec uważać, co mówi się na głos

Zacznijmy jednak od dojazdu. Wyprawa do San Marino w moim przypadku była częścią nieco przedłużonego weekendu w Rimini. Sporo po sezonie zarówno hotele jak i ceny biletów lotniczych były bardzo atrakcyjne, więc cóż było robić – tylko jechać! Zwłaszcza, że szybkie zerknięcie na mapę przypomniało mi, że przecież to idealna baza wypadowa do słynnej enklawy otoczonej z każdej strony Włochami. Autobus do San Marino kosztuje 5 EUR i odjeżdża ze Stazione Rimini co ok. pół godziny.

Jeśli jednak wybieracie się tu z Bolonii lub Florencji, najlepiej będzie najpierw dojechać pociągiem właśnie do… Rimini. Wbrew rozsądkowi – właśnie taka trasa z przesiadką wydaje się być najsensowniejsza.  Za przejazd z Bolonii zapłacicie ok. 10 EUR (ceny różnią się w zależności od wybranej godziny), a z Florencji ok. 15 EUR.  Kto nie lubi kombinować, może wynająć samochód. San Marino jest świetnie przygotowane na najazd zmotoryzowanych kierowców, a w całym mieście nie brakuje parkingów. I choć są one płatne, to ceny nie zwalają z nóg. Zwłaszcza, jeśli podzielicie koszty na kilka osób.

Jedynym organizacyjnym problemem może okazać się… pogoda. San Marino bywa szalenie mgliste, nawet w środku lata. A przecież to właśnie fenomenalne widoki są jednym z największych atutów tego państwa-miasta! Warto więc dokładnie przyjrzeć się prognozom pogody, jeśli chcecie zaliczyć wycieczkę do udanych.

san marino
Foto: Aneta Zając / Fly4free

Muzea pełne narzędzi tortur i restauracje pełne dań, które rozpieszczają

Załóżmy jednak, że już udało się dojechać, pogoda dopisała, a liczne zakręty nie dały się we znaki i jesteście gotowi na zwiedzanie. Co koniecznie trzeba zobaczyć? Na pewno twierdzę La Rocca o Guaita – to symbol San Marino i jego najbardziej charakterystyczny element. Niemniej interesujące są Montale, La Cesta o Fratta z Muzeum Starej Broni, ratusz Palazzo Pubblico czy bazylika świętego Maryna. Nie brakuje też ciekawych muzeów. Jeśli lubicie tego typu obiekty, koniecznie zajrzyjcie np. do Muzeum Sztuki Sakralnej, Muzeum Tortur, Filatelistyczne, Osobliwości, Figur Woskowych czy Malarstwa.

Oczywiście warto mieć plan – zwłaszcza, przy krótkich pobytach, ale moim zdaniem, najlepiej jest po prostu… zgubić się i poszwędać bez celu. Zwłaszcza, że nie da się odejść zbyt daleko od głównego szlaku, ale w bocznych uliczkach bywa tak przyjemnie pusto i cicho, że nie chcielibyście tego przegapić!

Co dość zaskakujące, bardzo przystępne cenowo okazały się także restauracje. Jeśli jesteście więc gastroturystami, szykujcie żołądki! Nauczona doświadczeniem z Taorminy i innych niewielkich, ale szalenie urokliwych miasteczek, które cieszą się gigantyczną popularnością wśród bogatych turystów, nie spodziewałam się atrakcyjnych stawek za makarony, pizze i inne cuda włoskiej gastronomii. Obawy okazały się być jednak zbędne, bo w San Marino nie brakuje miejsc, w których pizzę zjecie za 7 EUR, a makaron w okolicach 10 EUR. Kawę znajdziecie za dość standardowe 1,30 EUR (choć bywają miejsca, gdzie kosztuje i 4!). Jak na super turystyczne miejsce, całkiem nieźle!

Trzeba tylko uważać na klasyczne sztuczki włoskich restauratorów, na przykład dodatkowe opłaty za stolik na tarasie czy ukryte „podatki i napiwki”, czyli zaskakujące wysokie coperto i doliczony „serwis”. Oczywiście nie każda restauracja będzie próbowała zrobić was w balona, ale warto zwrócić na to uwagę, zanim zaczniecie zamawiać w najlepsze.

A co zjeść? Generalnie gastronomia opiera się na znanych i lubianych włoskich daniach, ale jest kilka miejsc, z których słynie najstarsza republika świata, choć są to głównie desery. Słodkości nie są w waszym klimacie? W okolicach Bożego Narodzenia możecie trafić na fagioli con le cotiche, czyli zupę fasolową z boczkiem. Popularne są tu też piadiny, czyli rodzaj kanapki, w której rolę pieczywa odgrywa tortilla i specyficzny rodzaj zakręconego makaronu – strozzapreti. Z grzybami smakuje doskonale!

Foto: Aneta Zajac / Fly4free

Co poza zwiedzaniem? Wydawanie pieniędzy!

Zabytki, zabytkami, jedzenie też niczego sobie, ale San Marino przyciąga także tłumy tych, którzy zwiedzaniem są zupełnie niezainteresowani. Wszak nie bez powodu przez długie lata republika dzierżyła tytuł jednego z kilku rajów podatkowych na świecie. I choć w 2009 roku media branżowe i eksperci obwieścili, że niewielka republika utraciła ten status, to wciąż – jeśli tylko macie odpowiednią sumkę pieniędzy – będziecie tu mogli zrobić tu niezły interes.

To, co zazwyczaj drogie, jest tu tanie. Brzmi jak zagadka? Już tłumaczę. Cała enklawa jest objęta strefą bezcłową, a więc San Marino jest niekwestionowanym rajem zakupowym, ale głównie w kategorii produktów premium. To znaczy, że nie możecie tu liczyć na supertanie zakupy w ogólnym rozrachunku, ale jeśli polujecie na coś naprawdę drogiego – perfumy, zegarek, biżuterię czy ciekawe ubrania – tutaj kupicie je taniej niż w innych miejscach. To zaś nie pozostaje bez wpływu na umiejętności językowe sprzedawców. Często łatwiej dogadać się tu po rosyjsku niż angielsku, wszak turyści z Rosji spływają tu niemal masowo – razem ze swoimi grubymi portfelami. 

Podsumowując – San Marino niewątpliwie jest krajem jak z bajki. Górująca nad miastem twierdza przywodzi na myśl wszystkie historie o księżniczkach i książętach albo tym mniej bajkowo zakręconym ludziom – Grę o Tron. Kręte i wąskie uliczki ciągną się w nieskończoność i stopniowo odsłaniają przed ciekawskimi swoje zakamarki. A fakt, że tak trudno uzyskać tu obywatelstwo, mieszkańców jest tak niewielu, a odwiedzających tak wielu, sprawia iż wszystko wydaje się nieco nierealne, filmowe i tajemnicze. Jakbyśmy wszyscy na raz zjechali na jakiś królewski ślub albo przybycie Matki Smoków. 

Nie ukrywam, że mam słabość do enklaw, eksklaw i niewielkich państw – tych oficjalnych i tych nieuznawanych. I może dlatego, mimo wszystkich swoich wad, San Marino trafia w mój gust. Umówmy się – nie ma tu zbyt wiele do roboty, w sezonie tłum bywa niemiłosierny, zabytki zobaczycie w kilka godzin, a jeśli pogoda nie dopisze, to i z widokami może być problem. Ale ominąć San Marino?! Co to, to nie. To błąd. Podobnie jak potencjalne spędzenie tu tygodnia, ale liczę, że na tak szalony pomysł… po prostu nie wpadniecie.

san marino
Foto: Valeri Potapova / Shutterstock

Podsumowanie i praktyczne wskazówki:

  • San Marino nie ma żadnego swojego lotniska, ale bez problemu dojedziecie tu z trzech miast, które obsługują tanie linie lotnicze – z Rimini, Florencji i Bolonii. Jeśli więc wybieracie się do jednego z nich, koniecznie zarezerwujcie czas na odwiedzenie tej niewielkiej enklawy.
  • Jeśli dojeżdżacie do San Marino samochodem, warto zostawić go na jednym z wielu parkingów w dolnej części miasta. Im wyżej, tym uliczki robią się bardziej kręte i ciasne, a centrum i tak jest zamknięte dla ruchu samochodowego.
  • San Marino ze wszystkich sił stara się dostosować także do osób niepełnosprawnych. Dzięki temu na terenie całej enklawy z powodzeniem funkcjonują windy, a nawet kolejka linowa (polecam ze względu na widoki!), które pozwalają ominąć schody. Udogodnienia są dostępne dla wszystkich, więc jeśli nie przepadacie za chodzeniem lub szybko się męczycie – to będzie dobra opcja.
  • Uważajcie na ceny i dodatkowe opłaty w restauracjach. Niektóre liczą sobie więcej, jeśli wybierzecie stolik na tarasie z widokiem. Taka informacja powinna widnieć w karcie, zwykle małym drukiem na dole strony. O ile będzie to 1 czy 2 EUR, to można jeszcze machnąć ręką, ale w niektórych miejscach zdarza się nawet 4 EUR od osoby.
  • Monety euro wybijane w San Marino mają wartość kolekcjonerską. Możecie je kupić w sklepach, ale tańszym sposobem jest zapłacenie za parking w automacie. Reszta wypadnie właśnie w pożądanej wersji bilionu!
  • Jeśli macie problem z chorobą lokomocyjną, koniecznie zaopatrzcie się w odpowiednie leki. Droga do centrum jest naprawdę kręta, a dla osób o niezbyt wytrzymałych żołądkach może ciągnąć się w nieskończoność.
  • Jeden dzień to wystarczający czas nawet na nieśpieszne zwiedzanie
  • Weźcie pod uwagę, że pogoda „na dole” nie równa się pogodzie w San Marino. Niestety mgła zdarza się tu regularnie i wtedy trudno o jakiekolwiek panoramiczne widoki czy dostrzeżenie słynnej twierdzy. Pogodę „na górze” możecie zawsze podejrzeć na żywo dzięki kamerom internetowym. To jedyny sensowny sposób.
Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.

Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?


porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »