Fly4free.pl

Singapur w jeden dzień: co warto zrobić i zobaczyć w trakcie dłuższej przesiadki?

Foto: Rafał Waśko / archiwum prywatne
Miasto Lwa to jeden z tych kierunków, które wielu podróżników ma na swojej "liście", mało kto jednak planuje właśnie tam spędzić swój urlop. Miasto-państwo zasłużenie zapracowało na miano jednej z najbardziej fascynujących metropolii i choć daleko mu do ekstrawagancji szejków z Bliskiego Wschodu, może pochwalić się mnóstwem atrakcji, które warto zobaczyć na własne oczy.

Singapur to miejsce ze wszech miar niezwykłe. Położne w południowych krańcach półwyspu malajskiego niewielkie państwo założone zostało dopiero 200 lat temu. Jak zatem doszło do sytuacji, w której dziś stanowi jedno z najbardziej zamożnych, innowacyjnych oraz bezpiecznych miejsc na świecie?

W telegraficznym skrócie można powiedzieć, że podwaliny przyszłego sukcesu stanowiła mieszanka sprzyjających okoliczności i wizjonerstwa jego założyciela. Sir Thomas Stamford Raffles (ten sam, którego ekspedycja odkryła m.in. świątynię Borobudur), zakładając niewielką placówkę handlową kierował się przede wszystkim interesami Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej oraz monarchii.

Po uzyskaniu niepodległości od Wielkiej Brytanii w latach 60. ubiegłego wieku początkowo znalazł się w granicach Federacji Malezji, z której szybko został jednak… wydalony, w jednogłośnym głosowaniu tamtejszego parlamentu. Kto wie, jak bardzo inaczej potoczyłaby się historia kolorowego, wielokulturowego Singapuru, gdyby pozostał w granicach Malezji?

Foto: Lifestyle Travel Photo / Shutterstock

Kolejne dekady to w zasadzie nieprzerwane pasmo sukcesów gospodarczych kraju. Strategiczne położenie i dalekosiężna polityka władz sprawiły, że przeszedł on gwałtowną transformację i mimo braku znaczących zasobów naturalnych stał się obok Japonii najbardziej rozwiniętym państwem w Azji, dziś stawiając mocny akcent również na rozwój turystyki.

W tym miejscu wypada dodać jeszcze jedno zdanie tytułem wprowadzenia. Oczywiście nie sposób zwiedzić całego Singapuru i jego atrakcji w jeden dzień – i wcale nie o tym będzie tekst. Poniżej pragnę się skupić jedynie na wybranych przeze mnie atrakcjach, które warto zobaczyć mając do dyspozycji dobę w Singapurze.

Marina Bay

Słynna zatoka wraz z deptakiem, charakterystyczną bryłą jednego z najbardziej luksusowych hoteli świata – Marina Bay Sands oraz pomnikiem Merliona, czyli tamtejszego lwa morskiego. To nie przypadek: Singapur nie tylko zamiennie nazywany jest Miastem Lwa, jego nazwa w języku tamilskim oznacza słowo w słowo dokładnie to wyrażenie.

Spacer wzdłuż Mariny to świetna okazja, by po przejściu z kolonialnej dzielnicy zobaczyć, jak płynnie zmienia się ona w jedno z najnowocześniejszych finansowych centrów świata. Wspomniany wcześniej 5* hotel Marina Bay Sands tym razem przychodzi podziwiać mi jedynie z zewnątrz, doceniając kunszt architektów, którym udało się stworzyć bryłę jednego z najbardziej rozpoznawalnych symboli Singapuru. Na 57 piętrze hotelu znajduje się zapierający dech w piersiach basen typu infinity z prawdopodobnie najlepszym tego typu widokiem na okolicę. W tym miejscu możecie sprawdzić, jak wspaniale prezentuje się na zdjęciach.

Foto: Rafał Waśko / archiwum prywatne

Gardens by the Bay

Połączenie ogrodów botanicznych, muzeum na świeżym powietrzu oraz futurystycznych instalacji przywodzących na myśl krajobrazy wykreowane w filmach Jamesa Camerona zajmują powierzchnię około kilometra kwadratowego oferując bezpłatny wstęp. Za dnia to świetne miejsce na spacer oraz znalezienie odrobinę cienia w tropikalnym klimacie (choć miejscowi licznie uprawiający tam wszelkiego rodzaju rekreacyjne rodzaje aktywności fizycznej zdają się przeczyć tezie, że jest on do czegoś potrzebny).

Prawdziwa magia zaczyna się jednak dopiero po zmroku. Każdego dnia na terenie futurystycznego „gaju superdrzew” obywa się Wspaniały koncert: Garden Rhapsody. Niezwykłe połączenie największych arcydzieł muzyki klasycznej wraz z fantastycznym pokazem cieni i świateł spowoduje drżenie serca nawet u tych, którzy uważają się za mniej wrażliwych podróżnych. Nic dziwnego, że wydarzenie każdego wieczoru gromadzi tłumy obserwatorów, a w celu znalezienia najlepszego miejsca lepiej przybyć tam z wyprzedzeniem.

Foto: Rafał Waśko / archiwum prywatna

Dzielnice: chińska, muzułmańska oraz indyjska

Kolonialna spuścizna, strategiczna lokalizacja oraz status jednego z najważniejszych portów w Azji w zasadzie od momentu powstania Singapuru, zaowocowały powstaniem niepowtarzalnej mieszanki etniczno-kulturowej. Dość powiedzieć, że w państwie obowiązują aż 4 oficjalne języki: angielski, mandaryński, malajski oraz tamilski.

Odwiedziny w każdej z dzielnic to szansa na bliższe zapoznanie się z wielokulturowym dziedzictwem Singapuru oraz oczywiście rozpieszczanie podniebienia zgodnie z własnymi preferencjami. Na mnie wizualnie największe wrażenie zrobiła dzielnica muzułmańska wraz z majestatycznie prezentującym się Meczetem Sułtana (ale może to dlatego, że zarówno Chinatown, jak i Little India to obrazki, które regularnie można oglądać w innych azjatyckich miastach).

Rekomendacje dotyczące jedzenia? Jakiś czas temu opisałem swoją wizytę w najtańszym na świecie lokalu wyróżnionym prestiżową gwiazdką Michelin. I choć zdaję sobie sprawę, że tamtejsze krótkie menu oraz oferowane smaki nie każdemu przypadną do gustu, uważam że warto odwiedzić to miejsce choćby po to, by wyrobić sobie własne zdanie.

Foto: Rafał Waśko / archiwum prywatne

Jewel na lotnisku Changi

Singapurskie lotnisko to port, który od lat zajmuje czołowe miejsca we wszystkich branżowych rankingach. Nic dziwnego, bowiem nawet wizyta w terminalu dla tanich linii, to przyjemność i dodatkowa atrakcja w podróży. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że wy również odwiedzając Singapur udacie się tam drogą lotniczą, zatem do waszego planu zwiedzania powinniście dodać jeszcze jedno miejsce.

Jewel, czyli „klejnot” to kompleks rozrywkowo-handlowy, którego motywem przewodnim jest tropikalny gaj oraz największy na świecie wewnętrzny wodospad. Wiszące ogrody i tamtejszy „wir deszczowy” to miejsce, które nie sposób porównać do żadnego innego – na myśl znów przychodzą jedynie futurystyczne porównania. Nic dziwnego, że nawet zachowujące zazwyczaj rezerwę załogi lotnicze sprawiają tam wrażenie turystów w czasie wymarzonej wycieczki.

Foto: Rafał Waśko / archiwum prywatne

Zakazy w Singapurze

Obiegowe porzekadło głosi, że w Singapurze w każdym momencie łamie się jakiś przepis. Oczywiście należy podchodzić do tego z przymrużeniem oka, to jednak warto pamiętać że z podejściem do restrykcji oraz egzekwowaniem surowego prawa nie ma tam żartów.

Lista zakazów jest bardzo długa, a wypunktowywanie jej tutaj mijałoby się z celem. Wspomnę jedynie o kilku najbardziej jaskrawych przykładach, na które mogłoby się złapać wielu turystów. Do Singapuru nie wolno wwozić gum do żucia, e-papierosów, a nawet papierosów tradycyjnych w liczbie przekraczającej… 17 sztuk. Zakazane jest również karmienie ptaków, w tym gołębi (co akurat jako krakus uważam, za bardzo dobry pomysł). Możecie spodziewać się mandatu nawet za nieposprzątanie po sobie w restauracji, karą więzienia może zostać ukarane również przekroczenie kontroli bezpieczeństwa na lotnisku, jeśli zamierzacie „przypadkiem” spóźnić się na samolot.

Singapur nie bez powodu uchodzi za jedno z najczystszych i najbezpieczniejszych państw na świecie. I nawet jeśli w tym szaleństwie jest metoda, to wedle większości organizacji międzynarodowych jest to kraj, w którym łamane są prawa człowieka.

Choć jego mieszkańcy cieszą się wysokim poziomem życia, szerokim dostępem do edukacji oraz świetną opieką zdrowotną, warto pamiętać, że jest to okupione licznymi nakazami i zakazami. Bycie turystą nie jest w tym wypadku żadnym usprawiedliwieniem, a ewentualne kary egzekwowane są w rygorystyczny sposób.

Foto: Rafał Waśko / archiwum prywatne

Dobrze wiedzieć:

Do Singapuru możecie podróżować bez wizy, jeżeli udajecie się tam w celach turystycznych oraz na okres nieprzekraczający 90 dni. Przed przylotem konieczne jest wypełnienie elektronicznego formularza (nie dotyczy pasażerów tranzytowych).

Jednym z języków urzędowych jest angielski, co oznacza, że nie będzie problemów nie tylko z porozumiewaniem się, ale nawet ucięciem krótkiej pogawędki przy sprzedawcach obsługujących lokalne hawkery.

W Singapurze są brytyjskie gniazdka elektryczne, do których nie pasują wtyczki z większości używanych w Europie urządzeń. Przed wyjazdem warto zaopatrzyć się w adapter.

Na lotnisku dostępna jest przechowalnia bagażu i jeśli nie zostajecie w Singapurze na noc, gorąco polecam skorzystać z tej opcji. Komunikacja publiczna działa jak w szwajcarskim zegarku i stanowi podstawowy środek transportu.

Singapur to również jeden z najważniejszych hubów lotniczych do Azji. Planując przyszłą eskapadę na kontynent, wizytę możecie rozpocząć właśnie od Miasta Lwa, by później udać się w dalszą drogę np. na Langkawi, Penang, do Kambodży, a nawet na Borneo.

Foto: Rafał Waśko / archiwum prywatne
Jak dolecieć do Singapuru?
Propozycje lotów do Miasta Lwa regularnie trafiają na nasze łamy. Znajdziecie je, klikając w ten link.
Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.

Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?


porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »