Pamiętasz dyskusję o miejscach stojących? Ten fotel lotniczy jest gorszy – wytrzymasz choć godzinę?
Ile jesteś w stanie zapłacić za tani bilet? Producenci pokazali właśnie fotel tak niewygodny, że przez cały czas podróży będziesz marzyć, by dopłacić za podróż w wyższej klasie.
SkyRider 2.0 to propozycja dla linii lotniczych rozwijających taryfy basic economy. Wiecie – bez bagażu podręcznego, prawa wyboru miejsca i wszelkich innych udogodnień. Jak pisaliśmy na łamach Fly4free, celem wprowadzenia tego plany było skłonienie pasażerów, by… wykupywali droższe taryfy lub dodatkowe usługi.
Plan ten ma jednak pewne wady, bo pasażerowie z basic economy nie mają jeszcze wystarczająco ciężko – owszem, wchodzą na pokład na samym końcu i nie mają prawa korzystać ze schowków bagażowych, ale zasadniczo, podróżują w takich samych warunkach jak inni pasażerowie.
Czy teraz się to zmieni? Wiele na to wskazuje, bo zaprezentowane w Hamburgu fotele SkyRider wyglądają jak narzędzie tortur dla pasażerów podróżujących na dalekich trasach. Pomysł nie jest nowy i opiera się na ulubionej współrzędnej linii lotniczych, czyli oszczędności – przede wszystkim miejsca i wagi.
Fotele typu SkyRider ważą więc o połowę mniej niż standardowe fotele w klasie ekonomicznej, a z uwagi na mniejsze rozmiary pozwalają na umieszczenie o 20 proc. więcej siedzisk w tradycyjnej kabinie klasy ekonomicznej.
Ale największą niewygodą jest kształt siedziska, które jest pochylone lekko do dołu, przez co aby wygodnie usiąść musimy opierać się na nogach. Trudno będzie zresztą wygodnie się rozsiąść, bo zgodnie z projektem miejsce na nogi, czyli odległość między rzędami będzie wynosiła ledwie… 23 cale.To nieco ponad 58 centymetrów. Dla porównania – wśród tanich linii lotniczych obecnie panującą „średnią” dotyczącą leg roomu jest 29 cali, czyli 73,66 cm.
Czy linie lotnicze zaczną zamawiać te fotele? Trudno powiedzieć -z jednej strony w pierwotnej wersji firma prezentuje te fotele już od kilku lat i na razie nie znalazła chętnych. Do tego należy dodać, że największa potencjalna zaleta tych foteli, czyli zwiększenie liczby miejsc w samolocie, ma swoje granice, bo wszystkie modele samolotów mają maksymalną dopuszczalną liczbę pasażerów, których można przewozić i nie ma od tej liczby żadnych odstępstw.
Ale eksperci wskazują na to, że tak niewygodne siedzenia mogą mieć zastosowanie właśnie w przypadku wprowadzania klasy „basic economy” przez linie lotnicze. Producent foteli przekonuje, że przewoźnicy skorzystają na wprowadzeniu tych foteli w ten sposób, że przy niezmienionej liczbie pasażerów, dostawiając kilka takich ciasnych siedzisk na pokładzie, będą mogli zaoferować jeszcze więcej miejsca i wygody pasażerom w klasie biznes czy premium economy, czyli tym, którzy płacą najwięcej za bilety.
Jest to więc kolejny sposób, by obrzydzić pasażerom kupowanie najtańszych biletów. I patrząc z tej perspektywy, mam nadzieję, że nieprędko pojawią się linie lotnicze, które zechcą wprowadzić go w życie.
